Prawie rok. Nie ma z czego być dumnym. Ech... Żyję, naprawdę.
Nie spodziewałam się przyjęcia innego, niż Red mi zaserwowała, ale po prawdzie jej uszczypliwy komentarz zirytował mnie tylko trochę. Trzy lata wcześniej złapałabym ją za koszulkę, tak ku przypomnieniu, i wytargała za te jej rude kudły. Nie zmieniła się na twarzy ani trochę, ciągle miała ten sam znudzony wyraz, bardzo podobny do laxusowego, ale umiejętności doprowadzania mnie do pasji zdecydowanie podrosły.
Nie spodziewałam się przyjęcia innego, niż Red mi zaserwowała, ale po prawdzie jej uszczypliwy komentarz zirytował mnie tylko trochę. Trzy lata wcześniej złapałabym ją za koszulkę, tak ku przypomnieniu, i wytargała za te jej rude kudły. Nie zmieniła się na twarzy ani trochę, ciągle miała ten sam znudzony wyraz, bardzo podobny do laxusowego, ale umiejętności doprowadzania mnie do pasji zdecydowanie podrosły.
— Znów przylazłaś?
Nie mogłabyś mi darować oglądania twojej złodziejskiej fizys?
— Nie — wyszczerzyłam
się, a po chwili zastanowienia dodałam — a nawet tak, ale dopiero,
jak powiesz, gdzie Mistgun.
— Pewnie gdzieś się
włóczy — odparła lekceważąco i spojrzała na mnie wyczekująco.
— To nie była
konkretna odpowiedź.
— Nie mówiłaś, że
mam być konkretna — przeciągnęła się i wstała, najwyraźniej siedziała
tu już dłuższą chwilę. – Trzymam za słowo, nie pokazuj mi się więcej na oczy i
nie ładuj się na drugie piętro, bo jest dla magów wyższej rangi.
— Takie
pieprzenie — żachnęłam się, oglądając za nią. — Choćbyś
była Świętym Magiem, i tak byłabym lepsza!
— Zapomniałaś o
ostatnim pojedynku, co, Przybłędo? — odwróciła się do mnie, nie
reagując na głębokie, męczeńskie westchnienie Dreyara.
— Wyjaśnicie to
sobie jak załatwimy sprawę. — Laxus podniósł się i zmierzył mnie
kpiącym spojrzeniem, w mojej opinii bez powodu. Uniosłam dumnie głowę i już
miałam pytać, o co mu chodziło, ale uprzedziła mnie Red.
— Mistrz
powiedział, że weźmiesz udział w egzaminie, ale ponieważ cię nie było, to ktoś
musi sprawdzić, czy się nadajesz. Tak dla formalności. Laxus ma cię
egzaminować.
— Kpisz?!
Iskierka?! Przecież dwie godziny temu mieliśmy sparing! To twoim zdaniem nie
wystarczy? — uniosłam się, patrząc to na plecy odchodzącej Red, to na
Laxusa, któremu ironiczny uśmieszek tylko się rozszerzał.
— Bynajmniej. Po
robocie z bliźniakami zrobimy to na poważnie. Szykuj się na wpierdol,
Przybłędo. — Wyminął mnie i przysięgłabym, że podśmiewał się pod nosem.
— Czy wyście
oczadziali w tej gildii?! Przecież to się w głowie nie mieści! Chcecie mnie
sprawdzać?! I gdzie wy w ogóle idziecie?! Ej!
Na moje krzyki, tonące
zresztą w harmiderze, odpowiedział Majnu, budząc się z ponadprogramowego snu.
— Nie krzycz, to
irytuje, tak, tak.
Nawet kota nie miałam po
swojej stronie.
— Nie, żeby coś,
ale czy tylko ja nie wiem, gdzie idziemy? — odezwałam się, gdy
maszerowaliśmy raźno główną arterią miasta nie zamieniając z sobą ani jednego
słowa. Magnolia pustoszała, paliły się światła w mieszkaniach, neony klubów i
szyldy aptek, więc na początku nie domyśliłam się, w jakim celu wyszliśmy z
gildii.
— Na to
wygląda — wyszczerzyła się Red. Zmrużyłam oczy z grymasem na ustach i
poświęciłam uwagę Laxusowi.
— W zasadzie
dlaczego pakujesz się w to bagno, Iskierko? Przecież nawet nie lubisz Mista.
— Chwilę cię nie
było, to parę rzeczy ci umknęło — podsumował, nawet na mnie nie
patrząc. Prawie się zatrzymałam w pół kroku, i nie chodziło o jego ripostę ale
o ton, jakiego użył.
— Grabisz sobie,
Dreyar — rzuciłam — poza tym odnalezienie Jellala będzie
chyba większą sprawą, konsekwencje mogą…
— Powiedziała dziewczyna,
która ukradła królewski klejnot — przerwała mi Red.
— I jedną z
najcenniejszych książek na kontynencie — Laxus poszedł jej w sukurs,
patrząc na mnie kątem oka. Wymusiłam uśmiech i wzruszyłam niezobowiązująco
ramionami.
— I która uratowała
gildię co najmniej dwa razy, tak, tak. Doceniamy waszą
pamiętliwość — dorzucił Majnu, w którym chyba obudziło się coś na
kształt solidarności. Bądź co bądź, płaciłam jego rachunki w restauracjach, był
mi coś dłużny. Laxus dyplomatycznie zamilkł, a Red prychnęła pod nosem jakieś
pospolite przekleństwo.
— Nie chodziło mi o
konsekwencje prawne, mówiłam o tym, że podejrzewam opętanie. Przeprowadzanie
egzorcyzmów to trochę nie moja bajka.
— Ja
spróbuję — powiedziała Cyganka, pewna swoich
możliwości — jeśli mi się nie uda, przyprowadzimy go do gildii.
Mirajane jest specjalistką od demonów.
— A co z wieżą,
którą podobno budują?
— Chyba najlepiej
będzie rozwalić — mruknął Lax.
— Zaklepuję — wyciągnęłam
rękę w górę, nie mając wątpliwości, że nikt nie będzie oponował.
— Nie będę się
kłócił o parę metrów kwadratowych jakiejś baszty.
— Czyli teraz
idziemy znaleźć Mistguna? — upewniłam się, drapiąc Majnu za uchem,
kiedy skręcaliśmy w jakąś uliczkę. Red pokiwała głową przystając przed drugą
bramą, a tabliczka na murze obok głosiła „męski akademik”.
Red i Laxus musieli być
stałymi bywalcami kwatery Mista, bo nawet nie pofatygowali się, by zapukać. W
małym pokoju świeciła jedynie niewielka lampa przy łóżku. Mistgun stał na
środku, jakby na nas czekał.
— Mamy mniej więcej
lokalizację dzieciaka — zaczął Laxus i oparł się o ścianę. Red zajęła
łóżko – chyba naprawdę bywali częstymi gośćmi.
— System R…
Podczas gdy oni zdawali
relację, ja stałam, nie wiedząc co z sobą zrobić, i zaczynałam czuć się jak
niechciany osobnik. Mistgun przesunął się pod okno i patrzył to na Laxusa, to
na Red z coraz bardziej zaciętym wyrazem twarzy.
— A więc
opętanie — skwitował ponuro i spojrzał na mnie, oczekując
ostatecznego potwierdzenia. Poczułam się lepiej widząc, że czekał na moje
zdanie, zanim cokolwiek postanowił, i spróbowałam zachować się tak, jak
pozostali.
— Obawiam się, że
wszystkie inne opcje musimy wykluczyć — zaczęłam ostrożnie, badając
jego reakcje. — Postawmy na najgorsze, to rozsądne. Nie odpowiadam za
cokolwiek, jak długo twój brat będzie pod wpływem tego czegoś, ale jeżeli Red
uda się przeprowadzić egzorcyzm, to po demonie nie zostanie nawet
ślad — zapewniłam, wcale nie mając pewności, czy takiego demona, a
więc z założenia byt niematerialny, da się zwyczajnie zniszczyć.
— Ale jesteś
pewna… — Laxus zawsze musiał mieć jakieś ale.
— Ja jestem od
niszczenia, wiem lepiej, zamknij się.
— Czym jest ten
System? — Mist przerwał naszą kłótnię, nim Iskierka na dobre się zapalił,
ale praktyczny aspekt tej sprawy nie wzbudzał we mnie takich emocji jak potyczka
słowna.
— Ponoć jakaś
wieża, cholera ich tam wie — zbagatelizowałam, nie odrywając wzroku
od szarych oczu Laxusa.
— Wieża do
nieba — parsknęła Red, bawiąc się kartami.
— Coś w stylu wieży
Babel?
— No coś w ten
deser. Chcesz lanie za te krzywe miny, łajzo?
— To jakiś projekt
Rady? Jak myślisz, Przybłędo? Jak ją zniszczysz, wpakujesz się w większe
bagno? — Cyganka zaczęła rozstawiać Tarota, obserwując bezczelnie
spod oka mnie i Laxusa.
— Nie mam czasu się
tym przejmować, ale chętnie popsuję im parę fortów.
— Lepiej się
pilnuj, Przybłędo. Jak twój egzaminator mogę stwierdzić, że się nie nadajesz.
— Już co ty
stwierdzisz, poczekaj — parsknęłam, po czym znów nawiązałam do
problemu — Erza opisała mi to jako wyspę. Stawiam, co mam, że
zabezpieczyli ją zaklęciami co najmniej trzeciego poziomu, więc jak wiemy czego
szukać, to wykrycie będzie banalne.
— Ale objechanie
całej linii brzegowej Magnolii będzie czasochłonne — skrzywiła się
Red, odrywając na moment od kart.
— Nie, dajcie mi
mapę kraju. Ileż wysepek tutaj macie, milion? — zapytałam, dając
spokój Laxusowi i jego syczącym iskrom. Problem namierzenia celu mógł
nastręczyć trudności, mimo mojego beztroskiego podejścia.
— Milion nie, ale
rzeczywiście, trochę ich będzie — zgodził się Mistgun.
— Zapowiada się dłuższa
wycieczka krajoznawcza i tyle. Przybłędo, ustalisz jakieś prawdopodobne
miejsca, w których moglibyśmy zacząć? — Laxus wzruszył na to wszystko
ramionami i ponieważ nie było innej kwestii do omówienia, to on zajął miejsce
przy drzwiach, szykując się do wyjścia.
— Będę w
gildii — zakomunikowałam, zbierając się do wyjścia razem z nim.
— Dochodzi
jedenasta — Cyganka zgarnęła swoje karty i wstała z łóżka. Ja na
miejscu Mistguna odkaziłabym pościel z jadu, ale wolałam zachować to dla
siebie, przynajmniej wtedy.
— A kto z was
ustali przynajmniej w przybliżeniu gdzie szukać systemu? — zadrwiłam,
obrzucając Red nieprzychylnym spojrzeniem. — Naturalnie wszystko na
mojej głowie. Spróbuję wyrobić się do rana, więc bądźcie łaskawi czekać na stacji
o siódmej. Im szybciej, tym lepiej.
— Czy mógłbym ci
się jakoś przydać? — dobiegło mnie spod okna. Odwróciłam się przez
ramię z uśmiechem.
— Lepiej
odpoczywaj, kto wie, kiedy będziesz mógł znów przespać całą noc. A ja jestem
dzieckiem smoka, mogę nie spać przez jakiś czas. Do jutra, Mist!
Droga powrotna minęła
nam w ciszy, aż odprowadziliśmy Red pod drzwi jej domu i pożegnaliśmy się
cicho. To znaczy ja nazwałam ją ryżą oszustką, a ona mnie żmiją, ale lepiej nie
przytaczać tego pospolitego dialogu.
Wracając do gildii
chłonęłam ciszę miasta, które niespodziewanie drażniło mnie za dnia.
Przytłaczały mnie budynki i tłum, a choć lubiłam gwar, miałam go powoli dosyć.
Noc odmieniała Magnolię, z przyjemnością spacerowałam, mając obok Laxusa, który
perorował o…
— Co mówiłeś?
Zamyśliłam się — odwróciłam się do niego ze zniecierpliwioną miną.
— Jak zamierzasz
znaleźć cokolwiek? — powtórzył niecierpliwie, rozdrażniony moim
brakiem uwagi. Wzruszyłam ramionami, lekceważąc rysujący się problem.
— Magia wtórna.
— Nie dasz rady
zlokalizować takiej wyspy, jeśli jest po drugiej stronie kraju.
— Nie, ale z twoją
pomocą uda mi się ustalić, czy jest po tej stronie — rzekłam z emfazą
i czekałam, aż zacznie pojmować, o co mi chodziło. O dziwo, szybko poszło.
— Całe południowe
wybrzeże? Chryste, nie mam takiego zasięgu.
— Jesteś Smoczym
Zabójcą, masz — odparłam z nie swoją pewnością siebie. Przez dłuższą
chwilę maszerowaliśmy w ciszy, aż Laxus znów zaczął rozmowę.
— Co z Natsu?
— Trening — rzuciłam
zdawkowo, spodziewając się awantury o niańczenie młodszego pokolenia lub nie
poświęcanie uwagi temu, komu trzeba, czyli jemu.
— Nie można cofnąć
smoczej magii? — zapytał niespodziewanie, wbijając ręce w kieszenie.
Spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami, nie rozumiejąc. — W sensie
pozbawić kogoś możliwości bycia Smoczym Zabójcą?
— Naturalnie, że
można. Zabijając go — uprzedziłam następne pytanie i z cierpliwością,
której jemu brakowało, wytłumaczyłam zawiłość tego
zagadnienia. — Magia smoków jest tak potężna, że nie ma jak w nią
ingerować. Jako ludzie, nie znamy na to sposobu — wzruszyłam
ramionami, jakby tłumaczona przeze mnie rzecz była najnaturalniejsza na
świecie. Po minie Laxusa wywnioskowałam, że nie pojmował albo nie chciał
pojmować. Nie mogłam powstrzymać przewrócenia oczami i cichego westchnienia. —
Twoje najsilniejsze zaklęcie, jako człowieka i Smoczego Zabójcy, składa się z
pięciu węzłów magicznych, dziadek prawdopodobnie ma ich około piętnastu, a ci z
Ishtgaru będą mieli coś z trzydziestu. No, maksymalnie do trzydziestu
pięciu — przyznałam z wahaniem i potargałam rude futerko Majnu,
specjalnie robiąc przerwę w monologu. — A smoki wykraczają poza
znajomość wiązań magicznych. Ich magia jest tak scalona, że nie da się ich
zaobserwować. Wniosek z tego taki, że nie można usunąć źródła magii danego
przez smoki, bo nie wiadomo jak. To jakbyś próbował zgnieść kamień gołą ręką.
Jeśli raz zostałeś Zabójcą, umrzesz będąc nim — zakończyłam, nie
oczekując najmniejszej nawet reakcji ze strony Dreyara.
— Sądziłem — zaczął
po chwili w skupieniu — że mogłabyś coś zrobić z tym szczeniakiem.
— Oszalałeś,
Iskierko! Jak ci tak bardzo przeszkadza…!
— Ty i ja jesteśmy
z podobnego gatunku, ale mieliśmy sporo szczęścia, że żyjemy. Mały nie jest
taki silny ani za bardzo rozgarnięty — przerwał mi stanowczo, unosząc
głowę ku niebu. Szłam obok, słuchając ze zdziwieniem, bo wreszcie brzmiał jak
Laxus, którego poznałam trzy lata temu. — Myślałem, że mogłabyś to
jakoś cofnąć, byłby bezpieczny.
Nie odpowiedziałam.
Parłam przed siebie rozważając jego uwagę, ale nie pochylałam się zbytnio nad ewentualną
możliwością zniszczenia smoczego źródła.
Uderzyła mnie troska o małego Natsu, który rzeczywiście do
inteligentnych nie należał, a poziom magii był stosunkowo niski. Trening mógłby
zwiększyć siłę, na myślenie nie wiele mogłam poradzić, ale z jakiegoś powodu
czułam się odpowiedzialna. Być może to Lenora zaszczepiła we mnie podobne
odczucie względem wszystkich smoczych dzieci, bo z Laxusem czułam coś na
kształt więzi narzuconej. Nie przeszkadzało mi to, a przynajmniej nie wtedy.
— Jeśli odpowiednio
się nim zajmiemy, oboje, będzie bezpieczny — podsumowałam w końcu, na
co Iskierka prychnął bezceremonialnie, przywołując znanego mi, marudzącego
Laxusa.
— Ty się chyba
przegrzałaś na tej pustyni. Nikim się nie będę zajmował.
— No daj spokój
Iskierko! Wiem, że lubisz te dzieciaki, zależy ci na nich!
— Odwołaj to.
Uprzedzam cię, Przybłędo, boska cierpliwość ma granice.
— Martwisz się!
Powietrze przesiąknięte
zapachem lasu miało w sobie coś obcego i znanego jednocześnie. Tęskniłam za
wonią igliwia i szelestem liści, bardziej nawet niż za tłokiem Magnolii, a
stojąc z Laxusem na naszym miejscu treningowym mogłam je w pełni docenić.
Jezioro u naszych stóp falowało łagodnie, gdzieś za nami poderwała się do lotu
sowa, bijąc skrzydłami powietrze. Lekki podmuch wiatru na moment odegnał ciepłą
atmosferę wieczoru. W ciemności nie mogłam dokładnie określić co się zmieniło,
ale brak trawy był uderzający. Najwyraźniej ktoś bardzo się postarał zubożyć
naturę i na pewno nie byłam to ja.
— Próbowałaś
kiedyś? — dotarło do mnie i pokręciłam głową, nie do końca wiedząc, o
czym mówił. — To niby jak mamy znaleźć wyspę, której nie znamy?
— Czy ty nie możesz
przestać marudzić?
— Podchodzę do
sprawy racjonalnie.
— Narzekasz — ucięłam
i rozluźniłam mięśnie, patrząc w ginący w ciemności punkt przed
nami. — Jeśli coś jest zabezpieczone, na przykład duży obszar ziemi,
to go nie wyczujesz. Zaklęcie działa jak czapka-niewidka…
— To jak mam…
— Możesz się na
chwilę zamknąć?! — warknęłam i wzięłam głęboki wdech, wiedząc, że bez
spokoju niczego nie osiągnę. Laxus coś zamruczał pod nosem, nieświadomie
podnosząc mi ciśnienie, i tylko siłą woli powstrzymałam się, by go nie trzepnąć
w głowę. Niedaleko nas rozległo się cykanie świerszczy, nasilające się
momentami. — Dziadek mówił, że używałeś już magii tropiącej.
— Raz. Na Galunie.
Potem trenowałem ale nigdy nie wyszło tak mocno, jak wtedy.
— Bo ograniczyłeś
siłę drugiego zbiornika — zauważyłam z aprobatą, co Lax skomentował
prychnięciem.
— Dziadyga się
upierał. Raz z Mistem wpadliśmy przy Północnej Bramie na paru frajerów. Jeden
ostro dopraszał się lania, to wyrwałem chwasta. Ale fakt, że trochę uszkodziłem
parę budynków… — potarł dłonią kark za co dostał szturchnięcie, którego może
nie poczuł, ale przez przyzwoitość uzupełnił zeznanie. — Dobra, dwie
ulice poszły do kasacji. Chryste, czy to moja wina, że mi działali na nerwy?
Próbowałem po dobroci — zastrzegł
— Teraz się nie
ograniczaj. Nie mamy czasu na pomyłki.
— Nie wyjaśniłaś
mi, jak mam to zrobić.
— Zaklęcie bariery,
które zostało odpowiednio nałożone, będzie niemal niewyczuwalne. Dla ciebie na
pewno, nie przywykłeś do tropienia.
— Przybłęda.
— Ale dla nas
wyczuwalne są drgania tego zaklęcia. Ukrywanie czegoś, co powinno być widoczne,
jest wbrew naturze. Szukaj tego, co się nie zgadza z tobą, co stawia opór i nie
chce cię do siebie dopuścić.
— Nigdy nie
wytłumaczysz czegoś łopatologicznie, nie?
— Nie, ale mogę ci
to wszystko rozrysować. Patrz, to jesteś ty… — zaczęłam kreślić na
wyjałowionej ziemi jakiś kształt, niekoniecznie widoczny w ciemności, a Laxus
mruknął coś o głupocie.
Wyprostowaliśmy się
powoli, jakbyśmy się przygotowywali do walki
Nigdy nie potrafiłam
nazwać uczucia, jakie pojawiało się gry używałam magii wtórnej. Było to coś
pomiędzy oderwaniem się od ciała a zatopieniem w morzu. Coś, co nie było
powietrzem, na chwilę odbierało mi dech, a potem czułam że przygniata mnie
falująca, chłodna energia, należąca do świata wokół mnie. Gdy przywykłam do
uczucia skrępowania i zaczęłam łapać powietrze trochę szybciej i zachłanniej,
mogłam dopuścić do siebie magię.
Wydawało się że miały
swoje światło, każdy żywy organizm pulsował w tylko sobie znanym rytmie, a
odrzucić te mniejsze od większych znaczyło poświęcić wiele miesięcy i lat
żmudnemu treningowi. Nie potrafiłam tego za dobrze, wiedziałam jednak, że coś
tak ogromnego jak wyspa z łatwością wytropię. Nim zdołałam przesiać potrzebne
źródła od niepotrzebnych, uderzyło mnie coś gorącego, co znów odebrało mi dech.
Jaśniało o wiele mocniej niż wszystko inne i miało dziwnie znajomą aurę.
Magia Laxusa zaskakująco
płynnie połączyła się z innymi i czułam, że zaczął szukać.
— Nigdy nie
przestanie mnie zadziwiać.
Nasza misja opóźniła się
o dwie godziny, które przesiedzieliśmy w gildii czekając na mistrza. Mist
stanowczo uparł się, by poinformować go o dłuższej nieobecności całej czwórki i
choć trochę mnie to martwiło bo wolałam zniknąć, nim pojawi się Gray,
posłusznie czekałam. Co więcej zgodziłam się, niechętnie, zostawić Majnu, który
upatrzył sobie pobratymca w osobie Happy’ego i chciał go poznać. Niecodzienne
zachowanie przyjaciela zaczęło mnie zastanawiać, ale nie doszłam do żadnych
logicznych wniosków, jak zwykle w jego przypadku. Zamiast tego z roztargnieniem
przegrałam dwieście kryształów w pokera i odrobinę poszarpałam się z Red. To
wchodziło na nowy poziom rutyny i przeszkadzało.
Nerwowa atmosfera
udzieliła się wszystkim, i nawet Mist, najbardziej opanowany, przejawiał
niezdrowe tiki. Ponieważ nie udało nam się zlokalizować niczego podejrzanego na
południowym wybrzeżu, czekała nas wycieczka. Sądziłam, że właśnie to martwiło
Mista; niczego nie wykryliśmy. Ufał nam, owszem, ale w kwestii brata był
wyjątkowo drażliwy, zwłaszcza że po tak długim czasie nareszcie trafił na jego
ślad.
Na kilka minut przed
przybyciem dziadka, do gildii wpadli Natsu z Grayem, drąc się który z nich był
pierwszy. Dopiero, kiedy mój mały brat dostrzegł naszą czwórkę siedzącą przy
stole w kącie sali, zamilkł i dostojnym krokiem podążył w naszą stronę, jako
ten „któremu wolno”.
Wydawało się, że
przywilej przebywania w towarzystwie Laxusa ma niewielu magów w gildii, nie
wspominając o tym, że nikt bez rangi S nie miał prawa siadać z nim przy jednym
stole. Z jednej strony bawiła mnie ta arogancja, z drugiej zaczynałam się
martwić jego podejściem. Kto wiedział, kiedy mu coś odbije i uzna, że gildia
jest dla niego za mała? Nie wspominając już o Red, która miażdżyła wzrokiem
młodszych gdy znaleźli się w promieniu dwóch metrów od niej.
Nie inaczej było gdy
zbliżył się Gray, bynajmniej nie po to, by się z nią przywitać.
— A gdzie
idziesz? — zapytał na wstępie, a Laxus prychnął cicho.
— Choćbyś chciała,
nie ma opcji że go nie weźmiesz — mruknął proroczo, co dzieciak
natychmiast podchwycił.
— Mogę iść? Proszę!
— Bałwan — syknęłam
do Iskierki, a Grayowi położyłam rękę na ramieniu i już brałam się do
wygłoszenia mowy pełnej absolutnego zakazu, ale nastolatek nie pozwolił mi na
to.
— Ostatnim razem
zniknęłaś na trzy lata, teraz już nie musisz mnie zostawiać w gildii, sam umiem
o siebie dbać, a w ogóle to idziesz z Laxusem, Red i Mistgunem, a oni mają
rangę S! Musisz mnie wziąć, nic mi się nie stanie! – protestował
chaotycznie. Westchnęłam ciężko i zrezygnowałam z próby perswazji.
— Miałaś go nie
zabierać dopóki nie uzyskasz rangi S — mruknęła Red, a Gray posłał
jej tak lodowate spojrzenie, że nawet mi zrobiło się nieprzyjemnie.
Najwyraźniej czuł się w obowiązku solidaryzować z moją niechęcią.
— Nigdy cię nie
lubiłem, wiesz, Cyganko?
A Bickslow, właśnie się
dosiadający, zaczął klaskać.
— Ogólnie, rzecz
wygląda następująco… — roztoczyłam przed mistrzem wizję co najmniej
miesięcznego pobytu z dala od gildii, oraz udziału w tym przedsięwzięciu
jedenastoletniego Graya. Dzieciak siedział dumny jak paw i co jakiś czas kiwał
głową, jakby doskonale wiedział, gdzie i po co idziemy. W sumie faktycznie się
tego dowiedział na posiedzeniu u Makarova.
— Informujesz mnie,
że ponownie idziecie po kłopoty… — dziadek nabił swoją nieśmiertelną
fajkę i odchylił się na krześle za biurkiem. — Zabieracie ze sobą
jednego z młodszego pokolenia, który nie ma najmniejszego doświadczenia w
podobnych…
— Dziadku! — zaprotestował
gorąco Gray, ale zamilkł pod spojrzeniem Tytana, rozumiejąc że waży się jego
udział.
— W podobnych
misjach oraz że jesteście w stanie ściągnąć nam na głowę cokolwiek spore
problemy… W imię uratowania kogoś bliskiego Mistgunowi?
— No jakoś tak by
to szło — zgodziłam się, nie do końca wiedząc, czy tego konkretnie
ode mnie oczekiwał, czy też wolał jakieś kolorowe kłamstewko.
Dziadek długo mierzył
nas spojrzeniem stalowoszarych oczu, odziedziczonych przez Laxusa, które jednak
miały w sobie więcej ciepła i wiary. Wydmuchał pierwszą chmurę dymu, potem
drugą, a milczenie przedłużało się w nieskończoność.
— Laxus — rzekł
w końcu, gdy przemknęło mi przez myśl, że zasnął mimo otwartych
oczu — cokolwiek się stanie, ty jesteś odpowiedzialny za wszystkich.
Młodszy Dreyar jedynie
kiwnął głową, jakby wcale nie przeszkadzał mu ciężar takiego kalibru.
— Red, kontaktuj
się regularnie z lakrymą w gildii, chcę być na bieżąco ze wszystkim — kontynuował
z naciskiem, poświęcając każdemu z nas tyle samo uwagi. — Ufam twoim
osądom, Naina, i jeśli sytuacja będzie tego wymagała, niszcz wszystko, co
zagraża naszej rodzinie.
Nie mogłabym się
odezwać, choćbym miała umysł Maliki zdolny wymyślić najostrzejszą ripostę w
życiu. Pełna dumy, że dziadek doceniał moje zdanie i ufał mi kiwnęłam
uroczyście głową, składając obietnicę samej sobie, że nie nadużyję jego wiary.
— Mistgun… —Makarov
westchnął ciężko i zrobił krótką przerwę na zaciągnięcie się
tytoniem — ponieważ wiem, o jaką stawkę chodzi, mówię ci jedynie;
uważaj, byś nie stracił rozsądku w ocenie sytuacji. Kieruj się przede wszystkim
logiką, cokolwiek zobaczysz. Trzymajcie się z dala od kłopotów i… No, wolałbym
żeby budżet gildii nie ucierpiał, a wręcz przeciwnie.
— Ty stary krętaczu,
dajesz jej pozwolenie na kradzież. I to oficjalnie — parsknął Laxus,
widząc mój uśmiech.
— Wynocha mi stąd,
przebrzydłe bachory! Nie chcę was tu widzieć, dopóki nie wykonacie
zadania! — pogonił nas dziadek. Zebraliśmy się w te pędy i tylko
przypadkiem zostałam na końcu i odwróciłam się do staruszka z wdzięcznością
wypisaną na twarzy.
— Dziękuję, że nam
ufasz — rzuciłam tylko i wyszłam, słysząc rzężący śmiech przemieszany z
kaszlem.
Wow nie spodziewałam się rozdziału. Dzięki niemu przypomniało mi się o twoim blogu. Świetny rozdział. Naina w całej okazałości :D jej rozmowy z Laxusem pierwsza klasa xD
OdpowiedzUsuńCzekam na następny kiedykolwiek on będzie :)
Czekam i czekam i nie ma ........
OdpowiedzUsuńNadal czekam
OdpowiedzUsuńPracuję nad tym. Intensywnie. Powinien pojawić się w piątek.
Usuń