04. Jak zostać Smoczym Zabójcą, czyli nic z ciebie nie będzie.

Witajcie! Nie ma pojęcia, dlaczego, ale rozdział trzeci i najnowszy kompletnie mnie nie zadowalają pod względem jakości. Trzymam wenę za włosy, bo mi ucieka, nie ukrywam. Nie przedłużając, oto najświeższy rozdział prosto spod mojej niewykwalifikowanej ręki, indżoj!

Śniła mi się opustoszała Magnolia, po której ulicach biegałem, próbując kogoś zawołać, lecz głos nie chciał wypłynąć z mojego gardła. Wydawało mi się, że całe moje ciało jest niewiarygodnie ciężkie, nie mogłem więc biegać tak szybko, jak bym chciał, minuty wydawały się godzinami, a godziny latami, samotnie spędzonymi w murach miasta. Szare, pierzaste chmury zasłoniły niebo, lecz nie było ani wiatru, ani deszczu, ani grzmotu oznaczającego rychłe nadejście burzy. Nie było nikogo i niczego żywego, poza mną, wiedziałem o tym i dlatego chciałem wołać jeszcze głośniej, biec jeszcze szybciej, a w mojej głowie odbijało się echem "zostałeś sam".
Obudziłem się w swoim domu i zobaczyłem dziadka, wpatrującego się we mnie szarymi oczami, w których malowała się troska. Gdy się podniosłem, uśmiechnął się z wysiłkiem i zapytał, czy wszystko w porządku.
-Dziwnie się czuję - mruknąłem i przyłożyłem dłoń do czoła. Huczało mi w głowie i kręciło mnie w nosie, czułem się chory i zdrowy jednocześnie. Hałas w głowie nasilił się i długą chwilę zajęło mi znalezienie źródła dźwięku, którym okazał się Majnu. Spał sobie na poduszce, przy wgnieceniu zostawionym przez moją głowę, i chrapał tak głośno, że prawie rozsadził mi bębenki. Załapałem go a kark i bezceremonialnie zrzuciłem, nie zadając sobie trudu, by go obudzić. Kot wylądował na czterech łapach, chyba spodziewał się takiego potraktowania i musiał obudzić się w krótkim locie. Pokręcił się w kółko i przysiadł na ogonie, wgapiając się we mnie zagadkowym spojrzeniem czarnych oczu. Mój pokój wydawał się jakiś inny, znajomy plakat Vizardów, mojej ulubionej kapeli rockowej, nabrał wyraźnych konturów, drobiny kurzu tańczące w słońcu wydawały się kilka razy większe niż zazwyczaj. Ściągnąłem brwi i rozejrzałem się uważnie, łóżko stało pod oknem, jak zawsze, na półkach leżało kilkadziesiąt płyt, w rogach pokoju stały dwa duże głośniki, pod ścianą na przeciw mnie leżała gitara, której pękła struna po moim ostatnim treningu. Ech, miałem ją wymienić i jak zwykle zapomniałem. Kichnąłem nagle, po czym wciągnąłem powietrze i wyczułem nieznany zapach, który po chwili zidentyfikowałem jako Nainę. No, skoro Majnu był w moim pokoju, to ona też musiała. Dziadek nadal siedział na krześle i obserwował mnie uważnie, jakbym nie siedział na łóżku, tylko robił coś bardzo ciekawego.
-Ee, dziadku? Coś nie tak? - zdecydowałem się zapytać, na co starzec westchnął i pokręcił głową. Drzwi się otworzyły i weszła Przybłęda z marsowym obliczem, które nie wróżyło mi niczego dobrego. No tak, warczałem na nią podczas ostatniej misji, i pewnie Majnu jej opowiedział, jak potraktowałem tych handlarzy. Innymi słowy: miałem przekichane!
-Nigdy czegoś takiego nie widziałam, ani nawet nie słyszałam, by było możliwe, ale udało się - powiedziała tajemniczo i podeszła, wgapiając się we mnie szeroko otwartymi oczami.
-Cześć? - zapytałem, i przygotowałem się na uderzenie, które nie nastąpiło.
-Nie jesteś zaskoczony tym, że mnie widzisz - uśmiechnęła się i stanęła obok dziadka, na jej ramię natychmiast wdrapał się ten szczur i mrugał na mnie dziwnie.
-No... - zawahałem się, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Wyczułem ją, intensywny zapach jaśminu i drzewa sandałowego rozwiał się po całym domu, świetnie!
-Wiem, poczułeś. - Pokiwała głową. - Wszystko dobrze? Nic cię nie boli?
-Strasznie huczy mi w głowie - przyznałem.
-Przywykniesz. - Zbyła to ręką. Chwila, jak to: przywyknę? - Jesteś Smoczym Zabójcą, sztucznym, ale najwyraźniej nie musisz być wychowany przez smoka, by mieć jego słuch, wzrok i powonienie. - Wzruszyła ramionami, jakby to była najnaturalniejsza rzecz pod słońcem. Więc się udało? Naprawdę zostałem Smoczym Zabójcą?!
-I dlatego tak boli mnie głowa? - zapytałem, wracając myślami do bardziej przyziemnych rzeczy.
-Nauczysz się wyciszać niepotrzebne dźwięki, z czasem. - Jej głos brzmiał nienaturalnie głośno i nienaturalnie długo odbijał się echem wewnątrz mojej czaszki, myślałem, że mi ją rozsadzi. 
-Ciszej! - syknąłem, zamykając oczy, i złapałem się za głowę. Usłyszałem, jak podnosi nogę, rozdziela nią powietrze i staje ponownie na deskach podłogi, będąc na wyciągnięcie ręki. Usłyszałem bardzo wyraźnie bicie jej serca, a później nadeszła upragniona, błoga cisza, i nie słyszałem żadnych nienaturalnie głośnych dźwięków.
-Dobrze, dobrze, wygrałeś. - Zaśmiała się wesoło, i odjęła rękę od mojej głowy. Nie miałem pojęcia, co zrobiła, ale byłem jej niewypowiedzianie wdzięczny za uciszenie tych głosów.
-Mistrzu, co się stało, to się nie odstanie, Fairy Tail zyskało kolejnego Zabójcę Smoków, ciekawe tylko, na jakim poziomie możesz wykorzystać Smoczą Magię... - mówiła, ściszając głos do szeptu, jakby pytała o taką ewentualność samej siebie.
-Twój szczur... - zarobiłem kuksańca w głowę, ale postanowiłem bohatersko kontynuować - powiedział, że masz dwa zbiorniki magiczne? - czekałem na wyjaśnienie tej kwestii. Bądź, co bądź, chciałem poznać okoliczności w jakich ta trzynastoletnia dziewczyna zyskała takie zapasy magii. Drugi zbiornik nie był czymś niezwykłym wśród dorosłych, doświadczonych i, przede wszystkim, silnych magów, jego otwarcie wymagało ciężkiego treningu nie tylko umysłowego, ale i fizycznego, a ja nie potrafiłem sobie wyobrazić Nainy robiącej pompki lub pociągającej się na drążku. Dziewczyna, jakby czytając mi w myślach, zbladła i odwróciła głowę, mrucząc do siebie "to było piekło", zakładałem więc, że wysiłek duchowy i cielesny nie był jej obcy, choć nie wykazywała się jakimś szczególnym refleksem lub siłą.
-Bo mam. - Wzruszyła ramionami w odpowiedzi, ale nie zamierzała mi niczego ułatwiać i z chytrym uśmieszkiem czekała, aż poproszę ją o pomoc. Skoro zostałem Smoczym Zabójcą, musiałem pewnie przejść przez specjalny trening, by używać na przykład Smoczego Ryku, a w pobliżu nie było nikogo, poza nią, kto mógłby mnie tego nauczyć. Trzeba było przełknąć dumę i zapytać tę przybłędę ze wschodu, czy podzieli się ze mną wiedzą o smokach... Tak, trzeba było!
-Jesteś silnym Smoczym Zabójcą, naucz mnie, jak korzystać z takiej magii. - Nie miała pojęcia, ile kosztowały mnie te słowa, ale najgorsze upokorzenie miało dopiero nadejść.
-Nie usłyszałam podstawowego słowa, gdy prosisz kogoś o przysługę. - Nadstawiła ucho, które miałem ochotę jej urwać, a Majnu wpadł w nadzwyczaj dobry humor (wyjątkowo nie spał) i zaczął parskać pod nosem, co miało chyba imitować śmiech. Świetnie! Szczur się ze mnie nabijał! Poczułem ciepło na policzkach i wycedziłem zza zaciśniętych zębów "pszę".
-Co? Nie dosłyszałam. - Satysfakcjonowało ją to, że muszę prosić o pomoc, podła dziewczyna!
-Prrrroszęęę - wysyczałem, hamując komentarz o słuchu Smoczego Zabójcy, za który pewnie by mi odmówiła, a tego bym nie przebolał.
Tymczasem dziadek uśmiechał się coraz szerzej, słuchając i patrząc na dwójkę trzynastolatków, która zachowywała się co najmniej jak kopie Graya. Właśnie! Co z tym małym Soplem!?
-Naina, gdzie jest Gray? - zapytałem, rejestrując jej niepokojącą postawę po tych słowach. Zgarbiła się i opuściła głowę, po chwili zobaczyłem, że zacisnęła usta w wąską kreskę, a do rozmowy wtrącił się dziadek, stając na podłodze.
-Skoro wszystko dobrze, to Naina wyjaśni ci te wszystkie rzeczy związane z dawną magią. Smoków, oczywiście - Mówił nieskładnie, jakby myślami był gdzieś daleko, lecz spojrzenie szarych oczu wygoniło mnie z łóżka natychmiast, zabraniając wątpić w przytomność umysłu starca, który obserwował mnie ze znanym sobie skupieniem. Reakcja mojej koleżanki dała mi do myślenia, ale nie mógłbym wydobyć z niej żadnych informacji przy niskim człowieku, który odwracał się w kierunku wyjścia.
-Laxus, zanim wyjdziemy...- zaczęła Naina, odzyskując rezon.
-No?
-Ubierz się!- Spojrzałem na siebie i skonsternowany stwierdziłem, że mam na sobie tylko spodenki w kolorowe ciapki.
-Jasna...! 

W milczeniu wyszliśmy za dziadkiem z naszego domu przy Dębowej na gwarną ulicę, starzec dziwnie milczący, Naina zamyślona, a ja kompletnie ubrany, nie rozumiejący tej dziwnej, poważnej atmosfery, która towarzyszyła nam od mojego pytania związanego ze stanem siedmiolatka. Swoją drogą to dziwne, że drugi raz wyszedłem z Nainą do pracy i miałem takiego pecha. Najpierw Łowcy Nagród, później handlarze niewolników... Kto będzie następny? Dziesięciu Świętych Magów? Parsknąłem, niezadowolony, przyglądając się w głowie tej informacji. Od pojawienia się Przybłędy coś było nie tak, stanowczo! Jeszcze nigdy nie miałem takiego pecha, a przy niej doświadczyłem go aż dwa razy, i gdyby nie mój refleks, kto wie, gdzie byśmy skończyli! Szczur był mi obojętny, mogli go przerobić na rękawiczki, obeszłoby mnie to. Chociaż z drugiej strony, gdyby nie jej pojawienie się, to zostając Smoczym Zabójcą nie miałbym się od kogo uczyć. No, z tą nauką nie przesadzajmy, jeszcze niczego mi nie pokazała, a jej trening wcale nie musiał być skuteczny, jeśli w ogóle jakiś trening był! 
Nie czułem się jakoś niezwykle po wszczepieniu lakrymy, pomimo wyciszenia przez Nainę hałasu, wciąż słyszałem więcej, niż wcześniej, nie mówiąc o tym, że czułem zapach każdego mijanego człowieka i bardzo wyraźnie widziałem maleńkie drobinki kurzu tańczące na wietrze w promieniach słońca, unoszące się na brukiem ulicy. Nie miałem pojęcia, że wszystko ma tak wyraziste barwy i zapachy, jedyne, niepowtarzalne, które sprawiały, że kręciło mi się w głowie. Wiatr niósł woń igieł sosnowych, słodkiej, ryżowej wódki z pobliskiej gospody, rumianku z herbaciarni trzy ulice dalej i czegoś jeszcze... pociągnąłem nosem, głęboko zaciągając się słodko-gorzkim zapachem, który zostawiał dziwny, cierpki posmak na języku. Co więcej, ten dziwny zapach powodował paraliż mojego umysłu, nie mogłem swobodnie myśleć czując, że coś, co ma ten zapach, dysponuje nieprzeciętną magią, zimną, pochłaniającą, której jedynym zadaniem jest zniszczyć wszystko, co żyje. Przystanąłem na środku ruchliwej ulicy i próbowałem znaleźć źródło, walcząc ze strachem przed odkryciem go. Uniosłem ostrożnie głowę, podejmując w duchu decyzję, że muszę o tym natychmiast powiedzieć dziadkowi, tylko o czym konkretnie? Znów pociągnąłem nosem, ignorując mocny zapach hiacyntów sprzedawanych w kwiaciarni piętnaście metrów za mną, skupiając się przede wszystkim na oddalającym się dziwnym zapachu, któremu podświadomie nadałem czarny kolor, i podjąłem kolejną próbę lokalizacji. Niedaleko...hm, dziwne, ten zapach miał w sobie coś znajomego, choć nie od dawna. Zamknąłem się na dźwięki inne, niż ten, który towarzyszył mrocznemu zapachowi, przymknąłem oczy, mając nadzieję, że to pomoże mi się skoncentrować, i oddychałem głęboko, spokojnie, nieczuły na wszystko, co mnie otaczało. Czym był ten dziwny...?
Słysząc, że węszę jak ogar, Naina odwróciła się i odrzuciła brązowe loki na plecy z uśmiechem, sprawiając, że mocniej to poczułem. To była jej magia!? Coś tak silnego i przerażającego było... w niej!? Bez żartów! Ten dzieciak ma trzynaście lat, a sam zapach jej magii paraliżuje zmysły, to nienaturalne! Niedorzeczne!
-Ty też masz inny zapach, niż wcześniej. Poza tym, Smocza Magia ma zupełnie inne natężenie mocy magicznej, przez co jej zapach jest przytłaczający, ale tylko na początku. Mówiłam ci już, do wszystkiego przywykniesz. - Poinstruowała mnie, chyba odnajdując się w roli nauczycielki. Żebyście widzieli jej minę! Musiała być zadowolona, że ma nade mną tego rodzaju przewagę, córka demona! Przybrałem znudzony wyraz twarzy i powlokłem się za nią i dziadkiem, którzy kierowali się do gildii.
Dochodziło południe, parne, męczące, majowe, trzecie od powrotu z ostatniej misji, a więc przespałem ładną część tygodnia, i zapowiadało się, że spędzę je na brzegu jeziora, niedaleko Fiary Tail, w którym wrzało jak w ulu. Sprawa z handlarzami wciąż była świeża, a mój powrót został powitany radosnymi okrzykami tych pajaców, którzy podnieśli szklanki i kufle do góry, gdy tylko nasza trójka przekroczyła próg. Przestąpiłem z nogi na nogę, kątem oka spoglądając na Nainę, która zdawała się promieniować szczęściem, ale jej uśmiech był skierowany tylko do mnie, co sprawiło, że wyprostowałem się dumny, zdając sobie sprawę, że to dzięki mnie złapano tych mężczyzn, a porwani ludzie wrócili do domu. Ojciec mógł mówić, co chciał, ale według ludzi z gildii byłem:
-Najsilniejszy z młodszego pokolenia Fairy Tail! - Rozbrzmiało tak głośno, że prawie pękły mi bębenki w uszach, ale  poczułem rozpierającą mnie euforię, którą na próżno próbowałem stłumić, więc roześmiałem się głośno, słysząc, że dziadek i Naina ochoczo mi wtórują. To był najlepszy moment w moim trzynastoletnim życiu, podziw widziany w oczach każdego maga, dumny uśmiech dziadka, który nie wiadomo jak znalazł się na kontuarze z kuflem w dłoni sprawiały, że czułem się rzeczywiście najsilniejszy! Z dziwną satysfakcją pomyślałem, że po tak jawnym okazaniu mi uznania, ojciec musiał zmienić o mnie zdanie. Wzniesienie toastu przez członków gildii było równoznaczne z okazaniem mi szacunku i zaakceptowaniu mojej siły, to z kolei stawiało mnie na równi z magami o długoletnim stażu, takimi, jak Gildarts, lub dziadek! Gdy gwar umilkł, a ja skończyłem opowiadać o swoich czynach w pociągu (pomijając kilka drastycznych szczegółów), podeszła do mnie Red, z talią kart w dłoniach i rumieńcami na policzkach. Jak zwykle nie patrzyła na mnie, gdy mówiła, ale wyjątkowo nie zirytowało mnie to. Uśmiechnąłem się akurat w momencie, gdy rzuciła ukradkowe spojrzenie na moją twarz, i to sprawiło, że zaczerwieniła się cała, a karty prawie wypadły jej z rąk.
-Lax-us... ja, yhm, no-o-o... dobrze, że-e wróciłeś. - Naprawdę, jej jąkanie ani trochę mnie nie irytowało. Zupełnie.
-Też się cieszę - przyznałem nonszalancko i przeczesałem blond włosy w oczekiwaniu, czy powie coś jeszcze, czy całkowicie się zatnie.
-A-ale to by-ło bar-dzo nieb-niebezpieczne i-i-i... pamięt-tasz? Up-uprze-dzałam cię. - Ani trochę nie denerwowało mnie jej jąkanie, tak, jak wypominanie tego, że mnie ostrzegła, bo jej karty coś tam powiedziały. Bla, bla, bla!
-Jasne, ale gdybym tam nie poszedł, to ci ludzie zostaliby wywiezieni, wiesz? - Starałem się być miły, ale po prostu nie potrafiłem! Red miała w sobie coś, co mnie denerwowało, tylko nie umiałem tego określić, co w efekcie wprawiało mnie w zakłopotanie. 
-Yhm...no-o to praw-da - przyznała, kompletnie nie wyczuwając zaanonsowanej irytacji w tonie mojego głosu. - Czy-y jak już wyyy-wybierzesz się na kolejną misję, będę m-mogła... - zarumieniła się mocno, próbując wydukać pytanie, które chyba nie uzyskałoby mojej zgody w normalnych warunkach, ale byłem, wciąż, w euforii. A co mi tam, czemu nie?
-Jasne! - wyszczerzyłem się wesoło, chcąc dodać jej trochę odwagi. W sumie, gdyby Red przestała się tak jąkać, mógłbym znieść jej rumieńce, no, i byłaby całkiem do rzeczy, bo nie papla bez sensu jak inne dziewczyny. Popatrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami, jakby prosiła o potwierdzenie poprzedniej informacji.
-Tak, możesz z nami iść na następną misję - powiedziałem dobitniej i pokiwałem głową.
-Hej, Laxus, mamy trochę spraw do załatwienia. Cześć Red. - Naina zjawiła się nagle obok mnie i wpatrywała się w czerwonowłosą tarocistkę z natężeniem. Przysięgam, że pomiędzy nimi przeskoczyła iskra bez mojego udziału!
-Cześć. Naina.- zachowanie Red zmieniło się całkowicie. Zniknęły rumieńce i jąkanie, a zastąpiły je zmrużone niebezpiecznie powieki i cedzone przez zęby słowa. Nie przepadały za sobą od początku, fakt, ale żeby były do siebie aż tak wrogo nastawione? I to bez powodu? Dziewczyny są nie do ogarnięcia!
-Następnym razem upewnij się, że nie sprawisz nikomu kłopotu i nie zabieraj dzieci, jeśli nie umiesz ich chronić - zaatakowała czerwonowłosa. Byłem w szoku i nie potrafiłem wykrztusić z siebie słowa na tak chamskie oskarżenie, ale Naina opuściła głowę pokornie i zacisnęła wargi w wąską kreskę.
-Tak zrobię - powiedziała cicho. Chwila! Moment!
-Red... - zacząłem, chcąc wytłumaczyć jej sytuację, choć gdyby moja koleżanka mi nie przerwała, to nie wiedziałbym, jakich argumentów użyć.
-Nie, ona ma rację. Chodźmy już, musimy zacząć trening.- Naina wyminęła tarocistkę i skierowała się do biblioteki, ale już wyprostowana. Słowa Red na pewno dotyczyły Graya, o którym nadal nic nie wiedziałem, ale postawa Smoczego Zabójcy była niepokojąca. Poszedłem za nią, nie żegnając się z Red, i dopadłem ją na schodach do biblioteki (Boże, za co znowu mam tam iść?).
-O co jej chodziło? I co z dzieciakiem? - zapytałem, idąc obok niej, z czego Majnu natychmiast skorzystał, i wskoczył na moje ramię. Głupi futrzak, przerobię go kiedyś na skarpetki!
-Zwróciła mi uwagę, żebym nie pchała się na misje, jeśli nie mam na nie siły. Racja, znów zachowałam się jak tchórz, bo zamiast walczyć, po prostu zasłoniłam Graya. - Splotła ręce na klatce piersiowej obronnym gestem i odwróciła głowę. Przez głowę mi przeszła myśl, że pewnie zaraz się rozpłacze, ale udawałem, że jestem bardzo zajęty kolejnymi stopniami prowadzącymi w dół.
-A co do niego... Ma niedobór magii, zajęła się nim pani Polyushka. Będzie nieprzytomny jeszcze przez kilka dni, zaklęcie było bardzo silne, a on jest za mały... - Głos jej się załamał i kiedy stanęliśmy w bibliotece żadne z nas się nie odzywało. Naina podeszła do stołu na którym rozłożono kilka książek, których tytułami nie zawracałem sobie głowy, oraz spory plik kartek, kilka długopisów i ołówków, które nakreśliły szkice i teksty. Nie zapytałem o uzdrowicielkę, w sumie logicznym było, że Sopel u niej wyląduje, każdy z Fairy Tail się do niej zgłaszał z ranami wyniesionymi z misji. 
Dziewczyna usiadła za stołem na drewnianym krzesełku i ukradkiem otarła łzy z policzków. Ech, poczułem się głupio i nie wiedziałem, co powiedzieć, idiotyczne "nic się nie stało" raczej nie załatwiłoby sprawy, zresztą gdybym ja coś takiego od niej usłyszał, to chybabym się wściekł! No... to co powiedzieć szlochającej dziewczynie wśród stosu książek z powodu swojego przyszywanego brata? Zagryzłem wargi i podrapałem się po głowie, próbując wymyślić coś treściwego, ale jak na złość, nic nie wpadało mi do głowy, a miauczący wąsacz w ogóle nie wykazywał chęci współpracy. Świetnie!
-Yhym... chyba najprościej będzie zacząć od historii. - Ciche chrząknięcie i opanowany głos sprowadziły mnie na ziemię. O, już nie płakała? Szybko poszło, na szczęście.
-Nie, nie, nie! - Uniosłem ręce w górę i pokręciłem głową, by dosadniej zaprotestować. - Żadnej historii, praktyka. - Nakreśliłem jej warunki naszej współpracy w trzech słowach, ale chyba ją tym zdenerwowałem, bo jej wzrok prawie mnie zabił. 
Aha, uważaj, bo się wystraszę! 
Przewróciłem teatralnie oczami, nic sobie nie robiąc z jej zirytowanej miny, podświadomie sygnalizując, że nie darzę jej już tym samym szacunkiem, co kilka dni wcześniej, a ona natychmiast to wyczuła, lecz poza ciężkim westchnieniem nie było żadnych tego oznak.
-A tak w ogóle, skąd masz drugi zbiornik magii? - zapytałem podejrzliwie, patrząc na nią wyczekująco. Naina wskazała mi drugie krzesło, na przeciw siebie, usiadłem i czekałem na wyjaśnienia, licząc jednocześnie, że będę mógł skorzystać z jej wskazówek i pomocy, by zrobić to samo.
-Lenorah mnie nauczyła. Wiesz czym w ogóle jest drugi zbiornik? - przyjrzała mi się badawczo. Wierciłem się na krześle pod tym jej spojrzeniem i próbowałem przypomnieć sobie, co dziadek i ojciec mówili na ten temat.
-Nooo... to zbiornik magiczny, kumulujesz tam magię i przez to jesteś silniejszy? - Moja odpowiedź brzmiała żałośnie i zaraz miałem się o tym przekonać.
-Drugi zbiornik magiczny... - Naina zaczerpnęła powietrza, jakby przygotowywała się do wygłoszenia bardzo poważnej i długiej mowy. Oho, czułem, że ta tyrada grozi zapaleniem płuc, ale wolałem jej tego nie mówić -... to coś, co ma każdy mag, lecz jego uruchomienie wymaga bardzo ciężkiego treningu, o czym na pewno się przekonasz. - Była złośliwa! -Zwykłemu magowi, na przykład Red, wystarczyłaby twoja definicja, choć jest bardzo uboga, ale nam, jako Smoczym Zabójcom, nie. - Znowu była złośliwa! - W tym zbiorniku możesz koncentrować swoją magię, by skorzystać z niej w wyjątkowych sytuacjach, ale, przede wszystkim, możesz wzmacniać swoje ataki. W zależności od treningu, może to być aż siedemdziesiąt procent. - Zamurowało mnie totalnie po tej informacji! Siedemdziesiąt procent!? Przecież gdyby Gildarts dysponował takim zbiornikiem, i zwiększył swój najpotężniejszy atak... Zbladłem, czułem to.
-Co ci się stało? Wyglądasz jak ściana. - Mówiłem?
-Nie, nic, nic. Mów dalej. - Pokręciłem głową, nie chcąc sobie nawet wyobrażać efektów walki maga klasy S z drugim zbiornikiem. O, Boże, Gildarts byłby potworem!
-Kolejnym atutem jest to, że magia odnawia się szybciej, przy czym podczas zaklęcia wygaszenia drugi zbiornik pozostaje nienaruszony.
-Dlaczego? - wtrąciłem, zainteresowany całą tą sprawą.
-Nie mam pojęcia, Lenorah nie miała okazji, by mi o tym powiedzieć, a ja przekonałam się o tym podczas naszej ostatniej misji. - Na wspomnienie nieudanego wypadu ściszyła głos, jakby nie chciała głośno o tym rozmawiać, ale zaraz odzyskała rezon. - Wykształcenie tego zbiornika może zabrać ci najdłużej trzy miesiące.
-Odpada. - Pokręciłem głową stanowczo i splotłem ręce na piersi.
-Dlaczego? - zdziwiła się.
-Bo za dwa miesiące jest egzamin na maga klasy S i zamierzam wziąć w nim udział - odparłem, wzruszając ramionami, jakby to było oczywiste. Gdybym zdał ten egzamin, to byłbym najmłodszym magiem o najwyższej randze w całej gildii, a ze Smoczą Magią miałem największe szanse! Musiałem tylko otworzyć ten drugi zbiornik i właśnie podjąłem nieodwołalną decyzję w tym temacie!
-A co to ten egzamin? - dopytywała się. Opadły mi ręce i popatrzyłem na nią jak na wariatkę, oszalała, czy jak!? Co to" egzamin"!? A co to za pytanie!?
-Raz w roku w Fairy Tail jest organizowany test, który zdaje tylko jeden mag - tłumaczyłem jej powoli, dobitnie, jakbym rozmawiał nie z trzynastolatką, ale z tępym Grayem. - I jak już zdasz, to jesteś magiem klasy S, czyli najsilniejszym w gildii, rozumiesz?
-Mam wrażenie, że traktujesz mnie jak niedorozwiniętą - zwróciła uwagę na mój ton, a iskry w jej oczach wyraźnie mówiły, że albo zaprzeczę, albo zostanę pobity.
-Nie, no co ty! - broniłem się i na wszelki wypadek wstałem od stołu. - Więc jeżeli ja zdam ten egzamin, to będę na dobrej drodze, by pokonać Gildartsa i dziadka, i udowodnię ojcu, że wcale nie jestem słaby - wymknęło mi się w tym całym entuzjazmie. 
-Twój ojciec myśli, że jesteś słaby? - miała podniesiony o oktawę głos i wpatrywała się we mnie zaskoczona. Ech, ja i mój długi język! 
Majnu zeskoczył na stół i przespacerował się pomiędzy tomiszczami, nie zwracając na nas wielkiej uwagi, zaczynałem nabierać podejrzeń, że wywodził się z jakiegoś królewskiego rodu, tylko bardzo leniwego. Łeb miał zawsze podniesiony do góry, prychał niezadowolony na widok innych dachowców, a jak siedział na ramieniu Nainy, to patrzył takim wzrokiem, jakby był najważniejszy na świecie, aż człowiek miał ochotę, by go trzepnąć za uchem.
-Naucz Laxusa, tak, tak - zapiszczał niespodziewanie, sadowiąc się na wprost Nainy, której uwagi właśnie zostałem pozbawiony. Uff, uratowany!
-Tak, chyba tak zrobię. - Ściągnęła brwi w zamyśleniu, ale nadal obserwowała kota, jakby czekała na jego dalsze słowa. Miałem nieprzyjemne wrażenie, że ta dwójka porozumiewała się z sobą bez słów i ja byłem im zbędny, ale  trwało to zbyt krótko, by zostawiło jakiś trwalszy ślad.
-Laxus! Idziemy! - zakomenderowała nagle, porywając kota na ręce, i skierowała się na schody. Poszedłem za nią, no bo co było robić, ale nie rozumiałem, skąd w niej taka chęć i gotowość do treningu. Wydawało mi się, że zanim nauczy mnie czegoś pożytecznego, spędzimy w tej bibliotece nie jedno popołudnie. I w ogóle po co mnie tu ściągnęła, skoro tak szybko zamierzała wyjść!? Cholera, baby są głupie i nieprzewidywalne!

Skierowaliśmy się na tyły gildii, mając przed sobą brzeg olbrzymiego, otoczonego pasmem gór jeziora, którego niebieska tafla lśniła w majowym słońcu, zapraszając w chłodną toń. Nie, musiałem zostawić kąpiel na później, najważniejszy był trening, który właśnie zaczynałem pod okiem Smoczego Zabójcy ze wschodu. Stojąca przede mną Naina w turkusowej tunice i szerokich, beżowych spodniach, związała długie włosy w kucyka na czubku głowy, przez co widziałem dokładnie każdy miękki rys jej owalnej, szczupłej twarzy, i znów obudziła we mnie uczucie, że jest mi zupełnie obca, nie mówiąc o tym, że nie pasuje do Magnolii i ludzi, których znałem. Była inna w dobry sposób, lubiłem ją, choć nie miałem jej za tak silną, jak wcześniej, a to sprawiało, że pozwalałem sobie na lekceważący stosunek względem niej. Futrzak przycupnął na jakimś kamieniu, z dala od wody, i zerkał co jakiś czas na nieruchomy żywioł, jakby się obawiał, że powstanie wielka fala i zmyje go z bezpiecznego brzegu. Ha ha! A więc tego się bał? Dobrze wiedzieć. 
-Zaczniemy od ryku. Masz już smocze płuca dzięki lakrymie, więc wywołanie go nie będzie trudne. Weź głęboki wdech i połącz tlen z magią w swoich płucach. Na razie musisz to kontrolować, później zacznie się to dziać bez twojej woli. - poinstruowała mnie, ale nie zareagowałem.
-Wiesz co? To może mi pokaż - rzuciłem, chcąc przyjrzeć się dokładnie, co mam zrobić i jak. Naina przewróciła teatralnie oczami, ale zgodziła się i odwróciła w stronę jeziora. Poczułem mocniejszy zapach tej dziwnej, chłodnej magii, widziałem, jak bierze wielki haust powietrza, cofa lewą nogę do tyłu, by użyć jej jako zaparcia, po czym anonsuje technikę cichym głosem:
-Ryk Smoka Przeznaczenia. - I z jej ust wydostał się największy strumień czarnej energii jaki widziałem, wirując niczym tornado, tworząc silny wiatr i fale na jeziorze, mknąc w dal by uderzyć w górę po drugiej stronie. Stałem z otwartą buzią i patrzyłem na ogarniającą solidny kawałek ziemi energię, która niszczyła wysokie drzewa i miażdżyła skały. Oszołomiony widokiem i efektem jej ataku, nie mogłem wykrztusić z siebie słowa, zapach jej magii unosił się dookoła, tworząc niewidoczną chmurę, woda powoli się uspokajała, wracając do poprzedniego stanu, a na drugim brzegu w powietrze wzbił się kurz, przykrywając zniszczony spłacheć góry, która stała nieporuszona. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz, który ustąpił miejsca entuzjazmowi. Jeśli ona potrafi zrobić coś takiego, to ja także. A jeśli się tego nauczę, to wątpię, by ktoś mógł stawić mi czoła.
Spojrzałem na nią, nie widząc szczególnych oznak tryumfu, chyba była do tego przyzwyczajona, i na powrót spojrzałem na nią z szacunkiem, nie rozumiejąc jedynie, jak ktoś o takiej sile bał się walki? Mając takie zaplecze, mogła się rozprawić z niemal każdym wrogiem! Dlaczego tego nie wykorzystywała?
-Czy ty się boisz walczyć? - wypaliłem bez namysłu, będąc wciąż pod wrażeniem siły tej wątłej trzynastolatki.
-Nie lubię krzywdzić ludzi. Uważam, że to złe - odpowiedziała, uciekając wzrokiem, i wygładziła nieistniejące fałdy na tunice, jakby nie chciała kontynuować.
-Ale jak inni krzywdzą nas, to jest dobrze? - zadrwiłem, nie mogąc się pohamować. Nie rozumiałem jej myślenia. Jak to "nie lubię krzywdzić"? Jeśli ktoś cię atakuje, to nie możesz stać i czekać, bo kontratak rani twoje uczucia! To głupie, bezsensowne, i gwarantuje szybką śmierć!
-Nie, ale nie umiem tego przełamać. - Wzruszyła ramionami, lecz nadal na mnie nie spojrzała, a to zaczynało mnie denerwować. Naina zachowująca się jak Red, koniec świata!
-To lepiej się naucz, bo następnym razem może mnie nie być, i wtedy kto obroni Graya, jeśli nie ty? - uderzyłem w czuły punkt bez litości, nie mając zamiaru jej współczuć. Nie lubiłem słabych magów, a ona była silna, tylko wybierała inną drogę, która kompletnie mi się nie podobała. 
-Gray nie pójdzie ze mną więcej na misję. Nie, dopóki nie zostanę magiem klasy S - zapowiedziała ostrym głosem i rzuciła mi wyzywające spojrzenie, na które odpowiednio zareagowałem.
-Ty? - mój drwiący uśmiech chyba zagotował jej krew w żyłach, bo zacisnęła ręce w pięści i pokiwała głową uparcie.
-Jeśli ty możesz, to ja też. I wiesz co? Proponuję zakład. - O, byłem gotów zgodzić się na cokolwiek, byleby jej udowodnić, że jestem silniejszy i lepszy od niej!
-Kto pierwszy zda egzamin! Jeśli ja wygram, to kupujesz mi yokan przez miesiąc, odwalasz całą robotę na misjach, dzielisz się ze mną pieniędzmi po równo przez pół roku, i pozwalasz mi się okradać do końca życia. - Postawiła swoje warunki, ujawniając największe słabości. Innymi słowy lubiła słodycze, była leniwa i kochała kraść, a ja się z nią zadawałem! Co za koszmarna dziewczyna!
-Ale jeśli ja wygram, co jest pewne, to kupujesz mi ciasto z owocami przez miesiąc, ty się męczysz na misjach i dzielisz kasą, nie możesz mnie okradać, a ja dręczę Graya przez... powiedzmy, trzydzieści dni, bez konsekwencji z twojej strony - gdybym powiedział "miesiąc" to zabrzmiałoby bardzo długo, więc zrezygnowałem.
-Tydzień.
-Stoi! - zgodziłem się, bo myślałem, że nie wytarguję nawet jednego dnia, a tu proszę! Jej zacięta mina mówiła, że łatwo tego zakładu nie wygram, tylko nie wiedziałem, co bardziej ją motywowało, yokan czy Sopel. Ostatecznie, to bez różnicy, i tak przegra!
Podjęliśmy przerwany trening, który nie do końca wychodził tak, jak sobie to wyobrażałem. Najpierw próbowałem połączyć tlen z moją magią, a żeby to zrobić, musiałem siedzieć w absolutnej ciszy, wsłuchując się w mój organizm i kontrolując oddech oraz bicie serca, w związku z czym znów miałem huk w głowie. Cichy głos Nainy instruował mnie krok po kroku, co robić, za co byłem jej wdzięczny, ale nigdy bym się do tego nie przyznał. Tak, jak do tego, że ten cały Smoczy Ryk był parszywie trudny do osiągnięcia!
-Jeśli połączyłeś już swój oddech z magią, to po prostu wypuść powietrze, nie wprawiaj błyskawic w rotację, nad tym popracujemy później. - Posłusznie (jak baranek!) wykonałem jej polecenie, ale nie osiągnąłem nawet w połowie takiego wyniku, jak ona. Mój ryk przypominał bezładną falę złotej energii elektrycznej, której kierunku nie potrafiłem kontrolować. Błyskawice rozeszły się po jeziorze, wzburzając fale, lecz nie dokonały niczego więcej. Naina obserwując to cmoknęła zniecierpliwiona i rzuciła mi nieprzychylne spojrzenie. Skrzyżowałem nogi i ręce, i odwróciłem głowę zawstydzony nieudolnym atakiem.
-Nie koncentrujesz się! - wytknęła mi niezadowolona, po czym pacnęła mnie otwartą dłonią w głowę. - Jeszcze raz! - zawyrokowała. Do wieczora zdążyłem znienawidzić tę frazę. Kiedy w końcu udało mi się (za siódmym razem!) uwolnić silniejszy ryk i jako tako ustabilizować jego kierunek, przyszedł czas na rotację. Powziąłem sobie za punkt honoru, by mój atak wyglądał niemal kropka w kropkę, jak Nainy, i nie miałem zamiaru tak łatwo odpuścić, tylko że ona nie podzielała mojego zdania.
-Nie. Na dziś starczy tych twoich krzyków. Masz chyba jeszcze trochę siły, nie? - uśmiechnęła się prowokująco, zaczepnie, i nie czekając na odpowiedź wyrecytowała mi kolejne punkty treningu, który stworzyła, gdy leżałem nieprzytomny. Dziwne, że dziadek ją poinformował o mojej przemianie. Choć była ona jedynym wiarygodnym źródłem informacji na temat Smoczych Zabójców, to mimo wszystko nie rozumiałem jego intencji. Co nim kierowało? Zwykła troska o mnie?
-Mam przebiec siedem kilometrów? Czy ty do reszty zgłupiałaś!? Myślisz, że kim ja niby jestem? - zaprotestowałem, podnosząc się z ziemi. Fakt, nie byłem szczególnie zmęczony (później miałem się dowiedzieć, że to wprawiło Nainę w wielkie zdumienie) i miałem wystarczająco dużo siły na trening fizyczny, ale deprymujące było to, że ona chciała go prowadzić. Już sobie wyobrażałem, jak robię pompki z nią siedzącą mi na plecach, albo jak biegam wokół Magnolii trzymając ją na barana, a Majnu na głowie. Nie ma szans! Nigdy! Żadna dziewczyna nie będzie mną dyrygować!
-Do roboty! - nakazała.
-Już, już - zgodziłem się pokornie, zapominając o świętym oburzeniu, i pozwoliłem sobie jedynie na mruczenie pod nosem, gdy truchtem wymijałem gildię.
-Rozkazuje mi, jakby była moją matką. I w ogóle mnie nie słucha, tak się nie zachowują normalne dziewczyny. Dziewczyny powinny być miłe, grzeczne i zawsze się zgadzać na wszystko, a ona zawsze ma coś do powiedzenia, i prawie zawsze ma rację. Głupia, uparta dziewucha ze wschodu - pomstowałem.
-Słyszałam!
Cholera! Przecież jej słuch jest co najmniej dziesięć razy lepszy niż u zwykłego człowieka! Zbladłem i wcisnąłem głowę w ramiona, spodziewając się, że nagle się pojawi nade mną i mi przyłoży, ale gdy po minucie nic się nie stało, wyprostowałem się zadowolony, że uszło mi to na sucho.
-Córka demona! - prychnąłem na koniec i, dla pewności, przyśpieszyłem. Przezorny, ubezpieczony!
-A z ciebie nic nie będzie, tak, tak. - Majnu!? Ten mały futrzak używał aeromagii i machał tymi śmiesznymi skrzydełkami (miałem wielką ochotę mu je wyrwać) unosząc się na wysokości mojej głowy. Niesamowite, towarzyszył mi? Pokręciłem głową zdezorientowany, ale nic nie powiedziałem, w sumie odpowiadało mi jego towarzystwo, a skoro czekało mnie siedem kilometrów... Dlaczego ja się na to wszystko zgodziłem?

Początki są trudne, nie ukrywajmy. Staram się jak najlepiej oddać relacje łączące bohaterów, nie wiem, czy dobrze mi to wychodzi, co wy myślicie na ten temat? Czwarty rozdział za nami, informacje na temat drugiego zbiornika magicznego to moje nieudolne i nierozwinięte teorie, więc proszę nie brać ich za pewnik. Ale wpisując to hasło w wyszukiwarkę przeżyłam niemały wstrząs, jednym z rezultatów na pierwszej stronie był mój blog, muszę się wam pochwalić, bo aż pękam z dumy! Ktoś znalazł jakieś błędy? To dawajcie je w komentarzach, będę poprawiać. A teraz pozdrawiam, kochani, i mam nadzieję, że się podobało.

37 komentarzy:

  1. O, nowy rozdział!!! Sasasasa!!! Pozwól, że przeczytam po południu i oczywiście skomentuję :D

    Ps. Komentarz zamieszczam, co by pamiętać :D. A jak się nie pojawię, to wiesz gdzie mnie znaleźć i palnąć w łeb, że mam tu przybyć, prawda??? Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodnie z obietnicą, droga Rhan, zawitałam do Ciebie :D. Zacznę od tego, że już sam początek bardzo mi się spodobał. A konkretnie, Twoja wizja osamotnionego Laxusa. Nie ma nikogo na świecie oprócz niego - nie powiem, że byłoby mi wesoło na jego miejscu. Ale jakby nie było innego wyjścia, to co??? Cóż, ciekawe co, by zrobił Laxus, gdyby okazało się to prawdą??? Ale mamy do czynienia ze snem przez, co nie musimy się nad tym głowić.

      Opisałaś bardzo dokładnie moment jego przebudzenia po wszczepieniu lakrymy. Wyostrzone zmysły pozwolą mu na nowo odkrywać świat, choćby tak mały jego skrawek jak pokój, w którym aktualnie się znajduje. Niby wszystko jest znane, a jednak nowe :D. Świetnie!!! I moment wejścia Nainy - epicki!!! Biedny Laxus, cierpiał katusze nawet w czasie zwykłej rozmowy ;). Chciałeś, to cierp, ot co :D.

      Hahahah!!! Naina jest bezbłędna :D. Pieron dziewczyna :D. I przyszła koza do woza :D. Biedny Laxus, musiał schować dumę do kieszeni i prosić o pomoc dziewczynę :D Tak!!! Dziewczynę!!! Aj tam, wcale mi cię nie szkoda Laxus :D. Kobiety górą!!! Solidarność jajników niech nam żyje!!! Hip, hip, hura!!! Hip, hip, hura!!! Hip, hip, hura, hura, hura!!!

      Laxus bierze nawyki od Graya, co??? Pokazuje się dziewczynom w samych gatkach :D. Sasasasa, to lubię :D. Tylko, czemu mnie tam nie było??? Pamiętam z anime, że był rozkosznym nastolatkiem i, niestety, zawsze w pełnym odzieniu... Ech, cóż za niesprawiedliwość!!! Jedni mogą mieć wszystko - Naina -, inni - nic - ja... Ech...

      Niuchający Laxus, to chyba najlepsza rzecz, o jakiej słyszałam :D. I jeszcze lepsze jest to, że szukał daleko od siebie mrocznej aury, a tymczasem miał ją pod nosem :D. Bardzo mi się podoba opisywanie tego wszystkiego, co Laxus zauważa i odczuwa. Nigdzie nie spotkałam się z taką dbałością w opisywaniu uczuć, wyglądu otoczenia, a nawet zapachów odczuwanych przez Smoczych Zabójców. Ciekawi mnie, czego takiego doświadczyła Naina przed przybyciem do FT, skoro pachnie tak mrocznie??? Ale tego pewnie się dowiem później :D. Prawda???

      Nie wierzę w to, co czytam!!! Laxus zgodził się wziąć irytującą go, wcześniej oczywiście, Red na misję!!! Ranyści!!! Świat stanął na głowie!!! Ho, ho, ho!!! Widzę, że Rhan ma chrapkę na trójkącik miłosny :D. Niegrzeczna dziewczynka :D. Nie no, żarcik :D. Ale tutaj 2 kobiety będą walczyć o 1 mężczyznę!!! Sasasasasasasasasa!!! Poleje się krew, będą się pruć i rwać sobie włosy z głowy!!! A może jeszcze coś bardziej brutalnego??? Zdaję się w tej kwestii na Ciebie, droga Rhan :D.

      Usuń
    2. Coś podobnego!!! Mój komentarz nie mógł zostać dodany w całości... Ranyści!!!

      A tutaj ciąg dalszy :D:

      Laxus, nie pękaj!! Gildarts nawet bez drugiego zbiornika to potwór :D. Pamiętaj :D. Miej to na uwadze, gdy zaleziesz mu za skórę :D. I wiesz, my, kobiety, jesteśmy nad wyraz inteligentne, także następnym razem nie musisz tłumaczyć tak dobitnie, bo to nas obraża. A wtedy się złościmy. I to bardzo!!! A złe kobiety można porównać do Gildartsa z drugim zbiornikiem magicznym. Przekonałam cię, byś był miły??? Cieszę się :D. I nie nadużywaj słowa "głupi". Najpierw trzeba znać jego znaczenie :D. Rhan, ja się tak tylko droczę z Laxusem :D. Chyba tyle mi wolno, co???

      I jeszcze Laxus znalazł haka na Manju :). Mam nadzieję, że dobrze go wykorzysta :D. I czekam na ten moment jego chwały z niecierpliwością :D.

      Wspólny trening Smoczych Zabójców był po prostu mistrzostwem!!! *Nie będę słuchał dziewczyny, nie będę sluchał dziewczyny!!! Do roboty, Laxus!!! Tak jest, pani generał!!!* No i tyle zostało z jego silnej woli bycia macho :D. Oj, Laxus, nie sądziłam, że tak łatwo dajesz sobą manipulować... Ale dzięki temu jest zabawnie :D. Pompki z Nainą na plecach??? Hmmm... Brzmi ciekawie :D. Biegnij Laxus, biegnij!!! I słuchaj się Nainy :D. I w tym momencie, gdyby na mnie patrzył, padłabym trupem :D. Na pewno :D.

      A jeśli chodzi o całokształt moja droga, to jak zawsze mnie urzekłaś ;). Rozdział jest długi, świetnie napisany. Widać, że przemyślałaś i ułożyłaś sobie, co i jak chcesz zamieścić :). Gratuluję, że podczas szukania informacji o zbiornikach magicznych, trafiłaś na siebie samą :D. To się nazywa fenomen ;D. A jeśli chodzi o błędy, to raczej nie było. Tylko niektóre zdania wydawały mi się za długie i, żeby lepiej się prezentowały, mogłabyś je podzielić :). Ale to tylko moja sugestia :D. Tak, jak jest, mi pasuję :D. Cieplutko pozdrawiam i promyk słońca zostawiam :D.

      Usuń
    3. Aj! Jak ja rosnę pod Twoimi komentarzami, to sobie nie zdajesz sprawy, Roszpunciu :* Drocz się, masz rację, niech się Laxus nie zapomina z kim ma do czynienia! Przyznam, że wielkim wyzwaniem okazało się opisywanie nowych doświadczeń po przemianie w Smoczego Zabójcę, bo w anime nie ma wzmianek na ten temat, w mandze także się z tym nie spotkałam, a stwierdzenie "Laxus był Smoczym Zabójcą i potrafił wszystko od razu" chyba byłoby pójściem na skróty. Dziękuję, dziękuję, dziękuję za te wszystkie słowa i tak szczegółowy komentarz. I nie martw się, ja też nie widziałam go bez koszulki :( niech przynajmniej Naina ma taki widok. Hyhy, to znaczy JESZCZE, niechaj więc się raduje, póki może, a co! Przyznaję też, że początek, na który zwróciłaś uwagę od początku (Rhan- mistrzyni logiki) wydawał mi się zbyt powierzchowny, nie sądziłam, że rzeczywiście będzie w tym widać osamotnienie Laxa, o które właśnie mi chodziło. Dobrze jest móc pisać wesołe rozdziały, pełne humoru i słońca, ale... przed nami wiele ciekawych rzeczy.
      Tak, masz rację, mam plan, tylko do 6 rozdziału ^^ Później nie mam pojęcia, co zrobię, trzeba wyjść z tego impasu. A tymczasem, kochana, buziaki, dziękuję za promyk słońca, daję wzajemnie, i serdecznie dziękuję, że tu jesteś :*

      Usuń
    4. Miło mi, że tak promieniejesz, gdy czytasz moje bazgroły :D. Lubię komentować dosłownie wszystko :). Dlatego czytam fragmentami i od razu piszę, co mi w duszy gra :). Nie chciałabym, wiesz, napisać czegoś w stylu: 'No fajnie, nawet bardzo. Czekam na więcej". Ups!!! Właśnie napisałam :D. Ale chyba ujdzie w tłoku :D. Bardzo dziękuję, że mogę podokuczać naszemu Piorunkowi, co by w samozachwyt całkowity nie popadł :P.
      Dokładnie, to byłoby powierzchowne. A przez to, że zdecydowałaś się opisać jego samodoskonalenie i wszystkie aspekty bycia Smoczym Zabójcą, odwaliłaś kawał świetnej roboty. Bo, owszem, każdy wie o szczególnych zdolnościach tego typu magów. Ale nikt nie wyłożył tego łopatologicznie tak, by każdy, nawet laik, mógł zrozumieć ten rodzaj magii. Za to głęboki ukłon w Twą stronę, Rhan :).
      Ech, czyli jesteśmy dwie, które zazdroszczą Nainie :D. Chociaż tyle, bo razem raźniej :D.
      Zawsze staram się czytać uważnie i zwrócić uwagę na wszystko, co zostało napisane, dlatego też odniosłam się do samotności Gromowładnego :). Ten krótki fragment odbił się echem w moim sercu i umyśle. Sprawił, że pomyślałam, co by było, gdyby faktycznie na Ziemi został jeden jedyny człowiek??? Ale odpowiedzi na to nie zna żaden człowiek, więc dajmy temu spokój :D.
      Rhan ma plan!!! Fantastique!!! Pamiętaj, że ja wierzę w Ciebie :D. Na pewno wymyślisz coś, co powali mnie na kolana :D. Nie ma za co :). Ja ciesze się, że mogę czytać to, co Ci w głowie, duszy i sercu gra. I dziękuję za to, że potrafisz ubrać wszystko w słowa i przedstawić to tak dokładnie :). Bardzo lubię opisy wszelkich wykonywanych przez bohaterów czynności. Nawet, kiedy dotyczy to tylko zrobienia zwykłej kanapki :D. Bo, a nuż, nie używa masła, albo bardziej lubi polędwicę od szynki :P. Heh, głodnemu chleb na myśli :D. Znowu spamuję :D. Ale taka ma natura :D.

      Ps. Bardzo się cieszę, że jesteś taką słowną artystką :). Obiecałaś rozdział wczoraj i się pojawił :). A kiedy mogę liczyć, że rozpieścisz nas kolejnym rozdziałem??? 3maj się cieplutko :D

      Usuń
    5. Rozdział już się pisze i mam go 7 stron, a to nawet nie połowa! Wrzucę go w okolicach 30 kwietnia, zresztą byłoby to oficjalnie napisane w "Informacjach", ale przeglądarka mi siada i nie chce mnie słuchać. Aww... z kanapkami dobry pomysł, muszę to przemyśleć. Dziękuję za wiarę. W kolejnych rozdziałach spróbuję trochę pofilozofować Laxusowi na ten temat samotności, a co!
      Tak, racja, razem raźniej, niech dziewczyna ma i wie, jakie ją szczęście spotyka.
      Jakbyś mi napisała "Fajne opko, czekam na nexta, wpadnij do mnie" to też byłby ból. Nie pisz tego nigdy, proszę! :D Chybabym się załamała.
      Aj, będę się starać, będę, jak już zdobyłam stałych i tych w miarę stałych czytelników, to trzeba stanąć na wysokości zadania!
      Naprawdę uważasz, że dobrze mi wychodzi opisywanie poszczególnych czynności? Awww... ładujesz moje baterie! Chciałabym pokazać zmiany, jakie zajdą w bohaterach na przestrzeni czasu (rozdziałów) i trochę się boję, że mi to nie wyjdzie, ale! Jak tylko coś będzie nie tak, to dawaj znać, konkretnie i z góry (to tyczy się także pozostałych czytelników!). Blogowanie to żaden sirius biznes, jednakże napisanie czegoś ambitnego na bloggerze to poważna sprawa. Chyba. Nie wiem. Może. Yh, próbuję filozofować. Uwielbiam Twoje komentarze, racz mnie nimi jak najdłużej, proszę!

      Usuń
    6. Cóż za lektura powstaje po przez wasze komentarze ! xD

      Usuń
    7. :D Ano! Ależ będzie pamiątka za parę lat! Człowiek sobie przypomni młode, szalone lata i ten dreszczyk emocji, jak prowadził bloga, który, swoją drogą, wygląda beznadziejnie bez szablonu... eh :(

      Usuń
    8. 7 stron??? Chryste!!! U mnie ma tyle jeden rozdział w Wordzie :D. Najwięcej jak na razie. A u Ciebie to nawet nie połowa!!! Raczysz żartować??? O matko!!! Trzymanie weny za włosy, wychodzi Ci po mistrzowsku :D. Mam propozycję. Weź ją przywiąż do krzesła elektrycznego i, za każdym razem, kiedy się ruszy, delikatnie smyrnij ją prądem. Wtedy będziesz miała pewność, że zostanie tam, gdzie jej miejsce :D. I już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału :). Będę go wyglądać przy użyciu lunety, co by go nie przeoczyć :). Gdyż zdarza się, że jestem bardzo zawiana :D.

      Nie ma problemu Rhan - będę komunikować o ewentualnych niedociągnięciach :D. I postaram się, by moje komentarze dalej były treściwe, długie i budujące dla Twej osoby :D

      A pewnie!!! Zrób z Laxusa myśliciela :). Będzie fajny w takiej roli :D. A jeśli chodzi o szczegóły, to tkwi w nich diabeł. I ty, wiedząc o tym, robisz wszystko, by było ich jak najwięcej :). Za to wielkie arigato!!! Przez dokładne opisy, bez problemu wyobrażam sobie miejsca, postaci i zdarzenia. A to jest najważniejsze :). Bo w końcu blog to wirtualna książka. Jeśli jest dobrze napisany, aż chce się czytać i wraca po więcej, kontynuując rozpoczętą podróż przez znakomitą historią wraz z jej bohaterami.

      Oj tak!!! Będzie, co wspominać :). I może nawet wnukom podsuniemy je pod nos, kiedy będziemy stare i pomarszczone, a nasze dłonie będą się trzęsły??? Kto wie??? Ktoś powie: "Kobieto!!! Ty już o starości, a ledwie dwudziestka skończona". Owszem, ale należy myśleć o tym, że to, co zrobimy i czego dokonamy w dniu dzisiejszym, rzutuje na naszą przyszłość :D. (Filozoszka się znalazła :).

      A co do szablonu - nie liczy się wygląd, ale treść, gdyż nie ocenia się książki po okładce :). Mam rację??? Ale jak bardzo Ci to przeszkadza, to może sama wykonasz??? Ja mam taki ambitny plan, ale jeszcze nic w tym kierunku nie zrobiłam :D. Nawet GIMP'a nie opanowałam, a to podstawa do tworzenia szablonów :P.

      Cieszę się, że cenisz moje zdanie :). Postaram się, byś nie była rozczarowana tym, co piszę :). I pamiętaj: dasz radę!!!

      Serdecznie pozdrawiam i wenę dla Ciebie zostawiam :D.

      Twoja roztrzepana fanka :D

      Usuń
    9. Rhan znaj moja dobroć i mogę Ci wykonać styl tabelek itd, ale nagłówek byś musiała znaleźć sama. Bo mój nagłówek robiła siostra xddd ja bawiłam się kodami CSS. Gdyby siostra miała czas wykonała by dla Ciebie, ale niestety studia i te sprawy. Więc wystarczy, ze załatwisz tło bloga. (Bo ja nie umiem tak zajebiście wykonywac (. Daj mi odpowiedź w tym komentarzu. Oraz Rozpuszncia na racje liczy się zawartość tekstu ^^. Po za tym widzę, ze sobie zdradzacie co będzie. Hihihihi możecie to kontynuować. PS: Pisany komentarz z komorki za wszelakie błędy ogromnie przepraszam

      Usuń
    10. Shi, nonsens, błędów nie było! :D Szablon zamówiony, czekam na niego, hm... z tymi tabelkami itd to niegłupi pomysł! Jak wstawię szablon to będziemy debatować, dobrze? Ja i moje umiejętności graficzne... no, ja też utknęłam na zainstalowaniu GIMP-a, i tyle by było z tej radochy, choć bardzo chciałam się nauczyć. No, dobrymi chęciami piekło wybrukowali :D Roszpunciu, właśnie, szukałam Twojego bloga i nigdzie go nie znalazłam, zdradź mi tę tajemnicę, bo możliwe, że źle szukałam... :( Ano, 7 stron, chyba zwariowałam, bo kto kto będzie chciał czytać, ale to naprawdę zabawne, pisanie ze strony Laxusa, hyhyhy :D

      Usuń
    11. Ja tam używam Photo Filtre Studio xD oraz Paint Tool SAI, aby rysować. Spoczko, spoczko pasuje mi dopasowanie tobie tabelek. Roszpuncia chyba jeszcze bloga nie ma, ale będzie miała na wakacje lub w czerwcu. Jak chcesz do niej kontakt to na e-mail : u.tsukino@o2.pl
      U mnie też mocna idzie z pisaniem. Ja tutaj skrobię i skrobię, a tu 4 strony, a to jeszcze nie początek ! Bo do celu misji jeszcze nie przyjechali ! XD. Pisanie ze strony Laxus'a to w skrócie coś takiego : Wkurwiająca rzecz, cycki, dupa, wkurza mnie to, cycki, dupa, jestem pro, cycki i dupa. :D

      Usuń
    12. Nie no, ja planuję go ogarnąć :D. I mam nadzieję, że do wakacji mi się uda :). Rhan, ja na pewno przeczytam :D. Także pisz, kobieto!!! Pisz, ile chcesz :D. Tak Shi, masz rację. Bloga jeszcze nie mam. Będzie koło wakacji, jak dobrze pójdzie :D. Cierpię na czasus brakus, przez co jeszcze trochę mi zajmie nauka i pisanie ;).

      Usuń
    13. Haha! Shi, pewnie dotrę do tego momentu jak Laxus trochę podrośnie, bo na razie to "wkurwiająca rzecz, głupi trening, futrzak, głupia Naina, zabiję Graya i Mistguna, wkurwiająca rzecz". Ooo! 4 strony to na początek bogato, grubo! Widzę, że im bliżej wakacji tym większe wiatry w żagle! Gratuluję i pisz dalej! :D
      Roszpunciu, to się będziemy nauczać razem, a co! Weźmie się parę lekcji u Shi na początek, żeby wiedzieć, co z czym, chyba że Ty wiesz, to zostanę sama :(. Rozdział skończony, ma 13 stron ^^, czyli pewnie wstawię trochę wcześniej. Musi dobrze pójść, kochana, chciałabym poczytać coś Twojego, nie powiem, że nie. I przed nami wakacje, to mam nadzieję, że wszystkie się rozwiniemy w tym temacie :D

      Usuń
    14. Wgl, kobiety, zauważyłyście, że te nasze komentarze to chyba łącznie dłuższe niż rozdział? :D

      Usuń
    15. Cóż bywa ! XD Ja również chce przeczytać coś u Roszpuncie, bo jak patrze na twój styl pisania w komentarzach, to naprawdę. Jedynie pogratulować i pójść w kąt, aby mieć załamke. Bardzo ładne pióro masz Roszpo xD. Lekcje u mnie ? o.O Jakie lekcje ? xD Na brakus czasus czy co ? XD Biorę 5 yenów za korki jak bóg Yato z Noragami ! XD Już masz rozdział ? Oooooo coś czuję, że jeszcze poczytam w te dwa tygodnie wolnego ! :D

      Usuń
    16. Podpisuję się pod komentarzem Shi rękami i nogami, i to bez przesadnych pochlebstw!
      Pomysł na biznes zawsze jest dobry! 5 yenów za godzinę? Niegłupie... trzeba to przemyśleć. Mogłabyś dawać lekcje... albo nie! Załóż prywatną szkołę, i przyjmij mnie jako menadżera do spraw marketingu i reklamy na stanowisku wyższego podwykonawcy. Hej, wgl, czekajcie, chyba będzie lepiej, jak zainstaluję tu shout'a, bo zaraz będzie, że nabijam sobie statystykę albo coś :D Wie ktoś, jak stworzyć szałta?!

      Usuń
    17. Ach dziękuję, Rhan :*. Miło mi :D. Serio??? Chcesz coś poczytać??? To na końcu podeślę kilka linków :D. Jedno opowiadanie u OliRi jest moje, bo robiła konkurs i wzięłam w nim udział :D. I jeszcze podeślę Ci linki z blogami, do których pisałam bardzo długie komentarze :D. A będzie tego trochę :D.
      Nie mam pojęcia :D. Jestem laikiem pod względem komputerów :D. Lekcje u Shi, będę konieczne. Albo 1500100900 pytań :D

      Shi, a ja sądziłam, że jeden obol jak u Charona wystarczy :D. Na serio ładne pióro??? Toż to ja zwykłego długopisu używam :D. Głowa do góry Shi :D. Piszę, co mi w duszy gra, a że zawsze mam dużo do powiedzenia, to tak to wyszło :). A w krew mam wpisane poprawianie osób wysławiających się nieliteracko :D. Dzięki kochana :*.
      No jak to Shi, jakie??? Lekcje tworzeni grafiki :D. Na razie znalazłam mnóstwo informacji, jak robić grafikę i całą resztę, więc będę się musiała natrudzić, oglądnąć i przystąpić do dzieła :D.

      Ps. Tak, Rhan, zauważyłyśmy :D.

      A tutaj linki:

      Opowiadanie konkursowe: http://natsulucy-deathandlovestory.blogspot.com/2014/03/konkurs-sa-prace-wy-oceniacie.html. Zgadnij, które moje :D.

      Komentarze u Erzy:

      - http://naluopowiescoksiezniczceismoku.blogspot.com/2014/02/rozdzia-2-bal-zazdrosc-i-pocaunek-czesc.html
      - http://naluopowiescoksiezniczceismoku.blogspot.com/2014/02/rozdzia-2-bal-zazdrosc-i-pocaunek-czesc_2269.html
      - http://naluopowiescoksiezniczceismoku.blogspot.com/2014/03/rozdzia-3-pusta-tablica.html
      - http://naluopowiescoksiezniczceismoku.blogspot.com/2014/03/rozdzia-3-pusta-tablica.html
      - http://naluopowiescoksiezniczceismoku.blogspot.com/2014/03/rozdzia-4-niebezpieczni-wrogowie.html
      - http://naluopowiescoksiezniczceismoku.blogspot.com/2014/03/rozdzia-5-plany.html
      http://naluopowiescoksiezniczceismoku.blogspot.com/2014/04/rozdzia-6-dosc-dziwny-trening.html
      - http://naluopowiescoksiezniczceismoku.blogspot.com/2014/04/rozdzia-7-z-troche-innego-punktu.html
      - http://naluopowiescoksiezniczceismoku.blogspot.com/2014/04/rozdzia-8-wyznanie-i-szok_15.html

      U Hikari:
      - http://fairytailhistoriainnaodwszystkich.blogspot.com/2014/04/rodzia-pierwszy.html
      - http://fairytailhistoriainnaodwszystkich.blogspot.com/

      U Miku:
      - http://naluopowiadaniefairytail.blogspot.com/2013/11/rozdzia-20-wazon-w-bekitne-motyle-z.html
      - http://naluopowiadaniefairytail.blogspot.com/2013/12/rozdzia-21-budyn-konkurs.html
      - http://naluopowiadaniefairytail.blogspot.com/2014/01/rozdzia-22-atak-z-zaskoczenia.html
      - http://naluopowiadaniefairytail.blogspot.com/2014/01/rozdzia-23-zadziorny-usmieszek.html
      - http://naluopowiadaniefairytail.blogspot.com/2014/02/rozdzia-24-impreza-cz1.html
      - http://naluopowiadaniefairytail.blogspot.com/2014/02/rozdzia-25-impreza-cz2.html
      - http://naluopowiadaniefairytail.blogspot.com/2014/02/rozdzia-26-rozpacz.html
      - http://naluopowiadaniefairytail.blogspot.com/2014/03/rozdzia-27-umowa.html
      - http://naluopowiadaniefairytail.blogspot.com/2014/03/rozdzia-28.html
      - http://naluopowiadaniefairytail.blogspot.com/2014/03/rozdzia-29-cytrynowa-z-miodem.html

      U Catherine:
      - http://lucy-heartfilia-fairy-tail.blogspot.com/2014/02/1-dwa-serca.html
      - http://lucy-heartfilia-fairy-tail.blogspot.com/2014/03/2-matka-wszelkiego-nieszczescia.html
      - http://lucy-heartfilia-fairy-tail.blogspot.com/2014/03/3-z-powrotem-w-domu.html
      - http://lucy-heartfilia-fairy-tail.blogspot.com/2014/03/4-wielki-sum-teczowy.html
      - http://lucy-heartfilia-fairy-tail.blogspot.com/2014/03/5-elf.html
      - http://lucy-heartfilia-fairy-tail.blogspot.com/2014/04/6-kobiety.html

      Wiem, dużo :D. Ale każdy komentarz powstał na totalnym spontanie ;D. A jak już zaczęłam pisać, nie mogłam przestać :D.Mam nadzieję, że się nie zanudzisz na śmierć, czytając pokręcony wymysły mego szalonego umysłu :D. A teraz serdecznie pozdrawiam i moc całusów zostawiam :* :* :*...

      Ps. Super, że rozdział gotowy :P. Cała aż płonę :D

      Usuń
    18. Padłam. Padłam i nie mogę wstać. Przeczytałam dopiero połowę, a tak się śmieję, że nie wiem czy dotrwam do końca. Roszpunciu, nie chciałabym, żeby to zabrzmiało zbyt poufale czy żebyś poczuła się dotknięta, ale co ty bierzesz? Zresztą i Ty, i Shi macie takie banie, że nie nadążam :D Ej, ja też chcę!! Biorę się za dalsze czytanie, a pracę na konkursie obadam jak najszybciej, bo moja aktualna przeglądarka nie chce wczytać tego bloga T.T. Ale przeczytam to i zgadnę, które Twoje! Skąd ty bierzesz pomysły na te komentarze? Naprawdę na czystym spontanie? Nie mogę wyjść z podziwu!
      Ano, zaczęłam już pisać rozdział szósty, a Ty, moja droga, znajdź czas i zainwestuj go w swojego bloga, mam przeczucie, że będzie niesamowity! :D

      Usuń
    19. Nie martw się, kochanie, nie pogniewam się :D. Wiem, każdy mi mówi, że powinnam zmienić dilera, ale nie można zmienić własnego optymizmu i radości z życia, prawda??? To właśnie są moje dopalacze :). Naturalne i najzdrowsze z możliwych :D. A kometarze, dokładnie, powstają na totalnym spontanie i nigdy nie mam na nie pomysłu. Po prostu zaczynam pisać i nie wiem, kiedy skończyć :D. W trakcie pisania wszystko wychodzi tak, jak widzisz :D.

      Spoko :). Nie pali się ;). Poczekam :). Mam nadzieję, że Ci się uda, gdyż do tej pory tylko jedna osoba wiedziała, które jest moje ;).

      A co do rozdziału, to cudownie!!! Cała się podjarałam :P. Już się mogę doczekać, kiedy je dodasz :). A co do mojego, a właściwie moich blogów, bo będą dwa, to mam nadzieję, że Ci się spodobają :). Na początek głównego będzie, standardowo, dużo NaLu, ale tak, jak obiecywałam, gdy pojawi się nowa bohaterka, Laxus będzie co chwilę, aż Ci się znudzi :D.

      Ps. Dodałam życzonka na moje konto :D. Wymyślone na spontanie, jak wszystko, co robię :D. A i jeszcze jeden komentarz do kolekcji: http://lucy-heartfilia-fairy-tail.blogspot.com/2014/04/8-wojna-pierwotna.html. Wesołego Alleluja!!!

      Usuń
    20. Nowa bohaterka? Laxus? W takim razie czekam z potrójną niecierpliwością! Mrrrau! Ależ się napaliłam! Dobra, trzymam Cię za słowo, niech pojawia się tak często, że będę go miała dość :D Uhuhu! <3
      Co za naturalne dopalacze, rzeczywiście! Muszę brać z Ciebie przykład, pewnie, że nie można zmieniać optymizmu i radości z życia! :D
      Och, faktycznie, cholera! Wszystkie najlepszego i Wesołego Jajka. Yh, zamiast dodać życzenia pod postem to taki badziew robię. Już paczam na Twoje konto, kochana! ^^

      Usuń
    21. No, dokładnie :D. Mam nadzieję, że będzie ciekawie ;). Ja od urodzenia jestem optymistką, która przyszła na ten ziemski padół 13 o 13 w piątek :D. Dziękować za życzonka ;D. Buziole :*:*:*

      Usuń
    22. Shout ? Proste : http://www.deszczowce.pl/
      Chyba, ze wolicie na GG pisać mój to : 12115204 ;]
      Albo skype, facebook, yt ! Nie wiem co chcecie ! XD Ja na wszystkim mam konto ! :D

      Usuń
    23. Ja chyba gadulca wybieram :D. Ale pytania pojawią się dopiero, gdy, w końcu, założę tego nieszczęsnego bloga :D.

      Usuń
    24. Kurde, przewijam i przewijam i przewijam, a opowiadanie jest tak daleko, jak Tokio od nas :D. Wiesz, co??? Może raz zrobimy taką akcję, żeby zamiast rozdziału, pisać ciągle komentarze??? Zdziwienie osób odwiedzających Twojego bloga, Rhan, byłoby niepomierne i bezcenne :D. Dobra, znowu spamuję więc już się przymykam :D. Bajo!!! Wesołych i w ogóle!!!

      Usuń
    25. Shi, ja też gadu preferuję :D
      Roszpunciu, medal za ten pomysł! Tylko jak to zrobić? O! O! Już wiem! Ale co Ty na to, żeby tak na wesołe rozpoczęcie wakacji to zrobić? ^^

      Usuń
    26. To zapraszać ! : 12115204 ! ^^ Ja ciągle jestem dostępna ! ^^

      Usuń
    27. No czemu nie :D. Jakiś temat zapodamy, a później albo komentujemy, albo wymyślamy historię na w/w temat :D Będą jaja jak berety :D.

      Usuń
  2. Powiem Ci na wstępie, chociaż dopiero zaczynam czytać, że... zrób archiwum! Serio mamy latać klikając "Starsze Posty" aż do pierwszego? No, błagam... Ale nie poddam się i przeczytam, o!

    OdpowiedzUsuń
  3. Eeeeee... Podobało mi się, że Laxus był wredny gdzieniegdzie. Gray leży w łóżku ? Och, jak mi go szkoda ?
    Nagisa - Naprawdę ?
    Shi - Nie C: Nie znoszę go.
    Nagisa - Hai, hai ! *Ściska pięści oraz z uszów wychodzi jej dym* Nie znoszę Naini... Ukatrupię ją !
    Shi - Dlaczego ? Zazdrosna, że umie przemówić do rozsądku Laxus'owi, a ty nie ? A może dlatego, że ona go trenuje, a u nas Laxus Ci rozbił mordę jak szklankę?
    Nagisa - *COś tam mruczy negatywnego o Shi robiąc dziubek i odwracając się tyłem*.
    Shi - Fajnie zrobiłaś, że Laxus widzi, słyszy oraz czuje x11231321 lepiej. Coś jak w wampirach z Zmierzchu xD Tak od razu mi się to skojarzyło xd. Biedny Laxus musi biegać 7 km, a ja tylko jeden umiem zrobić ;-;, ale to dlatego, że jestem krótko dystansowym człowiek. Zakład mocny ! Tylko następnym razem jak będziesz chciała pisać japońskie słowo jak np, to yokan. To na końcu rozdziału wytłumacz co to jest, bo ja głupia Shi musiała wyszukiwać w internecie, ale tak miarowo się domyślałam, że to jakieś słodycze. Rozdział nie jest zły, nie wiem dla czego Ci się nie podoba, jest fajny :]. Dobra ja lecę, bo również muszę pisać rozdział. Nagisa sama sobie historii nie opisze xD. Życzę zdrowia i weny, pozdrawiam. Ja ne !

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze nie przeczytałam rozdziału. Ostatnio jestem w niezłym biegu i na nic nie mam tyle czasu, ile bym chciała. :(
    I jeszcze utknęłam z pisaniem rozdziału 9. Wiem niby, co chcę w nim zawrzeć, ale jakoś słowa nie chcą mi się w sensowne zdania ułożyć. Q.Q I zamiast pisać ten nieszczęsny rozdział, to napisałam prolog do nowego opowiadania. Też o FT. xD Ech...
    Postaram się w weekend ogarnąć Twój rozdział. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, to dobrze! Znaczy, że wena Cię nie opuszcza, kochana! Nie ma problemu, czekam niecierpliwie na Twoją opinię i adres nowego bloga :D

      Usuń
  5. W końcu przeczytałam. :)
    I chcę więcej. ^^ Ten rozdział był długi, ale tak fajnie mi się go czytało. :D Podoba mi się jak opisujesz emocje bohaterów. Uwielbiam Laxusa w Twoim wykonaniu. Buntowniczy dzieciak. Jest słodki na swój pokręcony sposób. ;)
    Bardzo realnie przedstawiłaś zmiany, jakie zaszły w Laxusie po wszczepieniu lakrymy. Łatwo było mi sobie wyobrazić, jak chłopak się czuł po przebudzeniu. A Red jest... ach, nie wiem. Mi chyba jest ona zupełnie obojętna. Natomiast Nainę lubię coraz bardziej. Ona i Laxus mają dosyć trudne charaktery, a lubię, kiedy bohaterowie nie umieją się dogadywać. Nie jest przynajmniej cukierkowo. ^^
    Naina da mu wycisk, oj da. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. No, wreszcie mój rozum kopnął mnie w głowę i kazał w końcu przyzwoicie skomentować rozdział!
    A wszystko przez to, że Twoje kolejne notki zawsze czytam po nocach, dlatego też nigdy nie mam siły, by wykrzesać z siebie jej jeszcze trochę na jakiś marny komentarz :c
    Jak widzisz, powyższe zdanie nie ma już sensu. Reszta kolejnych też taka będzie i szczerze zastanawiam się nad tym, czy to przez porę, o której piszę, czy może chodzi bardziej o stan normalności zgromadzoy w moim umyśle xD
    Mimo wszystko, bardzo przepraszam za to, że wcześniej nie komentowałam :3
    Mimo że po prosty... to jak piszesz aż zwala mnie z nóg. Dosłownie. Naprawdę bardzo zazdroszczę Ci tego w jaki sposób potrafisz t wszystko opisać. Jest tak dokładne, że czytelnik czuje się tak, jaby sam tak był. Ja w tej chwili mam wrażenie, jakbym czytała naprawdę genialną książkę, a naprawdę mało jest osób piszących blogi, które potrafiłyby aż tak mnie zaspokoić (tak, specjalnie użyłam tego słowa XDD). Dlatego też mam super wielką nadzieję, że przestaniesz mówić, że Ci się nie podobało, gdyż dla mnie ten, jak i poprzednie rozdziały, to po prostu dzieła sztuki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję, dziękuję, moja kochana Ran. Ja ze swej skromnej strony też przyznam, że przeczytałam już połowę Twojego bloga (tyle mam wolnego czasu) ale też nie napisałam ani słowa. Jest to przejściowe, bo oczywiście docenię Twoją pracę w komentarzach :). Co do rozdziału, cieszę się, że tak to odbierasz. Ciężko jest napisać coś, co rzeczywiście odda sytuację, ale jak czytam, że jakoś mi się udaje, to zyskuję wiarę w tę moją "twórczość". Dziękuję jeszcze raz za miłe słowa, i nie zazdrość, kochana, Ty gorsza w żadnym wypadku nie jesteś! :D Buziaki.

      Usuń
  7. Długie te rozdziały... Chociaż czasem się zastanawiam, czy dłuższy rozdział, czy komentarz Roszpunci?
    Rozdział fajny, choć ja kocham, gdy akcja dzieje się szybko, a tutaj jest troszeczkę dla mnie za wolno, ale kto co lubi. Ogólnie bardoz mi się podoba postać Red, nie Naini... dobrze zapisałam? Za nic nie mogę zapamiętać jej imienia. Nie lubię jej, może dlatego że przypomina mi Erzę?
    No nic. Fajnie się czytało i idę dalej!

    OdpowiedzUsuń