Podła Rhan, nie starała się kompletnie i tak opóźniała rozdział, jak się dało! Przepraszam.
Nie mogę uwierzyć, że to już siedemnastka, niedawno przecież tworzyłam prolog, a Historia Gromowładnego nie ma nawet trzydziestu procent! Ba, chyba nawet do dwudziestu nie dobija! Rozkręcam się, idzie mi coraz lepiej, mam nadzieję, i zgodnie z obietnicą, przestaje być kolorowo (brawo ja, po tylu rozdziałach!).
Wszelkie opóźnienia są spowodowane pracami na innych blogach, które przygotowuję do otwarcia, dlatego wybaczcie ten wielki poślizg, osiemnastkę mam nadzieję wybudować w tydzień, życzcie szczęścia. Zapraszam więc na XVII, jestem ciekawa opinii.
Indżoj!
Nie mogę uwierzyć, że to już siedemnastka, niedawno przecież tworzyłam prolog, a Historia Gromowładnego nie ma nawet trzydziestu procent! Ba, chyba nawet do dwudziestu nie dobija! Rozkręcam się, idzie mi coraz lepiej, mam nadzieję, i zgodnie z obietnicą, przestaje być kolorowo (brawo ja, po tylu rozdziałach!).
Wszelkie opóźnienia są spowodowane pracami na innych blogach, które przygotowuję do otwarcia, dlatego wybaczcie ten wielki poślizg, osiemnastkę mam nadzieję wybudować w tydzień, życzcie szczęścia. Zapraszam więc na XVII, jestem ciekawa opinii.
Indżoj!
Do domu dotarłem na czworaka. Czołgałem
się po schodach i dziękowałem Bogu z trzy kamienne stopnie na ganku, za starą
klamkę u skrzypiących cicho drzwi, za ciepłe światło w przedpokoju i stojak na
parasole, za salon świecący pustkami i przyjemną ciszą, za dracenę w
kącie, posążek łabędzia nad kominkiem i mdławy zapach dymu
tytoniowego z dziadkowej fajki unoszący się wokół. Byłem w...!
- Ty tak na poważnie? - Cały czar
prysł, gdy się odezwała, stojąc za moimi plecami.
- Przepadnij, demonie! Zostaw mnie w
spokoju! Odejdź! - Na serio zacząłem się zastanawiać, czy
woda święcona i różaniec by jej nie przegoniły z mojego
wspaniałego domku, ale niczego takiego pod ręką nie miałem, a Przybłęda z kotem
przylazła za mną i usadziła się w fotelu. Miałem dość jej towarzystwa
na najbliższe sto lat, a tego przeklętego kamienia nie
chciałem widzieć na oczy! Co z tego, skoro nie zamierzała
się odczepić?
- Zamknij się i siadaj. Musimy
coś postanowić, nie?
- Co postanowić? Po
co postanowić? Postanawiać to mogliśmy czterdzieści osiem godzin
temu, bo przypominam, że jesteśmy przestępcami na skalę państwową. Nic
sobie z tego nie robisz, nie? - Walnąłem się na kanapie jak długi, i z radością
pomyślałem, że ona sobie stąd pójdzie a wtedy będę spał przez
dwa dni i udawał, że nic nie wiem o zadnym szmaragdzie. Nic a
nic!
- Iskierko, jestem... Hmm, wyjęta spod
prawa od dnia, w którym skończyłam trzy lata. Naprawdę, niewiele rzeczy robi na
mnie wrażenie, a już na pewno nie przestępstwo na
skalę narodową czy międzynarodową. W ten sposób będzie o mnie
głośniej, no nie? - Zielone oczy pałały dziwnym, nieprzyjemnym blaskiem,
zresztą od jakiegoś czasu miałem wrażenie, że Naina trochę się
zmieniła. I co to za gadka "skończyłam trzy lata"? Już wtedy
była złodziejką i kradła skarby narodowe?
- A ty tego chcesz? - Nie
musiałem udawać zdziwionego, bo i tak by rozpoznała, że się
nabijam, a do jej pokręconego myślenia dawno przywykłem.
- Tak. Chcę, żeby cały świat o
mnie usłyszał, moje imię dotrze nawet do nieba, nie obchodzi mnie, z jakim
skutkiem! - Spojrzałem na nią ze ściągniętymi brwiami i odpowiedz zamarła mi na
ustach. W jej głosie były stalowe nuty, których dotąd nie słyszałem, a wyraz
jej twarzy, gdy wypowiadała te słowa, świadczył, że Przybłęda zrobi
wszystko, by osiągnąć ten szalony cel. Pokręciłem głową z
powątpiewaniem, ale nie powiedziałem na głos, co myślę na ten temat. Niech
sobie marzy, że wszyscy o niej usłyszą, ja
będę najpotężniejszym magiem na świecie i lepiej, by nikt nie stanął
mi na drodze!
- Siedemset tysięcy?
- Tak.
- A w zamian mam zrobić coś
takiego? - W męskim głosie odbiła się pogarda dla omawianego celu, lecz udawany
opór był marną przykrywką. - Unicestwić jedną małą gildię?
- Nie taką małą, ale tak, szanowny Mistrzu.
Obawiamy się, że sytuacja wymknie się spod kontroli. W Magnolii
pojawiają się łowcy, każdego dnia kolejne tabuny przechodzą bramę i
polują, lecz wydaje się, jakby wszyscy czekali na umówiony znak.
- Łowcy działający razem? Zespołowo? Na
łeb upadłeś, durniu?! To się nigdy nie zdarzy! Tym ludziom przemawiają do
słuchu tylko pieniądze, nawet jeśli nagroda za starca i szczeniaka jest wysoka,
to debilnym jest twierdzenie, że oni chcą się tym podzielić!
- W Magnolii jest ktoś jeszcze. - Ton
jakim wypowiedziano to zdanie, sprawił, że Mistrz zamilkł
na dłuższą chwilę i czekał w napięciu na informacje. Jego rozmówca
wyciągnął z kieszeni obszernego płaszcza plik kartek i położył je na
stole, zdjęciem na wierzchu.
- Ona?!
- Zdaje się, że masz z nią na
pieńku, Mistrzu.
- Ach... Taaak, nie masz nawet pojęcia,
jak bardzo. Tytan i ten szczeniak, Gromowładny, zostawiam ich wam. Ale
dziewczyna pójdzie ze mną. Przekaz to swojemu zleceniodawcy, Szerer dołączy do
ataku.
Z Przybłędą, Red i Mistem zobaczyłem się
dopiero dwa dni później, bo odsypiałem i relaksowałem się w ciszy. No,
prawie w ciszy, bo gitara wcale taka niema nie jest, a jak
ją już złapałem w ręce, to nie chciałem puścić przez cztery
długie godziny. Myślałem tez trochę nad całą tą sytuacją i
uznałem, że nie powinienem się tak bardzo przejmować, skoro
Naina miała to gdzieś, bo to ona zwinęła te itemy. Długo mi zajęło przekonanie
się i ułożenie zgrabnej wymówki, w razie jakiegoś wypadku, ale
nawet jak uwierzyłem w to swoje kłamstewko i uznałem się za niewinnego, gdzieś
w środku czułem, że gdyby aresztowali Przybłędę, to szybko
przyznałbym się do współudziału.
Na razie udawaliśmy, że nic się
nie stało, i dopiero, jak Bickslow z dziwnym uśmieszkiem podstawił mi pod
nos ranną gazetę, oblał mnie zimny pot.
- No i co? - mruknąłem trochę
agresywniej, niż zamierzałem, a Przybłęda posłała mi ostrzegawcze
spojrzenie. Za bardzo panikowałem, ale nic nie mogłem na to poradzić, ręce
trzęsły mi się jak u alkoholika, i nawet pufnięcia Majnu nie zdały
egzaminu, by mnie przestraszyć i wprawić w bojowy nastrój.
- Ano, nic. Ale obiło mi się o uszy...
Taaak, że ty i Naina byliście tego dnia w Oak - Wskazał palcem na
nagłówek, trochę zbyt krzykliwy, jak dla mnie. I co to w ogóle za tytuł
"Zbrodnia dziesięciolecia"?!
- Ty coś insynuujesz? -
Mogłem liczyć na pomoc Przybłędy w tym temacie, a ona w żadnym
razie nie dała po sobie poznać, że ją ruszyło podejrzenie.
Wstała od stołu i uważnie spojrzała na wyższego Bickslowa,
w otoczeniu swoich przerażających lalek, i zrobiła lekceważący ruch
ręką. - Nie, żeby mnie to obchodziło, ale wstrzymaj się z takimi
gadkami.
- Coś jakbyś zrobiła się na tym
punkcie wrażliwa, hę? No, powiedz, Nai, zrobiłaś to?
Powiesz, że nie, a ja uwierzę i więcej o to nie zapytam. - Miał
ironiczny ton głosu, gdy rysował złudną opcję, a mnie po plecach przebiegły
dreszcze. Skoro zapytał wprost, to taka powinna być odpowiedz, bez
ogródek i zabawy słownej, jeśliby się przyznała... Mogły
nas czekać bardzo nieprzyjemne konsekwencje. Nieświadomie wstrzymałem
oddech i czekałem, razem ze mną Mistgun, Red i mały Gray.
- Nie mam zielonego pojęcia, o czym ty
mówisz. - Otworzyła szeroko oczy i wzruszyła ramionami, robiąc najbardziej
niewinną minę na świecie. Ja bym jej uwierzył, gdybym nie znał prawdy, ale
Bickslow do głupich nie należał. Uśmiechnął się z uznaniem i pokiwał głową
w przyłbicy, a Naina oddała uśmiech... Jakiś taki jadowity, nieprzyjemny.
Chwilę później Red poprosiła ją na słowo i obie z Majnu uciekły
do biblioteki, ja zostałem z Mistgunem i Grayem, nie mogąc wyjść z
podziwu nad jej umiejętnościami oszukiwania.
- Laxus? - Mist, opatulony
bardziej niż zwykle, ze tylko
oczy można było zobaczyć, spojrzał na mnie nad stołem i domyślił
się odpowiedzi po moim zrezygnowanym westchnieniu. Potarłem kark dłonią i
odwróciłem głowę, chcąc mu o wszystkim powiedzieć, a jednocześnie
nie dopuścić, by dowiedział się czegokolwiek. Nie trawiłem go i
tolerowałem na równi, w jednej chwili widząc w nim wroga, w drugiej
sprzymierzeńca, bądź tu mądry i pisz wiersze!
- Nie pytaj, naprawdę nie
chcesz wiedzieć jak mnie w to wrobiła.
- To byliście w tym Oak, tak? Facet,
myślałem że to blef! Ale jak was tu nie było, to patrz, co się
nawyrabiało! - Gray stał przy stole niezadowolony i gapił się gdzieś przed
siebie, marszcząc śmiesznie brwi. Odwróciłem się i rozejrzałem, dopatrując
czegoś niezwykłego, a dzieciak mnie pokierował na stolik pod sąsiednią ścianą,
przy którym siedziała czerwonowłosa dziewczyna. Red? Co ona tu robiła? Przecież
polazła...!
- To nie jest Red. To Erza Scarlett,
przyłączyła się podczas waszej nieobecności - poinformował uprzejmie Mistgun,
domyślając się co przyszło mi do głowy. Zacisnąłem szczęki, zirytowany takim
obrotem sprawy, i przeszedłem się do dziadygi, który w tamtym momencie
zabarykadował się w swoim gabinecie. Wpadłem jak burza i zacząłbym kłótnię,
tyle, że starzec z ironicznym uśmiechem rozsiadł się na mój widok w
fotelu i z miną "tylko spróbuj, szczeniaku", czekał.
- No i ten... Cześć? - zbastowałem,
bo nic dobrego nie mogło z tego wyniknąć, a Makarov spokojnie odpalił
fajkę i pykał ją w ciszy, patrząc, jak zajmuję miejsce na kanapie pod
ścianą. Uważnie przyglądaliśmy się sobie, ja zastanawiałem się,
jak zacząć wyrzuty, dziadek zapewne myślał nad argumentami
odpierającymi mój atak, a że cierpliwością nie grzeszyłem i nie
lubiłem namyślać się za długo, zacząłem.
- No? To co tu się wyrabia? Najpierw
Gray, potem ta Levy, jeszcze później trójka Straussów, i mamy jakąś
Erzę na dokładkę. Zamierzasz otworzyć przedszkole? - Przybrałem pozę
"mów mi zaraz, co planujesz", ale dziadziuś palił jeszcze
chwilę, odkaszlnął, poprawił się w fotelu i dopiero odpowiedział.
- A ty, drogi chłopcze, nie masz
większych zmartwień, jak przedszkole w Fairy Tail?
- Co masz na myśli? - Zesztywniałem cały
ale próbowałem wyglądać na zrelaksowanego.
- O, no nie
wiem... Chociażby... Kradzież narodowych skarbów?
- Niby po co...? - zacząłem
głosem wyższym o oktawę, ale dziadek się zaśmiał lekceważąco.
- Laxus, dziecko, mydl oczy wszystkim,
ale nie mi. Znam Nainę prawie dwa miesiące, wiem, co to za ziółko i
wiem, że ty też lubisz pakować się w kłopoty.
- Ja tam tylko lakrymy zgasiłem! Słowo
honoru, że nawet nie tknąłem tych rzeczy! - Poderwałem się z kanapy i
wyrzuciłem z siebie potok słów czując, że muszę się tym z
kimś podzielić, bo wyrzuty sumienia by mnie zjadły. - Uparła się i
nie mogłem jej tego z łba wybić! Ta książka to jeszcze, bo
na to się zgodziłem, ale kamienia zabraniałem jej ruszać, a
i tak, idiotka, poszła! Nie mam z tym nic wspólnego! Prawie! A
ta książka to dla gildii, nie dla nas! - W tym momencie dziadek
zaczął się śmiać, kaszląc na przemian.
- Zdaje mi się, że z kobietami
to ty sobie radził nie będziesz, raczej one z tobą - wydał niepochlebną opinię,
na którą chciałem się oburzyć, ale nie dał mi dojść do głosu. -
Wiem o wszystkim, Laxusie, usłyszałem cały plan zanim wyjechaliście i dałem
swoje przyzwolenie. Aczkolwiek Smoczego Oka pod uwagę nie brałem... Ale to nic,
to nic. - Sprzedali ten kamień. Wiedziałem to. Po prostu wiedziałem. -
Ehem, nie powinieneś się tym przejmować. Książka, pod zmienioną nazwą,
będzie w bibliotece, a gdy Naina ją skopiuje, odda. - Naprawdę w to wierzył? -
Przy okazji... - Nachylił się nad biurkiem i spoważniał, posyłając mi
ostrzegawcze spojrzenie. - Wiesz, co się dzieje? W Magnolii jest coraz więcej
łowców, i są tu z jednego powodu.
- Przeze mnie?
- Nie wiem, co kombinują, ale plotki nie
są radosne. Zamierzają sprowadzić cię na Wschód, ale dlaczego i kto
wydał taki rozkaz... Nie mam pojęcia.
- Naina powinna wiedzieć, to jej
rejony.
- Ma swoją teorię, jej głowa pracuje
na najwyższych obrotach by zapewnić bezpieczeństwo tobie i
gildii.
- I dlatego zakosiła
skarb narodowy? Żeby ściągnąć nam na łeb strażników,
Radę i rodzinę królewską? - zadrwiłem, nie przyznając jej motywom
faktycznego znaczenia.
- Właśnie dlatego, Laxus. Doceń to i ucz
się wszystkiego, co ci każe. Nie zachowuje się tak, ale martwi się
najbardziej ze wszystkich, bo wie, co będzie, jeśli łowcy cię dopadną.
- Ruszysz, gdy słońce zajdzie. Wyeliminuj
tych, których ci wskazałam jako pierwszych. To arcyważne,
aby postępować dokładnie z taką, a nie inną kolejnością. Następnie
udaj się w góry przy głównym szlaku do miasta i obserwuj.
- Co ty będziesz robiła w tym czasie?
- Szlifowała magię wtórną.
- No? I co zamierzasz z tym zrobić?
- Patrzyłam na Przybłędę z wyczekująco uniesionymi brwiami,
przekonana, że będzie musiała mi zdradzić wszystko, co wie.
Toczyłam z nią bój słowny od dwudziestu minut, i nawet jeśli w pewnych
momentach brakowało mi argumentów, to najcięższe działo jakie
wyciągnęłam nie mogło zostać bez trafnej odpowiedzi. Kocisko
siedziało na stole i machało ogonem, niezadowolone z sytuacji, gdzie przyparłam
jego właścicielkę do muru, ale sama Naina przypatrywała mi się rozbawiona,
jakby wcale się nie przejmowała... Niczym.
- Nie mogę sobie wytłumaczyć... -
Teatralnie przyłożyła palce do skroni i patrzyła na mnie z pochyloną
odrobinę głową. - Dlaczego tak bardzo interesuje cię moja skromna osoba?
Przecież mnie nie znosisz... Oho, nie zaprzeczaj. Już to sobie wyjaśniłyśmy.
- Nie odpowiedziałaś! - wycedziłam i
podparłam się rękami o blat stołu, zawalonego niemal do cna tomiszczami. Majnu
pufnął zirytowany i posłał mi pogardliwe spojrzenie.
- No dobrze, wtajemniczę cię.
Zamierzam chronić gildię po swojemu, ty nazwałabyś to
moimi wschodnimi sztuczkami, a zacznę od dzisiejszej nocy. Wykurzę stąd
łowców a temu, kto ich nasłał, wyślę czytelną wiadomość.
- Jak?!
- Jestem Smoczą Zabójczynią, mam swoje
sposoby. - Odchyliła się na krześle i przez chwilę mierzyłyśmy się spojrzeniami.
Musiałam znaleźć sposób, by dowiedzieć się od niej
wszystkiego, co sama wiedziała. Przeciez to dotyczyło Laxusa,
na miłość boską, a nie tylko jej! Dlaczego była tak cholernie
egoistyczna i lekceważyła prawdziwe zagrożenie?!
- Wiesz, że to wszystko twoja
wina? To ty narażasz naszą gildię i ty zrobiłaś z
Laxusa poszukiwanego wśród podziemnych skrytobójców. A wszystko
dlatego, że nie mogłaś ochronić Graya w tym pociągu. -
Postanowiłam uderzyć w najczulszy ze znanych mi punktów, a w
zamian dostałam mrożące spojrzenie, od którego zrobiło mi się
nieprzyjemnie chłodno.
- Wiesz co, Cyganko? Ty masz
nieprzyjemną umiejętność wkurzania mnie do granic możliwości.
Ale jak dalej będziesz kłapać jadaczką, to może się
to źle skończyć dla ciebie i tej biblioteki. Daję ci
prawo do wydawania opinii, bo lubię czasem posłuchać głupot, ale nie
myśl sobie, że to będzie trwało w nieskończoność.
- Niby że to TY pozwalasz MI
się odzywać?! - parsknęłam, zaskoczona wysokością jej mniemania o własnej
osobie, i niewiele brakowało, bym wybuchnęła śmiechem.
- Nie masz pojęcia, co mogę zrobić,
gdy ktoś zagraża moim bliskim. - Nawiązała do poprzedniego tematu,
zbywając moje pytanie wzruszeniem ramion. Nim pomyślałam, wyrzuciłam z siebie;
- Ano, nie mam, bo gdy Malika ginęła, ty
rozwiązywa... - Z niewiarygodną siłą odrzuciła stół na bok i złapała mnie za
bluzkę, a powietrze wokół niej wirowało, piekąc moją skórę. Otworzyłam szeroko
oczy i czułam, że krew szumi mi w żyłach, nogi zaczęły
się trząść. Tak przerażającego wyrazu twarzy nigdy u niej nie
widziałam! Powiedziałam o kilka słów za dużo, i już zdołałam to
pojąć, ale Naina nie wyglądała, jakby tym razem miała puścić moją
uwagę mimo uszu.
- Nigdy. Nie mów. O mojej. Siostrze.
Nigdy, Red - wycedziła moje imię z odrazą, po czym gniewnie zacisnęła szczęki,
a jej oczy wydawały się płonąc zielonym, nienaturalnym płomieniem. - Nie masz
do tego prawa, a ja nie mam obowiązku udawać, że mam do
ciebie cierpliwość. Nie wyciągaj Maliki przeciwko mnie, nie chciałabym,
aby twoi rodzice płakali, grzebiąc jedyną córkę. - Aura, ciemniejąca do czerni
z każdą chwilą, odbierała mi dech. Było niewiarygodnie zimno i...
Pusto. Gdy mnie puściła, nie miałam czucia w nogach, upadłam na zimną posadzkę
i nadal się trzęsłam, jak przez mgłę widząc, że Przybłęda się oddala,
a z nią jej kot. W uszach ciągle brzmiał jej głos, cedzący słowa, ostrzegający
przed nagłym wybuchem.
Oddychałam płytko, nie czując chłodu
podłogi, acz z ulgą zarejestrowałam, że w pomieszczeniu zrobiło się
cieplej, jaśniej, zniknęła presja i coś, co mogłabym nazwać
skumulowaną wściekłością.
- I z nią Mirajane chciała się bić?
Nie ma szans - wydyszałam do siebie, powoli zbierając się z ziemi.
Fajnie się z Przybłędą zgraliśmy, bo jak
ja wyszedłem od dziadka, to ona wylazła z biblioteki i oboje mieliśmy parszywe
humory. Nim dobiliśmy do stołu przy którym siedział Mistgun i mała Levy,
rzuciliśmy sobie spojrzenia typu "nie prowokuj mnie teraz", i
wiedzieliśmy, że skończy się to mega kłótnią. Na nieszczęście,
ubiegła mnie Mirajane...
- Cześć Przybłędo. - Zabawne,
zmieniła ubranie, co zdołałem zauważyć. Jak na dwunastolatkę
była ubrana... Jak to się mówi... Wyzywająco? Popatrzyłem na nią jak na
wariatkę i pokręciłem głową, dając znak, by się teraz nie mieszała i nie
zaczynała rozmowy, ale ta uśmiechnęła się przebiegle i brnęła.
Naina siadła obok Levy, zajrzała jej
przez ramię, pochwaliła wybór książki, zgodziła się pomóc w czymś tam, i
zobaczyła, jak ręka Strauss ląduje z hukiem na stole przed jej twarzą. Dostrzegłem
zaciśnięte pięści i wymuszony uśmiech, który bardziej przypominał grymas
gargulców w katedrze Cardii, więc przezornie cofnąłem się o krok w tym samym
momencie, w którym Mistgun wstawał z ławy.
- Witaj, Mirajane, ładny mamy dzień. Jak.
Się. Czujesz? - ostatnie słowa były wyraźnym ostrzeżeniem, lecz to,
co stało się później, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Łącznie z
tym, że totalnie zmieniło się moje myślenie na temat inteligencji
najstarszej z trójki Straussów.
- A podobno wybrałaś się do
Oak żeby gwizdnąć jakiś drogi kamień i śmieszną książkę. I
podobno przez ciebie na Laxusa polują łowcy głów, a gildia odpowie za
skradzione rzeczy w twoim imieniu. Naprawdę jesteś taka głupia i
samolubna, że musisz nas pakować w swoje bagno? - W
gwarnej jeszcze przed sekundą gildii zrobiło się cicho. Ludzie odwracali głowy,
jakby zgadzali się ze słowami Miry, ale nie mieli odwagi się do
tego przyznać samej Nainie. Po części i ja się zgadzałem, bo
faktycznie, szmaragdu zabierać nie musiała, ale z tymi łowcami to
przesadzali. Wypadek w pociągu to był tylko początek, później sam
sobie nagrabiłem, a rezultaty... Faktycznie, wszyscy brali za to
jakąś odpowiedzialność.
Naina podniosła się z pochyloną głową, gestem
powstrzymała Graya, który już przymierzał się do riposty i
zapytała głośno, by każdy mógł usłyszeć.
- Czy jest tu ktoś, kto myśli podobnie
jak Mirajane?
Nikt jej nie odpowiedział, lecz oblane
gorącymi rumieńcami twarze wystarczyły.
- Ja nie. - Mistgun zbliżył się
o krok, po chwili dołączył do niego
Gray, żarliwie zapewniając, że to wszystko są kłamstwa
i on w nie nie wierzy, potem mała Levy cichutko zaprzeczyła, ale nikt poza tą
trójką. Nikt. Nawet ja.
Stałem, czując się rozdarty w środku, bo
byłem jej przyjacielem i znałem ją najlepiej, łącznie z jej motywami, jednak...
Zwyczajnie nie potrafiłem. Nie mogłem w stu procentach mówić o
jej niewinności, ani o jej winie, lecz wydawało mi się, że to
nie o to jej chodziło. Jakby za tą fasadą kryło się coś jeszcze, o czym mi nie
powiedziała, tylko dlaczego?
Patrzyłem na nią, wyprostowaną
trzynastolatkę w niebieskiej tunice i czarnych spodniach, trzymającą głowę
wysoko, mimo nieprzychylnego jej milczenia, i poczułem, że muszę
powiedzieć to samo, co Mistgun, tyle że nie miałem jego odwagi.
- Rozumiem - odeszła od stołu, nie
patrząc na nikogo, i odprowadzona ciszą, wyszła, cicho zamykając za sobą drzwi.
Nikt z nas się nie odezwał, jakbyśmy czekali na to, co będzie. Mist spojrzał na
mnie jak na zdrajcę, jak na oszusta, który podawał się za przyjaciela. Walka
między nami miała przyjąć całkiem inny wymiar od tamtego dnia, obaj
zdawaliśmy sobie z tego sprawę, a pierwsza runda należała do
niego.
- Nie postępujecie jak rodzina! - Z góry,
jak huk piorunu, uderzył głos dziadka, stojącego na poręczy piętra. Wodził po
zebranych chmurnym spojrzeniem szarych oczu i wydawało się, że był
zawiedziony, ale jego wypowiedz sprowokowała tłum niezadowolonych magów.
- Ja nie uważam,
by kradzież tego Smoczego Oka była do czegoś potrzebna! - oponował
Macao, wstając od stołu z zawziętą miną.
- Właśnie! A ta książka?! Co to w
ogóle było?!
- Niech rozwija swoje hobby, ale nie
kradnie takich drogich rzeczy!
- I ta sytuacja z Laxusem?!
- Łowcy głów po trzynastolatka?! To
chore!
- Teraz całe Fairy Tail jest w
niebezpieczeństwie! Przez nią! - odezwali się wszyscy po kolei, demonstrując
swoją złość i prawdziwe myślenie o Nainie, o którym nie miałem pojęcia!
Wydawali się ją lubić! Akceptowali jej zachowanie, nie mieli nic
przeciwko, gdy się panoszyła i dawała lekcje pokory i spokoju napotkanym
błaznom gildii! A kiedy zrobiła błąd, spory, owszem, to zwyczajnie się
odwrócili, bo nie chcieli ponosić konsekwencji?
Popatrzyłem na dziadka z kpiną. I to
ma być ta twoja rodzina, tak?
- Ja kradłem z nią, więc jestem
współwinny! Dlaczego nie obwiniacie mnie?! - warknałem rozzłoszczony, ale
spojrzenia godne politowania ostudziły zdenerwowanie, sprawiły
nawet, że poczułem się jak dziecko.
- Jesteś wnukiem Tytana... - Wakaba
pokrętnie próbował się wytłumaczyć, jakby moje
pokrewieństwo zwalniało mnie z odpowiedzialności. Gapiłem się na niego
szeroko otwartymi oczami i sam nie wierzyłem w to, co usłyszałem. On mnie...
Usprawiedliwiał?!
- Zresztą, Laxus, jesteś tu
trochę dłużej, nie? Naina... - Macao spojrzał na drzwi, jakby w
obawie, że ona tam stała. - Jest inna, no nie? Wszyscy się z tym
zgadzają. No i ludzie o niej gadają, że niby silna i tak dalej... Ale
ty pewnie nie wiesz, o co naprawdę w tym chodzi, nie?
-A o co chodzi?
- Naina to buntowniczka. Jedna z piętnastu
ocalałych. Jakaś dziewczyna i ona wyprowadziły więźniów z Podziemi,
dlatego na nią polują. Ona tu przyszła, bo chciała wykorzystać jedną
z najsilniejszych gildii. Chciała nas użyć jako tarczy! -
Gapiłem się na niego jak na kretyna i w ogóle do mnie nie docierało, co mówił.
Jak to; użyć jako tarczy? Nigdy nie słyszałem większych bzdur! Skąd
on w ogóle wziął te plotki?!
- Zamknij się! - głos przesycony złością
i niemal nienawiścią zabrzmiał tuz obok mnie. - Co ty możesz o
tym wiedzieć?! To plotki, nikt nigdy tego nie potwierdził. - Chłopak
musiał się zagotować, jego magia kumulowała się niebezpiecznie wokół,
mając nieprzyjazną aurę, a sam Mist wydawał się być uosobieniem
czystej furii. Był gotów postawić się wszystkim w obronie Nainy,
ja nie potrafiłem wypowiedzieć nawet dwóch słów...
Nie stanąłem w obronie Przybłędy. Nie
powiedziałem nic, chociaż znałem powód kradzieży tej książki. Odwróciłem się od
niej i milczałem, gdy ludzie złorzeczyli i mówili o niej same złe rzeczy. Byłem
tchórzem i nie mogłem tego znieść. Jedynym rozwiązaniem było pójście za Nainą i
przeprosiny, ale... Sam bym sobie nie wybaczył. Byłem tak oszołomiony całą
sytuacją, że nie miałem pojęcia, co robić.
- A ty, Mistgun? Wierzysz jej? No to po
co zabrała te skarby, co?
- Zabrała, bo ją o to prosiłem. -Wszyscy,
jak jeden, spojrzeliśmy na dziadka, schodzącego powoli na dół, który wzdychał
ze zmęczeniem. - Posłuchajcie mnie uważnie, od dziś
ktokolwiek wspomni choćby słowem na ten temat zostanie
zawieszony jako członek gildii Fairy Tail.
- Zrobiła coś takiego a
ty każesz nas?! - wybuchła Mirajane, podchodząc do dziadygi wściekła,
ale ten zatrzymał ją krótkim spojrzeniem.
- Ja biorę za to odpowiedzialność.
Naina pojechała do Oak na moje polecenie, i na moje polecenie
ukradła skarby narodowe naszego kraju - powiedział, dobitnie
akcentując każde słowo. - Nie macie prawa oceniać jej czynu
ani jej samej. Jesteśmy rodziną! A rodzina nie przekreśla swoich członków z
powodu niewiedzy.
Wyszedłem. Nie byłem w
stanie słuchać dalej, ani oglądać tej farsy, bo i tak
podniosły się protesty. Obok mnie szedł Mistgun, w ciszy parliśmy naprzód, do
oświetlonej ostatnimi promieniami słońca Magnolii, i obaj wiedzieliśmy,
dokąd iść.
- Myślisz, że jak
przeproszę...?
- Ja bym ci nigdy nie wybaczył, Laxus.
Nie zachowałeś się jak przyjaciel.
- I tak ją przeproszę.
- Będą wściekli i będą rzucali
przekleństwa, bo są tylko ludźmi, nierozumiejącymi niczego, co
ma miejsce wokół nich, a podejmowane przez nich próby zmieniają ich
światopogląd na negatywny. Wyprą się jej towarzystwa, niektórzy jej istnienia,
jeszcze inni jej imienia, bo nie rozumieją motywów, które wiodą ją ku jej
przeznaczeniu. Nie rozumieją jej samej.
- I nic nie możemy z
tym zrobić?
- Nie leży w mojej intencji
zmienianie ludzkiego myślenia. Nie mam dla tego czasu i cierpliwości. Dla niej
byłoby lepiej, gdyby przyszła na świat stulecie temu. Z całą pewnością
mogę stwierdzić, że Naina wzięła pierwszy oddech wtedy, gdy
absolutnie nie powinna.
- Dlaczego?
- Ponieważ życie, które zostało jej
dane, nie niesie ze sobą szczęścia ani umiejętności jego tworzenia.
- Więc umrze nie doświadczając szczęścia?
- Umrze, nie doświadczając mnogości
innych uczuć i stanów.
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńJestem i przeczytałam! Podpiłaś moje serce... Znowu! Nienawidzę Cię za to ;D
UsuńPoczątek... I już się śmieje! XD Laxus i jego podziękowania za wszystko, nawet za łabędzie nad kominkiem, który na pewno nie raz się tłukł! XD
,,-Przepadnij, demonie! Zostaw mnie w spokoju! Odejdź! - Na serio zacząłem się zastanawiać, czy woda święcona i różaniec" Leżę i nie wstaje XD Tak bardzo podoba mi się ten moment, że to nie możliwe! :D No Złotowłosa już dawno powinna to zrobić! A jeżeli nie zadziała, to może przekuć SREBRNYM mieczem albo użyć CZOSNKU. Na pewno któryś z tych da sobie radę XDDD
-------
W Magnolii jest Naina, ale ona to lewa! Na pewno nie da sobie rady :_: Musi zginąć T.T tak bardzo o tym marzę, ale wiem, że to tylko marzenie! ;-; Ale wiesz... Rhan! 8 marca mam urodziny. Jeszcze sporo czasu, ale... Możesz się przygototywać XDDD Dawaj jakiś rozdział z jej śmiercią, a jak nie to... Mega torturowanie, no nie wiem XD Laxus jej jebnie z liścia xDD
Nagisa -Shi! Jesteś okropna! Laxus, który uderza kobietę? Tch, nie rób z niego już takiej świni!
Shi - *Uśmiechnęła się jadowicie i spojrzała na Nagisę.* Oczywiście.
------
Bickslow to cwana bestia. Czasami się zastanawiam czy on przypadkiem nie ma czegoś związanego z mrocznymi gildiami : P Mam swoje teorie o nim, które łączą się z Ivanem. :DD Od razu wiedziałam, że nasz Rycerz się domyśli, bo on mistrzem manipulacji, więc xD
Wiesz, co u Ciebie najbardziej lubię? Opisywanie emocji! Zazdroszczę Ci tego, bo też bym chciała umieć TAK opisywać odczucia danej postaci. No po prosto dokładnie wiem, co czuje dana osoba w tym momencie.
-To nie jest Red. To Erza Scarlett, przyłączyła się podczas waszej nieobecności
Skoro jest Erza... To i jest Mirajane! ♥ Moja ulubiona dziewczyna z Fairy Tail! A ona jeszcze taka wredna była, to wiadomo ;] jakiś sajgon zrobi! :D
Laxus opiekunka w przedszkolu, hahahahahha XDDD Wyobrażasz sobie takiego Laxusa, który się opiekuje dziećmi? Hahaha xDD Wszystkie by zginęły na pewno XD Bo on taki nieodpowiedzialny :D
,,-O, no nie wiem... Chociażby... Kradzież narodowych skarbów?" A nie wiem... Takie tam... Kradzieży narodowych skarbów... XDDD Ale najlepszy moment, kiedy napisałaś ,,itemy". HAHAHHAHA! To mnie po prostu rozwaliło! Dokładnie to słowo pasowało, strzał w dziesiątkę, a nawet w stówkę! Laxus, który gra sobie w MInecrafta i... ,,- Ej, ale dziadziu... To Naina ukradła Diaxy z kopalni XDDDDD A macie trochę cobla?" Takie tam rozmowy z itemami XDD
,-Zdaje mi się, że z kobietami to ty sobie radził nie będziesz, raczej one z tobą " HAHAHAHAHHAHAHAHHA XD Znowu leżę, a nie ciągle leżałam XD Czytałam to w łóżku i się chichrałam, moja matka już kazała w ogóle to wyłączać i iść spać, ale ja twardo odmawiałam, bo muszę przecież przeczytać rozdział Rhan! :D
------
UsuńRed! Red! Red! Red! Red! Red! Red! Red! :D Wszyscy kochamy Red! :D Ona nigdy nie poddaje się jeżeli chodzi o Naine! Będzie walczyć, tak jest, tak trzymaj, a Laxus będzie Twój! Muahahaha! :D
A Naina reaguje na słowo ,,siostra", a pfff... TRZEBA TO CZĘŚCIEJ MÓWIĆ, ABY JĄ DENERWOWAĆ! :D
------
,,Jak to się mówi... Wyzywająco?" A co Złotowłoso... Lubisz takie? ;] KOCHAM MIRAJANE! OD razu paf, paf bez żadnych wstępów od razu kawa na ławę! I ten Laxus, który się wahał no po prostu UUUUMMMM <3 <3 Zakochałam się w tym momencie!
,,-Ja kradłem z nią, więc jestem współwinny! Dlaczego nie obwiniacie mnie?! - warknałem rozzłoszczony, ale spojrzenia godne politowania ostudziły zdenerwowanie, sprawiły nawet, że poczułem się jak dziecko.
-Jesteś wnukiem Tytana... - Wakaba pokrętnie próbował się wytłumaczyć, jakby moje pokrewieństwo zwalniało mnie z odpowiedzialności."
Jak to przeczytałam, to wiedziałam, co odczuwa Laxus. No po prostu od razu wiedziałam o co chodzi i dlaczego tak zareagował... T.T Biedny, każdy go usprawiedliwia, bo jest Wnukiem Tytana :/ Wszyscy na niego patrzą tylko jako WNUKA, a nie INNEGO CZŁOWIEKA... Ale spoko, luz stary :3 Ja Cię wielbię, więc chodź pod moje skrzydło!!! :D
Dziadek jak zawsze uciszy wszystkich od razu, YOLO SWAG. On to ma gadkę na wszystko, tak jak moja prababcia miała :D Nigdy nie wygrasz w rozumie, nie ma czegoś takiego jak ,,dobry argument", zawsze zostanie obalony u starszych osób!
LAXUS PO CO IDZIESZ PRZEPRASZAĆ, TY NIE PRZEPRASZASZ, TY JESTEŚ LAXUS DREYAR! D:
-----
I ja nie wiem, co ,,zakumać" :_: Źle się czuje, bo jestem psychofanem Laxusa i nie wiem, czego mam się domyślić >.< Trudno mi stwierdzieć, co mam wziąć pod uwagę :/ Jest tyle punktów, które mogłabym wziąć pod uwagę, że nie wiem od czego zaczać i myśleć : _ : Przeprosiny? Śmierć Nainy? Coś z książką? :_: Daj mi podpowiedź, to na pewno odgadnę! Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwośćią i... DLACZEGO TAKI KRÓTKI ROZDZIAŁ?! DDDD: ;-;
Życzę zdrowia i weny, ja-ne! ;D
PS : Sorry za błędy, które NA PEWNO zrobiłam, ale oglądam na szybko Anime i muszę zmykać uczyć się na historię, więc nie mam czasu za bardzo sprawdzić, co napisałam >.<!
UsuńCo?! 17 rozdział też czytałam?! TO GDZIE JA STOJE Z TYM OPOWIADANIEM?!!!11!_ XDD
UsuńO w mordę, kimże jest Szerer (i cuże to za cudowne imie/nawisko/kryptonim)?? Jeśli pojawiał się FT to nie doszłam tam ;( A jeśli nie, to jeszczem mocniej ciekawa (czy ja ostatnio jak pisze komenty/offtopowe gadki to nie zaciągam z jakby wioskowego lengłidża? :P) co to będzie za bestia…
OdpowiedzUsuń„(…) w jednej chwili widząc w nim wroga, w drugiej sprzymierzeńca, bądź tu mądry i pisz wiersze!”
:D:D:D:D Leżę. Na łopatkach. Na panelach.
OMG, Lax i dziadek z miną „tylko spróbuj, szczeniaku”, aaaahahahaha, ja widzę, jak Gromuś tam jak burza właśnie wpada i takie wyhamowanie, zapowietrzenie, analiza twarzy „wroga” i wycofanie :D Trochę takie z autopsji, oj bardzo :D Chociaż… Pytanie jaka mina Wilcze humory jest w stanie załagodzić… Od dwóch dni żadna…
A, no i Erza <3 Mówiłam, że mam problem z żeńskimi postaciami, nie? Z Erzą nie mam. I z Touką z Tokio Ghoul (widziałaś?! Ja przez dwa dni zobaczyłam te 12 odcinkow i noooo kurwa mac, chyba mnie wzielo). Także <3
Ach, głos wyższy o oktawę zawsze tak barrrrdzo u faceta <6 :D
Ciary mi na plecy zaczynają wypełzać na każdą wzmiankę o łowcach. I wgl ta konspiracja dziadzia z Nainą, wspaniałe, wspaniałe.
„Nie wyciągaj Maliki przeciwko mnie, nie chciałabym, aby twoi rodzice płakali, grzebiąc jedyną córkę.” Wilczy bije pokłony. Ma już ciary wszędzie, nie tylko na plecach.
-Myślisz, że jak przeproszę...?
-Ja bym ci nigdy nie wybaczył, Laxus. Nie zachowałeś się jak przyjaciel.
-I tak ją przeproszę.
HEARTBREAK! Woooo to Fairy Tail!!! W-.- Żeby tak ją posądzić o robieni z nich tarczy? Oj, bo się zagotowało we mnie i chociaż trochę nie dziwię się Laxowi… Nie, jednak się dziwie, a może podziwiam w jakis pokretny sposób ze dal rade jej nie bronic? Wiesz co, jak w sobie odkrylam taka ceche, ze jestem takim typem osoby, ze... może to okrutne, ale dla byle kogo nie chciałoby mi sie niczego poswiecic, nawet czasu, nawet godziny, ale jak już mi na kims zalezy i pojawia się wilcza lojalność, to jestem gotowa wydrapywac oczy i w oczy zywe kłamac, nawet jeśli potem sama pojde ta osobe której bronie opierdolic, to nie dam innym ludziom w mojej obecności gadac zle… czaisz? No wlasnie. I jakby takiej Nainie dupe przy mnie obrabiali, to nieważne kto ma racje, po prostu dla zasady bym darła ryja razem z Mistem. A po tym jak jebli to o tarczy… Podwijam rękawy i mordobicie, nie inaczej!
I WUT TEN DIALOG NA KONCU?! RHAN, litości, słyszysz wilczy skowyt? Żądam wyjaśnień, spolera, czegokolwiek co nerwy me skołatane ukoi. NATYCHMIAST!
Czapki z głów. Czapki Urahary nawet. Drrreszcze.
HALLLLLO???? JAKIE MALEŃSTWO???? JAKIE, W MORDE, MALENSTWO, RHAN? O CZYM JA NIE WIEM????
OdpowiedzUsuńTo na początek taka mała uwaga: przy pierwszym akapicie zjadłaś „a” w zdaniu „dziękowałem Bogu za trzy” i tak dalej. A teraz lecim!
OdpowiedzUsuńBiedny Laxi! A jeśli przez Nainę, do końca życia będzie miał dość płci pięknej? Wtedy osobiście poderżnę jej gardło! Chociaż z drugiej strony, po co ja się tak unoszę? Przecież ona jest całkiem zmyślona, nie istnieje, dlatego nie mam się czego obawiać. „A Iskierka istnieje?” zapytasz. Owszem, choćby na kartach mangi, albo w anime :D. Zawsze to jakiś punkt zaczepienia :).
Naina zostanie uprowadzona? Epicko! Chociaż, znając ją, nie da się tak łatwo. Ale nie mam pojęcia, co siedzi w Twojej głowie, dlatego przygotuję się na wszystko :). I oby szybko zaatakowali Wróżki, bo chcę rozpierduchę w stylu Fairy Tail! O tak! Sasasasa!
Laxi? Dobrze się czujesz? A może podczas walki z wiwerną pozbyłeś się męskości? Bo wiesz, to mi wygląda na pourazowe skrzywienie psychiki. Chwalić Przybłędę – to do ciebie niepodobne! Przyznaj, szantażowała cię? A może torturowała? Bo mówisz takie głupoty, że nie sposób uwierzyć! A w zasadzie myślisz jak jakiś psychofan! Ogarnij się! Oj, coś czuję, że gdy nadejdzie twoja kolej w moim opku, ktoś tobą porządnie potrzęsie :D. Ja już o to zadbam i solennie ci obiecuję! A co do całego akapitu, fajnie Ci wyszło, Rhan :). Bixlow, rozmowa z Dziadkiem, dołączenie Erzy – wsio miało swoje miejsce i przyjemnie mi się czytało :).
Hmm… Czyżby Smoczyca i Malika? Zgaduję! Tyle mi wolno :D.
Red! Hura! Uwielbiam ♥. I więcej chyba nie muszę pisać :). Chociaż nie! Napiszę! Wściekła Naina to jest coś! Skoro Redzia się przeraziła, coś musiało być na rzeczy. Facjata Przybłędy w sumie wydaje się być całkiem miła, ale jedynie wtedy, gdy jest ona opanowana i dopisuje jej dobry humor. Czarnego należy się wystrzegać! Oj, powiało grozą, nie ma co! Redzia? Żyjesz?
O! No to się porobiło! Oj, Laxi, ale z ciebie ogór! No serio! Dupa nie chłop! I tyle! Przyznam szczerze, że mam mętlik w głowie po przeczytaniu tego akapitu. No niby wiedziałam, że Naina wyprowadziła tych więźniów, ale nie sądziłam, że takie zdanie mają o niej Wróżki. I wychodzi na to, że wiedzą więcej od Laxa, który stale z nią przebywa. No cóż, z reguły nie rozmawiają na temat chwalebnej przeszłości Nainy, bo czas upływa im na treningach i wzajemnym dogryzaniu, a Laxi nie zajmuje się plotkami. Jednakże, minimum zainteresowania tym, o czym mówią inni, powinien wykazać. A tu nic! Zero! Nul! Ech… Dreyar, durniu, biegnij w podskokach przepraszać, ale to już! Inaczej kopa w zadek ode mnie dostaniesz. Co jeszcze? Stanowczy Mist – lubię gościa ♥. Po Levy i Grayu można było się spodziewać tego, że staną w obronie przyjaciółki, chociaż to dzieciaki. Ale zawsze jakieś pocieszenie, że dwie osoby w ciebie wierzą, prawda? Hmm… Oby przyjęła przeprosiny! Kurde, naprawdę Makarov kazał jej zabrać tę książkę? Aż tak źle z moją pamięcią, że muszę szukać zapewnienia z Twojej strony, Rhan.
I ponownie rozmowa osób, które uważam za Lenorah i Malikę. Kiedy dowiem się, czy mam rację? Rhan! Uchyl rąbka tajemnicy! Obiecuję, że nie zaglądnę do wspomnianego rozdziału, bom uczciwa persona :D.
No i małe resume! Rozdział, pomimo niebotycznych rozmairów, które zawsze serwujesz, szybko i ładnie mi się czytało. Jak zawsze Twój styl jest piękny, czytelny i w sposób nieskomplikowany potrafisz wszystko przekazać. Wielkie brawa! Oto Rhan Wspaniała! Co jeszcze? Jak wiesz, nurtują mnie rozmawiające osoby, a z ich ostatnich słów wynika, że Naina nie doświadczy szczęścia. Naprawdę chcesz ją tak mocno katować? Oj, Rhan… Normalnie jak NatsuSalamander względem Dragneela… Obie jesteście sadystkami! I to chyba tyle ode mnie. Jak Bozia da, to wpadnę po południu. Dobranoc!
Twoja R .
Ps. Shi, najpierw czytaj komentarze, bo naprawdę się pogubisz ;D.
Ps.2. Jakbyś miała czas i chęci, zapraszam na bloga, o który taaaaaaaaaaaaaaaak mnie męczyłaś: http://fairytail-another-story.blogspot.com/.