Dzień dobry, mallleństwa!
Jak żyjecie po pierwszym miesiącu szkoły? Tak, ja też nie żyję. Skończyło się na trzech częściach. Tak chyba będzie najlepiej, bez przedłużania i niepotrzebnego zapychania. Dalej zaległości, ale nadrobię.
Czy ktokolwiek ma ochotę przeczytać czternastkę?
Północny Przyczółek był najbliższy
granicy Fiore i cieszył się najmniejszym zainteresowaniem ze strony Tytanów, co
nie znaczy, że nie było ich wcale. Odpowiedzialnym za wszelkie akcje
podejmowane przez Zwiadowców był Jakiś Tam Ktoś Tam, bo Malika nie zadała sobie
trudu by zapamiętać chociażby imię, a Naina zawsze zgadzała się z siostrą i
uważała, że to ona powinna się przejmować formalnościami. Trzynaście lat to
może i sporo, ale nie na tyle, by odpowiadać przed prawdziwymi dorosłymi, od
tego była Mali. Miasteczko różniło się zabudowaniami od tych w Al-Karibie, a
ludzie byli ubrani trochę inaczej niż na Wschodzie (nikt chyba nie słyszał o
długich chustach, tunikach i szarawarach), wszystkie te nowości Naina chłonęła
bez mrugnięcia okiem, napawając się dziwnie pachnącym powietrzem, śmiesznym
akcentem Mowy Wspólnej tych ludzi z Minstrel i nie zwracała uwagi na karcące
docinki starszej siostry.
-Wkopałaś nas, małpie dziecko. Jak następnym
razem będziesz taka mądra to zakopię cię w wydmie i pogwarzysz sobie z
jaszczurkami.
-E tam, głupia jesteś. - Bachor pobiegł w prawo i zniknął w tłumie przy jakimś straganie.
-Jak cię dorwę, szczylu, to cię matka nie
pozna! Cho... gdzie ty znowu łazisz?!
-Broń się, maszkaro paskudna! - Naina wypadła
zza drewnianego straganu, na którym leżały kije i łuki prymitywnej
roboty, chwytając długą, drewnianą pałkę z nieumiejętnie ozdobioną rękojeścią.
Zamachnęła się na starszą siostrę ale zamarła w pół ruchu i po chwili odłożyła
broń, stając za plecami Maliki. Starsza odwróciła się i w przerzedzonym tłumie
dostrzegła maszerującą trójkę Zwiadowców. Ba, żeby tylko maszerowali. Oni
ewidentnie pchali się w stronę dwóch dziewczyn ze Wschodu, a ich miny nie
wróżyły niczego dobrego, chociaż ani Malika ani Naina wróżbom nie wierzyły,
same udawały kiedyś dzieci medium, żeby wyłudzić trochę pieniędzy od ludzi z
bogatszych dzielnic Al-Kariby. Skończyło się to na obiciu dwóch strażników,
zwinięciu piętnastu tysięcy kryształów i ze stłuczoną ręką, ale o tym innym razem.
-Jak zaczną się rzucać, to użyję Ryku i
spadamy.
-No dobra, tylko się zachowuj.
-Te, Naina, a nie chciałaby ty dostać w tę
twoją krzywą buźkę?
-A nie chciałaby ty dostać w tę twoją krzywą
buźkę?
-Masz szczęście, ze jestem kulturalna i dobrze
wychowana.
-Pójdziesz za kłamstwo do piekła, zobaczysz.
-Byłam w piekle i nawet tam mnie nie chcieli.
Zobaczymy, co ci troje chcą od nas.
Zwiadowcy stanęli przed dwójką ze Wschodu
obdarzając dziewczyny przeciągłym, niechętnym spojrzeniem. Najwyższy z nich,
starszy brunet, przedstawił się i podał swoje stanowisko (kapral, no no, ale
osobistość!) i spokojnym, niemal sympatycznym głosem zapytał o cel wizyty Maliki
i Nainy. Obie miały wrażenie, że mężczyzna bacznie obserwuje co dzieje się
wokół niego, mimo, że oczy utkwił w młodszej Smoczej Zabójczyni sprawiając, że ta kręciła się nerwowo.
-Malika i Naina, córki Lenory, o której
jeszcze pewnie usłyszycie. Przyszłyśmy tu jej szukać. - Malika wolała pominąć
tę część, w której Zwiadowcy o nieprzychylnych im minach dowiadują się, że
Lenorah to smok. Kątem oka dostrzegła, że Naina uniosła lekko głowę i wciąga
chciwie powietrze, a czynność tak ją pochłonęła, że zignorowała szturchnięcia.
Starsza poczuła dziwny, nieznany zapach, choć w pamięci zamajaczył jej niedawno
zarejestrowany kształt. Tytan.
-Chyba czterech.
-Pięciu - poprawiła Malika, lekceważąc
rozmówców.
-Od północy.
-Północnego wschodu, słuchaj uważnie.
-A po co tu przychodzą? - Naina zwróciła się
do Zwiadowców, dostrzegając ich zaskoczone miny.
-Musicie... musicie pójść z nami.
Kapitan chce się dowiedzieć, jak się tu dostałyście.
-Jak: jak? Na nogach, nie? Malika...
-Naina zostanie tutaj - głos starszej siostry
zabrzmiał ostro, rozkazująco.
-To bezprecedensowa decyzja.
-Ja ci pokażę co to jest bezprecedensowa
decyzja!
-Zastanów się, jeśli ludzie usłyszą, że twoja
młodsza siostra przybyła tu zza Muru, reakcji nikt nie może przewidzieć. Mogą
ją rozszarpać, uznać za bóstwo, ukamienować za herezję... - kapral rozłożył
bezradnie ręce, dając znak, że nikt w tej sytuacji nie będzie mógł
interweniować. Malika zastanowiła się przez chwilę i kiwnęła głową.
-Ale ma być cały czas ze mną. Jak ktoś
spróbuje ją zabrać albo zbliżyć się ze złymi zamiarami, to rozkurwię ten wasz
śmieszny Przyczółek bez problemu - zastrzegła nie kryjąc, że ani trochę nie
podoba jej się taki obrót sprawy. Cała jej postawa mówiła wyraźnie, że
dziewczyna nie ufa swojemu rozmówcy, ale nie miała wyjścia i wiedziała o tym.
Naina szła po prawej stronie,
wyprostowana i blada, ale nerwy trzymała na wodzy. Nie przywykła do chodzenia z
obstawą, a żołnierze kojarzyli jej się bardzo, bardzo źle. Mimo to parła
naprzód, przez tłum gapiów, prosto do gmaszyska Głównych Sił Północnego
Przyczółku, zbudowanego z szarego kamienia, o posępnych wieżach, zerkając co
jakiś czas na Malikę, upewniając się, że siostra jest obok.
Sala, do której zostały wprowadzone, była
opromieniona słońcem wpadającym przez trzy wielkie okna po lewej stronie, ostro
zakończone u góry, a kolorowe szkiełka ułożono w dziwne wzory, to chyba były
witraże, ale Naina nie była pewna. Pod ścianą na przeciw wejścia stała długa
ława, za którą siedziało czterech mężczyzn w mundurach i jeden w długiej,
czarnej tunice ze śmiesznym kapeluszem na głowie. Pod obstrzałem ich spojrzeń
dziewczyna poczuła się nieswojo, ale nic nie powiedziała, tylko zajęła miejsce
na krześle wskazanym przez kaprala. Dookoła stało kilkunastu innych
Zwiadowców, przyglądających się uważnie wchodzącym, a cisza, która grała w
murach, była złym omenem dla sióstr. Wyprostowana Malika, wydająca się być
niedostępną nawet dla swojej towarzyszki, wodziła chmurnym spojrzeniem po
zebranych, próbując znaleźć odpowiedz na pytanie po co je tu zaciągnięto tak
naprawdę. Przy bramie powiedziały, że po prostu się zgubiły, a gdy zapytano o
Tytanów, wzruszyły ramionami jakby nikogo takiego nie widziały.
~Widzieli strumień magii, na pewno o to
chodzi. Teraz będą się wypytywać skąd jesteśmy, po co naprawdę tu przylazłyśmy
i dlaczego podróżowałyśmy same. Ale jeśli zechcą nas odesłać na Wschód, to się
grubo pomylą.~
-Przedstawcie się! - Z powodu echa trudno było
zrozumieć, kto wydał rozkaz, ale wyczekujące spojrzenie tego ze śmiesznym
kapeluszem nie pozostawiało wątpliwości. Malika wystąpiła na przód, tając
zdenerwowanie.
-Jestem Malika, a to moja siostra, Naina.
Pochodzimy ze wschodniej części Fiore.
-Dlaczego zjawiłyście się w Minstrel?
-Mamy prawo być tam, gdzie chcemy.
-Nie bez odpowiedniego zezwolenia!
Wtargnęłyście do naszego spokojnego kraju bez ostrzeżenia a nikt nie lubi
nieproszonych gości, zwłaszcza, gdy są tak aroganccy.
-Nie jestem arogancka, tylko zirytowana. Od
kiedy w Minstrel panują takie restrykcje dotyczące przybywających? Jesteśmy
gośćmi, nie złodziejkami. Dlaczego nas tu przyprowadzono?
Jeden ze Zwiadowców
siedzących za ławą wstał z kartką w ręce i spokojnym, poważnym głosem
odczytał, co zostało na niej napisane.
- Godzinę i czterdzieści siedem minut temu,
dwie i pół staje na północ dostrzeżono siedmiometrowego Tytana. W niecałe
piętnaście minut później, dokładnie czternaście i dwadzieścia dwie sekundy,
zaobserwowano dziwne zjawisko. W niebo biła czerwona łuna, wirująca, wypalająca
siedem staj lasu w linii prostej. Osiem minut po tym zdarzeniu wy dwie
zapukałyście do bramy, domagając się wstępu za mur. Strażnicy wpuścili was,
akceptując wasze kłamstwo, jakobyście nie zauważyły Tytana...
-Dobra, macie nas. Widziałyśmy go i
zniszczyłyśmy, lepiej?
-Więc to wy stworzyłyście ten czerwony
strumień?
-Ja. Tak.
-W jaki sposób?
-Jestem magiem.
Na sali wszczął się szum, ktoś
ze Zwiadowców zbliżył się do Nainy, celując w nią palcem i krzycząc
"herezja", ale Malika zareagowała natychmiast i uderzyła pięścią w
skroń chyba dwudziestoletniego chłopaka. Człowiek poleciał w lewo, oszołomiony
z jękiem wylądował na kamiennej posadzce, a pozostali zamilkli.
-Będziemy kontynuować tę śmieszną rozmowę pod
warunkiem, że dostanę zapewnienie dotyczące mojej siostry.
-Jakiego rodzaju?
-Ktokolwiek się do niej zbliży na więcej niż
dwa metry, będzie martwy a ja nie poniosę z tego powodu żadnych
konsekwencji.
Rozmyślając o całej sytuacji później
Malika zrozumiała, że popełniła niewybaczalny błąd w stosunku do małej
Nainy. Jej deklaracja dała silną kartą do rąk przeciwnika; mag ze Wschodu była
w stanie zrobić wszystko, by chronić swoją małą siostrzyczkę.
Decyzja w tej sprawie została podjęta natychmiast
przez, jak się później dowiedziała Malika, kapitana Zwiadowców.
-Twoja siostra będzie bezpieczna, ale my także
musimy postawić pewien warunek. Na czas pobytu w naszym kraju wesprzesz nasze
siły, mag w naszych zastępach to niemal gwarancja wygranej walki z Tytanami,
zwłaszcza taka silna, jak ty.
-Umowa stoi.
Wyrok śmierci został
podpisany.
-Za szybko się zgodzili.
-Co tam mamroczesz?
-Nic, idz do przodu.
~Nie zapytali o nic konkretnego, niby chcieli
się dowiedzieć, po co tu przyszłyśmy, ale tak faktycznie chodziło o ustalenie,
czy jesteśmy magami, czy nie. A decyzja, żebym tymczasowo wstąpiła do
Zwiadowców, została pewnie podjęta, jak tylko zobaczyli moją magię z
obserwatoriów na murach. Skurwysyny, wszystko sobie zaplanowali. Nainę będą
trzymać pod kluczem, i w razie czego po prostu mnie zaszantażują.~
-Malika?
-Co tam, małpie dziecko?
-Ty wiesz, co ja myślę? Oni
wiedzą, kto my jesteśmy, i wiedzieli już wcześniej, tylko potwierdzenia
chcieli. I wiedzą, po co tu przyszłyśmy.
-A skąd taka teoria?
-No bo nawet o to nie zapytali
tak naprawdę. Tylko, wiesz „dlaczego zjawiłyście się w Minstrel? – Naina
próbowała naśladować męski głos. –I nie drążyli tego tematu. Nic ci nie
zrobili, jak uderzyłaś tego Zwiadowcę, a to trochę nielogiczne, nie? Powinni
zrozumieć, że jesteś niebezpieczna i wyciągnąć broń przeciwko tobie. A
oni stali i się gapili.
-Bo się bali.
-Eee, nie. Może i jesteś
straszna, ale ich było tam ponad dwudziestu, no i męska duma raczej zabraniała
im wierzyć, że mogłabyś ich pokonać. Dziwne to takie. No a teraz będziesz w
Zwiadowcach, co ja w tym czasie będę robić? I co ty w ogóle powinnaś robić jako
Zwiadowca? – Gówniarz potrafił koncypować, i to nie byle jak.
-Coś w tym jest. Nie wiem, co
ja będę robić, ale powiem ci jedno. Jak zrobią coś, czego nie będziesz chciała,
to masz wszystko rozwalić, jasne?
-Będę mogła? – Zielone oczy
błysnęły szczęściem. Nai miała nienaturalny pociąg do destrukcji, to nie
rokowało zbyt dobrze na przyszłość dla świata.
-Ta. A później mnie znajdź,
dokopiemy im razem. W końcu jesteśmy najsilniejsze na świecie, nie?
Naina, według Maliki, miała
zbyt wiele głupich pomysłów jak na trzynaście lat. Regułą było, że jak dzieciak
szedł z karawaną do miasta, to zawsze trzeba ją było z kłopotów wyciągać. A to
chciała okraść jakiegoś szejka i przynosiła masę niepotrzebnych bibelotów i świecidełek, a to robiła pośmiewisko z oddziału
patrolującego ulice, który wcześniej na jej oczach pobił małe dziecko, a to
zwołała wszystkich włóczęgów i złodziei z biednych dzielnic Al-Kariby i
urządziła zawody „Kto przyniesie więcej kryształów, a biżuteria liczy
się jako jeden”. Za punkt honoru obrała sobie upolować przynajmniej jedną
jaszczurkę pustynną w tygodniu, a jej skórę zanosić na targ i ze świętoszkowatą
miną opowiadać, że „toż to żywcem zdjęte z małego smoka, którego znalazła w
wydmie, a wszyscy wiedzą, że one są darem Indy Gromowładnego i chronią przed
ubóstwem”. Ludzie wierzyli, bo chcieli, a dodatkowo Naina potrafiła kłamać i
jak pokazała te swoje wielkie oczyska, to bogate paniusie
biegły żeby kupić fałszywkę. Czy jest naród
głupszy niż ludność Wschodu?
Tak, ale jak młoda
oznajmiła, że ona idzie na ten wielki mur zobaczyć co jest
na górze bo chciałaby Tytanów zobaczyć, to Malika zwątpiła.
Nie żeby coś, niech dzieciak lezie, ale dlaczego ona,
Malika, musiała tez iść?
-Ty jakaś głupia jesteś,
wiesz? –Bachor prawie w gębę za to zarobił. –Mam iść s-a-m-a?
-A ja to kto? Twoja gwardia
osobista?
-Ej, a jakbyśmy na
przykład przyniosły do Al-Kariby oko Tytana? Ty wiesz ile
za to można kasy wyciągnąć? Strzegące oko! Albo... –
Pewnie, trzynaście lat a jaka obrotna, nie? I w ogóle nie słuchała, jak
się do niej mówiło!
-No. Ale powtarzam, po co mnie
wciągasz w te swoje ciemne interesy?
-Indro, Malika, ty naprawdę
głupia jesteś. Wiadomo, że te pieniądze, co je zarabiam, to są
moje. Ale jak robię „te moje ciemne interesy”, to one dotyczą nas obu.
Ktoś musi straszyć frajerów, a ty masz gębę jak recydywistka.
Przydzielona siostrom kwatera składała
się z jednego pokoju, małej kuchni i mikro łazienki, którą Naina ochrzciła
mianem „luksusowej”z powodu stałego dopływu wody, ubikacji i białych kafelek.
-Ja cię... Malika, a co to ten
prostokąt? I to takie wygięta z rurką? – Naina odkręciła kurek i wrzasnęła,
oblewając się od głowy po stopu letnią wodą. Starsza siostra popatrzyła
krytycznie i orzekła, że to chyba służy do mycia się, ale
głowy sobie uciąć nie da.
-Ty, poważnie? I oni tak
mają wszędzie? Ze woda nie ze studni tylko z takiej rurki? Jaka to magia
jest? – Młodsza zakręciła kurek i nabożnie odłożyła słuchawkę
prysznica, nie spuszczając go z oczu ani na moment.
-Ni cholera, nie wiem, ale na
brak wody narzekać chyba nie
będziemy. Odejdź już i przebierz się, wyciągnęłam zabawki z
tego twojego zaklęcia, wszystko leży u ciebie na łóżku.
-Czemu znów u mnie? Robisz mi
bajzel...
-Milczeć tam!
-Malika, a ty wiesz? Oni tu
bibliotekę mają! Małą, no, ale mają! Ja też bym chciała taką mieć w
domu. Na pustyni toby było ciężko, ale jak już kiedyś bym
gdzieś mieszkała, w mieście, to
chciałabym mieć bibliotekę.
-Tobie nie dość, że targasz te tomy ze sobą? Ile ich już masz?
-Dopiero siedemdziesiąt.
-Dopiero? No, no, małpie
dziecko, imponujące. Dopiero!
-Nie znasz się. – Naina
klapnęła ciężko na swoje łózko pod oknem i wyciągnęła z
kieszeni szarawarów pomięty kawałek kartki. – Ale ten szyfr to oni jakiś
dziwny mają. Nie wiem, jaka to kombinacja, ale jeszcze się z czymś takim nie
spotkałam, chyba zamieniają spółgłoski na samogłoski, a spółgłoski zastępują
kropkami i kreskami. Albo tu chodzi bardziej o sylaby...
-Znów kradłaś? – Malika
podniosła się ze swojego miejsca na parapecie i podeszła do
siostry, zaangażowanej w łamanie nowego szyfru. Nie było rzeczy na
świecie, która teraz oderwałaby Nai od tego skrawka, mała miała bzika na
punkcie wykazywania się w dziedzinie runów, kodów i zaklęć, a każda
nowa kombinacja sprawiała
radość jej trzynastoletniemu mózgowi.
-To chyba znaczy „ma”, to
będzie „an”, tu znowu „ma”... – dziewczyna na oślep poszukała ołówka i czystej
kartki w stercie papierów przy łóżku i uklękła na podłodze.
Napisała coś szybciutko na papierze i zamarła, wpatrując się uparcie w
skrawek zapełniony nierównym pismem. Przygryzła wnętrze lewego policzka i
postukała końcem ołówka w dywan, znak, że intensywnie myślała. – Czekaj, bo to
chyba zamiana kombinacji... przełożenie... nooo, ale po co tak? Przecież...
patrz tutaj. – Palcem wskazała pierwszy rząd literek – To w ogóle bez
sensu jest. Jeśli nałożysz alfabet w odwrotnej kolejności,
pomijając co drugą literę, to miałoby sens do połowy, a później nic.
-Skąd ty to właściwie masz?
-Jakiś Zwiadowca miał to w
kieszeni. Chyba szedł do tego szarego zamku, co w nim byłyśmy dwa dni temu, ale
nie jestem pewna.
-A kiedy...
-Weź cicho bądź, ja
tu pracuję! – ofuknęła starszą siostrę Naina i znów coś
nakreśliła ołówkiem. Mruczała pod nosem do siebie jak wariatka, cały
czas coś kreśląc, poprawiając na tej swojej karteczce, na Malice wcale nie
robiło to wrażenia, przywykła już do takiego zachowania i
zamierzała wrócić na swoje miejsce, tylko najpierw podeszła
do drzwi, bo usłyszała pukanie. Nai odpłynęła do swojego świata
i choćby się waliło, to machnęłaby na to ręką. W wejściu stał
Zwiadowca, wiek ciężko było określić, ale cienie pod
oczami były znakiem, ze sporo w życiu zobaczył, albo
się nie wyspał, co za różnica?
-Jesteś wzywana jutro o
godzinie trzynastej przed bramę. Wyrusza siódmy oddział patrolujący, wszystkie
szczegóły...
-A może jakieś
„dzień dobry”? I od kiedy my jesteśmy per ty, co, ważniaku?
Moja prababka znała damę dworu królowej Fiore, ty z byle kim nie
rozmawiasz! Odrobinę szacunku!
-Malikaaa! Zamknij się!
-Nie pyskuj, tylko pisz. No,
coś jeszcze? – spojrzenie ciemnych oczu sprawiło, ze Zwiadowca zarumienił się,
pytanie czy ze wstydu czy z czegoś innego?
-Dos...dostarczono
mundur?
-Ta, coś tu przyszło,
ale uprzedź tych twoich dowódców, ze tego na siebie
nie założę. Mam swój własny mundur, o wiele
wytrzymalszy niż te wasze śmieszne kurteczki. Odmaszerować! –
Zatrzasnęła mu drzwi przed nosem i wróciła na parapet, obserwując
Nainę spod oka. Głupie dziecko, ślęczy nad tym papierem i ślęczy od paru
minut, zabawnie pukając się po głowie ołówkiem i robiąc wściekłe miny, gdy znów
musi skreślić złe odpowiedzi. Nie do wiary, że mała
ma już trzynaście lat! Ile czasu minęło, odkąd
uciekły z Podziemi i znalazła je Lenorah?
Będzie pięć wiosen w tym roku, bo dopiero styczeń. Malika nie do
końca wiedziała, o co chodzi z tymi wiosnami, bo na pustyni istniały tylko dwie
pory: dzień i noc, ale mateczka używała tego określenia, a Mali
starała się naśladować ją we wszystkim, poza jedzeniem. Nie
umiałaby pochłonąć tak wielkich ilości mięsa, jak Lenorah. Jak
Bóg, w którego dziewczyn nie wierzyła, pozwoli, to niedługo wrócą na pustynię z
opiekunką i będą kontynuowały naukę, bo przecież było jeszcze tyle
rzeczy, których musiały się nauczyć! O tyle spraw trzeba
było zapytać Lenorę, które
pojawiły się podczas podróży do Minstrel. Siądą znów
przy ogniu, wielkie, błoniaste skrzydła odseparują je od nocnego zimna,
a duże, szmaragdowozielone oko będzie uważnie przypatrywało
się dwóm dziewczynom i mrugało potakująco podczas zdawania relacji o wielkim
przedsięwzięciu. Tak, dobrze jest mieć do kogo wrócić.
-Nie, to jest kompletnie bez
sensu. Oni się w tym sami chyba pogubili! - zawyrokowała głośno Naina i rzuciła
ołówek na ziemię. Posiedziała chwilę w ciszy i znów złapała za kartkę z
szyfrem. Obróciła ją w dłoniach kilka razy, spróbowała spojrzeć przez
światło i na końcu pociągnęła mocno nosem, próbując wyczuć jakiś
konkretny zapach. -O, rozbiję to na
wyrazy, że każdy może być w innej kombinacji... ale po
co tak skomplikowany szyfr?
-Zostaw to i chodź. Coś
się dzieje w mieście.
-Zawsze musisz wszystko zepsuć!
Tłum. Cisza.
Ktoś zawołał, wydał rozkaz ostrym głosem i brama otworzyła się
powoli, ociężale, jakby wcale nie miała ochoty się ruszać. Obok
Nainy przecisnęła się dwójka małych dzieci, z entuzjazmem wypisanym na twarzy
podniosły ręce w górę i
zaczęły machać do wjeżdżających konno Zwiadowców. Ale
poza dziećmi nikt się nie cieszył. Wszyscy stali jak na egzekucji, ze zmęczonymi minami, niektórzy wydawali się mieć nadzieję na coś, czego Naina nie rozumiała, lecz instynktownie wyczuwała, że to ma coś wspólnego z Tytanami.
-Ponuro, jak na pogrzebie. Co
się dzieje, Malika?
-Ciszej, małpie dziecko.
Obserwuj. To, co widzisz, to ludzka tragedia. - Starsza siostra nie odwróciła
wzroku od jeźdźców, wolno przesuwała po nich oczami, widząc cierpienie na
ich twarzach. Ktoś znów krzyknął, ale był to rozpaczliwy, kobiecy głos. Jakaś
matka dowiedziała się o utracie dziecka, nie widząc go wśród przybyłych. Dzieci
z radosnymi twarzami zbladły a ich uśmiechy zniknęły, gdy cisza, przerywana
jedynie stukotem końskich kopyt, przedłużała się
w nieskończoność. Powietrze stało w miejscu, upał wydawał się bezlitosny i sprawiał, że ludzie garbili się, przygnieceni ciężarem strat. Nienaturalna, martwa cisza zawłaszczała sobie ludzkie oddechy i nadzieje, nie dopuszczając bożej ingerencji nawet na milimetr.
Naina złapała siostrę za rękę
i zacisnęła usta w wąską linię. Po raz kolejny widziała smutek i śmierć, nieodmiennie jednak nie dopuszczała do siebie myśli, że to dotyczy także jej niezwyciężonej, potężnej siostry, która w jej oczach urastała do rangi bogini. A bóstwa nie umierają nigdy.
-Jutro ty tak pójdziesz, Malika. Ale ty wrócisz, prawda? Nie
zostawisz mnie nigdy samej. - Zielone oczy napotkały baczne spojrzenie czarnych
tęczówek i domagały się jasnego potwierdzenia. Na twarzy starszej zadrgało coś przerażającego, jakby dopiero dotarło do niej, że istnieje opcja, która nie da jej powrotu do małej Nainy, nie będzie mogła jej chronić i nie wypełni dawno złożonej obietnicy.
-Za życie czy śmierć nikt
nie może ręczyć, wiesz o tym... - Przerwało jej trzęsienie ziemi,
które natychmiast rozpoznała. Blisko, o wiele za blisko,
zobaczyła postać biegnącego Tytana i zdała sobie sprawę, ze
nie zdążą zamknąć bram. Tłum ludzi zawył rozpaczliwie, domagając
się interwencji zmęczonych, zdziesiątkowanych i rannych Zwiadowców, ale
zabrakło sił na odpowiedz. Wszczął się popłoch, ludzie zaczęli uciekać,
nie ważne gdzie, ważne, by jak najdalej od bramy, przez
którą widać było już nie jednego, ale trzech
biegnących napastników. Malika nie wypuszczała z ręki małej dłoni Nainy i
podjęła szybką decyzję: wspiąć się na mur, natychmiast. Zwiadowcy,
poganiani przez poczucie obowiązku, zawrócili by zmierzyć się ze
śmiercią z podniesionymi czołami i resztkami godności. Nai rozejrzała się
dookoła i widząc strach postanowiła to samo, co
Malika; zaatakować i zniszczyć Tytanów. Nie zdała sobie
sprawy, że sama ze strachu cała się trzęsła i zbladła.
-Czego się boisz, małpie
dziecko? - przez wrzawę przebił się opanowany, niemal wesoły głos siostry.
Naina podniosła wzrok i widząc uśmiech na twarzy Maliki rozluźniła się. -
Jestem z tobą, nic ci nie grozi, a teraz biegiem na mur, chciałaś
ich wybić, prawda? - Pobiegły, łokciami torując sobie drogę wśród
uciekających, do baszty, przez którą można było dostać się
na szczyt, ale czas uciekał za szybko, Tytani byli coraz bliżej,
a bramy zamykały się z jękiem, jeszcze bardziej
niechętnie niż się otwierały. - Wiesz, co masz robić? - w
odpowiedzi na pytanie Maliki, Naina wystrzeliła do przodu jak błyskawica, mknąc
nienaturalnie szybko dzięki magii skumulowanej w nogach, pompowanej cztery razy
szybciej niż krew. Na dłuższą metę było to samobójstwo, ale
minuta, która była potrzebna na dostanie się na górę, nie miała skutków ubocznych.
Popłoch
na szczycie był nie mniejszy niż na dole, tyle że tu ludzie
nie uciekali, a starali
się walczyć, wypuszczając ciężkie, groźnie wyglądające
harpuny z potężnych kusz. Krzyki i szczęk broni niemal zagłuszały głośne tąpnięcia kreatur, ale nie maskowały paniki, widocznej w ruchach żołnierzy. Siostry rozglądały się dookoła spokojnie, jakby nie docierała do nich powaga sytuacji, jakby Tytani nie mogli ich zabić, jakby były nieśmiertelne. Nikt nie zwrócił uwagi na zbliżające się do krawędzi dziewczyny i dopiero, gdy Malika stanowczym głosem nakazała przestać strzelać, ktoś rzucił w jej stronę "wariatka!" i warknął, by się odsunęła.
-Naina.
Dziewczynka przymknęła
oczy i spróbowała sięgnąć każdej kuszy, niestety, swoim
zasięgiem objęła jedynie cztery po prawej i siedem po lewej, bo
stały najbliżej, i rozsypały się w pył bez najmniejszego szelestu.
Zwiadowcy zamarli i ze strachem spojrzeli na resztki ostatniej deski ratunku,
ktoś szarpnął Malikę za ramię, ale odpowiedziała agresywnym, stanowczym
uderzeniem i zaległ spokój.
-Co ty, kurwa, wyprawiasz?! Oni tu biegną! Zniszczą...! - Naina, naśladując starszą siostrę, zgromiła wzrokiem starszego wiekiem człowieka, trzymającego w ręku długi, żelazny harpun i wyprostowała się powoli, z godnością, która nie pasowała do trzynastolatki. Jej mina świadczyła, że dziewczynka wie, iż jest na właściwym miejscu o właściwej porze, a to, co zrobiła, było więcej niż odpowiednie w aktualnej sytuacji. Nie było czasu na dyskusje z tymi śmiesznymi ludźmi, którzy chcieli zatrzymać ogromnych Tytanów takimi patyczkami. Jak mogli myśleć, że coś takiego zadziała? Nie pojmowali, jak silni byli Tytani? Walka zwykłym orężem byłą pożałowania godna, należało rozwiązać sytuację ostatecznie i definitywnie; magią. Naina pokręciła głową z politowaniem nad głupotą mieszkańców Minstrel, coś takiego nie mieściło się w granicach ludzkiego umysłu, człowiek przeciw Tytanowi? Zwykły śmiertelnik? Bez krztyny mocy magicznej? Szaleństwo!
-Weźmiesz tego po prawej,
ja zajmę się środkowym i lewym. Celuj dobrze, nie mamy czasu na pomyłki.
-Patrz na mnie, Malika! -
zawołała w dziecięcym uniesieniu Naina, zapominając o wszystkim dookoła (młodsza Smocza Zabójczyni nigdy nie poświęcała zbyt wiele uwagi ludziom i rzeczom, które wydawały jej się głupie i nudne do granic, nawet jeśli takie nie były), i nabrała powietrza głęboko do płuc,
instynktownie zamieniając je w broń masowego rażenia. - Ryk smoka
przeznaczenia!
Patrz na mnie, Malika!
Robisz to specjalnie, kochanie... A ja żyję dobrze, szkołę mam już za sobą :D. A jak u Ciebie???
OdpowiedzUsuńA co mi tam! W końcu, może, się wyśpię, dlatego czytam 14. Zadowolona? Bo ja bardzo :). Fajnie tak móc iść do kolejnego rozdziału, bez oczekiwania, aż coś dodasz. Wtedy przynajmniej pamiętam, co było wcześniej i jak leci akcja, nie musisz mi przypominać, a to wiele ułatwia, prawda? To lecim!
UsuńHahaha! Naina w tym wydaniu zachowuje się jak na trzynastolatkę przystało i bardzo mnie to kontentuje. Właśnie takie powinny być dzieci: ruchliwe, wszystkiego ciekawe, sprawiające, że przybywa starszym siwych włosów. A co! Bo raz się żyje! I to ich przedrzeźnianie – urocze ;). Mali, wyluzuj, bo zostaniesz starą panną, a takie wróżby nie przynoszą szczęścia. Serio. Heh, te ich nosy są niesamowite! Wyczuły wszystko! Ale ciekawsze będzie przesłuchanie, bo pewnie na to się zanosi, w kwaterze głównej. Ale, ale! Zapomniałam o najważniejszym – język Maliki bardzo mi się podoba, jest szczera, opryskliwa i nieufna, o czym nie omieszka poinformować. Wiadomo, z nią nie ma żartów, więc niech lepiej Zwiadowcy mają się na baczności. O! Tak właśnie.
Hahaha! No nie wierzę! Malika tak lekko dała pozwolenie na zrobienie Nainie konkretnej rozpierduchy w Minstrel. Hahaha! Co za wspaniała starsza siostra – doprawy diablica! No ale czego spodziewać się po tej personie? No właśnie. Ale kurcze, taka inteligenta, a jednak dała się podejść Zwiadowcom… No cóż, jestem pewna, że Naina nie pozwoli siebie dotknąć i najzwyczajniej na świecie poradzi sobie, idąc za radą starszej siostry. Ale, ale, leza czytać dalej!
Hahaha! No nie mogę! Widzę, że Naina bez problemu sprzedałaby pękniętą prezerwatywę zakonnicy, albo, co bardziej prawdopodobne, księdzu. No cóż, ma pomysł na siebie i nie można jej odmówić zaradności. A z tą „recydywistką” miała rację! Sama lepiej bym tego nie ujęła, chociaż już wspominałam o ciętym języku Maliki :). Ech, ma temperament dziewczyna. Hahaha! No nie, naprawdę mnie rozbawiłaś pisząc o tych jaszczurkach, których skóra miała uchodzić za smoczą. Hahaha! Chyba nie pójdę za szybko spać :D.
Hahaha! „Milczeć tam!” Metody wychowawcze nieskuteczne. Chyba Dorota Zawadzka jest konieczna :D. Na bank sprawiłaby, że Naina zaczęłaby chodzić jak w zegarku :D. Malika, ty się z nią, dziewczyno, obchodzisz jak ze zgniłym jajem! Rzuć ją na głęboką wodę! Niech się nauczy, co znaczy „życie”. I kurde, próbuję rozkminić, o co chodzi z tym szyfrem, którego rozwiązania podjęła się nasza mała bohaterka. No cóż, może kiedyś się dowiem, jaka była treść? Oby :D. W każdym razie bardzo podobało mi się, jak opisałaś powrót Zwiadowców z wyprawy za mury. No cóż, kruchość ludzkiego życia jest aż przerażająca, a najgorsze jest to, że nie mamy wpływu na pewne wydarzenia… Malika, wrócisz, prawda?
Awww! Jak fajnie zakończyłaś rozdział! Naina, jak każde dziecko, pragnie być chwalone i podziwiane przez najbliższych, dlatego często robi głupie rzeczy, z których jest więcej płaczu niż co warte. W każdym razie, dowiem się, co się wydarzyło tylko wtedy, gdy przeczytam kolejny rozdział. Bardzo chcę to zrobić jeszcze teraz, ale moje oczy zwyczajnie się butują, a palce leniwie przesuwają się po klawiaturze – potrafią szybciej, wierz na słowo.
Wygląda na to, że gładko przebrnęłam przez rozdział, aż dotarłam do jego końca, więc czas na podsumowanie. Notkę bardzo szybko mi się przeczytało i uważam, że była dobra. Co prawda wciąż nie wybaczam tego, że zerżnęłaś pomysł, ale teraz już tego nie zmienisz, a ja zwyczajnie powinnam się od tego odpierniczyć. Także koniec tematu. Mogę mieć tylko nadzieję, że dziewczęta poradzą sobie z tym, z czym mają walczyć, a wdzięczność ludzi mieszkających za murami, będzie ogromna. Tym samym, mam nadzieję, uwierzą w końcu, że zgładzenie tych olbrzymów jest możliwe. Czy coś jeszcze? Błędy (ja pewnie też je popełniłam przez śpiocha, który mnie łapie) były nieznaczne, a poza tym nie skupiałam się na nich, bo nie miałam w planach ich wypisywania, dlatego ten zaszczyt przypadnie w udziale Twojej becie, albo Tobie samej. I to chyba tyle ode mnie.
Twoja R :).
Czy tu się zanosi na kolejny rozdzaił WSTECZ?
OdpowiedzUsuńUwielbiam, mowiła?
Retrospekcje.
Uwielbiam najpierw poznać bohatera, a potem cofnąć się trochę w to, jaki był, zanim stał się, jaki jest. No czaisz, nie? No ;)
Szarawary.
Fonetycznie to słowo mnie zachwycaaaa. Nie uwazasz, że ma moc? (słowo mocy --> skyrim, grrajmy w skojarzankiii! hueh)
"-Te, Naina, a nie chciałaby ty dostać w tę twoją krzywą buźkę?
-A nie chciałaby ty dostać w tę twoją krzywą buźkę?
-Masz szczęście, ze jestem kulturalna i dobrze wychowana.
-Pójdziesz za kłamstwo do piekła, zobaczysz."
Wiem, że się powtarzam, wiem.
ALE JA JESTEM ZAKOCHANA W DIALOGACH HLD!
Zwałszcza, gdy bierze w nich udział Naina. Do tej pory jej duet z Iskierką wygrywał, ale Malika tez TAK BARDZO DAJE RADE!
"Rozkurwię" - kolejne moje ulubione słowo. Jesteś dla mnie dzisiaj TAKA DOBRA.
(a na mjuzik tv do podkładu eminema mi puścili!)
"Rozmyślając o całej sytuacji później Malika zrozumiała, że popełniła niewybaczalny błąd w stosunku do małej Nainy."
UUUuuu, kłopoty, uuu, wyczuwam już, że to nie Tytan będzie przyczyną...?
Wgl to sie chyba dałam nabrać w poprzednim rozdziale, ze ten gnój Malikę utukł! Jeden zero dla Cb, Boleynówno! Kurde, Wilczego oszukiwać?! Niepięknie!
"Nai miała nienaturalny pociąg do destrukcji..."
ju tokin tu mi?! :D
"Ktoś musi straszyć frajerów, a ty masz gębę jak recydywistka.
Nie wystarczy mi miejsca, zeby wszystko sobie wydziarać.
Naina łamiąca runiczny szyfy <6
Moja prababka znała damę dworu królowej Fiore, ty z byle kim nie rozmawiasz!
No ja sie dzisiaj złoże, rozłoze i znowu złożę.
śMIESZNE KURTECZKI ZAWSZE SPOKO! :d
oOOOOOOJ ja czułam że ty w takim momencie brzydkim skonczysz, oooooo, napięcie, napięcie, napiecie, fantastycznie zbudowane napięcie, a ja kojarzę, kojarzę, ale widziałam tylko jeden odcinek, ale to niiic, ach, napięcie, ty wiesz, że ze mną i z napieciem to cieżko jest, trudno nam i nie po drodze, takie zdrowe napięcie znaleźć, a teraz prosze!!! Preztenty dla Wilczego dzisiaj tak dorodne, tyle napięciaaa! Tylko kurwa znowu taki koniec i...
O Boże, Rhan, jestem przerażona.
"Patrz na mnie, Malika!" Boże, jak mnie przerazilo, jak mnie przeraża to zdanie, to zawołanie, Ryk Smoka Przeznaczenia i to infantylne "Patrz na mnie"...
Jestem przerażona.
____________________ btw:
Skopałaś mi dupę komenatrzem, tak tak, mówię skopałaś, zanim go zostawiłaś, go/je, skwaszona siedziałam przed monitorem, z blogspotem i rozdziałem CAŁY DZIEŃ walczyłam, a teraz znów mam niesamowitą ochotę walczyć, natychmiast wrzucić coś dalej...
ZRESZTĄ. Odpowiedziałam, ale ach, mam wrazenie, że nie udalo mi się tam nawet czastki w odpiwedzi zamieścic tej energi, która mi przekazałaś. JEZU! Jak kiedys wejdziesz na Drogę a tam WRESZCIE jakies poważne potknięcie znajdziesz, TO RZUCĘ SIĘ NA DTŚkę! Z żalu, że musiałaś to czytać! :D Powaga.
Jej! W końcu! Myślałam, że się nie doczekam!
OdpowiedzUsuńRozdziała jak zwykle cudowny, powalający, idealny. Kocham Twój styl pisania: ta nutka humoru wpisana w kawał naprawdę dobrego tekstu :3
Ale Naina jest narwanym dzieckiem :D Prawie jak mój młodszy brat. Widać, że ma cholernie mocną więź z siostrą i aż smutno robi mi się na myśl, że Malika zginie ;-;
Czy słusznie to zdanie: ,, Patrz na mnie, Malika! " mnie przeraziło. o.O Coś mi się wydaje, że Naina tutaj nieźle narozrabia. Rozwali mur? Odleci do tyłu kilka metrów? A może zabije Malikę? Oby nie! Nie pozbierałaby się po tym!
Serdecznie pozdrawiam i życzę duuuuuuużoooo weny ;*
W końcu przeczytałam. :D
OdpowiedzUsuńCóż. Sam pomysł na Tytanów w świecie Fairy Tail trochę mi pasuje jak pięść do nosa. Nie wiem, może to dlatego, że ja fanką czerpania pomysłów z innych mang/anime nie jestem, szczególnie, jeśli podobieństwo jest tak oczywiste (w pewnym momencie myślałam, że wyskoczy mi Eren albo Levi, serio). Ale już pomijając ten pomysł, to wszystko mi się podobało. Wygląda na to, że to nie koniec retrospekcji z życia Maliki i Nainy. Spodobała mi się więź, jaką stworzyłaś pomiędzy dwoma siostrami. Obie takie wygadane i uszczypliwe. :D Widać, na kim Naina się uczyła bycia pyskatą wiedźmą. xD Małpie dziecko... W ogóle, te przydomki mi się cholernie podobają. :3
Cóż, jestem ciekawa jak potoczyła się ta walka z tytanami, więc czekam na kolejny rozdział.
Zaczynam czytac i takie : ,,wszystkie te nowości Naina" zapomniałam, że ta wiedźma jest w tym opowiadaniu... w dodatku! Przyszła jeszcze jej siostra! To jak dwie Naine! OMG XDDD CHYBA JEDNAK SPŁONĘ CZYTAJĄC TO XD
OdpowiedzUsuń,, i pogwarzysz sobie z jaszczurkami." KISNE XDD POGWARZYSZ SOBIE Z JASZCZURKAMI XD Nie wiem czemu, ale wyobraziłam sobie taką Naine, która rozmawia z gadami xD Bo... jaszczurka to były gady, prawda? XD
*Wpisuje w google*
*Czyta*
GAD
WYGRAŁAM MILION ZŁOTYCH, DZIEKUJE DO WIDZENIA XD
Nie pytaj mnie jak uczą nas w szkole i jak napisze egzaminy gimnazjalne, ja po prostu dam radę i tyle :D #YOLO
Ten cały rozdział jest pisany pochyła czcionką... czy to wszystko jest wspomnieniem? Nie gadaj, że cały rozdział o Naini, o jezu ;-; Już wiem, czemu przestałam to na chwilę czytać XDD Boże, Naina to jak Lucy... albo jeszcze gorzej, bo pcha się do naszego Laxia ;-; Rhan, ja nie wiem jak ty to robisz, że tworzysz postacie, które mnie tak niesamowicie wkurwiają XDDD
,, -Nie bez odpowiedniego zezwolenia! Wtargnęłyście do naszego spokojnego kraju bez ostrzeżenia a nikt nie lubi nieproszonych gości, zwłaszcza, gdy są tak aroganccy."
Pilnujcie się, bo one chcą zrobić Allah NAAAAINAAAA! XDDDDDD
,,Jesteśmy gośćmi, nie złodziejkami." Ta... mów za siebie! Twoja siostra to złodziej, cygan i w ogóle! Do pieca z nią, ja pójdę po węgiel! Laxus! Rozpalaj w piecu!
Zwiadowcach,Zwiadowcach,Zwiadowcach,Zwiadowcach,Zwiadowcach,Zwiadowcach,Zwiadowcach,Zwiadowcach,Zwiadowcach,Zwiadowcach,
SHINGEKI NO KYOUJIN! WCZEŚNIEJ BYLI TYTANI, O KURWA RHAN XDDD WSZYSTKO JUŻ MA SENS XDDDDD
,,Nai miała nienaturalny pociąg do destrukcji, to nie rokowało zbyt dobrze na przyszłość dla świata." Teraz niszczy świat pewnej blondynce... biedny Laxus, nie wie na co się pisze ;-;
Tak sobie to czytam to w sumie nie jest takie złe. Kłótnie między siostrami nawet ciekawie się czyta, a nawet da się pośmiać... Kłotnie między siostra... ach, jak ja się kłócę z swoją siostrą to raczej śmiesznie nie jest XDDD
,,Naina ochrzciła mianem „luksusowej”z powodu stałego dopływu wody, ubikacji i białych kafelek." Ja nawet takich luksusów w szkole nie mam. 21 wiek, a szary papier nadal zdobi naszą toaletę szkolną. Dowiedzieliśmy się, że nie kupią normalnego, bo wykupili trzyletni towar szarego papieru XDDD Kumasz? XD BEKA XD
Naina próbujaca rozszyfrować skrawek papieru. Ma 13 lat i jej idzie... ja mam 15 lat i do teraz nie rozumiem matematyki, kurczę, co robię źle?! ;-;
,,-Dos...dostarczono mundur?" Ta jasne,ty byś pewnei chciał ją widzieć bez munduru, skubańcu jebany :")
,,-Ponuro, jak na pogrzebie. Co się dzieje, Malika?" Szkoda, że to nie Twój pogrzeb głupi cyganie ;-; xD
,,Patrz na mnie, Malika!:" Czemu ten napis na końcu mnie zasmucił... nie wiem czemu, ale no ;-; so sad XDD
NO! PRZECZYTAŁAM JEDEN ROZDZIAŁ, JESZCZE TYLKO OK 20 XD