07. Operacja: Futrzak.

Witajcie ponownie, kochani! Przed nami rozdział siódmy (uwielbiam siódemki), i jestem ciekawa, czy ktoś przeczuwa o czym będzie, biorąc pod uwagę tytuł?
Tak poza tym, bardzo się cieszę, że blog ma tylu anonimowych czytelników, po których ślad ma jedynie statystyka, ale uwierzcie, że byłoby mi bardzo miło, gdybyście wyrazili swoje zdanie w komentarzu :). Indżoj, skarby!

Dochodziła ósma rano, pociąg do Hargeonu odjeżdżał za czterdzieści minut, z czego trzydzieści musieliśmy przeznaczyć na dotarcie do dworca, a Red się spóźniała! Znaczy, jeszcze nie, zostały jej cztery minuty, ale moglibyśmy już ruszyć! Przyznaję, niecierpliwiłem się i zacząłem chodzić w tę i we w tę przy wejściu gildii, mrucząc pod nosem, że baby zawsze muszą się spóźniać. W gildii o tej porze nie było wielu osób, chwilę temu minęli mnie, Nainę i Mista, Macao i Wakaba, w dobrych humorach, i pożegnali się mówiąc, że idę na zlecenie niedaleko góry Hakobe. Ech, takim to dobrze, na dworze słońce znów zaczyna prażyć, a oni idą sobie w chłodne tereny Fiore! 
Misja zapowiadała się spokojnie, lecz nie chciałem mówić "hop", póki nie wrócimy bezpiecznie z Galuny do Hargeonu, choć nie miałbym nic przeciwko, gdyby ktoś nas zaatakował. Rozpierała mnie chęć użycia w poważnej walce trybu Smoczego Zabójcy, który wczoraj wieczorem dokładnie omówiłem z Nainą, siedząc w jej mieszkaniu do późna. Zapisaliśmy wszystkie moje postępy, oraz nasze spostrzeżenia na temat Smoczej Lakrymy, bo ona dalej nie mogła wyjść z podziwu, że jest możliwość stworzenia sztucznego Smoczego Zabójcy i chciała mieć na papierze wszystkie materiały dotyczące mnie. Nie powiem, pochlebiało mi to, byłem przyzwyczajony, że ludzie poświęcają mi całą swoją uwagę, jako "temu Dreyarowi", choć po prawdzie zaczynało mnie to już odrobinę nużyć. Będąc z Nainą obrywałem za każdą głupią odzywkę, o której wiedziałem, że jest nie na miejscu, i nie mogłem zachowywać się ani bezczelnie, ani lekceważąco, bo te jej zielone oczy i wszechsłyszące uszy towarzyszyły mi niemal wszędzie. Stanowiło to ciekawą odmianę od zawsze potakującej mi Red, czy pozostałych, którzy po prostu bali się powiedzieć mi "nie". No i pewnie nie przyznałbym się głośno, ale wczorajsze zachowanie Mista, którego małą pamiątkę nadal miałem na dolnej wardze, też mnie trochę otrzeźwiło. Zaczynałem patrzeć na niego trochę inaczej, nie był już mrukiem, któremu każdy może mówić, co ma robić, ale odważnym dzieciakiem, który nie zawahał się mnie uderzyć. 
-Jeszcze trochę i wydepczesz ścieżkę na tych deskach, tak, tak - zapiszczał Majnu, wyjątkowo nie drzemiący ani na kolanach Nainy, ani na stole, ani nigdzie indziej. Chyba go dobry duch natchnął, bo siedział sobie na ławie i machał tą swoją rudą kitą.
-Niech wydepcze. W przyszłości będziemy ją pokazywać zwiedzającym i pobierać za to opłaty. Męczeńska droga Gromowładnego Laxusa, jak ci się podoba? - Naina popatrzyła na Mista pytająco, z zawadiackim uśmiechem, była w wyjątkowo dobrym humorze, ale nie pytałem o powód. Jeszcze by mi powiedziała, że jakąś kieckę w przecenie kupiła (usłyszałem to cztery dni temu), ja bym nie zrozumiał i znów zaczęlibyśmy się kłócić. Mistgun pokiwał głową z nikłym uśmiechem, za który miałem ochotę go udusić, ale dalej się kręciłem, obiecując sobie, że nagadam tarocistce za to spóźnienie.
-Wybaczcie! Już jestem! - zawołała czerwonowłosa trzynastolatka w koszulce w kratkę, wpadając przez drzwi, prawie mnie przewracając.
-No w końcu! Ile można...! - zacząłem tyradę, patrząc na nią rozeźlony.
-Cześć. Chodźmy już. A ty się tak nie gorączkuj, Iskierko. Gray. - Naina podniosła się z ławy, przekładając przez głowę pasek kolorowej torby z koralikami.  - Wychodzę. - Sopel siedzący jeszcze przed chwilą koło niej pokiwał głową na znak, że rozumie (akurat). - Uważaj na siebie, jak wrócę, nauczę cię kolejnego zaklęcia. - obiecała tajemniczo i zmierzwiła jego ciemną grzywkę. Wyglądali, jakby naprawdę byli rodzeństwem, dzieciak słuchał jej z uwielbieniem i wszędzie za nią dreptał, a jak napyskował starszym bachorom, to leciał do Nainy ze skargą "to oni zaczęli". Przez te ostatnie trzy tygodnie bardzo się ze sobą zżyli, szczególnie po wspólnej misji, po której Gray leżał nieprzytomny przez jakiś czas, a dziewczyna nadal się tym gryzła. Widziałem, że przybierała skruszony wyraz twarzy, gdy na niego patrzyła, ale nic nie mówiłem. Sama musiała przez to przejść, moje słowa i przekonywania, że trudno, stało się, niczego by nie poprawiły. Zabawne, jak nieszczęście łączy ludzi. W Fairy Tail każdy miał jakąś przeszłość, dlatego łatwiej nam było zrozumieć drugiego człowieka i nawiązać z nim więź, ale nigdy nie widziałem, by stało się to tak szybko, jak w przypadku tej dwójki. Fakt, że ja także nawiązałem z nią podobną relację niemal równie szybko, jak mały Fullbuster, gdzieś mi umknął. Widziałem tylko tą dwójkę i czułem, że oboje są szczęśliwi wiedząc, że mają siebie nawzajem. Takie rzeczy po prostu się wie. Uśmiechnąłem się do siebie lekko, czując się na duszy dziwnie rzewnie i słodko, wiedząc, że ja także należę do tego obrazka, nie jestem obcy ani samotny i mam swoje miejsce.
Wyszliśmy z gildii, dawno zatwierdzając u Okeyli nasze zlecenie, i ruszyliśmy w stronę dworca znajdującej się na południowy zachód od Fairy Tail. 
Kiedy wsiedliśmy już do pociągu, a maszyna ruszyła, dziwne uczucie w żołądku zaalarmowało mój mózg. Oj, niedobrze, bardzo niedobrze. Dlaczego tak mi się kręci w głowie?
-Chyba zwrócę śniadanie... - wymamrotałem do siebie i położyłem głowę prawie na kolanach.
-No, zapomniałam ci powiedzieć, Smoczy Zabójcy mają chorobę lokomocyjną - szepnęła do mnie Naina, zgodnie z umową, że nie będzie zdradzać mojego nowego sekretu nikomu, bez mojego pozwolenia. 
-Zapomniałaś? - jęknąłem i chciałem popatrzeć na nią ze złością, ale przyspieszenie pociągu odebrało mi zdolność mówienia, patrzenia i słyszenia. Było mi niedobrze, okropnie niedobrze! Dlaczego akurat choroba lokomocyjna!?
-Troja. - wszystko się uspokoiło, jedzenie w żołądku przestało się buntować, a ja mogłem się wyprostować i nie wić w agonii. Uff... jakie to przyjemne! Niech to się nie kończy. Pociąg już się nie bujał, tylko spokojnie toczył po szynach, a świat nie wirował w oczach.
-Wyglądasz milusio, gdy jesteś taki bezbronny - zadrwił czyiś głos. Naina?  To jej zaklęcie? No jasne, mogłem się spodziewać.
-Dzięki. - nie zwróciłem uwagi na zaczepkę, ani na pogardliwe spojrzenie Red rzucone zielonookiej dziewczynie w pomarańczowej tunice. Swoją drogą, o wiele lepiej wygląda w zielonym, albo niebieskim. Pomarańczowy to nie jej kolor... Chwila, zaraz, co mnie to właściwie obchodzi!?
-Naszym jedynym zadaniem będzie transport jedzenia, tak? - zapytała po chwili, sadzając Majnu na parapecie, by oglądał krajobraz. Naprawdę miałem coraz dziwniejsze domysły na temat jego niecodziennej aktywności życiowej. Zawsze spał. Nie widziałem jeszcze, by tak otwarcie uczestniczył w tym, co działo się dookoła niego, wolał odwrócić się ogonem i chrapać. Ciekawe co mu się śniło? I czy koty w ogóle mają sny? Hm... godne uwagi i zapytania.
-Tak, mieli tam ostatnio kilka sztormów, choć to tylko jezioro, słyszałem, że wiatr zniszczył im wszystkie zapasy więc wysłali prośbę do Hargeonu.  - Red spojrzała na Mista szeroko otwartymi oczami, nie wierząc chyba, że wypowiedział tyle słów na raz. O, dziewczyno, wielu rzeczy jeszcze nie znasz!
-Na wschodzie powiedzieliby, że też mieli burzę i przymierają głodem, tak, tak - skomentował złośliwie Majnu i popatrzył porozumiewawczo na kiwającą głową Nainę.
-Majnu, czy ty masz sny? - wypaliłem, nie zwracając uwagi na jego poprzednią uwagę, ani na zdziwione spojrzenia moich towarzyszy. - Bo jesteś kotem, i tak się zastanawiam...
-Jesteś okrutny! - zapiszczał i zeskoczył w drewnianego parapetu na obite zielonym materiałem siedzenie pomiędzy mną, a Red. Ależ groźnie wyglądał z tymi łapkami założonymi pod boki, a to wściekłe poruszanie wąsikami... no po prostu demon walki i śmierci!
-Oczywiście, że mam sny! Tak, tak! Wczoraj śniło mi się mitarashi dango ze słodką pastą! A przedwczoraj taro ze słodką pastą! A jeszcze wcześniej naleśniki ze słodką pastą! I białe motylki!
-Też ze słodką pastą? - nie mogłem sobie darować, prychnięcie Majnu zostało zagłuszone przez nasz głośny śmiech, no, poza Mistem, który tylko uśmiechnął się pod nosem. 
O zaklęcie, którego użyła Naina, i całą tą sprawę z chorobą lokomocyjną zamierzałem zapytać na osobności. Raz, że nie chciałem, żeby pozostali wiedzieli o lakrymie, a dwa, że jakbym zaczął szeptać, to pewnie dostałbym reprymendę, że jestem niegrzeczny wobec towarzystwa. 
Wiecie, miewam czasami przemyślenia na temat dziewczyn, to znaczy, zawracam sobie nimi głowę tylko wtedy, gdy naprawdę muszę, i parę razy doszedłem do zaskakujących wniosków, na przykład: dziewczynie wystarczy pokazać nową zabawkę (w przypadku Nainy egzamin zdaje biżuteria) a taka już się nie złości, jest miła, do rany przyłóż. Może źle ubrałem to w słowa, bo w końcu nie zwracam uwagi na każdą dziewczynę, w gildii są aktualnie tylko takie trzy, z jedną z nich muszę współpracować, i tylko na niej wypróbowałem mój mądry pomysł... może powinienem dać sobie spokój z dywagacjami? Do rzeczy! Red i Naina w ogóle się nie dogadywały, parę razy spojrzały na siebie tak, że zrobiło mi się zimno, a Mistgun mimowolnie się odsunął na sam brzeg siedzenia, i odwrócił głowę w drugą stronę. A to tchórz! Boi się bab!
-Laxus... - grobowy głos Nainy wywołał ciarki. Włosy prawie stanęły mi dęba, gdy nakazała: - Weź Majnu i idźcie z Mistem do wagonu z jedzeniem. - nie patrzyła na mnie, tylko na tarocistkę. W sumie nie wiem, komu powinienem kibicować. Niby Smoczy Zabójca jest silniejszy niż jakaś tam magia kart, ale czułem, że one nie będą używały żadnej magii.
-A po co? Nie chcę... - wiedziałem, że ostrzegawcze spojrzenie futrzaka coś znaczyło, no po prostu wiedziałem!
-Natychmiast - warknęła głosem, który nie dopuszczał sprzeciwu. Podniosłem się równocześnie z Mistgunem, i sztywnym krokiem oddaliliśmy się, razem z Majnu na moim ramieniu.
-Wiesz, co będą robić? - zapytałem szeptem, patrząc na niebieskowłosego maga kątem oka.
-Nie, i wcale mnie to nie obchodzi - odparł zduszonym głosem.  
Gdy wróciliśmy dwadzieścia minut później, dziewczyny udawały, że wszystko w porządku, ale po głosie i spojrzeniu Nainy wnioskowałem, że stoczyła zażartą batalię, której chyba nie skończyła.

Hargeon był "uroczym" (według dziewuch) miastem portowym przy brzegu rozległego jeziora Sciliora. Poza portem znajdował się tu także ogromny dworzec, ponieważ lokalizacja miasta naraiła wielu turystów z wielu stron Fiore. Nie było tu tylu kwiaciarni, ile w Magnolii, słynącej z upraw kwiatów, ale kolorowe kamieniczki, wąskie ulice pełne barwnych strojów i ludzi z różnych części królestwa, były wystarczającą ozdobą. 
Przeciągnąłem się z ulgą, że wreszcie znaleźliśmy się na miejscu, Mist chyba podzielał moje zdanie, bo rozglądał się dookoła z nikłym uśmiechem, a Red i Naina całkowicie się ignorowały. Boże wszechmogący! Jak widziałem te ich obojętne spojrzenia, to miałem ochotę je obie trzasnąć! I zrobiłbym to... tylko że dziewczyn się nie bije. Ostry  gwizd oznajmił odjazd pociągu, z którego wysiedliśmy, i już za chwilę na "nasz" peron wtoczył się kolejny. O, ludzie, naprawdę sporo turystów mają. Wyszliśmy po kamiennych schodach na ulicę i wzrokiem poszukaliśmy słupów, na których powinny być informacje o najważniejszych punktach w mieście. Do portu nie było daleko, ot, czterdzieści minut drogi, tak na oko, ale po drodze Naina się uparła na yokan, a Majnu na krewetkę. Co było robić? No, przecież nikt nie może iść dalej, póki wielbiciela słodyczy nie dostanie tego, czego chce! Zabierzcie tę dziewuchę ode mnie, bo jeszcze trochę, a zrobię jej krzywdę. Poważnie!
-W sumie nigdzie nam się nie śpieszy, statek odpływa za półtorej godziny - odezwał się Mist na proszące spojrzenie Smoczego Zabójcy.
-Po czyjej ty jesteś stronie? - prychnąłem na niego, ale doczekałem się wzruszenia ramion z jego strony. Dureń! Jasne, że się zgodził, przecież jakoś trzeba się było podlizać! Zdrajca!
-Po stronie wygranych. - no, Naina umarłaby, gdyby nie dała swojego głupiego komentarza. Czasem myślałem, że ona się urodziła, żeby uprzykrzać mi życie swoimi odzywkami. No, słowo honoru, ja byłem najsilniejszy w tej grupie, więc to ja powinienem decydować, czy idziemy do cukierni, czy do portu. Tak, czy nie?
-Iskierko, zamierzam zjeść yokan, i jeśli masz coś przeciwko, to powiedz to teraz, lub zamilknij na wieki. - Przybłęda chyba domyśliła się, o czym koncypuję z mojej bojowej miny. Dziewczynom się nie odmawia, prawda?
-Ale jak się spóźnimy, to chcę mieć prawo powiedzenia "a nie mówiłem?" - zastrzegłem na koniec i poszliśmy szukać cukierni. Naina dziarsko maszerowała na przodzie, a Majnu wpakował jej się do torby, wystawała z niej tylko głowa i łapki. Byłoby to zabawne, gdyby nie fakt, że to byli Naina i Majnu. Mist szedł za nimi, ja za nim, a Red zamykała pochód z założonymi na klatce piersiowej rękami.  Chyba nie w smak jej była ta niespodziewana wyprawa, e, tam, kogo to zresztą obchodzi?
Wparowaliśmy do pierwszej lepszej cukierni, rozejrzeliśmy się po przeszklonych regałach, i złożyliśmy zamówienia. Obsłużył nas starszy jegomość z białymi wąsami, zupełnie, jak dziadek, a na nosie miał okulary-połówki, znad których bacznie nas obserwował. Wzięliśmy yokan (dziesięć kostek), dwa kawałki ciasta z owocami, i dango mitarashi dla Mista. Red nie chciała niczego, i tylko niecierpliwie tupała stopą o podłogę, niemo nas poganiając. Chyba zaczynałem ją lubić. W każdym razie mały lokal z kilkoma klientami przy stolikach został przeze mnie zapamiętany, na pewno wrócę tu następnym razem, bo ciasto było wspaniałe! W sumie ta cukiernia nie była takim głupim pomysłem, jakby się nad tym zastanowić.
-Co, dobre to ciacho, nie? - Naina nie hamowała swojej złośliwości. O, nie, nie zaryzykowałem, i dopiero, gdy przełknąłem ciasto, odpowiedziałem wyraźnie. Wcześniej kilka razy zarobiłem za takie zachowanie... cholera, czy ona mnie "wychowuje"!?
-Ciasto, jak ciasto. - wzruszyłem ramionami obojętnie. 
-A wy? Skąd jesteście, dzieciaki? - staruszek podciągnął rękawy błękitnej koszuli i poprawił okulary, przyglądając nam się z zainteresowaniem.
-Z Magnolii, tak, tak - brzmiała wesoła odpowiedź Majnu, który wyciągnął w górę krótką łapkę, by zasygnalizować swoje położenie. Stary człowiek przechylił się nad ladą, by móc go lepiej zobaczyć, i pokiwał głową nad fenomenem gadającego kota. O, ludzie, błagam...
-Tak myślałem, że turyści. Więc lepiej nie zostawajcie tu na długo. W Hargeonie ostatnimi czasy rozwinęła się grupa złodziei, która okrada turystów. Trzymajcie swoje rzeczy przy sobie, i dajcie znać w swojej gildii, że potrzebujemy pomocy starszych magów. - dziadek ściszył konspiracyjnie głos, nie spuszczając siwych oczu z futrzaka.
-Złodzieje? - Nainie zaświeciły się oczy, jakby potraktowała to niczym wyzwanie. -Chyba powinniśmy się trochę rozejrzeć, taki mały rekonesans. - odwróciła się do nas z uśmieszkiem, który mówił, że prosi się o kłopoty.
-Na mnie nie licz, zamierzam wykonać zlecenie, dostać za to pieniądze, i wrócić do Magnolii - zastrzegłem, a Red poparła mnie cichym, jąkającym się "ja też". Smoczy Zabójca wydął wargi, obrażony na cały świat i wymaszerował z cukierni, rzucając krótkie "do widzenia". Świetnie, a teraz się obraziła, bo nie chciałem ściągać sobie na kark jakichś podrzędnych typów, którzy kradną? Lubiła być damą w opałach, czy jak?
-Jesteście beznadziejni, ci ludzie potrzebują naszej pomocy - powiedziała w drodze do portu.
-Jakbyś im najwięcej współczuła. Sama kradniesz - odparowałem i zrównałem się z nią na ulicy. Czułem, że wyniknie z tego niezła kłótnia, ale nudziło mi się i chciałem się rozerwać, nawet za cenę obicia mnie. Do diabła, to się chyba nazywa "masochizm".
-Tak, ale ja pomagam społeczeństwu okradając takich podłych ludzi, jak ostatnio - odcięła się z dumną miną, i spojrzała na mnie z wyższością. Nie znosiłem tego jej zadzierania nosa, musiałem go jej utrzeć.
-To może zaczniesz wspierać społeczeństwo oddając mu skradzione kryształy?
-Nie bądź nudny, Iskierko. Ja też chcę mieć coś z życia, a zlecenie w Shirotsume było twoim pomysłem. Dostałeś swoją część...
-Mniejszą! - przerwałem.
-No jasne, ale gdyby nie ja, nie wyniósłbyś nic z tamtej misji - parsknęła i odwróciła się przez ramię. - Mistgun, co myślisz o rekonesansie po powrocie?
-Wrócimy wieczorem, więc może nie dziś, ale jutro, nim pojedziemy do domu, zgadzam się. - brzmiała cicha odpowiedź, po której opuściłem głowę.
-Ha! I co!?- zawołała tryumfalnie. Rzuciłem jej złe spojrzenie i musiałem skapitulować, nie chciałem wracać sam z Red, nie, żebym się jej bał, czy coś, po prostu... Tak jakoś... No.
-Jesteś szatanem. - nie mogłem tak po prostu złożyć broni, nie w walce z nią.
-Raczej matką miłosierdzia.
-Kto cię nauczył tak trudnego słowa, Tyranio Fairy Tail?
-Co to znaczy "miłosierdzie"? - nasze przekomarzanki (które, tak nawiasem, robiły się coraz ostrzejsze) przerwał głosik Majnu, któremu chyba znudziło się bycie biernym widzem, choć prychał z rozbawieniem po każdej odpowiedzi.
-To znaczy, że Naina jest dobra, kochana, miła, i nie znęca się nad nikim - podkreśliłem ostatnie słowo, na co kot opuścił łebek odrobinę i mruknął
-Zgadzam się z Laxusem. - aha! I co?! Miałem sojusznika!
-I ty, Brutusie, przeciwko mnie? - dziewczyna zmrużyła powieki, ale przeszło jej i się roześmiała. W sumie, faktycznie, cała ta wymiana zdań była na poziomie bachorów, jak Gray, więc jej zawtórowałem, bez wyrzutów sumienia.
-I tak jesteś szatanem - dodałem na koniec lekkim tonem, który wskazywał, że wcale nie chciałem jej obrazić. No, może trochę.

Statek miał biały kadłub z zielonym napisem "Matsuri", na cześć żony kapitana. No naprawdę, kto widział, żeby statek nazwać imieniem kobiety? Na dodatek był zasilany lakrymami, które wprawiały niewielką śrubę pod kadłubem w ruch, więc marzenie o jachcie z białymi żaglami właśnie się rozwiało. 
-To takie romantyczne - westchnęła Naina, na wszelki wypadek się odsunąłem. Jeszcze by się chciała przytulić, albo coś...
-Raczej głupie - skonstatowała z niesmakiem Red. Czy mówiłem, że zaczynałem ją lubić? 
A załoga liczyła tylko trzech ludzi, bo po co więcej przy tak niewielkiej łodzi, w której było miejsce akurat na siódemkę, plus torbę z kotem. 
Przedstawiliśmy się, jak nakazywała grzeczność (nie wiem, dlaczego, ale Naina kładła wielki nacisk na takie bezsensowne konwenanse), ale pozostała dwójka marynarzy jakoś nie podpadła mi do gustu. Mieli zbyt kaprawe oczka i jakieś takie dziwne, wymowne spojrzenia. Kapitan, barczysty facet z krótką, rudą brodą, zniszczoną fajką w ustach, w poplamionej olejem niebieskiej koszuli dał rozkaz, by odcumować stateczek, i stanął za sterem. 
-No i co, maluchy? Pływaliście już kiedyś? - maluchy? Co to, do cholery, przedszkole?!
-Po Sciliorze, ta - odpowiedziałem, wzruszając ramionami lekceważąco, i klapnąłem na siedzeniu przy burcie, bez większego entuzjazmu. Zapowiada się rejs w towarzystwie zołzy, jej kota, mruka, jąkały, dwóch podejrzanych głupków w pasiastych koszulkach (jakby wyszli z więzienia) i starego wilka morskiego, który pewnie uraczy nas nie jedną historią żeglarską. Ja to mam szczęście. Wypłynęliśmy z portu ogromnych rozmiarów, minęliśmy kilka łodzi, z czego dwie były naprawdę gigantyczne, i obaj z Mistem wgapialiśmy się w nie jak najęci, i gdy wreszcie znaleźliśmy się na otwartym jeziorze, zobaczyliśmy tylko góry w oddali. Sciliora naprawdę było ogromne, prawie jak morze! W duchu zatarłem ręce i moje chytre spojrzenie powędrowało w stronę torby, z której wyczołgał się Majnu. A gdyby tak, oczywiście przez przypadek, wrzucić torbę... razem z nim... do wody? Uśmiechnąłem się do siebie półgębkiem, i już, już miałem wprawić swój plan w czyn, gdy Mistgun poruszył się obok mnie i trącił ramieniem.
-Co chcesz? - syknąłem zirytowany, że mi przerywał w tak ważnym momencie, ale spojrzenie tych jego poważnych, brązowych oczu bez słów uświadomiło mi, że chcę postąpić ŹLE. Wzruszyłem ramionami i zacząłem niebezpiecznie zbliżać się do torby naprzeciwko mnie. Naina była zbyt zajęta podziwianiem krajobrazu, a Red, mimo, że widziała co zamierzam, nawet gestem nie dała znać, że tego nie pochwala, albo się sprzeciwia. Wręcz przeciwnie, jej konspiracyjny uśmieszek był dowodem wsparcia! No! Przynajmniej ona!
Już prawie sięgałem... jeszcze trochę... mam!
-Laxus, co ty znów wyczyniasz? - głos, który mnie o to zapytał, był zbyt miły. Wręcz ociekał słodyczą, a to źle wróżyło. Cofnąłem się natychmiast i udawałem, że nie wiem o co chodzi, na co rozległ się donośny rechot kapitana.
-Dobry jesteś, dzieciaku! - zawołał i wyciągnął fajkę z ust, a zmarszczki wokół oczu pogłębiły się w wyniku szerokiego uśmiechu. Zarumieniłem się, złapany na gorącym uczynku, ale wiedziałem, że jak tylko znajdę się sam na sam z Nainą, to da mi popalić. Ech, głupia baba.
-Gdzie dokładnie jest Galuna, kapitanie? - Smoczy Zabójca postanowił dać spokój morderczym spojrzeniom, i zwrócił się do mężczyzny przy sterze, który kątem oka nadzorował dwóch pasiastych marynarzy, jakby sprawdzał, co robią i pilnował, czy niczego nie zaniedbują. Towar, który mieliśmy ochraniać, był zapakowany w worki i leżał na dziobie. To było trochę niebezpieczne, bo ładunek wyglądał na ciężki, ale skoro kapitan tak chciał... Oho, wieźliśmy sporo wołowiny i ryżu, zapach był zapraszający. Wyczułem też coś innego, ale nie potrafiłem tego nazwać, pewnie jakieś tutejsze jedzenie.
-A! Przynajmniej dwie godziny rejsu, przy dobrych wiatrach. Na Galunie spędzimy trochę czasu, odpoczynek i obiad należy się każdemu, prawda? A później w drogę powrotną! 
-Więc po co potrzebował pan eskorty? - kolejne pytanie Nainy wprawiło marynarza w zamyślenie. Podrapał się ustnikiem fajki po policzku i zapatrzył w dal, przed nami. 
-Ano... nie słyszeliście o szajce złodziei, która zrobiła sobie bazę zaopatrzeniową w naszym mieście? - zapytał poważniejszym tonem i spojrzał na całą naszą czwórkę.
-Cukiernik wspomniał nam o nich, nic więcej nie wiemy - odpowiedziała za nas dziewczyna. Dwójka pasiastych marynarzy w ogóle się nie przejmowała tym, co robimy, usiedli sobie na boku i zarzucili wędki do jeziora. Aha! Więc to na nich tak nieprzytomnie patrzył Majnu? Chciał rybę! 
-Taak - westchnął ciężko mężczyzna. - Od jakiegoś czasu zdarzają się napady, szczególnie na turystów. Nikt tego nigdzie nie zgłaszał, bo nie kradli jakichś dużych sum, z zasady zostawiali przynajmniej połowę. Ale od jakiegoś czasu zrobiło się gorzej. Z pokoi hotelowych, wynajmowanych przez różnych gości, zaczęły znikać wszystkie pieniądze i biżuteria, jeśli jakaś była. I tak było przez kilka tygodni. Ludzie w Hargeonie zrobili się bardzo podejrzliwi, turystów coraz mniej, ale to jeszcze nie jest najgorsze. Kilka dni temu znaleziono martwego podróżnika, tu, w naszym porcie. - wskazał fajką na pokład. - Nie znaleziono przy nim niczego, żadnych pieniędzy, więc podejrzewaliśmy, że to robota tych złodziei, którzy nagle stali się mordercami. Podobno przecięto mu tętnicę - zakończył grobowym tonem, po którym dostałem nieprzyjemnych dreszczy.
-Naprawdę? Gdzie to się stało? - ta wariatka zaczęła wykazywać niezdrowe zainteresowanie.
-Kilkanaście metrów od mojego doku, na pomoście. - machnął ręką lekceważąco kapitan. - Ale nie zawracaj sobie takimi okropieństwami swojej ładnej główki, dziecinko. Takie widoki nie są dla dzieci - poradził niemal ojcowskim głosem.
-Oczywiście, nie będę - zgodziła się potulnie Naina i rzuciła mi spojrzenie, w którym palił się ogień. Kłamała i zamierzała coś zrobić z posłyszanymi informacjami, no i oczywiście znów planowała mnie w to wciągnąć! Nie dość na tym, Mistgun miał dokładnie to samo spojrzenie, i wydawało mi się, że zrozumieli się z Nainą doskonale. Musiałem przyznać, przynajmniej przed sobą, że zainteresowała mnie ta sprawa. Morderstwo w Hargeonie? Z powodu rabunku? Coś było odrobinę nie tak, a skoro Naina i Mist zamierzali się w to wpakować, to potrzebowali kogoś myślącego w tym przedsięwzięciu. Założyłem ręce na klatce piersiowej i mruknąłem w przestrzeń:
-Dobra, wchodzę. - Red popatrzyła na mnie ze zmarszczonymi brwiami, niemo pytając, o co chodzi, ale oni zrozumieli. 
Dwadzieścia minut później poczułem nieprzyjemny skurcz w żołądku. Zaklęcie Nainy przestawało działać i znów robiło mi się nie dobrze. Nie mówiąc o tym, że razem z łodzią kolibał się cały świat!
-Nah... Nai... - uszło ze mnie życie, gdy próbowałem ją zawołać. Paskudne uczucie, gdy wszystko dookoła wiruje, a ty masz wrażenie, że dwa kawałki ciasta z owocami zaraz ujrzą światło dzienne. Nie trzeba było ich jeść, Laxus!
-Troja. - znów przyjemny spokój i cisza w brzuchu, aż się uśmiechnąłem błogo, zadowolony z jej natychmiastowej reakcji i mojego samopoczucia.
-Masz chorobę morską? - zainteresował się kapitan.
-Nie, po prostu zjadł coś nieświeżego. - pokiwała głową ze współczuciem dziewczyna, nie zdradzając prawdziwego powodu. Spojrzałem na nią pytająco, nie rozumiejąc, dlaczego nie powiedziała, że mam chorobę lokomocyjną i tyle. Po co skłamała?
-Trzeba uważać! Jeszcze dostaniesz rozstrojenia żołądka... - odchyliłem głowę do tyłu i oparłem się o twardy, drewniany kant burty. Niebo było błękitne, bez chmur, i tylko rażące słońce było jego gościem. Cudownie. Wyciągnąłem z plecaka słuchawki i lakrymę, po czym pogrążyłem się w cudownych dźwiękach gitary Flasha, sprawdzając co jakiś czas co dzieje się wokół mnie. Naina wyciągnęła jakąś książkę i była nią bardzo zaabsorbowana, robiła śmieszne miny, to się uśmiechała, to ściągała groźnie brwi, a innym razem była zaskoczona i miała szeroko otwarte oczy. Red rozglądała się ciekawie dookoła, a Mistgun swoim zwyczajem opuścił głowę, splótł ręce na klatce piersiowej i się nie ruszał.
-Ciekawe, gdzie teraz jest ojciec i co robi?- przemknęło mi przez myśl.

-Przed nami wyspa, dzieciaki! - głos kapitana wybudził mnie z drzemki. Co? Zasnąłem? Kiedy? Otworzyłem oczy i rozejrzałem się nieprzytomnie. Słońce było już bardzo nisko, musieliśmy więc pływać dłużej niż dwie godziny, dziwne, że kapitan aż tak się pomylił. W oddali rzeczywiście widać było Galunę, jeszcze niewielką, zieloną wysepkę, która z każdą minutą nabierała wyraźniejszych kształtów.
-Czy w Sciliorze mieszkają jakieś wielkie węże morskie? - Naina spojrzała na kapitana z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Jasne, że mieszkają, nawet ja to wiedziałem, choć nie obchodziły mnie takie rzeczy. Podobno raz dziadek widział prawdziwego giganta, długiego na piętnaście metrów drapieżnika, który wypłynął na powierzchnię zupełnie bez powodu. 
-Nie, nie ma tu żadnych węży, spokojnie. - pokręcił głową z przekonaniem mężczyzna, a ja popatrzyłem na niego zaskoczony. Jak to: nie ma? Oczywiście, że są! Słyszeliśmy o tym nie raz, w Fairy Tail, gdy kolejni magowie wracali z jakichś zleceń w okolicach Galuny lub Sciliory.
-Wielka szkoda - rzuciłem z przekąsem, widząc, że marynarz kłamie, by uspokoić Nainę, która wcale nie wydawała się przerażona. Coś tu było bardzo nie tak!
-My przetransportujemy żywność do osady mieszkańców, wy przypilnujecie łodzi i odpoczniecie trochę. To nie zajmie nam długo - zapowiedział kapitan nagle, z surowym wyrazem twarzy patrząc na nas. Pokiwaliśmy zgodnie głowami i milczeliśmy, rzucając sobie pytające spojrzenia. Atmosfera zrobiła się dziwna, Red przybrała na twarz pogardliwy wyraz, gdy tylko spoglądała na dwóch pasiastych mężczyzn, nadal siedzących z wędkami, Mistgun nie siedział już w opuszczoną głową tylko obserwował kapitana kątem oka, Naina odwrócił się do nas wszystkich plecami i patrzyła uparcie na wyspę. Miałem przeczucie, że używa trybu Smoczych Oczu, ale nie mogłem odpowiedzieć sobie na pytanie "dlaczego?". W ogóle ta trójka zachowywała się tak, jakby rozumiała się bez słów i chyba tylko ja zostałem w tyle. Hej! To niesprawiedliwe! Naina w końcu się odwróciła, usiadła, wzięła Majnu na kolana i coś tam szeptała mu do ucha. Wytężyłem słuch, mając gdzieś, że posądzi mnie o podsłuchiwanie, ale ona chyba na to czekała, bo uśmiechnęła się i kiwnęła powoli głową.
-Obserwuj kapitana, dyskretnie.
O co jej chodziło? P co miałbym to robić?
Podpłynęliśmy bardzo blisko piaszczystego brzegu, a Naina i Red wydawały się być zaskoczone wysokimi górami gdzieś w dalszej części wyspy. Mistgun udawał, że śpi, Majnu próbował pokonać swój strach i wychylił się za barierkę burty, by szukać szyb, co za szczur!
Marynarze zeskoczyli z łodzi na płyciznę, a kapitan podawał im worki, wypakowane po brzegi, których okazało się, że było trzy. Wynieśli je na brzeg i bez słowa zniknęli w gęstym lesie wysokich palm, niskich tuj i większych lub mniejszych krzaków.
Dziewczyny przestały paplać jedna przez drugą o wyspie, Mistgun się "obudził" i zaczęła się pełna konspiracja, o której ja nic nie wiedziałem, znów!
-Coś jest nie tak. W tych workach była tylko odrobina ryżu i cała masa kryształów. - Naina miała poważną minę, a mnie odebrało mowę. Skąd wiedziała? Wyczuła to?
-To był ten dziwny zapach? - prawie ugryzłem się w język, tak szybko to z siebie wyrzuciłem.
-Tak, wyczułeś to? - wydawała się zadowolona. - Świetnie. Na tej wyspie coś jest, nie wiem, co. - pokręciła głową, widząc, że ja i Mist otwieramy usta, by zapytać o konkrety. 
-Na dodatek kapitan, to nie kapitan - prychnęła Red i rozejrzała się dookoła.
-A ty skąd o tym wiesz? - zapytałem podejrzliwie, na co dziewczyna znów się zarumieniła i zaczęła jąkać. Naina przewróciła oczami.
-Nie odzywaj się do niej, Iskierko, bo wtedy nie umie mówić. - posłała Red zirytowane spojrzenie, za co dostała równie zirytowaną odpowiedź "odczep się".
-Naprawdę tego nie zauważyłeś, Laxus? - odezwał się do mnie Mist i popatrzył jak na wariata. No nie, nawet dzieciak?! -To nie jest kapitan, i na pewno nigdy nie pływał po Sciliorze. Nie ma tu węży morskich? - zapytał kpiąco i rozejrzał się dookoła. No nie mogę, Mistgun i kpiący ton? Świat się kończy.
-Też myślę, że to nieprawda. Dziadek mi opowiadał, że widział przynajmniej jednego. No i pamiętacie? W zeszłym miesiącu Bickslow mówił, że też widział węża w Sciliorze - przypomniałem, zwracając się do Mistguna i Red, którzy w odpowiedzi pokiwali głowami.
-Na dodatek nie potrafił odpowiedzieć, jak daleko jest do Galuny. Dwie godziny przy dobrych wiatrach? Jasne, zwłaszcza, że łódź pływa na lakrymie, a nie z żaglami. - wzruszyła ramionami Naina, co dopełniło nasze podejrzenia. Faktycznie, żaden marynarz nie odpowiedziałby w ten sposób, oni zawsze posługiwali się milami morskimi na odległość i węzłami na szybkość, a ten chyba nawet nie wiedział o tych jednostkach. 
-Innymi słowy znowu wpakowaliśmy się w kłopoty? - jęknąłem zrezygnowany.
-Tak, i znów przez ciebie! - zawołała z uśmiechem Naina, jakby była mi za to wdzięczna.
-Co chcecie zrobić? - Majnu wspiął się na moje ramię (ile razy już to zrobił?).
-Nie chcę zapeszać, ale to chyba ci złodzieje o których słyszeliśmy w Hargeonie - wysunęła teorie Naina.
-Jasne, i uprzedzali nas sami przed sobą? - zapytałem i pokręciłem głową.
-Najciemniej pod latarnią - odparła.
-No to po co tu przypłynęli? I po co ściągnęli tu magów? - zapytała Red (już jej przeszło jąkanie się, chwilowo).
-Trzeba się rozdzielić i to sprawdzić. Laxus i Red, pójdziecie do wioski i zapytacie o dostarczane jedzenie. Ja i Mistgun poszukamy tego "czegoś" na wyspie. - Naina naturalnie przejęła rolę lidera grupy, nie miałem nic przeciwko, wolałem jej później wypominać, że wszystko przez nią, ale dlaczego musiałem iść z Red? 
-Jak dostaniemy się do wioski, geniuszu? - mruknęła zaczepnie tarocistka.
-Zgaduję, że ta droga do niej prowadzi. - zapytana wskazała nam wyciętą i wydeptaną ścieżkę pomiędzy drzewami. Wzruszyłem ramionami, ściągnąłem buty, złapałem plecak i wskoczyłem do wody.
-Mamy iść tak po prostu?! - zaprotestowała Red, a ja odwróciłem się do niej z pytającym wyrazem twarzy. Skoro ja mogłem poleźć i poszukać tych mieszkańców, to ona chyba też, nie?
-O co ci chodzi? - zapytałem, nie rozumiejąc problemu.
-N-no... dla-dlaczego ona... - wskazała na zniecierpliwionego już Smoczego Zabójcę. -... ni-e-e może-e i-iść? - baby są naprawdę kłopotliwe.
-Przecież idzie z Mistgunem poszukać "czegoś" na wyspie. - wszedłem na suchy piasek i miałem zagwozdkę, bo do mokrych stóp lepił się piach, i jak ja buty miałem włożyć? Ech, dobra, pójdę boso, najwyżej podczas drogi wytrzepię piach i po sprawie.
-A-ale...
-Red, złaź, do cholery, z tej łodzi i idziemy szukać wioski - rzuciłem przez ramię, słysząc, że w moje ślady poszła Naina i Mistgun.
-Iskierko?
-Hę?
-Pilnuj jej - nakazała cichym głosem przybłęda.
-Ta, wy też uważajcie - mruknąłem niechętnie. Wolałbym iść z nimi, osobiście mieć na oku przynajmniej ją, ale musiałem zaufać w tej kwestii Mistgunowi. Nawet, gdyby ona spanikowała, on trzeźwo myślał i na pewno w razie niebezpieczeństwa nie pozwoliłby, żeby stała jej się krzywda. Majnu znów wpakował się do torby dziewczyny, Red łaskawie zeszła z łodzi i dołączyła do nas, aczkolwiek jej mina dosadnie nas informowała, że wolałaby nie ryzykować idąc w głąb wyspy.
-Mamy najwyżej pół godziny, więc trzeba się śpieszyć. Jeśli ktoś spóźni się dłużej niż pięć minut, pozostali idą go szukać. I Laxus? -zielone oczy przyjrzały mi się ostrzegawczo. - Żadnych walk, chyba, że będzie wam grozić śmierć.
-Dobra, dobra. - machnąłem lekceważąco ręką, ale wiedziałem, że postąpię tak, jak kazała. Otrzepaliśmy stopy z piasku, włożyliśmy buty z powrotem, i pobiegliśmy, każde w swoją stronę. Ja gnałem przodem, próbując wyczuć zapach ludzi innych, niż fałszywy kapitan i dwójka jego podwładnych, a gdy złapałem wreszcie trop, ponagliłem Red. Mijany w pośpiechu las robił się coraz rzadszy, aż pojawiły się pierwsze zarysy niskich chat, zbudowanych z grubych belek. Zwolniliśmy, obawiając się, że wypatrzą nas marynarze, ale dziwnym trafem ich zapach rozmył się w powietrzu już kilka metrów wcześniej. Zbliżyliśmy się powoli, ostrożnie, do siedzib ludzkich, wokół których kręcili się mieszkańcy. Niektórzy siedzieli przed domami i wyplatali kosze z wikliny, bachory latały dookoła drąc się w niebogłosy, pewnie miały niezłą zabawę, a starsi ludzie wygrzewali się na słońcu. Wioseczka wyglądała, jakby rzeczywiście przeszedł przez nią huragan, tu i ówdzie znalazły się resztki domów, pobite naczynia, które sprzątali mieszkańcy, nie przejmując się szczególnie przybyszami. Dopiero, gdy podeszliśmy do pierwszego domu i zapytaliśmy siedzącej z dzieckiem kobiety o transport z Hargeonu, ludzie zwrócili na nas uwagę. Kobieta w długiej, niebieskiej sukience wstała ze stopni domu, oparła dziecko na biodrze i spojrzała na mnie i Red błękitnymi, sympatycznymi oczami. Mieszkańcy Galuny byli bardzo gościnni i otwarci na przybyszy z Fiore, przypływało tu wielu turystów z powodu bogatej flory i fauny, której jakoś nie chciało mi się podziwiać. Mieliśmy w związku z tym szczęście, bo otrzymaliśmy interesujące nas informacje szybko i bez podejrzeń.
-Tak, prosiliśmy władze Hargeonu o zaopatrzenie, ale to było tydzień temu. Owszem, przypływa tu taka biała łódź co jakiś czas, z workami, które marynarze zanoszą do ruin, ale nie wiemy, po co to robią, a przecież nie będziemy się narzucać. – bardzo pokojowi ludzie, nie powiem.
-Do ruin? – Red wykazywała niezwykłą przytomność umysłu jak na nią.
-O, tak, to starożytna świątynia, którą zbudowali nasi ojcowie. To w tamtym kierunku – objaśnił podchodzący właśnie starzec, wspierający się na drewnianej lasce. Wskazał na wschód, mniej więcej tam, gdzie udali się Naina, Mist i Majnu. 
-Naina widziała te ruiny. Poszli prosto w paszczę lwa – szeptała do siebie Red, otwierając oczy szeroko ze strachu. Mlasnąłem językiem o podniebienie, zniecierpliwiony  i rozdrażniony takim obrotem sprawy. 
-Czy ta głupia wariatka nie może usiedzieć w miejscu, nie pakując się w żadne kłopoty? – sarknąłem pod nosem i podjąłem decyzję, by iść do ruin. Nieznajoma kobieta z Galuny przypatrywała nam się z uśmiechem i po chwili dodała coś jeszcze.
-Może was interesuje też to, że raz na jakiś czas zjawia się tu większy statek, ale nie wiemy, dokąd płynie. Załoga zabiera worki z ruin na ten statek. – czyli co, przemyt łupów? Tylko dokąd?
-Red, idziemy znaleźć Nainę i Mistguna. Dziękujemy za informację. – przeszliśmy przez tłumek, który tworzył się dookoła nas, i zignorowaliśmy wesołe nawoływania, że możemy się zatrzymać na noc w ich wiosce. Jasne, i pomóc odbudować chaty, albo robić za niańki dla dzieciarni?
-A-ale… prz-przeciesz… Nai-na… - próbowała oponować tarocistka, nagle zasłaniająca się autorytetem Smoczego Zabójcy.
-A od kiedy ty słuchasz tego, co Naina ma do powiedzenia? – prychnąłem na nią niegrzecznie i spojrzałem na zegarek od dziadka. Zostało nam jakieś piętnaście minut, hm… co zrobić? Przygryzłem wargę i przeszło mi przez myśl, że jeśli pójdziemy szukać tych ruin, to może nam to zająć zdecydowanie zbyt dużo czasu. Z drugiej strony co to za pomysł: pół godziny? Co człowiek może zrobić w pół godziny? Umrzeć – to na pewno. Ale jeśli Naina i Mist spotkali w ruinach tamtych, to sytuacja mogła być gorąca. Co robić? 
-L-laxus? – zaczęła nieśmiało Red, ale nawet nie starałem się jej posłuchać.
-Wrócimy na plażę, jeśli się spóźnią, zaczniemy ich szukać – powiedziałem wreszcie, choć ten pomysł w ogóle mi się nie podobał. Chyba trochę się bałem, że dwójka tych czubków sobie nie poradzi, i skończy się to wszystko bardzo, bardzo źle. Wciągnąłem z sykiem powietrze, dostrzegając kątem oka, że czerwono włosy mag przypatruje mi się z natężeniem.
-Co? – burknąłem, na co dziewczyna się zarumieniła.
-Martwi-isz się-ę. – mruknęła cicho, odwracając głowę. A co w tym dziwnego, że się martwię o tą dwójkę? Ruszyliśmy w drogę powrotną biegiem, ale tym razem coś kazało mi szybciej stawiać kroki, aż narzuciłem takie tempo, że Red prawie nie nadążała i została kilka kroków za mną, ale nie powiedziała słowa, bym zwolnił. Jeśli oni się spóźnią, to wszystko będzie zależało od czasu, jaki zejdzie na szukanie ruin. Albo raczej od czasu, jaki zajmie nam dotarcie tam. Znałem zapach Nainy i Mistguna, mogłem więc znaleźć ich bez trudu, ale liczyła się szybkość.
-Użyję magii. Z Red na plecach może być trochę gorzej, ale na pewno będzie szybciej, niż normalnie. – miałem w planach zwiększenie swojej szybkości przez skoncentrowanie magii w nogach, co zrobiłem na misji w Shirotsume. Nie opanowałem tej techniki na jakimś zaawansowanym poziomie, ale mogłem się poruszać o wiele prędzej, niż pozostali ludzie. 
-Pośpiesz się, Red, nie mamy czasu! – zawołałem przez ramię.

Na plażę wpadliśmy dokładnie minutę przed wyznaczoną godziną, a razem z nami, kilka metrów dalej, Naina i Mistgun, oddychając ciężko. Nic im nie było, wrócili, dzięki Bogu!
-Laxus! Red! W porządku?! – dyszała Naina, ale uśmiechała się.
Żebyś wiedziała, wariatko, żebyś wiedziała.
-Zabrali worki do ruin… - zaczęła wyjaśniać, gdy usiedliśmy na piasku w kółku, jak w jakiejś grupie wsparcia.
-Wiemy, ten cały transport żywności to oszustwo. Na dodatek przypływa tu coś większego i zabiera worki, ale ludzie nie mają pojęcia, dokąd – przerwałem jej, chwaląc się zdobytymi informacjami.
-Więc to wszystko jest jakąś większą sprawą, to chyba zorganizowana grupa – zamyślił się Mistgun. 
-Trzeba koniecznie się tym zająć! Musimy… - Naina przerwała i spojrzała w stronę lasu, prostując się jakby kij połknęła. Tak, słyszałem ich ciężkie kroki, wracali na plażę. -Zachowujcie się normalnie, musimy wrócić do Hargeonu i wtedy zaczniemy coś robić – nakazała półgębkiem i przybrała na twarz uśmiech, który zaklasyfikowałem jako grymas przerażenia. Marynarze stanęli na plaży, fałszywy kapitan pykał fajkę i był bardzo z czegoś zadowolony, a jego podwładni patrzyli na nas podejrzliwie, nieufnie. 
-Możemy wracać do miasta? – zapytała wesoło Naina, ale drgnęła nerwowo, gdy mężczyźni się zbliżyli.
-Tak, na pokład, dzieciaki! – odparł „kierownik wycieczki”, ale w oczach błysnęło coś takiego, że mimowolnie przeszedł mnie dreszcz i miałem myśl, że facet chyba się domyślił naszej wyprawy i podejrzeń co do rzekomego transportu. 

Do Hargeonu dotarliśmy wieczorem, gdy chłodny wiatr przegonił duchotę słonecznego dnia, a my, wyczerpani całodniowym rejsem, zwlekliśmy się z kolebiącego pokładu. Rzucono na mnie dziś dwa zaklęcia Troi, ale Naina ostrzegła mnie, że za każdym razem będzie to coraz słabsze, aż w końcu przestanie pomagać. Przyjąłem tę wiadomość z rezygnacją, byłem zmęczony i głodny, a za zarobione pieniądze zamierzałem zjeść naprawdę obfitą kolację. „Matsuri” zacumowała przy pomoście biegnącym wzdłuż wybrzeża, przy którym smętnie bujały się większe i mniejsze stateczki, a ostatni marynarze kierowali się właśnie do miasta, wchodząc po przysypanych piaskiem kamiennych schodach. Odliczone czterdzieści tysięcy kryształów powędrowało w ręce Nainy, która z uśmiechem przejrzała zawartość wręczonego jej woreczka, i kiwnięciem głowy oznajmiła, że wszystko się zgadza. Wyczołgaliśmy się z łodzi, pożegnaliśmy i ruszyliśmy drewnianym pomostem, przez którego szpary w deskach można było zobaczyć wodę, do Hargeonu. 
-Śledzą nas – oznajmiła sennie Naina, i zerknęła do torby, w której chrapał Majnu.
-Co robimy? – zapytałem, przeciągając się leniwie, po czym wrzuciłem słuchawki i lakrymę do plecaka.
-Nic, ja idę spać. – wzruszyła ramionami. – Może wyznaczymy warty, albo coś? – podsunęła, ale pokręciliśmy wszyscy głowami.
-Jesteśmy zmęczeni, wszyscy – zauważyła Red, idąc powolnym krokiem z opuszczoną głową. Wyglądaliśmy, jakby ktoś nas nieźle skatował, i w innej sytuacji śmiałbym się z tego, ale byłem padnięty.
-W takim razie jemy w najbliższym barze i pytamy o nocleg, a rano zajmiemy się złodziejami, statkami i pieniędzmi – ziewnął Smoczy Zabójca, gdy wgramoliliśmy się po schodach na ulicę miasta, oświetloną latarniami i wypełnioną ludźmi, którzy wieczorami ruszali po mocniejsze wrażenia. Wypatrzyłem pierwszą możliwą stancję o nazwie, o której zapomniałem natychmiast po przeczytaniu szyldu nad drzwiami, złapałem Nainę za nadgarstek i pociągnąłem ją w tamtą stronę, nie słysząc żadnego sprzeciwu. Za nami powlekli się Mistgun i Red, chyba zadowoleni z tak szybkich wyników niemrawych poszukiwań. Powieki mi się kleiły, gdy usiedliśmy przy jednym z trzech wolnych stołów, pozostałe siedem było oblegane przez rozochocony tłum mężczyzn i kobiet grających w karty lub kości. Niewysoka dziewczyna z długim warkoczem podeszła do nas, w rękach trzymając mały notesik i długopis, a w pasie miała przewiązany biały fartuch.
-Czego państwo sobie życzą? – zapytała uprzejmie, choć była może kilka lat starsza od nas.
-Jeść, dużo, ciepło, szybko, teraz – wybełkotałem i oparłem głowę na drewnianym stole, czując, że jeszcze moment, i zasnę.
-Chcemy gorącej herbaty, sałatkę z tuńczyka, ryż z warzywami, trochę pieczonej wołowiny, kurczaka, krewetki, sushi i curry.
-Curry na noc jest niezdrowe – wysapała obojętnie Red, ale Naina machnęła na to ręką i wyciągnęła na stół trzy garście kryształów. 
– Mamy tylko jeden warunek, szybko. A, i jeszcze dwa pokoje na noc, dla naszej piątki.
-Piątki? – dziewczynie zaświeciły się oczy na widok zapłaty. Przybłęda w pomarańczowej tunice z szelestem bransoletek otworzyła torbę i pokazała śpiącego kota. – Aaa! Piątki, oczywiście! Natychmiast, proszę pani! – no, już bez przesady. Dziewczyna zgarnęła zapłatę w fartuch i zniknęła za drzwiami kuchni. Już po kilku minutach przyniosła gorącą herbatę w czajniku, cztery gliniane kubki, i sałatkę z tuńczyka, którą pochłonęliśmy właściwie w mgnieniu oka. Drażnił mnie hałas w tej budzie, ale gdy skończyliśmy kolację i zaprowadzono nas na piętro, wskazując drzwi pokoi, zapomniałem o tym. Padliśmy z Mistem na łóżka i chrapaliśmy w najlepsze, zapominając o Hargeonie, złodziejach i zmęczeniu.

-Hej, wstawajcie! – do pokoju wpadła Naina i oberwałem od niej poduszką.
-Czy ty nie masz litości? Jeszcze minuta! – nakryłem głowę miękkim przedmiotem, ani myśląc o podnoszeniu się z wygodnego łóżka.
-Czas trochę powęszyć w mieście! No! Iskierko! – a więc Mistgun miał taryfę ulgową? Zerknąłem spod poduszki na sąsiednie łóżko, które zajął mruk. A gdzie tam! Już się podniósł, nawet nie myśląc o sprzeciwie. Solidarności wśród mężczyzn nie ma! To jeden wielki mit! O! 
-A gdzie schował się Majnu? – zapytała dziewczyna, siadając na moim łóżku. Miałem ochotę zawołać „wynocha, ty córko demona!”, bo zaczęła ściągać ze mnie kołdrę, ale moją uwagę przykuło jej pytanie.
-Jak: gdzie się schował? Przecież był z tobą. – odłożyłem jej poduszkę na bok i przetarłem oczy, ziewając. Zobaczyłem, że dziewczyna zbladła, a to nie wróżyło niczego dobrego.
-Myślałam, że jest z wami – wyszeptała pobielałymi wargami i popatrzyła na Mista z nadzieją, ale ten pokręcił przecząco głową.
-Nie widziałem go od wczoraj. – wstałem z łóżka i zajrzałem pod nie, w nadziei na znalezienie wąsacza.
-Nie czuję go. W ogóle. – głos dziewczyny drżał, a ona sama rozglądała się po pokoju nerwowo, nawołując odrobinę spanikowanym głosem ulubieńca. Fakt, nigdzie nie można było wyczuć sierściucha, zupełnie, jakby rozpłynął się w powietrzu. 
-Laxus… gdzie… jest… Majnu? – wycedziła, ściągając brwi i mrugając szybko powiekami, w których szkliły się łzy. Podrapałem się po głowie, bo rzeczywiście sytuacja była niepokojąca. Kot nigdy nie oddalał się od właścicielki, a przynajmniej nie znikał bez ostrzeżenia. Naraz poczułem nowy zapach, nieznany, który poprowadził mnie do pokoju obok, gdzie spały dziewczyny. Wszedłem bez pukania, słysząc przez ścianę szum prysznica, pewnie Red. Za mną podążała reszta, wiercąc mi dziurę w plecach niecierpliwymi spojrzeniami.
-Ktoś tu był – stwierdziłem po chwili, i odwróciłem się do Nainy z zaciśniętymi zębami. Jasne, przecież ci pasiaści marynarze leźli wczoraj za nami! Pewnie wypatrzyli nas w tłumie i przyszli okraść, tylko dlaczego zabrali Majnu? Na co im ten rudowłosy, leniwy kot?
-Zabrali go? – wyszeptała i przyłożyła sobie dłoń do ust, patrząc na mnie szeroko otwartymi oczami, które domagały się odpowiedzi, i najlepiej, gdyby była przecząca. Westchnąłem ciężko i potarłem kark ręką, w międzyczasie uciekając spojrzeniem. Boże, zaczynała płakać! Płacząca Naina!
-Ej, no… znajdziemy go… dobra? Tylko weź… przestań… no… - teraz ja zaczynałem się jąkać. 
Poczułem złość na samego siebie, przecież wiedzieliśmy, że ci złodzieje czekają na okazję! Dlaczego zachowaliśmy się tak lekkomyślnie?! Ale żeby zabrać kota?! Z oczy dziewczyny wytoczyły się dwie wielkie łzy, a ona sama chyba straciła zdolność logicznego myślenia, bo zaczęła spacerować po pokoju, powtarzając w kółko, że nie ma Majnu. Zachowywała się jak w amoku, przerażając mnie i Mistguna na tyle, że spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo twardymi spojrzeniami, niemo podejmując decyzję, że znajdziemy zwierzaka.
-Naina, uspokój się. – złapałem ją za ramiona, może trochę za mocno, ale musiałem jakoś przywołać ją do porządku. – Nic mu nie będzie, dobra? Idziemy go poszukać, popędź trochę Red, zapakujcie się i spotkamy się na dole – mówiłem ostrym, nieznoszącym sprzeciwu głosem, patrząc na nią ze zmarszczonymi brwiami.
-Na pewno? – zapytała cicho, prosząco. 
-Ta, na pewno, tylko przestań się mazać. Tyrania Fairy Tail nie powinna płakać.

Rozdział nie jest zbyt ciekawy, wiem, nie zdziwię się, jeśli pominęliście przynajmniej połowę, aczkolwiek bez tego rozdziału może być ciężko zrozumieć następny. Liczę na wasze zdanie, możecie mnie zjechać, a im więcej błędów wytkniecie, tym lepszy będzie rozdział po przeprowadzonych poprawkach. Buziaki, maleństwa!

54 komentarze:

  1. Gihi, pierwsza :D. Przeczytam i skomentuję późnym popołudniem :D. Dobrej nocki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rhan, jeśli mam być szczera, to ja wolę 13 :D. Na każdym kroku mi towarzyszy :D. A, weszłabyś w końcu na Gadu, bo konferencję 3 osób odwalamy z Shi we dwie :). Omija Cię wiele ciekawych rzeczy :D. Na przykład moje wycie do księżyca w dniu dzisiejszym (czyli 2 dni temu, bo komentarz od tego czasu powstaje) :D. Ale odbiegłam od tematu. Jestem pewna, że Manju zostanie uprowadzany, zagubi się, albo Laxus wykorzysta jego strach przed wodą i podtopi, albo wykąpie biedaka. No, takie są moje możliwe ewentualności :D. Wiem, masło maślane powstało :D. I indżojujemy, Skarbie :*. A właśnie!!! Zrób ilość wejść. Jestem ciekawa, ile ich było dotychczas ;D. A teraz rozdzialik ♥♥♥.

      Laxus!!! *Krzyczę do chłopaka, który wydeptuje ścieżkę w dziwnym miejscu, bo to w końcu teren przed wejściem do gildii. Nie wiem, chce się do fundamentów dokopać czy jak??? A może planuje zrobić przed drzwiami ogródek działkowy i pielęgnować florę, bawiąc się we farmera??? A co będzie później??? Sadownictwo??? Hodowla bydła??? Trzody chlewnej, drobiu, czy innego mięsiwa dla gildii??? Ja nie wiem!!! Zadziwia mnie ten Gromowładny młokos :D. Jego znaczący pomruk (wiecie, co mam na myśli, prawda?) sprowadza moje myśli na właściwy tor. Przygląda mi się ze zmarszczonymi brwiami. Uśmiecham się, bo wygląda uroczo!!! Jakby to usłyszał, to skończyłabym teraz jako skwarek zamiast boczku :D*. Nie mruż się.
      Laxus: Bo co??? *Warczy. Tak, tak, Rhan, on na mnie warczy!!! Co za brak kultury!!! Tracę do niego cierpliwość i opieram dłonie na biodrach. Spoglądam na niego karcącym wzrokiem*.
      Bo się zmarszczki robią, wiesz??? *Mówię filozoficznie. Oho, filozoszka się znalazła ;D*.
      Laxus: Pfff… Jakby mnie to obchodziło!!! *Wyrzuca ramiona w górę i kontynuuje swój spacer po bardzo odmiennym terenie. Ziemia się już nieco obniżyła w tym miejscu. W końcu mój „rozmówca” nie należy do najlżejszych :D. Hihi, jakby to usłyszał to myślę, że mogłabym sobie łyżką ze zastawy gildii kopać grób. W ten sposób Iskierka stosowałby torturę mentalną. I pewnie jeszcze cieszył jak dzieciak (w końcu nim jest), że dorosła musi go słuchać. A gówno prawda, szczylu!!! Nikogo nie będę słuchać!!! A tym bardziej ciebie, gówniarzu jeden!!! Ale tego nie mówię na głos, bo w końcu on posługuje się magią, a ja… No właśnie ;D. Mist przygląda się z dużym zainteresowaniem Laxusowi. Czy oni??? Nie no, jasne, że nie ;D. Przecież Błyszczek gadał z powietrzem :D. Człowiek w masce mnie nie widzi, bo z nim jeszcze nie konwersowałam. Ale taktownie się nie odzywa, bo mówią, że szaleństwo przechodzi z szalonego na jego rozmówcę. Mądra decyzja Jellalu z Edolas ;D. Naina przygląda mi się z uśmiechem. Macham do niej, a ona powtarza mój gest. Mist przenosi teraz spojrzenie z Laxusa na nią i spogląda w miejsce, w którym stoję. Nie widząc mnie, wzrusza ramionami i dalej cierpliwie czeka na Red, która się spóźnia*. Laxus??? *Znowu to spojrzenie rozjuszonego byka z corridy. Najlepsze jest to, że nie mam na sobie nic czerwonego… Ech… Trza kontynuować. Odchrząkuję, biorę wdech i powoli wypuszczam powietrze*. Powiedz, czemu tak zazdrościsz Macao i Wakabie???
      Laxus: Te 2 stare pryki idą sobie w góry, a ja się będę musiał tłuc pociągiem w taki upał!!! *Oczy Mista robią się wielkości latających spodków kosmicznych (:)). Jak ktoś oglądał film „E.T.”, wie, o czym mówię :)*.

      Usuń
    2. Bo ci ciśnienie skoczy. Wrzuć na luz. *Mówiąc to, siadam na trawie przed gildią, wyciągam nogi przed siebie, podkładam zgięte w łokciach ręce pod głowę i oddaję się słodkiemu nicnierobieniu :D. Na moich ustach błąka się uśmiech, a oczy mam przymknięte*.
      Laxus: I jeszcze ta Red!!! Cholera!!! Spóźnia się!!!
      Zrozum, to kobieta. *Pomimo zamkniętych oczu, doskonale wiem, że patrzy na mnie wzrokiem mordercy. Jakoś mnie to nie rusza*. A właśnie, jak tam nocka u Nainy??? *Uchylam jedno oko i widzę, że zarówno on, jak i ona, rumienią się i uciekają oczami w bok. Uśmiecham się szeroko*. Mam was!!! Hahahaha!!!
      Laxus: Przestań się śmiać, bo w ten uśmiech zaraz Ci przedzwonię!!! *Kieruje się w moją stronę, bierze zamach i uderza. Jego pięść trafia w próżnię. Otwieram oczy*.
      Dryblasie, zapomniał żeś, że ja to ciało astralne, czyli nic mi nie zrobisz??? *Widzę szok na jego twarzy. Spoglądam na Mista, który puka się w czoło i mówi coś Nainie. Ona, dyplomatycznie, nabrała wody w usta. Unoszę kciuki i mrugam do niej porozumiewawczo. Ona odwzajemnia gest. Teraz Mist jest już totalnie skołowany. Ukrywa twarz w dłoniach i chyba zastanawia się: „Co ja tu robie???”. Tak, tak mój drogi, też nie wiem, co ja tutaj robie. Ale ktoś musi pilnować Iskierkę :D. A że padło na mnie, mówi się trudno i jedzie się dalej :)*. Naina, to dobry pomysł na biznes, wiesz??? *Zagaduję do niej*.
      Naina: Bo ja na niego wpadłam!!! *Wypina dumnie pierś, a ja biję energiczne brawa. Mist popadł w czarną rozpacz, bo zachowanie dwójki kompanów odbiega od wszelkich norm społecznych. Wybacz, mój drogi, ale to się nazywa życie krejzola. I tyle*. Laxus??? *Spogląda na mnie i przerywa swoją „wędrówkę”*. Powiedz mi, czy ty serio chodzisz w kieckach???
      Laxus: Co??? *Pyta mnie, niepomiernie zdziwiony*.
      No rozmyślasz o wyprzedażach, dlatego sądziłam, że zacząłeś gustować w damskich fatałaszkach. *Naina chwyciła się za brzuch i poczęła śmiać, jak szalona. Biedny Mist spojrzał na nią dziwnym wzrokiem, a po chwili postanowił wyłączyć słuch. Pogrążył się we własnych myślach. Laxus, widząc rozbawienie Nainy, zgromił mnie wzrokiem, a ja odpowiedziałam słodkim uśmiechem totalnego niewiniątka. Pojawia się zdyszana Red. I nareszcie coś zaczyna się dziać*. Laxus??? Na serio poczułeś coś na kształt rzewności??? *Odpowiedzią jest jego prychnięcie*.
      Laxus: Weź nie siedź mi w głowie. Jest tylko moja.
      I tu się mylisz. Rhan zna wszystkie twoje uczucia i myśli, a dzięki temu ja również. Co, łyso ci??? *Zamiast odpowiedzieć, ruszył przed siebie wraz z resztą towarzyszy. Ja, rozumie się, również. Dotarliśmy do pociągu i zajęliśmy miejsca. Ja, naturalnie, wybrałam półeczkę nad siedzeniami i spoglądałam na czubki głów magów. Pociąg ruszył, a Laxus zrobił się zielony*. Hue, hue, kogoś dopadła niestrawność!!! *Spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem, który po chwili był przytomny*. Naina!!! Jak mogłaś zdradzić swoją płeć, co??? *Ta rozłożyła tylko bezradnie ręce i rozłożyła się wygodnie na oparciu. Laxus spojrzał na nią, a jego umysł począł pracować na wysokich obrotach*. Iskierko, powiedz jej to. *Spąsowiał*.
      Naina: Co i komu masz powiedzieć???
      Laxus: Nieważne. *Odpowiedział, cały czerwony na twarzy*. Jak dojedziemy na miejsce, nie ujdziesz z życiem.
      Heh, to się okażę. *Uśmiechnęłam się i uniosłam zadziornie głowę. Mierzyliśmy się chwilę spojrzeniami. Laxus pierwszy skapitulował. To był mój mały triumf, którym musiałam się nacieszyć. Nie wiadomo, kiedy nadarzy się taka okazja*. Laxus, jak chcesz, to potrafisz być zabawny. Oby tak dalej, chłopie!!! *Klepnęłam go „lekko” w plecy, aż stracił dech. Ale rozmowa z Manju była całkiem interesująca*.

      Usuń
    3. Laxus: Jak to jest, że ty możesz mnie uderzyć, a ja ciebie - nie???
      Magia!!! *Rozłożyłam ręce w geście niewiedzy i uśmiechnęłam się. Naina roześmiał się serdecznie, natomiast Mist i Red patrzyli na nich, jakby urwali się z choinki i mieli czerwone, migoczące lampki na uszach. A niech się dziwią. Jeszcze wielu rzeczy nie widzieli. Jedziemy dalej, a Naina znów rozstawia wszystkich po kątach. Po mistrzowsku pozbyła się chłopaków i została sama z Red. Co się działo!!! A nie powiem Wam :D. To zostaje między nami i tyle. Może Rhan Wam zdradzi, co??? W sumie nie musi, bo ja już wiem :D. Mogłam iść z chłopakami, żeby podokuczać Laxusowi, że znowu słucha się kobiety, ale wolałam wiedzieć, o co poszło. I teraz jestem bogatsza o kilka informacji*. Laxus, ja też uważam, że Hargeon to urocze miejsce. I, jeśli nie chcesz, bym powiedziała Nainie, to mnie przeproś.
      Laxus: Chyba kpisz!?
      Dobra. Naina!!! Na… *Przyciska tą swoją wielką łapę i zakrywa mi cała twarz. Dopiero, gdy robię się fioletowa, bierze dłoń. Oddycham głęboko i patrzę na niego z chęcią mordu w oczach*. Chciałeś mnie zabić, kretynie!!! Przyznaj???
      Laxus: Może tak, może nie. *Uśmiecha się krzywo*.
      Dobra. Sam tego chciałeś. *Już mam się rozedrzeć na całe miasto, ale jego dłoń ponownie sprawia, że się duszę*.
      Laxus: Błagam!!! Tylko jej nie wołaj!!! *Kiwam głową i pobieram życiodajny tlen. Uśmiecham się. Kolejne małe zwycięstwo. Hihi*.
      Dobra, ale przeproś.
      Laxus: Przepraszam. *Mówi tak cicho, że go nie Słysze. Nie no, słyszę, ale chcę żeby powiedział to z większą siłą*.
      Co proszę??? *Nadstawiam ucho w jego stronę i uśmiecham się. Gromi mnie wzrokiem, urywa jakąś stokrotkę z trawnika, który mijamy i powtarza nieco głośniej wcześniejszą frazę. Przyjmuję kwiat z uśmiechem na ustach i lekkim dygnięciem*. To teraz kierunek: cukiernia!!!
      Laxus: Ty też??? *Załamuje się, biedaczek, totalnie*.
      Jasne, ze tak!!! Kocham słodkości!!! Naina, biegnijmy!!! Im wcześniej będziemy, tym więcej zjemy!!!
      Naina: Racja!!!
      Laxus: A co z waszymi figurami??? *Chciał być dowcipny, ale mu nie wyszło. Wraz z Nainą gromimy go spojrzeniami, pod wpływem których ten delikwent się kuli i posłusznie rusza za nami*.
      Dupie się nie oprze!!! A poza tym, pójdzie w cycki!!! *Przybijam piątkę z Nainą i w podskokach szukamy cukierni. Gdy dotarliśmy na miejsce, każdy, oprócz tej marudy Red, wybrał coś dla siebie. Ja wybrałam ciasto truskawkowe. Co z tego, że mogę na nie tylko patrzeć??? Najwyżej spleśnieje, a ja nacieszę oczy. A co!!! Tyle mojego. Laxus patrzy na mnie z politowaniem, ale jego mina rzednie, gdy Mist i Red wpatrują się w latający talerzyk z ciastem. Uśmiecham się i postanawiam ujawnić*. Cześć!!!
      Red: *Wybałusza oczy i otwiera szczękę tak, że żuchwa ląduje jej na podłodze*. A ty, to kto???
      Ciało astralne nie z tego świata. Miło mi!!! *Dygam przed nimi. Sprzedawca też patrzy na mnie z niedowierzaniem, a po chwili się uśmiecha. A Mist??? Ma posągową minę. Chyba dotarło do niego z kim rozmawiał Laxus, dlatego przestaje na niego dziwnie patrzeć*. A ty, Mist??? Może coś powiesz???
      Mist: Cześć. *I tyle. Nul. Nothing more. Ok. Jak tak, to spoko*.

      Usuń
    4. Aha. Krótko, zwięźle i na temat. Ważne, że w ogóle poświeciłeś swój otwór gębowy na to krótkie słowo. *Widzę, jak się uśmiecha i już wiem, że rozumiemy się bez słów. I , co najlepsze, on jest dobrze wychowany. A tego brakuje Iskierce*. No, to lecim na Szczecin!!! *Drużyna i sprzedawca patrzą na mnie z bardzo dziwnymi Miami*. Co jest, sztywniaki??? Nie słyszeliście takiego powiedzenia??? *Kręcą przecząco głowami. Wzdycham. Mój entuzjazm szlag trafia. Człapię za nimi w nadziei, że stanie się coś ciekawego. Ha!!! Moje modły wysłuchane!!! Mijam Mista i Red i stąpam za Laxusem i Nainą. Ich kłótnia jest coraz ciekawsza. Co chwilę wybucham głośnym śmiechem, który, to widać, irytuje Iskierkę. A, co mi tam??? Tyle chyba mogę mieć z życia :D. Zatrzymuję się wpół kroku, gdy Słysze słowa Manju. On… Zgadza się… Ze zdaniem… Blondasa??? O Boże!!! Zdrajca!!! Już mam wtrącić swoje 3 grosze, ale słysząc śmiech tych dzieciaków, odpuszczam i dołączam do nich. Ruszamy dalej. Rozmyślania Laxa mnie irytują*. Laxus, to dlatego, że Naina jest dobrze wychowana, a ty – totalny odszczepieniec.
      Laxus: Coś powiedziała???
      Nie dość, że dzikus, to jeszcze głuchy!!! *Wznoszę ramiona w górę i przewracam oczami*.
      Laxus: Grrr…
      Te, nie psuj innym humoru i ładuj się na statek.
      Laxus: Nie będę słuchał baby. *Mówi konspiracyjnym szeptem*.
      Tak??? *Gdy potwierdza, nabieram powietrza do ust i już mam krzyknąć, gdy jego dłoń, już chyba po raz trzeci, ląduje na mojej twarzy. Odpycha jego wielką łapę i, ponosząc straty moralnie, jak i materialne, poprawiam fryzurę, którą zburzył swoją nieoczekiwaną akcją*. Dobra, nie zawołam Nainy, ale masz się mnie słuchać.
      Laxus: Bo co???
      Jajco, zdrajco!!! A tak na poważnie, ja jestem milsza od Nainy i potrafię ładnie prosić i dziękować. I wtedy nie muszę przedsiębrać drastycznych środków, wykorzystywanych przez zielonooką. Czy to jasne???
      Laxus: Tak.
      Grzeczny chłopiec!!!! *Głaszczę go po rodzicielskiemu po czuprynie, a on wydaje z siebie dziwne odgłosy. Nie, nie będę wnikać, co oznaczają. Docieramy do łajby, wsiadamy i odbijamy od brzegu. Laxus, jak zawsze, próbuje rozgonić nudę i wykorzystać strach Manju przed kąpielą. Chciałam zobaczyć reakcję Exceeda, dlatego nabrałam wody w usta. Ale Naina wszystko widzi, słyszy, czuje i wie najlepiej, dlatego jego plan spalił na panewce, a on spiekł raka po komplemencie kapitana. Hihi, zarumieniony Laxi wygląda kawaiii!!! No płyniemy sobie dalej i słuchamy opowieści kapitana. Gdy usłyszałam o zamordniętym turyście, na nowo poczułam, w którym miejscu mam kręgosłup. Brr!!! Coś okropnego!!! I jeszcze to chore zainteresowanie Nainy tym tematem. Ta kobiet przejawia niezdrowe cechy. To mnie bardzo martwi. A Laxusowi ponownie żołądek zrobił fikołka :D. Hihi, biedulek. I Naina ponownie zrezygnowała z solidarności jajników. No trudno. W sumie, szykuje się ciekawa akcja, więc nie będę narzekać. Dobiliśmy do brzegu. Nasi przewodnicy wzięli całą masę worków, a było ich aż 3, i ruszyli w głąb wyspy. W sumie trochę dziwne, że potrzebowali obstawy dla 3 worków… Hmm… Naina rusza rozumkiem, czyli wyczuła jakiś podstęp. I cudnie!!! A Laxus, oczywiście, został w tyle. Trudno się mówi i jedzie się dalej. Niestety, nie grzeszy inteligencją. I znowu kłopoty – hura!!! Będzie fest ciekawie ;). Uwielbiam, gdy nasza drużyna ma kłopoty. Wtedy siadam sobie na gałęzi drzewa i obserwuję, co się dzieję kilka metrów pode mną ;). Oni się męczą, a ja obserwuję i pogryzam jabłko. I tak będzie też tym razem :). No dobra, z kim ja mam iść??? Red trzęsie portami, czyli będzie ciekawie. Z kolei Naina szuka „czegoś”, a owo „coś” może być niezmiernie ciekawe. Hmm… Teraz ja mam zagwozdkę (musiałam Rhan :). Idę z Jąkałą i Iskierką!!! Będzie ciekawie :D. Hehe :D. Mam rację, trafiliśmy do wioski i dowiedzieliśmy się o ruinach. Laxus jest wyraźnie zmartwiony, a Red, naturalnie, zazdrosna, bo chciałaby, żeby o nią też tak drżał. Dobra, lecimy!!!

      Usuń
    5. Docieramy na plażę i widzimy tych wariatów, całych i zdrowych. Bogu dzięki!!! Pojawiają się przewoźnicy. Wsiadamy na statek i wracamy do Hargeonu. W trakcie szukania strawy i wyrka, obmyśliliśmy „genialny” plan. Ech, Naina, wybacz, ale to było po najmniejszej linii oporu. No nic. Siadamy i zamawiamy, to znaczy oni zamawiają, bo mi już wystarczy ciasto, które jutro pokryje się pleśnią. Jest moim talizmanem szczęścia. Tyle mi chyba wolno, co nie??? Wszyscy wleką się na piętro, a ja postanawiam wyskoczyć na miasto i pozwiedzać. W końcu sen nie jest mi potrzebny, gdy przebywam tutaj jak o ciało astralne*. Śpijcie dobrze!!! Ty też, iskiereczko moja mała. *Gdyby nie był taki śpiący, pewnie zaraz usłyszałbym kilka kąśliwych słów. Ale, ale, jest zmęczony i poszedł w kimono, jak reszt zespołu. A ja wyruszam i zwiedzam Hargeon. Jest piękny nocą!!! Księżyc rzuca magiczny, srebrny blask na taflę wody i mieni się, gdy pojawiają się fale, stworzone przez wiatr. Jest romantycznie, uroczo i nastrojowo. Przesiedziałam całą noc na ławce i wpatrywałam się w piękny błękit. Bryza rozwiewała moje blond pasma i muskała twarz. Przymknęłam oczy. Widziałam piękny wschód słońca. Podniosłam się z ławki i ruszyłam do „naszej” gospody. Gdy tylko tam dotarłam, wbiegłam na piętro i zauważyłam dziwne zachowanie Nainy. Słysząc wymianę zdań między nią, a Laxusem, zaniepokoiłam się. Jak to, Manju porwany??? Niech ja dorwę tych dryblasów!!! Tak im nakopię, że rodzona matka ich nie pozna!!! Podwinęłam rękawy swetra, naprężyłam muskuły i zacisnęłam dłonie w pięści. Zrobię im takie harakiri z dupy, że rodzona matka nie odróżni ich od kopca kreta!!! A moje piąstki sprawią, że ich płuca znajdą się na plecach, serce w miejscu jelit, a jelita – w gardle!!! O tak!!! Sasasasa!!! Dokładnie tak zrobię!!! Wybacz Rhan, moja sadystyczna natura bierze górę, gdy w grę wchodzi porywanie zwierząt!!! Teraz muszę się pokajać, bo sama chciałam, żeby Laxi go wykąpał*. Ale to jego wina!!! *Wskazuję na Iskierkę, który każe mi się zamknąć i pomóc zamiast paplać. W sumie racja. Manju, twoja drużyna idzie na odsiecz!!! Wąsiki w górę, maluchu!!! I na tym chyba zakończę wymysły mego chorego umysłu*.

      To tak, Rhan, Na początku przepraszam za SPAM i za to, że dopiero dzisiaj wstawiam komentarz. Niby pierwsza, z jednak ostatnia :). Tak, wiem, po łapach możesz mi wystrzelać. Powiem tak, rozdział bardzo mi się podobał. Nie był wcale nudny, bo było zabawnie, ciekawie, jak i tragicznie, bo Manju *beczę* został uprowadzony!!! Jak sobie pomyślę, co mogą mu zrobić, to otwiera mi się nóż w kieszeni!!! Jak ich dopadnę, to łby u czterech liter poukręcam!!! A co!!! Bardzo mi się podobał opis Hargeonu, podróży pociągiem, to, że Naina umie rzucać Troję i jeszcze podróż łajbą. Wyczucie podstępu też było fajnie opisane. Zresztą kobieto, Ty wiesz, że kocham wszystko, co napiszesz. Nawet, jeśli będzie to przepis na najzwyklejsze ciasto drożdżowe, przeczytam je z bijącym sercem :). Tak to już jest, kiedy jestem pisarskim geniuszem :). Już nie mogę się doczekać dalszego ciągu, gdyż jestem bardzo bojowo nastawiona i chętna skopać tyłki zuym panom. Oj, tak, ja Roszpuncia, solennie przyrzekam, że, gdy tylko dorwiemy porywaczy, posiekam ich pisakiem, usmażę na zjełczałym maśle i rzucę wężom morskim, których nie ma w jeziorze, na pożarcie!!! O tak!!! Sasasasa!!! A teraz, kochanie, życzę Ci słodkich snów i wszystkiego co dobre ;D.

      PS. To kiedy mogę się spodziewać Laxusa w kuchni w samej bieliźnie, hę??? Buziole :* :* :*

      Usuń
    6. Jaka kochana <3 Uwielbiam Cię, a tam późno, za taką treść nie ma żadnego spóźnienia.
      Cieszę się, że Ci się podobało, dobra, napiszę kiedyś przepis na ciasto drożdżowe.... hmm, niegłupie :D
      A więc mallleńka, Twoja sadystyczna część niedługo, mam nadzieję, zostanie ukontentowana, bo już w rozdziale 8, czyli w przyszłym tygodniu. Brak mi słów, uwielbiam Twój SPAM. O rozmowie Red i Nainy jeszcze wspomnę, bo Iskierka jest ciekawski, i nie da się zignorować, bo koniecznie chce wszystko wiedzieć, bo jest przecież Laxusem Dreyarem! Och, kochane Słońce, wprost nie wiem, co napisać :* Kocham Cię, po prostu! Podnosisz mi samoocenę, i dajesz solidnego kopa, żeby pisać. Muah :*

      Usuń
    7. O rety, rety!!! Ale gafa!!! W tym zdaniu: "Tak to już jest, kiedy jestem pisarskim geniuszem :)" miało być "jesteś", gdyż mówiłam o Tobie. WIELKIE GOMENE, RHAN!!! Boże, jak ja Ci się mam na oczy pokazać, co??? *Idę do kąta, kucam w nim i zanoszę się płaczem*. Tak obrazić kochaną Rhan. Ranyści!!! CO ze mnie za człowiek??? Buuuuuuuuuuuuu!!!!!!!!! Wybacz, Słońce :*.

      A co do Twojego komentarza, ja Ciebie też uwielbiam, dlatego jestem tutaj średnio 3 razy w ciągu dnia ;). I Robię znowu SPAM.... Ech, ja to się nigdy nie nauczę :D. Bardzo mnie cieszy, że niedługo będą flaki, krew i cała reszta!!! *Uruchamiam piłę motorową i ruszam na wieś, przebrana za zombiaka :D*. A niech się Moherki boją i odprawiają nade mną egzorcyzmy wraz z proboszczem. Ale przedtem wyplenię trochę te heretyczki, co to niby święte są, a na sumieniu mają tyle, co jeż kolców na grzbiecie :D.

      Cieszę się, że moje usprawiedliwienie zostało przyjęte przez panią profesor Rhan :D. Nie wiem, co bym zrobiła, gdybyś się pogniewała na mnie. Mój świat stanąłby w ogniu, albo nawiedziła go plaga szarańczy!!!

      A wiesz, zrobiłam "mały" SPAM u Deyshy, bo zaciekawiła mnie jej nazwa :D. No i jeszcze skomentowała u Ciebie, także tylko Tobie zawdzięcza, że się o niej dowiedziałam :D. Gihi :D.

      Bardzo się cieszę, że dodaje Ci skrzydeł :). Postaram się to robić w dalszym ciągu :D. Ja Cię też kofffam ♥♥♥ *rumieniec na pół twarzy, coś a la jabłko w "Królewnie Śnieżce"*. No to tego, miłego niedzielnego wieczorku Słońce :D

      Ps. Oglądałaś nowy odcinek??? Jakie wrażenia???
      Ps.2. Czytałaś chapter??? Jak wyżej :D.

      Papuszki :***

      Usuń
    8. Oglądałam, paczałam tak, ale.... brak Laxa? T.T Rhan płacze.
      Oj tam, akurat w tej pomyłce to akurat jest wiele prawdy, nie oszukujmy się, a ja nie czuję się obrażona, ale jeszcze przyznaję rację. Albowiem! Jesteś wspaniałą i utalentowaną pisarką, co wnioskuję nie tylko po komentarzach, ale przede wszystkim po pracach konkursowych Twojego autorstwa <3
      Za chapter właśnie się biorę i dopiszę swoje przemyślenia :D
      Awww... jak ja Cię <3, buźka. O, byłaś u Deyshy? No to zazdrościłabym jej, gdybyś u nie nie witała, a tak kobieta zdobyła kolejną wspaniałą czytelniczkę :*

      Usuń
    9. OOoo.... Lucy dała do pieca... chyba zaczynam ją lubić :D

      Usuń
    10. Jaki brak Laxa? o.O Był przez sekundę :D PSycho fan wszystko złapie :>

      Usuń
    11. No ja jeszcze nie widziałam... Buuuu!!! Nie miałam kiedy!!! Jak w sobotę o 12:00 uruchomiłam kompa to było "tłumaczenie". A później już nie miałam możliwości... Ech...

      Na serio, Rhan??? *Rumienię się po cebulki włosów i kręcę młynka kciukami, a czubkiem buta drążę dziurę w podłożu*. Jestem tak speszona, że nie wiem, co powiedzieć. Dziękuję!!! O, tak chyba może być??? Arigato ♥♥♥. A będzie jeszcze okazja poczytać coś. I to już niedługo :). Przed moim wyjściem do szpitala OlaRi doda na swoim blogu opowiadania. Jestem ciekawa, czy tym razem trafisz :D. W każdym razie wierzę w to głęboko ;D.

      Ja wiem, czy wspaniałą??? Nie zrozumiała pokręconej logiki mojego chorego umysłu... Ale komentarz pisałam przed 2 w nocy :D. I byłam tak przymulona, że nie wiem sama o co mi chodziło :D. Rhan, przeczytasz i mnie naprowadzisz na właściwy trop??? Bo ja chyba totalną gafę strzeliłam :D. I Deysha się pogniewała...

      No, Lucynka pokazała, że ma nie tylko spory biust, ale tez jaja :D. Taka trochę hermafrodyta :D. Przynajmniej mentalna, bo nie fizyczna. Chociaż nigdy nic nie wiadomo. To w końcu manga i Mashima, a po tym można się wszystkiego spodziewać :D. Jutro muszę nadrobić odcinek. A teraz życzę wszystkim kolorowych i słodkich snów, z Laxusem, koniecznie w negliżu, w roli głównej :D.

      Usuń
    12. Łejt, łat?! Jaki szpital?! Roszpuncia! Ty coś ukrywasz?!
      I Deysha się pogniewała? Dlaczego? :D

      Usuń
    13. No taki normalny, jak to w serialach :D. Lekarze, piguły i pigułki, bloki operacyjne, sale, korytarze, windy itp :D.No jak będziesz na gadulcu to się bardziej rozpiszę :D. Nie no, nie ukrywam, ale jakoś smutnych tematów żeśmy nie poruszały :D.

      No właśnie takie mam odczucia, ale może się mylę??? Nie wiem :D. Może razem odnajdziemy rozwiązanie tej zagadki, Sherlocku??? Buziole :* :* :*.

      Usuń
    14. Kiedy czytam Twoje komentarze, czuję się jakbym właśnie zagłębiała się w jakiegoś bloga, serio :D

      Usuń
    15. A dziękuję bardzo, jest mi niezmiernie miło :D

      Usuń
  2. Przeczytałam w końcu poprzedni rozdział, ale za ten zabiorę się później. ^^ Postaram się też napisać jakiś w miarę sensowny komentarz. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No dobra, przeczytałam. Strasznie długie te rozdziały, a jeszcze w takim okienku dają wrażenie, jakby końca nie miały. :D
    Rozdział, oczywiście mi się podobał. Jednak nie wzbudził we mnie takich fajnych emocji jak poprzedni, gdzie Laxus był po prostu boski. *w*
    Ale, do rzeczy. W sumie, rozdział potraktować można jako dłuuugi wstęp do fajnej przygody. :D Ciekawią mnie Ci przemytnicy. ^^ O co tam w ogóle chodzi? Nie próbuję sie domyślać, ponieważ moje dywagacje zazwyczaj odbiegają sporo od pomysłów autora XD
    Relacje między Laxusem i Nainą mnie coraz barziej się podobają. To jego przemyślenie, ze nie pasuje jej kolor pomarańczowy... No, od kiedy on na takie rzeczy uwagę zwraca? W ogóle, dużo myśli poświęca Nainie. Nie zrobi tego, bo Naina nakrzyczy, a zrobi to i się postawi Nainie, niech Naina wie, że jest taki i owaki. :D Koleś, czy ty aby jej nie zaczynasz lllluuuubić? ;3 A Red... A Red niech spada na drzewo. :D Niech utonie, albo zginie w jaskini, albo co XD
    Tak, Manjuu, który jest nazbyt aktywny to nie Manjuu. xD I właśnie ta końcówka mnie zaciekawiła, kiedy uprowadzili kotka. Już widzę jak Naina staje się wkurwionym smoczym zabójcą, chociaż na razie to jest zwykłym, przestraszonym dzieciakiem. Laxus, opiekuj się nią, bo ja llluuubisz. ;3
    Mam dziś dobry nastrój, a to dlatego, że pisanie 12 rozdziału idzie mi całkiem, całkiem, zdałam z zaliczenia i mam ciastka czekoladowe pod nosem. <3
    Baju, baj, kochana. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę zabić Red, bo się na to nie zgodziła, ale zrobię coś lepszego :D
      Rzeczywiście, Iskierka poświęca sporo uwagi Nai, cieszę się, że jest to tak widoczne, bo właśnie taki był zamiar. Rozdział rzeczywiście nie jest czymś nadzwyczajnym, zaledwie wstępem, akcja zaczyna nabierać tempa, 8 i 9 mam nadzieję, że będą lepiej odebrane.
      Owww... piszesz 12 rozdział... :D Już nie mogę się doczekać!

      Usuń
  4. No i w końcu doczekałam się tego rozdziału! :D Wszystko miałaś w tym chapterze przemyślane. Muszę się pochwalić sama się do wszystkiego domyśliłam, więc będą z nimi w drużynie nie byłam bym tak głupia jak Laxus xd. Yeeee! Red jest, bitchs. Lubimy ją, lubimy ją. Fakt trochę denerwujące jest te jej jąkanie, ale się baba wyrobi. Ja tylko czekam, aż ona będzie miała swoją własną, ważną rolę. Po za tym to jest mag kart, a ta magia mi się podoba. Ostatnio w ogóle również wymyśliłam taką postać xD. Roszpuncia może potwierdzić jak jej arty wysyłałam na GG. Chyba ją wprowadzę, ale nie wiem kiedy. I jaką rolę będzie grała. Dobra nie ważne. Wyspa Galuna? To nie jest przypadkiem ta wyspa z tym fioletowym księżycem? XD Od razu się domyśliłam, że porwą Majnu. I jeszcze później może będą ich szantażować. Laxus spał w jednym pokoju z Mistoganem? D: Też bym tak chciała ;-;, po za tym nic tam nie zaszło?XDDDD Shi, BAKA! Przestań myśleć o tym yaoi XDDD Mystogan, Red, Laxus, Naina oraz szef bany Majnu. Drużyna detektywistyczna xDDDD. Rozdział pozytywne, ale trochę nudny, ale chyba domyślasz się sama dlaczego. Trzeba ludzi wprowadzić do punktu A, aby później wiedzieli o co chodzi w punkcie B XD Mimo, że nudny mi się nawet podobał, ale jak na razie najlepszy był 6! :D Kiedy kolejny rozdział za parę tygodni? Bo chyba ostatnio czasu nie masz..., a nie czekaj, ty mówiłaś kiedyś pierdylion godzin temu, że masz napisany 9 rozdział..., więc może pojawi się za tydzień ósmy? :D Oby tak! CZekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! Życzę zdrowia i weny, pozdrawiam! Ja ne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TY ZBOCZEŃCU! W WIEKU 13 LAT?! XD
      Shi, jestem zdumiona, nie wiedziałam, że tak to wygląda w Twoim wypadku, żeby Mist z Laxem... bez komentarza.
      Tak, drużyna detektywistyczna, Laxus-Sherlock Holmes, Naina - Doktor Watson (powiedzmy).
      Rozdział ósmy... wszystko zaraz w informacjach podam :D
      I daję słowo, ósemka Cię nie zawiedzie, jeśli chodzi o akcję, a jeśli tak, to się zestarzałam i nie umiem pisać, ot co!

      Usuń
    2. Oj tam. Miłość nie wybiera XD Nawet starzy ludzie chodzą z 20 latkami XDDDDD. Wiesz... http://nyanyan.it//obrazek.php?149658...
      Yghm... Taaaak... XDDDD Chyba nic dodać nic ująć XDDD

      Usuń
    3. To samo powiedziałam, gdy to pierwszy raz widziałam, ale niestety. Laxus podobno znał Mystogana jak nikt inni, więc... Samo się nasuwa yaoi mimo, że za nim nie przepadam za bardzo XDDDD Freed będzie zazdrosny XDDD

      Usuń
    4. OMG!!! Shi, Ty masz bardzo dziwne upodobania ;D. Ja tam nie szukam takich rzeczy i jestem zdrowsza ;D. A co do rysunku, to potwierdzam - talenciara z naszej Shi jest :). Wejdziesz na gadulca, Rhan, to zobaczysz ;D.

      Usuń
    5. Zaraz, zaraz, Rhan strzel chociaż one-shota Laxus x Mystogan, bo narobiłaś mi strasznej ochoty <3

      Usuń
    6. http://www.zerochan.net/1190903
      No patrz, jakie urocze mordki, no chcę one-shota, zrób yaoi, no Rhaaaan <3
      Myst taki ukesiowy, jeju ^-^

      Usuń
    7. Echhhh... cholera, faktycznie... muszę to poważnie przemyśleć... <3

      Usuń
    8. Jestem dumna z Ciebie, z tego one-shota i z tych 20%, widziałam! <3
      Dusza yaoistki się odzywa ;-;
      Ty się skup na tych egzaminach, a nie! ;D

      Usuń
  5. Rhan-chan genialny rozdział jak zawsze *-*. A końcówka skojarzyła mi się tylko z jednym Lax x Naina <3 Sierściuch znikł T^T Czyżby w następnym rozdziale walka? No nie mogę się doczekać :c. P.S. Co do Red nie zabijaj jej... jeszcze. Podręcz ją! Buhahaha... Jeny chyba się w Nainę zamieniam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Red ma żyć D: Naina ma zginąć :3 Naina typowa postać damska, która się wywyższa, aby zaraz wpaść w kłopoty i, żeby ktoś ją uratował albo udaje twardą, aby zaraz zmiękczyć się... A RED ! NA PEWNO KIEDYŚ SIĘ ZBUNTUJE! Po za tym widać teraz, że jej się wszystko nie podoba. Oprócz Laxus'a xD. Red jest git i więcej jej prosimy ^^!

      Usuń
    2. Red jest bardzo uradowana gronem fanów i nabija się z Nainy, to tak na marginesie.
      Oczywiście, Shi, jak zapowiedziałam, tak będzie, rola tarocistki będzie nieoceniona w tej powieści.
      Eliso, cóż to za sadystyczne podszeptywanie? Podręczyć Red? :D

      Usuń
  6. no wiesz jest ciekawy podleńcu ty ! I'm sushy ! Tak !

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeżywam załamanie... TO jest zbyt dobre! Okej, uspokoiłam się, już wyklepuję komentarz.

    Więc tak, z tytułu, iż komentuję pierwszy raz, to napiszę coś odnośnie poprzednich rozdziałów. A więc... Są boskie. Nic więcej nie mogę (czyt. Nie chcę mi się) napisać.

    Rozdział NIE jest nudny, lubię takie przerywniki od szybkiej akcji. Laxus myśli o Nainie, co w moim umyśle równa się temu:
    Laxus x Naina
    I odnalazłam kolejny parą której muszę dać tytuł ,,Best pary for ever". Jestem tak załamana świetnym poziomem twoich rozdziałów, że nic sensownego nie wyklepię, napiszę coś później.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, ale z tym poziomem... no, nie wiem. W każdym razie miło mi, że zawitałaś i napisałaś. Hej, żadnego załamania! Nie ma czym! :D

      Usuń
  8. Rhaaaan Boleyn!!! (uwielbiam uwielbiam Cię wywoływać)
    jeszcze nie czytałam, bo pochłaniam jescze 5 i 6 aleeeee. Przyjdę jutro cos sensownego napisac, a teraz nie mglam sie oprzec po prostu, bo zagladam czy aby na pewno dziewiątego coś nowego i o, no, masz szcescie ^^

    muaaa :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wywołuj ile chcesz :D Mam jakieś takie głupie skojarzenie "nie wywołuj Wilczy z lasu" hell... to już chyba późna pora albo moje spaczone poczucie humoru. Ano, mam 7 widzisz?! Wrzuciłam w końcu. Dobrz, czekam na Ciebie, nie śpiesz się :*

      Usuń
    2. Aaaa, teraz pacze dopiero, że "nie wywołuj Wilczy.." ahahah <6 :D Dobrrrre, rezerwuje na riposte :D

      Usuń
  9. Och Rhan, Rhan... Twoje rozdziały pojawiają się stamowczo za szybko! I nie chodzi mi tu bynajmniej o to, że mi się nie podoba, ponieważ Twoją historię Gromowładnego mogłabym czytać bez końca. Wytłumacz mi jak to robisz, że są one tak GENIALNE, a pojawiają się w tak krótkim odstępie czasowym. Potrafisz zatrzymywać czas, a wena jest do Ciebie w jakiś sposób przyszyta? Nie mam pojęcia jak można to wytłumaczyć, dlatego pragnę wyjaśnień. Musisz mi wybaczyć, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, gdyż pochłonęłam dwa na jeden raz - nawet nie byłam w stanie się powstrzymać, by od razu nie pójść dalej. Dlatego też w ramach rekompensaty częściowo skomentuję poprzedni rozdział tutaj. Przepraszam także, że nie skomentowałam rozdziału od razu, jednak od przeszło tygodnia jestem zmuszona do częstego odwiedzania szpitali, ze wzgledu na to, iż trochę się pokontuzjowałam.
    Zacznę więc od początku! Jestem naprawdę zadowolna z faktu, iż na wierzch w końcu wypłyneła ta buntownicza osobowość Laxusa, który rzeczywiście nie powinien dawać sobą tak pomiatać."Przybłęda ze Wschodu" czasem jest naprawdę irytująca, dlatego mam ochotę ją skopać. Moje kolano jednak nie działa, dlatego zostawię to Laxusowi, który (mam nadzieję, że kiedyś) znów zmierzy się z nią w pojedynku. Jestem naprawdę ciekawa jaki wynik uzyskałby używając magii Smoczych Zabójców. Też z chęcią zmierzyłabym stan swojej magii. Dociągnęłabym do 0, czy może znajdowałabym się na minusie?
    Naprawdę świetnie przedstawiłaś uczucia chłopca po dowiedzeniu się prawdy o swoim ojcu. I znowu za chwilę wkracza Naina, która nie daje mu w spokoju pomyśleć, uciec lub skoczyć z mostu. Bardzo podoba mi się to, że Laxus odczuwa, że jego gildia wcale nie jest silna. Mam przeczucie (oby dobre ^^), że kiedyś zrobi coś w tym kierunku... No, Rhan, zrób z siebie sadystkę choć na chwilę! Tylko żebyś potem nie skończyła jak sado-maso Ran Nishi, która poruszać się musi teraz o kuli. Niech mnie kule biją! Wybacz, że większość wypowiedzi jest taka oficjalna i poważna, jednak chciałam Ci wręczyć Nagrodę Nobla. Poleruj ją.
    W większej mierze jest to spowodowane tym, że właśnie skończyłam pisać esej. Moje spojrzenie na świat jest teraz niezwykle filozoficzne. A moja psychika lekko spaczona. Nie wiem, kiedy wrócę do normalnego stanu, ale mam nadzieję, że szybko, bo trochę tęsknię za moją dziwną osobowoscią. Co do one-shota - czekam na niego z niecierpliwością. Jestem naprawdę ciekawa jak wyjdzie Ci coś zupełnie innego.
    Wizja Laxusa w majtkach jest naprawdę odprężająca, Bóg wie czemu (bo ja tak naprawdę sama nie wiem).
    Mam nadzieję, że mój dziwny komentarz nie zanudził Cię na śmierć. Staram się być normalna, ale okład z kapusty na kolanie trochę utrudnia mi sprawę.
    Pozwalam Ci popaść w samouwielbienie, bo z taką historią, sama kazałabym ludziom nosić mnie na rękach. Nie wykluczam także lektyki.
    Tok myślenia tych trzynastolatków czasem jest dość niszczący. Zatrzymają się gdzieś na nocleg, a prawdopodobieństwo, że obudzą się bez głów wynosi ponad siedemdziesiąt procent, eh... Kiedy już zamierzają wkopać się w problemy, to niech najpierw przynajniej zjedzą i się wyśpią!
    Ja naprawdę lubię Red. Dlatego wedle dekalogu, przestrzegaj piątego przykazania i nie zabijaj!
    Ci marynarze od początku byli podejrzani. Zresztą, kapitan był rudy. Jaki normalny człowiek ufa rudemu? (</3)
    Cóż, nie mecząc Cię dłużej swoją wypowiedzią, czekam na kolejny świetny rozdział w Twoim wykonaniu. Poprzez wielką zawiść nawet nie życzę Ci weny (żartuję, w końcu otrzymałaś Nobla). I chcę już poznać te trudne sprawy, bo ukryta prawda w Fairy Tail w końcu musi wyjść na jaw. Rhan, zrób coś stasznego.
    PS: Co do Twoich komentarzy u mnie - oczywiście, że się nie obraziłam, ani nic z tych rzeczy! Twoja opinia jest dla mnie bardzo ważna, dlatego śmiało wypisuj wszystkie błędy, a ja spróbuję więcej ich nie popełniać. Mimo wszystko, to naprawdę pomaga przy pisaniu i mam nadzieję, że jest już trochę lepiej niż na początku.
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle dobrych słów i to tak filozoficznie, mądrze powiedzianych, że nie wiem, co odpisać...
      Ran, po pierwsze, co Ci się stało? Gdzież to się waść pokontuzjowałaś? (jest takie słowo?)
      A właśnie z tą weną, to nie! Bo 9 rozdział napisany, a dalej nie mam pojęcia, zajęłam się tworzeniem wątku pobocznego o przeszłości Nainy, żeby nieco lepiej nakreślić jej charakter, ale planuję publikację na, co najmniej, wrzesień - październik. Ale nie piszmy o takich długich terminach. Tak, bunt Laxusa musi w końcu nabrać siły, bo ileż można dawać sobą może nie pomiatać, bo do tego Nai się jeszcze... JESZCZE... nie posunęła, ale przecież Iskierka nie będzie tolerował takich ekscesów, nie ważne, że dziewczyna jest ładna i ma gadającego kota. To nic nie zmienia!
      Ano, coś strasznego... szykuje się i obiecuję, że wynagrodzę te spokojne rozdziały, bo wesoło i słonecznie całe życie nie będzie.
      Dziękuję za Nagrodę Nobla, poleruję ją zacięcie i stoi sobie na poczesnym miejscu obok ukochanych książek :D Mówisz, że powinnam popaść w samozachwyt... hell, no, chyba tak będę musiała zrobić.
      Co do Red, wybacz Ty i pozostali zwolennicy czerwonowłosej, że tak długo czekacie na jej rozwinięcie, ale wszystko po kolei, powolutku, żeby wam się nie znudziło ^^
      Dziękuję raz jeszcze, ja też Cię pozdrawiam, i duużo weny Ci przesyłam, a co! :D

      Usuń
    2. "Pokontuzjować" zostało wynalezione na potrzeby mojej opowieści, którą przedstawiłam w komentarzu powyżej! :D
      Albowiem kolano moje postanowiło dnia 3 maja przestać się zginać i nie zgina się do tej pory! (Lubię wykrzykniki!)
      Sześciu lekarzy i każdy mówi coś innego, ah, ta polska służba zdrowia xd
      Ano, Laxus jest w końcu Laxusem, czasem boję się żeby jej przypadkiem z prawego sierpowego nagle nie wywinął...
      Sadystka Rhan... ^-^
      Dzieli nas tylko to "h" pomiędzy wielkim "r" i małym "a"!
      Czasem to takie dziwne - wprowadzić do opowiadania osobę, która jest na tyle dziwna, że powinno się spodziewać, że nikt nie będzie jej lubił, a tu niespodzianka - jest darzona sympatią. Jednak dziwny umysł ludzki.
      Komentuję komentarz komentarza, to też jest dziwne!
      Ale lubię ten Twój spam pod rozdziałami ^^
      I za wenę bardzi dziękuję :D
      Również wysyłam dużo dużo :D

      Usuń
    3. Biedactwo!!! Mam od 11 lat problemy z kolanami, więc wiem, jak się czujesz... A powiedz, jeśli to nie tajemnica, gdzie byłaś u lekarzy??? Coś CI strzeliło, że się nie zgina??? Rany, takie rzeczy na serio się dzieją??? Ja, owszem, miałam rzepkę na zewnętrznej stornie kolana, jedna 13, a drugą 7 razy, ale zginały się. Po wyjęciu z gipsu, oczywiście ;D. W takim razie - zdrówka!!! Pozdrawiam cieplutko :)

      Ps. Mam nadzieję, ze niedługo ponownie nawiedzę Twojego bloga, bo historia jest bardzo ciekawa :). 3maj się ;).

      Usuń
    4. To w takim razie Ty jesteś biedactwo, bo ja to tylko tak "jednorazowo", można powiedzieć :D
      Dzisiaj już pojechałam do lekarza do Radomia, który (w końcu!) wiedział co mi jest. Wcześniej jeździłam do lekarzy u mnie w okolicy, a mówiąc "okolica" mam na myśli Skarżysko Kamienna i Kielce, gdzie służba zdrowia jest tak profesjonalna, że szkoda gadać.
      Miły pan lekarz podpiął mnie do takiego urządzenia, które przez pół godziny kopało mnie prądem. Zżyłam się z Laxusem, nie ma co! (Mogę nawet przedstawić jakie to uczucie na potrzeby bloga, Rhan, jestem do usług!)
      Będę musiała przechodzić przez taki zabieg jeszcze jutro, pojutrze i w przyszłym tygodniu. W każdym razie, nie polecam :D
      Po prostu źle stanęłam jak schodziłam z łóżka, to trzeba mieć mój talent ;-;
      PS: Tajemnica szósta radosna - Nawiedzenie Roszpunci, na blogu Ran Nishi ^-^

      Usuń
    5. Kochanie, te zabiegi są świetne!!! Miałam po 10 na kolano i czułam się, jakby mnie węgorz elektryczny zmagał swoim ogonem :D. Ale ciekawe doświadczenie :).

      No pierwszym razem podskoczyłam, by odbić piłkę do siatki, a później ćwiczyłam skok wzwyż i tak się skończyło :D. Ale faktycznie - talenciara z Ciebie :D

      Ps. Kochanie, jakiś czas temu już do Ciebie zawitałam :D. Przeczytałam i skomentowałam, o ile dobrze pamiętam, 5 pierwszych rozdziałów i One-Shota LaLu :D. Pozdrawiam i dużo zdrówka życzę :).

      Usuń
    6. W takim razie, moje kochane weteranki, musicie koniecznie użyczyć mi waszych doświadczeń, cd. wstrząsów prądem, bo macie rzeczywiście silne powiązania z Gromowładnym :D

      Usuń
    7. Wiem, wiem, Roszpuncia, bo masz takie piękne i długie komentarze, które trudno przegapić! :D
      No więc... kiedy kopie Cię prąd (czyt. kiedy walczysz z Laxusem) może być różnie, bo ja zostałam potraktowana różnymi rodzajami i częstotliwościami XD
      Jest takie coś, jakby ktoś Cię czymś tak mocno uderzał, powiedzmy, że młotkiem (tak, młotkiem, cegła też może być). Albo takie super małe igiełki się w ciebie wbijają, których tak naprawdę przecież nie ma. Albo jeszcze jakby ktoś Cię takimi pazurami pod skórą przejeżdżał. Najlepiej to podepnij się do kontaktu i zobaczysz!
      Jutro podam Ci więcej skojarzeń, ale te igiełki są najgorsze ;-;
      No cholera, nawet twarda Ran Nishi powiedziała: "auć"...

      Usuń
    8. Uważaj, Ran, bo chyba będę cytować Twoją wypowiedź w którymś z kolejnych rozdziałów :D

      Usuń
    9. Miło mi Ran :D. No dokładnie tak :D. A ja miałam wrażenie, że ktoś mi ściska skórę kombinerkami i złośliwie podpala zapalniczką. Czasami smyrało, jakby stado mrówek, i to czerwonych, po mnie łaziło i kąsało. Brrr!!! Nie wiem, jaka była częstotliwość, ale panie kręciły tym pokrętłem i patrzyły na mnie z "WTF" na twarzy. Gdy inna przychodziła wyłączyć, robiła wielkie oczy i pytała: "Kto ci taką dużą moc ustawił??? Nikt NORMALNY nie wytrzyma tego. Z reguły ustawiamy połowę tego". Herosem jestem :D. Hue, hue ;D. Gdy już było po zabiegu miałam 2 czerwone kwadraty po bokach rzepki i ściągniętą skórę :D. Było zabawnie :D.

      Usuń
    10. Mam więcej skojarzeń! Jak są takie bicze wodne, tylko że duużo mocniej i jeszcze jakby Ci ktoś wiertarką tam coś robił xDD
      Mój lekarz jest bardzo sympatyczny. Zapytał raz czy podkręcamy. Na potrzeby Twojego bloga powiedziałam, że podkręcamy! I stąd ta wiertarka XD

      Usuń
    11. Hahaha!!! Wiertarka!!! Jakby nas Laxus smagnął piorunem, to myślę, że ból byłby dotkliwszy niż ten od wiertarki :D. Dajesz jakoś radę, Ran???

      Usuń
    12. Powiem Ci, że to w sumie nawet fajne jest! (masochistka) ;-;
      Chyba coś w stylu "zostałam walnięta przez Laxusa i czuję się jak jajko sadzone, mocno ściętę". Tak to sobie wyobrażam :D
      Błagam, przeżywałam jakieś załamanie, przez co wyżyłamsię na moich bohaterach, wrzucając ich do przepaści. Dobry humor powrócił, a oni nadal spadają. I TERAZ BRAWO, MĄDRA RAN, WYCIĄGAJ ICH JAKOŚ
      PS: To zabawne, ale po tym prądzie moja chora noga zgina się lepiej od tej zdrowej XD

      Usuń
    13. No, takie smyranko za darmochę fajne jest :D. Hue, hue :D. Zepsute do cna jesteśmy :D.

      Z tym jajkiem to pojechałaś, Ran :D.

      Słuchaj, skoro wpadli to niech się wspinają i ruszą głowami, żeby się wydostać :D. Co innego mają do roboty???

      Usuń
  10. Mwahahah. Nie no, w sumie nie ma sie co śmiać, co za frajerstwo porwało Majnu, ja się pytam, kuźwa! Ey, normalnie się rozeźliłam, oj wkurzona jestem, zadzierać z kotełem?! A to nie ładnie, oj nienieneinie, bardzo niepięknie, jakby to rzekł Yumichika. Wilczy aktywuje swojego rage'a i z chęcią wpieprzy komu trzeba!

    Co ty mi tu będziesz marudzić, że co Ci się niby, Boleyn, nie podoba w tym rozdziale, e? Czy ty chcesz mieć ze mna do czynienia? Możesz sie ustawic w kolejce zaraz za porywaczami Majnu, a Ty wiesz, że ja plecy mam szóste, więc nawet Iskierka może Ci nie pomóc...

    Iskierka, wgl :D Laxus Gromowładny, iskierka ^^ Jak mnie bawią te pyskówki jego i Nainy!

    -Jesteś szatanem. - nie mogłem tak po prostu złożyć broni, nie w walce z nią.
    -Raczej matką miłosierdzia.

    no błagam :D Ich relacje sa tak przezajebiste, że uuuuuu zazdroszczę! Chciałabym aby tak między Iką a Grimmą było, wooo :D

    I jeszcze to:
    Jeszcze by mi powiedziała, że jakąś kieckę w przecenie kupiła (usłyszałem to cztery dni temu), ja bym nie zrozumiał i znów zaczęlibyśmy się kłócić.”

    „... cholera, czy ona mnie "wychowuje"!?”

    Bożeno, no toczę się po panelach :D

    Bardzo bardzo mi się nie podoba, że dopiero 17 cd -.- Co ja mam do tej pory posiwieć ze strachu? No posiwiejem ja. A odrosty mam to będzie widać i czo ja uczynię?

    Wstyd mi, że dopiero dzisiaj mogę rzecz,iz poczytałam w końcu wszystko, ale kurde, czasu mało miał ten tydzień. Liczyłam, że na kursie sobie w spokoju poczytam (komputerowy taki kurs:D) i nawet mi się kilka razy udało odtworzyć Historię Laxusa, ale nie dość że internet tam mamy tak zjebany, że nawet w Huco Mundo maja lepsza przepustowość łącza, to jeszcze się okazało, że office word 2007 wcale nie jest takie przez Wilczego obcykane, jak se myslała :P Heh dzięki temu dodałam sobie na stronie głównej pliku Drrogi interaktywny spis treści :D No! Dlatego dopiero dzisiaj wszystko nadrobiłam i nie ma co, ukrywać nie będę, wciągnęłam się na dobre. I wiem, że jak zacznę oglądać Fairy Tail, to będę miec tak, jak sie oglada film na podstawie ksiazki... Bedzie mnie mierzwic, że "U Rhan tak nie było..." :D Bankowo.

    jeszcze w sprawie komenta na Drodze, postaram sie krotko ^^ Wybralas identyczne cytaty co moja bratowa, jak jej dalam poczytac juz dawno temu ten fragment :D <6 taka ciekawostka ;) zbieg okolicznosci a może rzeczywiscie 'wlazła" riposta? :D no tak to jest dać Wilczemu czteropak i spokojną noc w sam raz do zarwania ^^ twoje pytanie o strzykawke uswiadomilo mi, ze faktycznie malo to wyjasnila... wiec dodalam gwiazdke. ;) jest to specyfik, ktory usuwa wspomnienia. Urahara jak dla mnie to koleś ktory wie wszystko o wszystkich i traktuje go jako moją "postać wikipedia" na drodze zniszczenia :P Taki, o, kużwa, GM :D dpkładnie ^^
    Oj no, ja wiem, ze moze nie powinnam na playu zostawic scm playera, ale coursey call mi takie ciary dało, że pragnęłam sie nimi podzielić tak bardzo <6
    Generalnie, to drżę o następny rozdział, bo zaczynam mieszać :D akcja ustaje i cały nastepny rozdzial dzieje sie w zasadzie w kuchni :D nie no, połowa rozdziału, bo w pierwszej czesci nastepuje krotkie mordobicie... ale drrżę, drrżę, że to tylko mojej logice logiczne sie wydawać moze, a wiadomo, że logika Wilczego jest do chrzanu bo to dziecko buszu :D

    Oj rrrany. Miałam dzisiaj do dupy nastawienie, zniechecenie jakieś, ale cóż Ty ze mną robisz, jaką Ty masz moc nad Wilczym! Najpierw Twój komentarz, teraz się Historią Laxa doładowałam, podjarałam na maxa i czuje, że pałer is bak! ;) Idę się wyżyć na Espadzie! Mam nadzieję, że Cię nie przeładowałam niepotrzebnymi informacjami ^^

    Tak bardzo, tak bardzo Cię <6 Rhan!
    I będę Cię szantażować, żeby czoś wcześniej sie pojawiłooooo! Albo zarzuć mi jakims lekkim spoilerem. Albo dwoma.... ^^

    :*:*:* Moc z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
  11. Yeah!!!! W końcu miałam czas, żeby usiąść i wszystko ogarnąć. Wcześniej próbowałam czytać po pół rozdziału, ale jak zaczynałam to nie mogłam przestać i siłą woli zmusiłam się, żeby odłożyć to na później.

    No więc dobra!

    I. Laxus <3 Laxus <3 Laxus <3 Jak ja go kocham :3 Niegrzeczny chłopczyk, który tak naprawdę oddałby wszystko za swoich przyjaciół. Przedstawiasz nam piękną historie, opowiadającą jak to Gromowładny z czasem zmieniał się z małego chłopczyka w groźnego faceta. Podoba mi się, że opisujesz wszystko z jego perspektywy, przez co wiemy, co tak naprawdę siedzi mu w głowie i jaki jet w rzeczywistości. Z każdym kolejnym rozdziałem czuję, jak dorasta.

    II. Naina. Na początku strasznie mnie irytowała; niby taka silna, a wszystkiego się boi, no i oczywiście nie podobało mi się, jak traktowała Laxusa. Była taka trochę nijaka. Jednak z czasem rozwinęłaś jej postać na tyle, że nawet ją polubiłam. Ma w sobie coś, co wzbudza moją sympatię. Jest chyba trochę podobna do mnie :D. Chociaż nie, ja nie boję się piorunów, ja je ubóstwiam, tak jak Laxusa (<3). Podsumowując, postać naprawdę ciekawa i wnosząca do Fairy Tail nutkę świeżości. No i jej kot... Z nim i jego spaniem mam zdecydowanie najwięcej wspólnego :3

    III. Mistgun... Jak ja go uwielbiam... I to chyba nie ma nic wspólnego z tym, że kocham Jellala. Chyba... Mroczny, tajemniczy typek z tatuażem :D :D :D I od razu taki zaciesz na ryju. Po prostu mój ideał faceta. No dobra odejmijmy tylko niebieskie włosy. Kocham to, jak opisujesz go jako dzieciaka. Przedtem nigdy nie zastanawiałam się, jaki był jako bachor. Te sceny z Wendy utrwaliły we mnie obraz miłego, pomocnego chłopczyka, ale ty uświadomiłaś mi w jak wielkim byłam błędzie.

    IV. Red. Ta laska strasznie mnie wkurza. Nie wiem czemu. Pewnie dlatego, że zarywa do Laxusa. Po prostu jest taka nijaka, jak na początku Naina.

    V. Ogólnie. Po prostu cud. Świetny styl pisania, rozwijasz każdy wątek i wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Akcja dopracowana i megawciągająca. Wszystko masz zaplanowane. Podziwiam Cię za to. Jestem Twoją fanką.

    Ode mnie chyba tyle. Zdążyłam tuż przed publikacją kolejnego rozdziału. jestem z siebie dumna. xD. Więc, jeśli wszystko dobrze pójdzie, to do jutra. :D
    Życzyłabym weny, ale jej masz aż w nadmiarze, więc życzę czasu na pisanie.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń