Przedstawiam piąty, jeszcze ciepły rozdział, który miał się pojawić 30 kwietnia, ale co będę was trzymać w niepewności. Kochane moje kobiety (i mężczyźni, jeśli jacyś tu są) dziękuję za wszystkie miłe słowa! A teraz zapraszam na kolejną dawkę Laxusa, indżoj!
PS Na końcu czeka mała niespodzianka.
O! Teraz nie patrzy!
PS Na końcu czeka mała niespodzianka.
O! Teraz nie patrzy!
Położyłem się na trawie i oddychałem płytko, nadal w gotowej pozycji, by podjąć robienie pompek, ale w duchu przeklinałem na cały świat i najchętniej wróciłbym do domu. Trwał trzeci dzień treningu, Naina się zawzięła i nie dawała mi chwili odpoczynku, od nowa, i od nowa argumentując "chciałeś otworzyć drugi zbiornik, tak?". Przyznawałem jej rację, choć robiła się wtedy jeszcze bardziej nieznośna, i wracałem do pracy nad swoją kondycją fizyczną. Ale, na wszystkie piekła, nikt nie powiedział, że do otwarcia tej rezerwy magicznej będę musiał umierać za życia! Byłem w trakcie wykonywania trzeciej serii siedemdziesięciu pompek, i nawet jeśli moja duma znosiła dyrygowanie mną, to moje ciało stanowczo domagało się odpoczynku. Lało się ze mnie jak z kranu, płuca mnie paliły, słońce nie miało zupełnie litości, a ja nawet nie mogłem splunąć ze złością, bo zwyczajnie nie miałem czym. Na dodatek piekły mnie plecy, bo dwie godziny temu zdjąłem koszulkę, i czułem, że ta noc nie będzie należała do najprzyjemniejszych.
Oczywiście
ona mnie przed tym ostrzegała, ale wtedy wzruszyłem ramionami i robiłem swoje.
Znów miała rację i zaczynało mnie to poważnie zastanawiać.
-Nah…Naina?
– wydyszałem, nie podnosząc się z przyjemnie chłodnej ziemi. A tam, niech się
powścieka, że znów nic nie robię. Nie zareagowała i nadal wpatrywała się w budynek
gildii, widoczny niemal w całej okazałości ze wzgórza, które tego dnia
obraliśmy za miejsce ćwiczeń. No, w porządku, ja nie miałem nic do powiedzenia w tym temacie,
ech…
-Mistgun
wraca – powiedziała z uśmiechem, i nawet spojrzeniem nie dała znać, że nie
pochwala mojego leżenia. I z czego niby się tak cieszy? Wraca, no i co? Myślała, że odszedł na zawsze? Swoją drogą
skąd o tym wiedziała?
-Widzę
go. I słyszę. – No, z tym słuchem, to w porządku, ale widzieć? W potężnej
Magnolii na której ulicach roiło się od mieszkańców? Prychnąłem tylko i
przewróciłem się na plecy. Ajj! Chyba szatan mnie do tego namówił, bo skóra tak
mnie zapiekła, jakby przypalono ją ogniem, i zmusiła od leżenia na brzuchu.
-Masz
za swoje, mówiłam, że tak się skończy latanie bez ubrań. – Przyjrzała mi się
krytycznie i cmoknęła językiem o podniebienie.
-Odczep
się, moje plecy, moja sprawa - warknąłem, krzywiąc się z bólu. Ups, chyba nawet ramionami nie mogłem poruszać. Tam najmocniej piekło.
-Ciebie
naprawdę trzeba nauczyć szacunku. Trzydzieści pompek dodatkowo! – dowaliła mi z
uśmieszkiem zadowolenia.
-Ty
chyba jesteś niepoważna! – zawołałem oburzony i gwałtownie się podniosłem, po czym z sykiem opadłem na ziemię. Trzydzieści pompek!? Przecież
zrobiłem już… Jakieś… Eee… Prawie dwieście!
-Nie
skończyłeś tej serii, zostało ci jeszcze dwadzieścia, plus kara. Ale skoro tak
lubisz się targować, to niech będzie, czterdzieści, i bierz się do roboty, bo
nigdy cię nawet nie dopuszczą do egzaminu! – O, wiedziała jak szantażować
człowieka. A wszystko przez mój długi jęzor, bo dziadek powiedział, że Naina
prawdopodobnie zostanie zakwalifikowana, a nade mną się jeszcze zastanowi, co ja
głupio jej wypaplałem. Dziewczyna widząc zaczerwienioną skórę na ramionach, zlitowała się w swej łaskawości (pewnie nawet nie znała tego słowa, biorąc pod uwagę ostatnie trzy godziny) i schłodziła je krótkim zaklęciem, tworząc nade mną zielony krąg magiczny. No, tak, ramiona wyleczyła, ale pleców już nie!
-Nienawidzę
dziewczyn, nienawidzę – pomstowałem pod nosem, ale wykonałem posłusznie
pozostałą serię, choć zrobiłem to żółwim tempem, niepotrzebnie przedłużając
mękę. Z gór nie nadchodził nawet delikatny powiew wiatru, wszystko stało w
miejscu, prażone promieniami oślepiającego słońca, jakby natura na coś czekała
i nie odważyła się nawet drgnąć. Oho, chyba zostanę pisarzem!
-Jak
możesz widzieć Mistguna? – zapytałem między jedną pompką, a drugą. Dziewczyna
usiadła na ziemi ze skrzyżowanymi nogami i wyciągnęła głowę w stronę słońca,
jakby nie przeszkadzał jej ten piekielny upał. W sumie pochodziła ze Wschodu,
gorącego, pustynnego skrawka Fiore, pewnie dla niej taka temperatura to nic
nadzwyczajnego, szczęściara.
-Poza
węchem i słuchem jest też wzrok, ale wykorzystanie go w taki sposób, jak smoki,
jest trudne. Ich oczy widzą inaczej, rozróżniają temperaturę ciała człowieka
lub zwierzęcia, i są w stanie zrobić zbliżenie danemu obiektowi lub miejscu. Na przykład ja mogę dokładnie
zobaczyć, co jest tam. – Palcem pokazała mi leżące kilkanaście metrów niżej
miasto, na dodatek jego najdalszą część, z której ja dostrzegałem kilka dachów
budynków.
-I
co widzisz? – Jeszcze tylko dwanaście… Uff, jedenaście…
-Chłopca.
Ma chyba osiem lat, biegnie z psem, zatrzymał się przed jakąś kobietą. To chyba
jego mama. I widzę starszą kobietę otwierającą okno, podlewa kwiaty w
doniczkach na parapecie, niebieskie irysy. – Uśmiechnęła się pod nosem.
Niebieskie irysy? Co to są, do pioruna, niebieskie irysy? Teraz, zamiast
mnie, ona się zachwyca przyrodą, dobraliśmy się jak w korcu maku!
-Kłamiesz,
nie można zobaczyć czegoś tak daleko. – Siedem… Sześć… Zaraz koniec, jeszcze
trochę.
-Jasne,
i robię to wiedząc, że będę musiała cię tego nauczyć. To takie logiczne,
Iskierko – prychnęła ironicznie, nadając mi dziwne, kompletnie nieadekwatne
przezwisko! Iskierka? Skrzywiłem się, ale zanim odparowałem, skończyłem
ćwiczyć. Jak przyjemnie się leżało, nic nie robiąc, i tylko wymyślało ciętą
ripostę na jej zaczepkę. Uff, wysiłek psychiczny mogłem znieść, i na pewno w tak
szlachetnym celu!
-Za
to twojej magii nawet nie można określić! I jak jeszcze raz tak mnie nazwiesz…
-To
zrobisz dodatkowo trzy okrążenia wokół Magnolii – zastrzegła, uprzedzając
najlepszą część mojej odpowiedzi, którą zmełłem pod nosem. Nie, moja odzywka nie była warta tych trzech okrążeń
-A
gdzie jest Mist? – Nie, żeby mnie to przesadnie interesowało, chciałem odwrócić jej uwagę od myśli dołożenia mi kolejnych ćwiczeń, których miałem powyżej uszu.
-Och,
kawał drogi stąd. Będzie w gildii dopiero wieczorem. – Machnęła ręką
lekceważąco.
W
sumie dobrze się składało, jeśli ten czubek znów gdzieś nie ucieknie, to
pójdziemy na kolejne zlecenie we trójkę. Wróć, we czwórkę, bo jeszcze Red, a
gdybyśmy znów mieli pecha (skoro Naina z nami pójdzie, to logiczne, że będziemy
go mieć), to Mist się przyda. Nie opanowałem jeszcze ryku, a wolałem nim nie
ryzykować, postanowiłem zresztą, że nie będę używał Smoczej Magii, chyba tylko
w nagłych wypadkach. Dziadek mnie do tego nakłonił wczoraj wieczorem, gdy
jedliśmy kolację w barze starego Janga. Żeby mnie kupić, postawił mi ciasto z
owocami, no i był starszym człowiekiem, a takim się ustępuje. Czasami irytowała
mnie moja ustępliwość i brak asertywności, powziąłem zamiar, by nad tym
popracować, jak tylko skończę trening.
-Ej, Przybłędo ze Wschodu. – Och, w tej chwili te zielone oczy zamordowałyby mnie z rozkoszą! –
Tak sobie myślę, że ty też powinnaś trenować. – Wyszczerzyłem się, nic sobie
nie robiąc z tego, że wprawiła swoją magię w ruch i groziło mi wielkie
niebezpieczeństwo, jak na przykład połamane kości.
-Mów,
póki jeszcze masz czym – zachęciła grobowym tonem, a jej oczy niebezpiecznie
błyszczały. O, jakby była tak bojowo nastawiona do każdego przeciwnika, to nie
musiałbym się o nic martwić!
-Musisz
zacząć normalnie walczyć. I przestać się bać, że kogoś zranisz. Twój ryk w
Shirotsume nie umywał się do tego, który mi pokazywałaś przedwczoraj –
wyjaśniłem, próbując się podnieść, co okazało się kolejnym głupim pomysłem, bo
plecy piekły niemiłosiernie. Dziewczyna przewróciła oczami zniecierpliwiona i
nakazała mi leżeć spokojnie.
-Pewnie
jutro znów zdejmiesz koszulkę przy trzydziestostopniowym upale, ale z takim
oparzeniem nie da się pracować. – Później zaczęła mamrotać po swojemu, lecz
pochłonięty przez ulgę, jakiej doznało moje ciało, nie skupiałem się na tym.
Przyjemny chłód krążył po moich wnętrznościach, nie wspominając o tym, że na
plecach miałem chyba kilogram lodu, chłodzącego spieczoną skórę, która
zaczynała odłazić. Jej magia lecząca była prawdopodobnie największym cudem, i w takich
momentach cieszyłem się, że była moją koleżanką. Żeby nie nadużywać jej
cierpliwości wciągnąłem na siebie suchą jak wiór, gorącą koszulkę (nieopatrznie
rzuciłem ją obok siebie, dając Słońcu dostęp do niej) i głośno wypuściłem
powietrze z płuc, mrucząc ciche „dzięki”. Zauważyłem, że wpatruje się w ziemię
ze smętną miną, a smutna Naina w ogóle mi się nie podoba… Znaczy, nie lubię jej
takiej, więc trochę niezdarnie zapytałem, o co chodzi. Pokręciła głową
przecząco, a ja wzniosłem oczy do nieba, błagając w duchu o cierpliwość do tej
dziwnej, nieumiejącej kłamać dziewczyny.
-Ja
ci mówię o wszystkim – wytknąłem z pretensją, ale zgodnie z prawdą, bo
rzeczywiście, wszystko, o czym myślałem, paplałem jej bez namysłu. No, może bez
kilku uwag na jej temat, gdy mnie denerwowała, ale to zwykła samoobrona!
-No
bo… - wzięła głęboki wdech i popatrzyła na mnie przejmująco. Pod poważnym
spojrzeniem tych jej oczu poczułem się niezręcznie, bo wydawało mi się, że
straciłem swoją asertywność całkowicie, i jakby mi teraz kazała zrobić te
pompki od początku, to pewnie bym się zgodził. Brrr, przerażające!
-No?
– ponagliłem ją ostrożnie.
-No
bo ja chcę się nauczyć walczyć – wykrztusiła z siebie, jakby to był największy
sekret świata.
-Dziwne,
że Lenorah cię tego nie nauczyła – zadrwiłem, na co ona tylko wzruszyła
ramionami, i patrzyła na mnie pytająco. - Dlaczego tak się tego boisz? – nie
mogłem sobie darować tego pytania, mając równocześnie nadzieję, że dowiem się czegoś
więcej o mojej towarzyszce.
-Opowiem
ci, tylko teraz wróćmy do miasta, musimy odpocząć i coś zjeść.
-Przede
wszystkim musimy wybrać jakieś zlecenie – zawyrokowałem.
-Ale
Mistgun pójdzie z nami – postawiła swój warunek, jeszcze nie wiedząc o
czerwonowłosej, chyba.
-Jasne,
i Red. – poszedłem na ustępstwo ten jeden, jedyny raz. Naina pokiwała głową, w
ogóle nie zaskoczona, pewnie wszystko słyszała, i nawet zgodziła się wrócić do
Magnolii okrężną drogą, przez las pełen Gorlanów, wielkich małp ześwirowanych
na punkcie ludzkich kobiet. Jeśliby ktoś pytał, to tak, byłem z siebie
zadowolony, a ona niczego nieświadoma. Majnu wylegiwał się w cieniu drzewa, do
którego nie mogłem podejść przez ostatnie trzy godziny treningu, słysząc,
że się zbliżamy, przeciągnął się, ziewnął i nadal zaspany wskoczył na moje
ramię. Schodziliśmy wąską ścieżką wśród starych, wysokich drzew, których korony
uginały się pod ilością liści i kwiatów, a krzaki rozrzucone gdzieniegdzie
wypuszczały pierwsze owoce, pozwalając zarodkom wygrzewać się w słońcu. Jedynie
nasze kroki i śpiewające ptaki, ukryte na drzewach, zakłócały ciszę, za którą
nie przepadałem, a która od czasu wszczepienia lakrymy nie istniała. Słyszałem
kreta ryjącego tunel kilka kroków od nas, i galop jelenia w oddali, wydawałoby
się to fascynujące, ale dla mnie było tylko irytującymi szczegółami, których
nie chciałem słyszeć, więc je ignorowałem. Naina zachowywała się zupełnie na
odwrót, rozglądała się z ciekawością, i wydawało mi się, że nawet nie oddycha,
taka jest zasłuchana w tchnienie lasu.
-Nigdy
nie widziałam tylu rodzajów drzew w jednym miejscu – szeptała z nabożeństwem i
podeszła do najbliższego świerku, przykładając dłoń do kory. Zatrzymałem się i
czekałem w ciszy, po części zainteresowany tym, co robiła.
-Niesamowite,
ma prawie sześćdziesiąt lat. – Dobiegł do mnie jej zduszony głos.
-Co,
powiedziało ci o tym? – zironizowałem, lecz nie doczekałem się reakcji z jej
strony, więc ciągnąłem poważniejszym tonem – To drzewo, a drzewa z zasady są
stare, czym tu się zachwycać? – Wzruszyłem ramionami.
-U
nas nie ma lasu, tak, tak. A drzewa są świadkami czasu, Lenorah tak mówi –
zapiszczał Majnu, kiwając futrzastym łebkiem po którym go podrapałem w
przypływie dobrego humoru. Zamruczał cicho, nie spuszczając oczu z dziewczyny,
która odeszła od drzewa i nadal podziwiała naturę, podejmując przerwany marsz.
Ja także rozglądałem się na boki, ale z zupełnie innego powodu, czekałem na te
wielkie, głupie małpy, które już dawno powinny o nas wiedzieć i zastąpić drogę,
domagając się lania. Nie znałem lepszego sposobu na nauczenie się walki, jak
sama walka, a te zwierzaki nie były groźne, no, nie, dopóki ja byłem z Nainą.
Usłyszałem jednego, jak ciężkimi krokami szedł w naszą stronę z prawej strony,
pochłonięta krzakiem wilczych jagód Naina zupełnie nie zdawała sobie z tego
sprawy. Widzicie? Słyszy, jak jej złorzeczę pod nosem będąc kilometr ode mnie,
widzi, co się dzieje na drugim końcu miasta i czuje prawie każdy zapach, ale
jak przychodzi niebezpieczeństwo, to całkowicie się wyłącza i podziwia jakieś
badyle! No by ją cholera!
Dopiero, gdy Gorlan zbliżył się na tyle, by jego kroki wprawiały ziemię w drżenie, podniosła na mnie przerażone, zielone oczy i zamarła, nie będąc w stanie się poruszyć lub choćby mrugnąć.
Dopiero, gdy Gorlan zbliżył się na tyle, by jego kroki wprawiały ziemię w drżenie, podniosła na mnie przerażone, zielone oczy i zamarła, nie będąc w stanie się poruszyć lub choćby mrugnąć.
-C-co
to jest? – wyszeptała, a ja wcisnąłem ręce w kieszenie na znak, że nie
zamierzam nic robić.
-Gorlan.
– Wyszczerzyłem zęby w uśmiechu zadowolenia. W końcu się któryś ruszył, ćwok!
-A
co to Gorlan? – Nie, naprawdę, to jej strachliwe spojrzenie zaczynało mnie
denerwować. Była Smoczym Zabójcą, do diabła, wychował ją smok,
najniebezpieczniejsza istota na ziemi, a ona truchleje, bo idzie jakaś małpa!?
-Duże
zwierzę, które chyba zamierza mnie stłuc, a ciebie zabrać. – Chyba byłem za
bardzo ucieszony, bo widząc mój szeroki uśmiech i słysząc tą informację, Naina
zbladła ale zrozumiała fortel.
-Zrobiłeś
to specjalnie, co? – Nie oczekiwała potwierdzenia, bo wyprostowała się i
zacisnęła wargi, patrząc na drogę przed nami. – Czekaj, gdzie chce mnie zabrać?
-A
ja wiem? Te małpy uwielbiają kobiety, pewnie będziesz mu sprzątała, gotowała i
prała, chociaż Gorlany nie noszą ubrań. Tak, czy siak, zostaniesz żoną małpy,
gratuluję! – Odwróciłem się na pięcie i skierowałem w drugą stronę, drapiąc
Majnu za uchem.
-Hej!
Jak to żoną? Gdzie ty idziesz!? Przecież miasto jest w tamtą stronę! Laxus!?
-O,
już nie jestem Iskierką? – zauważyłem złośliwie, odwracając się przez ramię.
Gorlan był już coraz bliżej, jego wielka sylwetka zaczęła majaczyć pomiędzy
drzewami, ale z uporem szedłem przed siebie, ignorując piskliwy głos dziewczyny
i jej błagające spojrzenie, choć satysfakcjonowało mnie to.
-Słuchaj,
jeśli zamierzasz zostać magiem S, to nie możesz się bać walki. I tym bardziej
nie możesz się przed nią wzbraniać, jeśli chcesz chronić Graya, nie? Więc
przestań się bać i usuń tą małpę z naszej drogi. Uprzedzam! Nie kiwnę palcem,
żeby ci pomóc! – Stanąłem w bezpiecznej odległości i przyglądałem się, jak
dziewczyna odwraca się to do mnie, to do wchodzącej na drogę małpy o
zielonkawej sierści, z łbem w kształcie banana, ale za to wielkimi ramionami.
Gorlany osiągały dwa i pół metra, miały krótkie, masywne nogi, długie łapy i
szerokie klatki piersiowe, potrafiły też mówić ale ich mózgi, jeśli jakieś
były, miały wielkość orzeszka. Małpa dostrzegła Nainę i podeszła bliżej,
przyglądając się dziewczynie uważnie, a ja zignorowałem chęć by się ruszyć i
zapoznać go z moim błyskawicznym atakiem.
-Ludzka
kobieta! – Oho, zaczyna się.- Ludzka! Kobieta! Uhu! Sama! Pójdziesz ze mną! – Dobrze, że formalności mieliśmy za sobą, teraz musiałem poczekać na reakcję
dziewczyny, która nie chciała się ruszyć, ale słysząc ostatnie zdanie, cofnęła
się o krok. Mhm, teraz pewnie myśli, że miałem rację i zastanawia się, co
zrobić.
-Laxus!? – zawyła ostatni raz, pewnie chcąc na mnie coś wymusić.
-Jak się tak boisz, to daj sobie pas ze wszystkimi misjami ze mną! Nie potrzebuję tchórza, a Gray siostry, która go zostawi i ucieknie na widok innego maga! – odkrzyknąłem prowokująco, nie przebierając w słowach, i nadałem mojemu głosowi ostry, odpychający ton. Cel uświęca środki!
-Ale ja... ja nie umiem... - Wszyscy święci, dajcie mi siłę, bym jej za chwilę nie zamordował!
-Taki z ciebie Smoczy Zabójca!? Jak dla mnie to twoja magia jest wynikiem szczęścia i głupoty Lenory! A może Lenorah w ogóle nie istniała i tylko ją wymyśliłaś, żeby móc nią postraszyć każdego, kto chce z tobą walczyć, co!? - Chyba posunąłem się za daleko.
-Laxus!? – zawyła ostatni raz, pewnie chcąc na mnie coś wymusić.
-Jak się tak boisz, to daj sobie pas ze wszystkimi misjami ze mną! Nie potrzebuję tchórza, a Gray siostry, która go zostawi i ucieknie na widok innego maga! – odkrzyknąłem prowokująco, nie przebierając w słowach, i nadałem mojemu głosowi ostry, odpychający ton. Cel uświęca środki!
-Ale ja... ja nie umiem... - Wszyscy święci, dajcie mi siłę, bym jej za chwilę nie zamordował!
-Taki z ciebie Smoczy Zabójca!? Jak dla mnie to twoja magia jest wynikiem szczęścia i głupoty Lenory! A może Lenorah w ogóle nie istniała i tylko ją wymyśliłaś, żeby móc nią postraszyć każdego, kto chce z tobą walczyć, co!? - Chyba posunąłem się za daleko.
-Nainai
jest zła, tak, tak. Pokaże ci, że będzie magiem S i pokona małpę – zapiszczał
Majnu, i zamachał ogonem kilka razy. Już miałem zapytać, skąd wie, ale zimny
podmuch wiatru zaparł mi dech w piersiach, a magia dziewczyny zaczęła powoli,
metodycznie paraliżować moje nerwy. Po raz pierwszy widziałem, jak kumuluje
wokół siebie czarną, gęstą energię, tworząc kokon, który szczelnie zakrywał jej
sylwetkę. Czułem, jak po plecach spływają mi stróżki potu, i wcale nie z powodu
treningu, w lesie zrobiło się duszno od skoncentrowanej magii, nie było słychać
śpiewu ptaków, a wiatr, który wywołała Naina, porywał w górę liście i szarpał
za gałęzie drzew i krzaków. Wydawało mi się, że zgasło słońce, dookoła panowała
ciemność, gdy kokon rozrósł się do monstrualnych rozmiarów, i wiedziałem, że
osoba, która jest wewnątrz, to nie Naina. Zimna, nieludzka magia zmuszała do
instynktownego działania, a instynkt wołał głośno „uciekaj!”. Nie mogłem
się poruszyć, więc patrzyłem szeroko otwartymi oczami i modliłem się, by
przestała. Zaczynało brakować mi tchu, żałowałem, że ją zmusiłem do walki z
Gorlanem, bo nie sądziłem, że jest zdolna do czegoś takiego.
Jeśli to potrwa dłużej, oszaleję... To nie jest normalne...
W jednej chwili magia spłynęła w dół, niczym woda, i rozlała się po ziemi, wnikając w nią, pozostawiając dziwny zapach, który nauczyłem się łączyć z Nainą. Zacząłem oddychać głęboko, histerycznie, i wsparłem ręce na kolanach, zmuszając kota do zmiany miejsca. Czułem pot na czole i plecach, cały się trząsłem i nie mogłem normalnie myśleć.
Jeśli to potrwa dłużej, oszaleję... To nie jest normalne...
W jednej chwili magia spłynęła w dół, niczym woda, i rozlała się po ziemi, wnikając w nią, pozostawiając dziwny zapach, który nauczyłem się łączyć z Nainą. Zacząłem oddychać głęboko, histerycznie, i wsparłem ręce na kolanach, zmuszając kota do zmiany miejsca. Czułem pot na czole i plecach, cały się trząsłem i nie mogłem normalnie myśleć.
-Ja…
ja się boję? – wychrypiałem do siebie i spojrzałem na swoje drżące dłonie.
-Przedobrzyłaś.
Bardzo przedobrzyłaś, tak, tak. – Zwierzę nieszczególnie się przejęło sytuacją
sprzed chwili, albo może nie wyczuło tego zimnego podmuchu, i stało sobie na
dwóch nogach na ziemi, patrząc w przód, w miejsce, gdzie była Naina. Podniosłem
się powoli i napotkałem jej zmartwione spojrzenie.
-Przepraszam,
nie chciałam cię wystraszyć. – Za nią, na drodze, leżał nieprzytomny Gorlan,
lecz nie miał żadnych obrażeń. Zemdlał z przerażenia? W sumie nie zdziwiłbym
się, gdybym i ja to zrobił. Dopiero gdy uspokoiłem oddech i zaufałem własnemu
głosowi, zapytałem:
-Co
to było?
-Kumulowanie magii. To pewien rodzaj osłony,
w zależności od gęstości i szybkości rotacji może odbić zaklęcia na różnych
poziomach. – uśmiechnęła się uspokajająco, chyba wiedziała, że serce dalej
waliło mi jak oszalałe. – Nie mogłeś oddychać? Nie martw się, nie ty jeden. – Wskazała na nieprzytomną małpę. Córka demona? W życiu! To było dziecko diabła,
prosto z czeluści piekieł, taka była przerażająca! Gdyby użyła tego na mnie
kiedykolwiek, pewnie zrezygnowałbym z bycia magiem! Aż tak przerażający byli
Smoczy Zabójcy? Zaśmiałem się cicho, nieprzyjemnie, bo pojąłem, że jeśli ona
włada czymś takim, to i ja będę. Ktoś tak przerażający mógł mnie nauczyć jak
zostać najsilniejszym magiem i dać mi szansę na pokonanie każdego. Ta Smocza
Magia zaczynała mnie coraz bardziej interesować.
-Chcę się tego nauczyć! – zawołałem,
prostując plecy. Ściągnęła brwi i zrobiła dziwną minę, jakby nie do końca
wiedziała, o co mi chodzi, ale kiwnęła powoli głową. Moja reakcja musiała ją
zaniepokoić, ale nie zdradziła się z tym, tylko gestem przywołała Majnu.
-Pierwszy etap treningu mam za sobą, co
dalej? –zapytała, gdy do nich dołączyłem.
-To tylko jeden Gorlan. – Wzruszyłem
ramionami, nadal nie mogąc wyjść z podziwu siły, jaką miała, a której nie
chciała używać. Gdybym to ja potrafił takie rzeczy, dawno zostałbym magiem S i
nikt, nawet mój ojciec, nie powiedziałby, że jestem słaby! Świat jest po prostu
niesprawiedliwy, dając potężną magię komuś takiemu jak Naina!
-Miałaś mi opowiedzieć, dlaczego jesteś takim
tchórzem – przypomniałem, niezgrabnie ubierając w słowa naszą poprzednią
rozmowę na wzgórzu, ale dziewczyna nie zwróciła uwagi na obraźliwy epitet i
pokiwała głową.
-W moim mieście doszło do prześladowań, gdy
uciekałam, znalazła mnie pewna dziewczyna, była starsza więc łatwo wyprowadziła
mnie z miasta i zostawiła w kryjówce na pustyni, obiecując, że wróci za dnia.
Miałam wtedy trzy lata, cały czas płakałam za mamą i okropnie się bałam. Mój
płacz ściągnął żołnierzy władcy Al-Kariby i zabrali mnie do jego pałacu.
Zamknięto mnie w celi, razem z dziesięcioma innymi dziećmi, i każdego dnia
wmawiano nam posłuszeństwo księciu. – wzięła głęboki oddech i podjęła opowieść
niemal natychmiast, jakby chciała mi przeszkodzić w zadaniu mnogości pytań,
które narodziły się w mojej głowie. – Było wśród nas kilku zbuntowanych
pięciolatków, którzy nie zamierzali pozwalać na takie traktowanie i jawnie się
przeciwstawiali. Zabierano ich więc rano, następnego dnia, i wracali wieczorem.
Później nie mogli chodzić przez wiele dni, tak bardzo byli pobici. Nie wolno
było protestować i się sprzeciwiać, bo żołnierze nie mieli dla nas litości i
bili wszystkim, co mieli. Widziałam wiele dzieci z wyłupionymi oczami,
połamanymi rękami lub nogami, bez paznokci lub zębów, które wyrywano
szczypcami…- Zadrżała pod naporem tych wspomnień, a mi zrobiło się niedobrze,
gdy to sobie wyobraziłem. Chłód strachu spowodował dreszcz przebiegający mi po
kręgosłupie, szybko straciłem ochotę na dopytywanie, ale nie dawała mi spokoju
myśl, że to nie jest cała opowieść i że Naina ukrywa większą część. – Widziałam
wiele skrzywdzonych dzieci, Laxus, i wydaje mi się, że gdybym ja zaczęła
walczyć, a przez to krzywdzić innych, to byłabym taka sama, jak książę i jego
żołnierze. – Odruchowo objąłem ją ramieniem, nawet nie zastanawiając się, jak ona
na to zareaguje, ale wyraźnie usłyszałem, że odetchnęła z ulgą, i nie
popatrzyła na mnie zirytowana tym nagłym kontaktem.
-Ale musisz zacząć walczyć, żeby nie pozwolić
takim ludziom krzywdzić innych, na przykład Graya. – Starałem się oponować
przeciwko takiemu myśleniu.
-Nigdy bym nie pozwoliła, by zrobili coś
takiego komukolwiek z Fairy Tail! – Zapaliła się, ku mojemu zadowoleniu.
Zabrałem rękę, czując, że obejmowanie jej dłużej jest niewskazane, i pokiwałem
głową z drwiącą miną.
-Na pewno, zwłaszcza, że boisz się walczyć.
-Postaram się, naprawdę, Laxus. Będę się
starać i na następnej misji, jeśli znów coś nam się przydarzy, to nie będziesz
walczył sam! – W to, że kolejne zlecenie będzie obfitowało w przeciwników,
nawet nie odważyłem się wątpić. W moim umyśle zakorzeniło się przekonanie, że
tam, gdzie Naina, tam i kłopoty, oraz, niefortunnie dla mnie, ja. Na dodatek
mieliśmy zabrać Mista i Red…
Znów zaciągnęła mnie do biblioteki, a ja, jak
ten baran na rzeź, podreptałem za nią, z pełną świadomością, że zrobię
wszystko, o co mnie poprosi, po jej wyznaniu. Doszedłem do wniosku, że faceci
są jednak biedniejsi od kobiet. Fakt, jesteśmy silniejsi, więksi i w ogóle
lepsi, ale jak przychodzi co do czego i zobaczymy, że jakaś dziewczyna płacze,
to zaraz miękniemy i nie potrafimy powiedzieć „nie”. To chyba jakaś
rekompensata za to, że one nie mogą się z nami równać pod względem siły, nie
tylko magicznej, ale i fizycznej. Mhm, byłem skłonny podzielić się swoimi
przemyśleniami z Nainą, ale w porę przeanalizowałem tę sprawę i wyszło na to, że będę
na przegranej pozycji. Gdyby się dowiedziała, że weźmie mnie na łzy, to pewnie
wymuszałaby na mnie ten swój yokan dziesięć razy na dzień i przedłużyłaby czas
treningu z pięciu godzin, do siedmiu, przed czym zdążyła mnie już ostrzec.
Ślęczałem więc znowu w punkcie, z którego wyszedłem, i wertowałem bezmyślnie
kolejną starą książkę, o której tytuł się nawet nie troszczyłem. Ona się
świetnie bawiła, kot spał, super!
-Laxus, tutaj. – Pokazała mi palcem ustęp w
książce, którą trzymała. Przyjrzałem się i przebiegłem wzrokiem po rozmazanych
literach, ściekających długimi zdaniami w dół. Nie rozumiałem jej zachwytu, i
wzruszyłem ramionami, za co pacnęła mnie w głowię i przeczytała na głos
„Magia fuzji używana w celu połączenia i zwiększenia siły magicznej.”
-Potrzeba długiego treningu, by to osiągnąć,
ale efekt jest niesamowity. Siła rażenia ma nawet kilka kilometrów! – zawołała z
przejęciem.
-Wytłumacz mi to – Domagałem się, chcąc znać
jak najwięcej szczegółów.
-To zaklęcie, które pozwala łączyć magię
dwóch osób. To tak, jakby dwoje magów miało jeden zbiornik magiczny. Albo nie!
Inaczej, to tak, jakbyśmy mieli osobne źródła magiczne, ale magia łączy się w
jednym punkcie, stapia, i uwalnia. Weźmy na przykład Ryk – mówiła z coraz
większym zaangażowaniem i entuzjazmem, a ja dałem się porwać jej sile
perswazji. – Gdybyśmy zrobili go razem i nałożyli na siebie, otrzymalibyśmy ryk
Gromowładnego Smoka Przeznaczenia! Laxus! Ten atak miałby siedmiokrotnie
większe pole, nie mówiąc o tym, że gdybyś otworzył drugi zbiornik i użył jego
magii… - Zabrakło jej słów, więc wpatrywała się we mnie szeroko otwartymi
oczami, oddychając płytko z nadmiaru emocji.
-Zniszczylibyśmy pół Magnolii… - wyszeptałem,
a z twarzy odpłynęła mi cała krew, kiedy wyobraziłem sobie, jak to mogłoby
wyglądać. Tak silni byli Smoczy Zabójcy? Jeśli mogli niszczyć całe miasta, tak
wielkie, jak Magnolia, to czy mieliby wystarczająco dużo siły, by rujnować
kraje? Czy mając taką potęgę pokonałbym Gildartsa?
-Albo całe wojsko Al-Kariby. – Podała inną
opcję. Siedzieliśmy w ciszy, analizując zdobytą informację, i czułem, że gdyby
udało się zrobić tę fuzję, bylibyśmy najsilniejsi nie tylko w naszym mieście,
ale kto wie, czy nie w całym Fiore?
-Nauczmy się tego. – Mój głos przerwał
milczenie i w bojowym nastroju sięgnąłem po kolejną książkę, mając zamiar
przejrzeć ją bardzo dokładnie.
-Rozpiszę trening, biorąc pod uwagę poziom
zaklęcia i wymaganą magię. Myślę, że mogę skrócić czas o połowę. – Podniosła
się, podeszła szybko do stołu zawalonego papierami, usiadła i zaczęła pisać.
-Dlaczego o połowę? – zainteresowałem się.
-Ja już mam aktywowany zbiornik, a tobie
zajmie się najwyżej dwa tygodnie.
-Ale mówiłaś, że ty potrzebowałaś trzech
miesięcy – zaprotestowałem, nie rozumiejąc, skąd wyciągnęła tak optymistyczny wniosek.
Naina westchnęła niecierpliwie i przerwała czynność.
-Tak, tyle, że ja byłam o wiele młodsza i
słabsza – przyznała bez grymasu na twarzy, który ja miałbym na pewno, gdybym
powiedział coś takiego. Przewracałem kartki kolejnego tomu, pobieżnie wodząc po
nich wzrokiem, szukając czegoś naprawdę interesującego, ale mimo, że naprawdę
się starałem, niczego nie znalazłem.
-Na czym w zasadzie polega magia smoka
Przeznaczenia? – zapytałem po pół godzinie, gdy tryumfalny okrzyk Nainy
obwieścił zakończenie jej pracy. Podszedłem, by dowiedzieć się, jakie katusze
na mnie czekają, i przeczytałem uważnie każdy punkt, lecz nie każdy
zrozumiałem.
-To energia, chyba jedyna na świecie, bo
zanim ją uwolnię, zostaje poddana obróbce w pierwszym zbiorniku i połączona z
drugim źródłem magii.
-Z czym?
– Chyba słuch mi już wysiadł, bo usłyszałem „drugim źródłem magii”
-Zzzz…
magią w drugim zbiorniku. – Tak, rzeczywiście się przesłyszałem, choć nie
powiedziała tego zbyt przekonująco. Nieważne!
Majnu
wlepił we mnie wielkie, czarne ślepia, i zdawał się czekać na coś z mojej
strony, z kolei dziewczyna była bardzo zajęta kolejną książką i mruczeniem do
siebie pod nosem. Wydawało mi się, że coś było nie tak, ale nie ważyłem się o
nic zapytać, mimo że ten „drugi zbiornik” nie brzmiał wiarygodnie. Chyba po
prostu nie chciałem wierzyć, by Naina mogła posiadać drugie źródło magiczne,
ponieważ to czyniłoby z niej… Stworzenie, którego nie potrafiłbym ogarnąć
rozumem.
-Czy ty… No
wiesz, jesteś tylko Smoczym Zabójcą? – Położyłem nacisk na słowo „tylko”,
jakbym chciał zasygnalizować, że mam pewne podejrzenia względem niej. Niewinne
spojrzenie dziewczyny prawdopodobnie
miało odegnać wszelkie niepewności, lecz nie przekonało mnie do końca.
-Skąd to
pytanie? - Miała zbyt nieświadomą minę, bym mógł ją wziąć za pewnik.
-Tak
sobie, bez powodu. – Wzruszyłem ramionami, jakbym nie uważał tego za coś, czym
należy się przejmować. Naina pokiwała głową i wstała, zapowiadając, że pójdzie
zobaczyć, co z Grayem, a ja powinienem znaleźć jakąś pracę. Przystałem na to
bez większego entuzjazmu, nie chciało mi się lecieć do Polyushki, która
mieszkała w zachodnim lesie, i siedzieć przy tym siedmiolatku. Miałem ciekawsze
rzeczy do roboty, na przykład poćwiczenie ryku pod nieobecność Nainy.
Uprzątnęliśmy w milczeniu książki i weszliśmy do gildii, trafiając akurat na
kolejną, wielką kłótnię, w której uczestniczyli wszyscy zebrani. Prowodyrami
byli Macao i Wakaba, którzy chyba spierali się o swoje dziewczyny, albo coś
równie bzdurnego! Od słowa, do słowa, zaczęli się przepychać, potrącając wszystkich
na swojej drodze, i zrobił się z tego jeden wielki raban. Oczywiście dziadka
nigdy nie było w takich sytuacjach, wracał zawsze po skończonej bitwie, gdy
gildia wyglądała jak po wojnie narodów, siadał na kontuarze z kuflem wina i
nadzorował sprzątanie. A kiedy sporo wypił, zaczynał narzekać na rachunki i
zachowanie magów. Co za starzec!
-Macao,
o co poszło tym razem? – Skorzystałem z okazji, gdy starszy mag podszedł
bliżej, by złapać za wysokie krzesło przy barze.
-Ten
durny Wakaba wygaduje niestworzone rzeczy! Słyszysz, durniu!? – zawołał w
stronę kotłującego się tłumu. Niesamowite, ale jego najlepszy przyjaciel
usłyszał go w tych wrzaskach!
-Tak!?
Chodź i powiedz mi to w twarz!
-Nie
zamierzałem prać starych dziadów, ale skoro się prosisz, to masz! – Macao
przyskoczył bez krzesła do wychodzącego z tłumu Wakaby, złapał go za kołnierz
koszuli jedną ręką, a drugą wyrwał z ust papierosa, rzucił na ziemię i zdeptał.
Zaryzykowaliśmy i przemknęliśmy obok nich, ale nie zdążyliśmy uciec, bo Macao
pchnął przyjaciela i ten poleciał na Nainę, lądując na niej, a ona na podłodze.
Tak zaciętego wyrazu twarzy nie widziałem u niej nigdy wcześniej, gdy się
podnosiła i otrzepywała ubranie, ignorując przeprosiny Wakaby i szydercze uwagi
Macao.
-Brawo,
stary capie, teraz lecisz na dzieciaki!
-To
twoja wina, młocie! Gdybyś mnie nie popchnął…!
-Ja cię
popchnąłem!? Ja!?
-Ryk
Smoka Przeznaczenia. – Wyprany z emocji głos Nainy nie wróżył niczego dobrego
dla tych dwóch, którzy zamilkli i patrzyli na niższą trzynastolatkę z nieukrywanym
strachem. Słusznie, bo magia dziewczyny rzuciła nimi w bar, niszcząc krzesła i
naczynia. W gildii zrobiło się cicho, wszyscy nas obserwowali, zapominając o
tłuczeniu się do upadłego, a Naina oddychała ciężko, mimowolnie uwalniając
swoją magię. Chyba zapomniała o swoim przekonaniu, że nie chce krzywdzić
innych, bo mimo gorącego, majowego dnia w gildii zrobiło się zimno. Zupełnie
nie współczułem tej dwójce, sam oberwałem tym atakiem, a oni sobie wtedy
żartowali, że pobiła mnie dziewczyna. Teraz, zbierając się powoli z ziemi,
otępiali, z obolałymi ciałami, przedstawiali dokładnie taki sam widok, jak ja
dwa tygodnie temu! Ha! Dobrze im tak! Naina odwróciła się do pozostałych z
groźnym wzrokiem i podparła się pod boki.
-Nie
chcę być niemiła, ale to już trzeci raz w tym tygodniu! Czy wy nie macie
żadnych hamulców!? Chcecie, by ludzie w Magnolii mówili, że Fairy Tail to
banda zabijaków!? – Ja bym nie miał nic przeciwko, ale nie odważyłem się tego
powiedzieć głośno. – Weźcie się do pracy! Wracam za godzinę i jeśli dowiem się,
że znów urządziliście bijatykę, to dam wam taką lekcję, że nigdy więcej nie
podniesiecie ręki na drugą osobę! - Była zdecydowanie w zbyt bojowym nastroju aby ją prowokować. Przeszła wśród
oniemiałych magów, nawet Red nie odważyła się na nią krzywo spojrzeć i, nim
wyszła, zawołała głośno:
-Laxus,
pamiętaj, żeby znaleźć pracę! – Chyba zyskaliśmy tyrana. Albo tyranię.
-Przerażająca.
– Dobiegł mnie cichy głos Macao i potaknięcie Wakaby, z czystym sumieniem
przyznałem im w myślach rację i podszedłem do tablicy ogłoszeń, słysząc
szuranie krzeseł i stołów, wracających na swoje miejsce. Kto wie, może teraz
wreszcie będzie tu spokój i cisza?
Eskorta transportu żywnościowego na wyspę
Galuna
Liczba wymaganych magów: czworo
Zapłata: 40 000 kryształów
Termin: 25 maja b.r.
Miejsce: port w Hargeonie
Idealnie!
Ta robota czekała na mnie! Zdjąłem kartkę z tablicy, złożyłem starannie na
czworo i schowałem do kieszeni, po czym z uśmiechem samozadowolenia zamówiłem
wielki kubek soku z wiśni i dango w słodki sosie, uważając, że mi się należy.
Usiadłem
sobie przy stole ze starszym o rok Bickslowem, który miał świra na punkcie
rycerzy Fiore, i nosił przyłbicę z granatowym pióropuszem. Kiedyś chciał nawet się zaciągnąć do tej głupiej organizacji, ale później sam stwierdził, że bycie magiem jest o wiele ciekawsze, i został w Fairy Tail. Śmieszyła mnie ta jego przyłbica do
czasu, gdy ją zdjął i pokazał mi, co potrafią jego oczy, ale o tym innym razem.
Był w gildii już pół roku, a jego magia polegała na wkładaniu dusz do martwych
rzeczy. Bawił się w Boga bez konsekwencji i czasem mu tego zazdrościłem.
- Ma
dziewczyna głos, myślałem, że na nas też warknie – zaczął bez wstępu, a jego
lalki, lewitujące wokół jego głowy, (pięć części totemu jakiegoś starego
plemienia), które nazywał „dziecinkami” powtórzyły jego ostatnie słowo
cienkimi, zwodniczo niewinnymi głosami. Potrafiły bestie dać w kość i to bez
litości, coś o tym wiedziałem.
- Chyba
nie była w nastroju. – Wzruszyłem ramionami. – Śpieszyła się do Graya.
- Tego z
Północy? Podobno dostał wygaszaczem, a ciebie oszczędzili? – Przechylił głowę
na bok, okazując niezdrowe zainteresowanie.
- Ta,
jakoś nie mieli czasu na reakcję – odparłem kąśliwie, na co on zaśmiał się
cicho.
- To się
nazywa „nokaut błyskawiczny” co, Laxus?
- Coś w
tym stylu. Kiedy wróciliście z misji? – zainteresowałem się, w międzyczasie
pochłaniając dango.
- Wczoraj
wieczorem. Ever zawzięła się na jakaś robotę dzisiaj od rana, chciała mnie wyciągnąć,
ale dałem pas. Red miała iść zamiast mnie, ale powiedziała, że wybiera się z
tobą. – Bickslow zawsze wiedział trochę za dużo.
- Powiedziała
ci?
- Coś w
tym stylu. – powtórzył moją kwestię i czekał na odpowiedź na pytanie, którego
nie było. Wzruszyłem ramionami i zapiłem to sokiem wiśniowym, na co mu ta
wiedza?
- Dziewczynie
się nie odmawia. – stwierdziłem dyplomatycznie, chcąc uniknąć niewygodnego
tematu. Jakoś nie potrafiłem sobie wyobrazić, by Bickslow zrozumiał, co mną
kierowało, gdy się zgadzałem, zwłaszcza, że też nie przepadał za Red, ale nie
chciał wyjaśnić, dlaczego.
-Nie
wierzę, że to powiedziałeś! – zaśmiał się głośno mag, a ja rzuciłem mu
nieprzyjemne spojrzenie o jasnym komunikacie „zamknij się”.
-Daj
spokój, to tylko misja. Niby co w tym
złego? – oponowałem.
-To
misja z Red – podkreślił wymownie. – Ja już raz popełniłem ten błąd i
zaproponowałem jej wspólną pracę. – splótł ramiona na klatce piersiowej i
uśmiechał się tajemniczo.
-No i? –
oho, chyba czekał na to pytanie.
-I nigdy
więcej tego nie powtórzę. Jak zaczęło się robić gorąco, to Red zwiała, miałem
szczęście, że Macao był niedaleko – wytłumaczył ogólnikowo, nie pozostawiając
wątpliwości, że zawdzięczał starszemu magowi życie. Przypomniałem sobie
pierwszą misję z Nainą i Mistem i odniosłem wrażenie, że ona też by zwiała. Nie
mogłem być pewny w stu procentach, bo ostatecznie została z nami i pokonała
jednego z łowców nagród, ale gdzieś w środku poczułem, że mogłaby nas zostawić.
Bzdura, przestań tak o niej myśleć, nie uciekła, walczyła, i obiecała, że już
więcej nie będzie stała bezczynnie! To nie to samo, co Red!
-Może
się bała? – podsunąłem obojętnym tonem i znów się napiłem.
-Z tego,
co wiem, nie lubisz tchórzy, bez względu na okoliczności – wytknął dziwnym,
cichym głosem, a mi przeszły ciarki po kręgosłupie. Bickslow nie należał do normalnych
ludzi, jego tajemnicze zachowanie, jakby wiedział wszystko o wszystkich,
odpychały od niego prawie każdego. Ceniłem go za jego siłę i szanowałem, ale
nie mogłem pozbyć się niepokojącego wrażenia, będąc w jego towarzystwie, że
zaraz mnie zaatakuje. To się nie zdarzyło nigdy wcześniej bez wcześniejszego
uprzedzenia, nie miałem podstaw, by myśleć o nim w ten sposób, ale… no, to po
prostu było silniejsze.
-Bo nie
lubię, ale ostatnio ktoś mnie tak przestraszył, że… - przypomniałem sobie
wydarzenie sprzed niecałej godziny i pokręciłem głową, odganiając od siebie
wspomnienie czarnej, zimnej magii. -… nie ważne. Razem z nami pójdzie Naina i
chyba Mistgun, nawet, jeśli Red zwieje, to sobie poradzimy.
-Jasne – zasyczał z uśmiechem. – W sumie można by powiedzieć, że tworzycie
najsilniejszą drużynę Fairy Tail.
-Można by – zgodziłem się niezobowiązująco, po czym dopiłem sok i pożegnałem się.
Wychodząc, spotkałem Red której powiedziałem o pracy, nawet nie pytając, czy
jej odpowiada, i poinformowałem o ewentualnym uczestnictwie Mistguna i pewnej
obecności Nainy, co chyba jej się nie spodobało.
-J-jesteś
pew-wny? – jak diabli, jeśli mam nie stracić cierpliwości słuchając twojego
jąkania!
-Ta, a
bo co? – burknąłem nieprzyjemnie, jak za czasów, gdy Nainy jeszcze nie było i
nie dawała mi wykładów na temat odpowiedniego zachowania i odzywania się do
dziewczyn miło i sympatycznie. Brednie!
-N-n-nic!
J-ja ty-ylko… - Zaczerwieniła się i uciekła wzrokiem gdzieś w bok.
-No, to
fajnie, spotkamy się tu pojutrze rano, powiedzmy o ósmej. Na razie. – Wyszedłem, nie zamierzając słuchać jej obiekcji na temat składu drużyny, którą,
według słów Bickslowa, można by nazwać „najsilniejszą w Fairy Tail”.
Zmierzch
nadszedł tak szybko, że nawet nie potrafiłem sobie przypomnieć kilku ostatnich
godzin treningu, próbując na przemian uformować odpowiednią formę nowego ataku
i wykonywać kolejne serie ćwiczeń. Gdy słońce wreszcie zaszło i trochę się
ochłodziło, wróciłem do gildii, jarzącej się ciepłym światłem, gwarnej jak
zwykle, wypełnionej cierpkim zapachem piwa i wina, charakterystycznym dla tego
miejsca. Nie mogłem ocenić efektów mojej ciężkiej pracy fachowym okiem, ale
czułem, że te trzy godziny sporo mi dały, i miałem nadzieję, że Naina to
potwierdzi. Swoją drogą, nadal nie wróciła od Polyushki i zaczynało mnie to
trochę niepokoić, ale dałem spokój przypominając sobie, że od miejsca
zamieszkania medyka do gildii jest pół godziny drogi. Ponad to gdyby coś jej
się stało, to na pewno albo poczułbym jej magię, albo usłyszałbym jej krzyk.
Mistgun wrócił, zgodnie ze słowami Nainy, i siedział z Bickslowem, Ever i Red
przy jednym stole, popijając zwykłą wodę. Chcąc, nie chcąc, podszedłem do nich,
musiałem przecież poinformować go o pracy i ZAPYTAĆ, czy z nami pójdzie. Gdy
tylko usiadłem, Red, paplająca wesoło, zamknęła się i zarumieniła, ale
zlekceważyłem to i wyciągnąłem ogłoszenie, podsuwając je niebieskowłosemu
mrukowi.
- Idziesz?
– zapytałem krótko, nie bawiąc się w ceregiele, za którymi obaj nie
przepadaliśmy. Chłopak przeczytał zlecenie raz i drugi, po czym zapytał:
- Kto?
- Ja, Red
i Naina.
- Idę –
zgodził się. – A gdzie ona jest?
- Kto? –
udawałem durnia, choć wiedziałem, że interesowała go nieobecność Nainy. Chyba
lubił tę wybuchową wariatkę, a to niezbyt mi się podobało. Patrzył na mnie nie
odzywając się ani słowem, zdając sobie sprawę, że tylko gram. W końcu
skapitulowałem w tej bezsensownej batalii i wzruszyłem ramionami.
- Poszła
do Graya. – Miałem niezwykłą ochotę zrobić mu trochę na złość i zmuszałem go do
zadawania pytań. Mistgun nie lubił mówić, ograniczał się zwykle do kilku
monosylabowych odpowiedzi, i wolał słuchać innych, lecz z Nainą (pod wpływem
strachu) ta cecha jego charakteru znikała i więcej gadał.
- Kiedy?
– Pozostali chyba mieli niezły ubaw, przynajmniej Ever i Bickslow, bo patrzyli
to na mnie, to na Mista, jakby śledzili mecz tenisa, i uśmiechali się, słysząc
krótkie odpowiedzi i jeszcze krótsze pytania.
- Ze trzy
godziny temu. – Otworzył szerzej oczy i wstał od stołu. – Chcesz jej szukać? -Spojrzenie jego brązowych oczu powędrowało ponad mnie, i wydawało mi się, że zobaczyłem w nich ulgę.
- Witka,
ludziska! – Od wejścia gildii zawołał do nas wesoły głos siedmioletniego Graya,
któremu odpowiedziano chórem „w końcu!” i zaczęło się rozpytywanie o jego stan
zdrowia. Bachor stał otoczony zatroskanym tłumem, przeważnie kobiet, i z
błyszczącymi oczami odpowiadał, że wszystko w porządku, że już dobrze, i że wcale
nie bolało. Matoł, jasne, że nie bolało, dzięki mojej interwencji! Odwracał się
przy tym co jakiś czas w stronę Nainy, jakby sprawdzał, czy jest obok niego.
Pewnie, że miał ją za bohaterkę, skoro zrobiła z siebie żywą tarczę, byle jemu
nic się nie stało, co oczywiście nie wyszło, ale kto by się tym przejmował?
Tymczasem dziewczyna zdecydowała się zostawić młodego pod opieką magów, i
zbliżyła się do nas (Mist zdążył usiąść).
- My się
jeszcze nie znamy. – Uśmiechnęła się do Bickslowa i Ever, po czym podali sobie
po kolei ręce i wymienili imionami oraz rodzajem magii. Reakcja na gadającego
Majnu była standardowa, chłopak przyglądał mu się z zainteresowaniem, a
dziewczyna, w naszym wieku, drapała kota za uchem i powtarzała, że jest słodki.
Akurat!
- Mam
pracę! – Pokazałem jej świstek, gdy w końcu usiadła naprzeciw mnie, pomiędzy
Mistem, a Evergreen, dalej zajętą futrzakiem.
- Transport
żywnościowy? W sensie, będziemy pływać statkiem? – zapytała, po przeczytaniu
treści.
- No, do
Galuny nie jest daleko, to kilka godzin rejsu, ale pewnie będziemy musieli
zostać w Hargeonie na noc – wyjaśniłem, i przyszła mi do głowy nieprzyjemna
myśl o pechu, który nas prześladował na poprzednich zleceniach. Może tym razem
statek zatonie, albo trafimy w sam środek sztormu, albo nas okradną?
- W
porządku. Mistgun, ty też idziesz? – Odpowiedziało jej mruknięcie „mhm”. – I
Red? – spojrzała na czerwonowłosą po mojej lewej stronie, ale dziewczyna
kompletnie zignorowała pytanie.
- Pewnie
cieszysz się, że Grayowi nic nie jest. – Miała nieprzyjemny głos. Zmrużyłem oczy, niezadowolony z ponownego poruszenia drażliwego tematu, zwłaszcza, że Red chyba obrała sobie za punkt honoru, by pogrążyć Nainę w każdym towarzystwie.
- Owszem
– odparła zapytana ostrożnie, oddając mi kartkę, której w sumie nie potrzebowałem.
Atmosfera zrobiła się nieprzyjemna, ciężka, wszyscy w napięciu czekaliśmy na
dalsze słowa Tarocistki. Ever już otworzyła usta, pewnie, żeby zająć naszą uwagę czymś innymi, ale Red nie dała jej okazji.
- Dzieci
nie powinno się brać na tak niebezpieczne misje – skomentowała. Spodziewałem
się, że Naina znów opuści wzrok i przyjmie w pokorze krytykę, ale jej to było
ani w głowie, znów pokazała swoją złośliwą, władczą osobowość.
- Powtarzasz
się. Ponad to nie było powodu do obaw. Laxus był z nami. – Po raz pierwszy
usłyszałem z jej strony takie słowa i przez chwilę nie wiedziałem, jak
zareagować. Wyczułem w jej głosie niezachwianą pewność i przesłanie, że
wierzyła w moją siłę. Patrzyłem na nią szeroko otwartymi oczami i poczułem
przypływ dumy i radości, które zaczęły szaleć w moim wnętrzu i wywołały szeroki uśmiech na
mojej twarzy. Naprawdę miała mnie za kogoś tak silnego, że nie bała się o
siebie i Graya będąc ze mną? W tamtym momencie miałem wrażenie, że jestem
najsilniejszy na świecie!
Red
chyba nie znalazła na to argumentu, bo po prostu prychnęła, a atmosferę
rozładował wesoły śmiech Nainy, Ever i Bickslowa, który poklepał Przybłędę po
plecach z uznaniem.
- Trafna
uwaga. Witaj w załodze, Smoczy Zabójco! Hej, Okeyla! Przynieś nam coś do picia!
– zawołał głośno, a jego lalki, które wzbudziły szczególne zainteresowanie
Nainy, powtórzyły za nim ostatnie słowo.
- Ja też
chcę! – Gray w końcu wyrwał się z kręgu starych magów, mając chyba dość
głaskania po głowie i wysłuchiwania pochwał o swojej dzielności. Przysunął
sobie krzesło do naszego stołu i siedział z wielce ważną miną, bo w końcu
towarzystwo trzynasto- i czternastolatków to wyróżnienie!
- Laxus,
dzięki. Bo Naina mi wszystko powiedziała, jak to było, i ten… No, dzięki – wymamrotał, wbijając wzrok w stół, po czym
w dziewczynę, i czekał na jej aprobatę, która zjawiła się natychmiast w postaci
kiwnięcia głową.
- Dobra,
tam. Było, minęło. – Machnąłem ręką, jakby mnie zupełnie nie obchodziły słowa
dzieciaka, i mógłbym pewnie zaprzeczać, ale drugi raz zrobiłbym to samo, i
znając mnie, to też bym go sobą zasłonił, taki byłem wspaniały! Nim rozeszliśmy
się do domów, Gray zrzucił z siebie ubrania trzy razy, oberwał ode mnie w łeb,
w nagrodę ja dostałem od Nainy łokciem między żebra i groźbę, że po misji
zwiększy ćwiczenia z siedemdziesięciu do stu, Bickslow się ze mnie nabijał i
uznał, że on nigdy by się nie dał terroryzować dziewczynie, więc Naina
skutecznie mu udowodniła, że nie miałby nic do powiedzenia. Ever zagrzewała ją
do boju radosnymi okrzykami i na koniec stwierdziła, że wreszcie poczujemy, kto
naprawdę rządzi w gildii.
- Wiemy
kto rządzi w gildii, Tyrania Fairy Tail – mruknąłem, ku uciesze Bickslowa,
który natychmiast podchwycił przezwisko.
Mistgun pokręcił ostrzegawczo głową, jakby wiedział, co się za chwilę
stanie, a Red po prostu siedziała i obserwowała.
- Skoro
ja jestem Tyranią, to kim wy jesteście, dzieciaki? – zapytała Naina z
tryumfalnym uśmiechem, z góry skazując nas na bycie tyranizowanymi.
Kłócilibyśmy się pewnie dłużej, ale robiło się późno, a rano musieliśmy
wcześnie wstać, by zacząć trening, spróbować zrobić tę niezwykłą fuzję i
przygotować się do zlecenia w Hargeonie, które moim zdaniem znów miało
obfitować w przygody, niekoniecznie bezpieczne.
Późno w
nocy, gdy światła na parterze gildii pogasły i niemal wszyscy rozeszli się do
domu, Makarov, mistrz Fairy Tail, spotkał się w swoim gabinecie z synem, by
wypytać o niepokojące go wieści. Starzec stał przy oknie wychodzącym na
Magnolię, i zastanawiał się jak zacząć rozmowę, do której nakłonił go stary
Yajima, przyjaciel będący w Radzie. Dodatkowo w mistrzu nadal płonęła
wściekłość po zakazanej przez niego przemianie ukochanego wnuka. Syn był zbyt
krnąbrny, by wziąć sobie do serca słowa ojca, i rozważyć konsekwencje, z której
najgorszą była utrata życia Laxusa, o czym dzieciak nie wiedział. Ufał ojcu
bezgraniczne i nie sądził, że ten może ryzykować do tego stopnia. Zresztą
Makarov także nie podejrzewał swojego syna o takie zagrywki w imię głupich,
pustych ambicji. Czym było zyskanie siły w zestawieniu z utratą cennego życia?
Ale tak rzeczy miały się wcześniej, dziś stary człowiek wiedział, że jego
latorośl posunęłaby się do wszystkiego, byle tylko zyskać upragnioną potęgę, i
czuł wstyd oraz złość na samego siebie. Jak miałby spojrzeć w oczy matce Ivana
po takim czynie? Wiedział, że zawiódł i ją, i jego, i Laxusa, a stare
serce nie mogło znieść takiego ciężaru.
-Zabraniałem
ci wszczepiać mu Smoczej lak rymy - zaczął wreszcie silnym, szorstkim głosem,
który w żadnym stopniu nie odbijał smutku ani słabości.
-To mój
syn, mogę robić, co chcę. – Brzmiała buńczuczna odpowiedź gotowego do słownej
batalii mężczyzny, siedzącego w fotelu, po drugiej stronie biurka. Czarne oczy
przypatrywały się Makarovowi spod czarnych, krzaczastych brwi, a pogardliwy
uśmiech wyrażał stosunek syna do ojca.
-Ale mój
wnuk, i mam w jego sprawie sporo do powiedzenia! – warknął ostro starzec, i
odwrócił się do syna z ogniem w oczach.
-Nie
cofniesz czasu.
-Nie,
choć bardzo tego żałuję, ale wierzę, że przyjdzie dzień, gdy ta potęga, o
której marzysz, zwróci się przeciwko tobie. Któregoś dnia Laxus wystąpi jako
twój wróg, i choć jesteś moim synem więc znam twoją siłę, to wiem, że on cię
przewyższy pod każdym względem – brzmiał surowy wyrok.
-Laxus
to dobry chłopiec, posłuszny. Wątpię, by to się zmieniło. Nie podzielam twojego
zdania, pójdzie za mną i to przeciwko tobie się zwróci, bo też będzie chciał
być w potężnej gildii, na którą nikt nie waży się podnieść ręki. Śmieci, które
tu zbierasz, wywołują śmiech naszych wrogów. Należy się ich pozbyć!
-Dopóki
ja jestem mistrzem, nikt nie będzie się nikogo pozbywał! Śmieci, o których
mówisz, to pełnowartościowi ludzie, silni magowie którzy tworzą tę gildię, i
nie pozwolę ci ich obrażać, ponieważ uważam ich, tak, jak ciebie, za swoje
dzieci! Twoja głupota nie pozwala ci dostrzec prawdziwej siły tych ludzi!
Ignorujesz coś, co masz przed nosem w imię nic niewartej siły fizycznej! Na co
ci to, jeśli nikogo nie będziesz miał obok siebie!? Co zamierzasz z nią zrobić,
nie mając nikogo!? – Zapalił się Makarov i podniósł głos.
-Nie
potrzebuję nikogo z was! Są na tym świecie potężni ludzie, którzy nie
potrzebują niczyjej ochrony i pomocy, i tylko oni są coś warci! Reszta, która
nie umie dbać o swoje życie, po prostu na nie nie zasługuje!
-Więc co
będzie następnym etapem!? Zaczniesz zabijać małe, niewinne dzieci, które nie
umieją walczyć w swojej obronie!? Zastanów się Ivan! Jesteś ojcem! Czy
kiedykolwiek porzuciłbyś Laxusa tylko dlatego, że, według ciebie, jest słaby!?
-Jeśli
zaszłaby taka potrzeba, to tak – stwierdził dobitnie wezwany, a Makarov cofnął
się o krok, otwierając szeroko oczy. Poczuł, jakby syn uderzył go w splot
słoneczny, skutecznie ogłuszając i pozbawiając go przez chwilę umiejętności
logicznego myślenia.
-Laxus... On jest... To twój syn! – powtórzył. Ivan wzruszył ramionami, jakby argument ojca nie miał
większego znaczenia i był łatwy do obalenia.
-Ponad
to… Jest sprawa twojej działalności w Mrocznych Gildiach – podjął starzec po chwili,
nadal nie mogąc wyjść z podziwu nad bezwzględnością własnego dziecka.
-Yajima
ci doniósł? Tak, można powiedzieć, że ściśle współpracuję z kilkoma z nich –
zgodził się lekkim tonem mężczyzna, Makarov przymknął oczy zrezygnowany i
wiedział, że nadeszło nieuniknione.
-Robisz
to, bo nie pozwoliłem ci zostać mistrzem? - Spojrzenie szarych oczu, pomimo swoich lat, nadal potrafiło paraliżować i zaglądać w głąb duszy człowieka.
-Nic
mnie nie obchodzi ta gildia, słyszysz!? Nie zamierzam zostawać jej mistrzem!
Stworzę własną gildię, o wiele potężniejszą, ponieważ wiem o słabościach Fairy
Tail! Przyjdzie czas, w którym będziesz patrzył, jak twoje dzieci giną, jedno
po drugim! – Ivan podniósł się z fotela z furią w oczach i wrzeszczał wściekłym
głosem. Makarov odczekał chwilę, biorąc głęboki wdech, i podjął decyzję.
-Jako
mistrz gildii Fairy Tail usuwam cię z niej pod zarzutem nielegalnych działań na
jej szkodę, i stwarzanie niebezpieczeństwa dla jej członków – powiedział. Syn mistrza poczuł, jak znak
gildii znika z jego skóry, nieodwracalnie zrywając jego więzi z Fairy Tail, i
choć brał taką możliwość pod uwagę, nie spodziewał się, że Makarov tak szybko
się na to zdecyduje. Po kilkunastu sekundach szok przeszedł, mężczyzna zacisnął
szczęki, uśmiechnął się jadowicie i pokiwał głową.
-Jeszcze
pożałujesz wszystkiego, Makarov. – Wyszedł z gabinetu, trzaskając donośnie
drzwiami, zostawiając ojca samego, który dopiero teraz pozwolił sobie na
gorzkie łzy i stłumiony szloch. Stracił syna, bezpowrotnie wygnał go z gildii,
ze świadomością, że nigdy nie zgodzi się na jego powrót, i zastanawiał się, czy
Laxus pójdzie w ślady ojca, zaślepionego zdobywaniem siły za wszelką cenę. Co
zrobi, jeśli rzeczywiście ukochany wnuk zdecyduje się podążyć za ojcem, gdy
dorośnie? Czy będzie mógł go wtedy zatrzymać?
W sercu starca raz po raz wzbierała fala zawodu i poczucia, że zawiódł całą swoją rodzinę. Nie potrafił uchronić syna, zaszczepić w nim poczucia sprawiedliwości, wsparcia dla drugiej osoby, ani nawet miłości do własnego dziecka. Laxus będzie go o to obwiniał, przyjdzie i zapyta o swojego tatę, co wtedy powinien usłyszeć? Jak wyjaśnić trzynastoletniemu dziecku, że ojciec, najważniejsza osoba w jego życiu, został usunięty z gildii po straszliwym wyznaniu i, jak wynikało z raportu Rady, po nieudanej próbie zniszczenia Fairy Tail?
W sercu starca raz po raz wzbierała fala zawodu i poczucia, że zawiódł całą swoją rodzinę. Nie potrafił uchronić syna, zaszczepić w nim poczucia sprawiedliwości, wsparcia dla drugiej osoby, ani nawet miłości do własnego dziecka. Laxus będzie go o to obwiniał, przyjdzie i zapyta o swojego tatę, co wtedy powinien usłyszeć? Jak wyjaśnić trzynastoletniemu dziecku, że ojciec, najważniejsza osoba w jego życiu, został usunięty z gildii po straszliwym wyznaniu i, jak wynikało z raportu Rady, po nieudanej próbie zniszczenia Fairy Tail?
- Zawsze
bardzo się różniliśmy. I najwyraźniej to się już nigdy nie zmieni – wyszeptał
do siebie starzec, ocierając łzy rękawem białego płaszcza. Nie spodziewał się,
by Ivan wrócił do domu, pewnie udał się prosto do głównej bramy Magnolii,
zamierzając opuścić miasto. No cóż, skoro taka była cena za bezpieczeństwo gildii, to stary mistrz był gotów ją zapłacić. Obawiał się tylko, że Laxus nie pogodzi się z taką sytuacją, a przynajmniej nie będzie chciał jej zaakceptować przez dłuższy czas. Makarov westchnął cicho i spojrzał znów na ciemne, zasnute chmurami niebo. Zbierało się na burzę.
Dobry rozdział nie jest zły! Moment wygnania Ivana to znów moje osobiste dywagacje, myślę, że tak mogło być, łącznie z momentem, w którym Ivan przyznał rację Makarovowi na temat opuszczenia Laxusa. Nie mam jeszcze pomysłu, to znaczy, to zaledwie zarodek, na sytuację z matką Gromowładnego i kim mogła być tak kobieta, ale postaram się, by zabrzmiało to w miarę wiarygodnie. Co do ubogiej opowieści Nainy na temat jej pobytu w pałacu księcia Al-Kariby, zamierzam temu poświęcić cały rozdział, aby nakreślić całą, lub jakąś część, jej sytuacji. Mam też świadomość, że na razie Naina może się wydawać bohaterką schematyczną (oho, Rhan bardzo twórcza, Naina wrzeszczy i bije jak każda "zadziorna" heroina w innych opkach) ale zapewniam, kochani, że to tylko ułuda.
Przy okazji, gdyby ktoś miał ochotę, na mojej podstronie wrzuciłam numer Gg, nie krępujcie się, piszcie! Ja bardzo chętnie poznam czytelników i autorów blogów, które czytam :D.
A TERAZ NIESPODZIANKA! Oto fragment kolejnego rozdziału!
"-Twój dziadek prosił, żebyś przyszedł do niego jak tylko się tu stawisz. – Naina trąciła mnie łokciem i spojrzała wymownie na słuchawki.
-Ale że co? – nie zrozumiałem.
-Zdejmij je jak do ciebie mówię. – brzmiała odpowiedź, po której prawie musiałem zbierać szczękę z podłogi. Popatrzyłem na nią jak na wariatkę, wyrażając bez słów, że chyba jej się śni. Nie, zdecydowanie, nigdy się nie przyzwyczaję do jej bezczelności. I że niby ja miałbym…!
-Ściągaj! – huknęła.
-Tak jest! – i znów przegrałem, ale w ramach protestu nie wyłączyłem lakrymy. Przynajmniej na tyle mogłem sobie pozwolić. Co za uparta baba! Nie mogę już robić tego, co mi się podoba!? Pocieszyłem się, że Red i Ever nigdy by mnie do tego nie zmusiły, a to już było coś.
-Więc ruszysz się teraz i pójdziesz do dziadka, a jak wrócisz, spróbujemy fuzji. – widzieliście? I ja nie mam nic do powiedzenia!?
-Później pójdę, nic się nie stanie, jak chwilę poczeka. – parsknięcie Majnu oznaczało tyle, że popełniłem wielki, niewybaczalny błąd. Naina zmrużyła niebezpiecznie oczy ale nim otworzyła usta, by dać mi kolejną reprymendę, wstałem od stołu i skierowałem się w stronę schodów na piętro, gdzie był gabinet mistrza. Miałem nieprzyjemne przeczucie, że skończyłbym z kolejnym siniakiem i nawet nie mógłbym jej oddać.
-W sumie obojętne mi, czy pójdę teraz, czy później. "
06. Burza jest zwiastunem zmian.
I tym miłym akcentem kończymy rozdział 5. Buziaki!
Dobry rozdział nie jest zły! Moment wygnania Ivana to znów moje osobiste dywagacje, myślę, że tak mogło być, łącznie z momentem, w którym Ivan przyznał rację Makarovowi na temat opuszczenia Laxusa. Nie mam jeszcze pomysłu, to znaczy, to zaledwie zarodek, na sytuację z matką Gromowładnego i kim mogła być tak kobieta, ale postaram się, by zabrzmiało to w miarę wiarygodnie. Co do ubogiej opowieści Nainy na temat jej pobytu w pałacu księcia Al-Kariby, zamierzam temu poświęcić cały rozdział, aby nakreślić całą, lub jakąś część, jej sytuacji. Mam też świadomość, że na razie Naina może się wydawać bohaterką schematyczną (oho, Rhan bardzo twórcza, Naina wrzeszczy i bije jak każda "zadziorna" heroina w innych opkach) ale zapewniam, kochani, że to tylko ułuda.
Przy okazji, gdyby ktoś miał ochotę, na mojej podstronie wrzuciłam numer Gg, nie krępujcie się, piszcie! Ja bardzo chętnie poznam czytelników i autorów blogów, które czytam :D.
A TERAZ NIESPODZIANKA! Oto fragment kolejnego rozdziału!
"-Twój dziadek prosił, żebyś przyszedł do niego jak tylko się tu stawisz. – Naina trąciła mnie łokciem i spojrzała wymownie na słuchawki.
-Ale że co? – nie zrozumiałem.
-Zdejmij je jak do ciebie mówię. – brzmiała odpowiedź, po której prawie musiałem zbierać szczękę z podłogi. Popatrzyłem na nią jak na wariatkę, wyrażając bez słów, że chyba jej się śni. Nie, zdecydowanie, nigdy się nie przyzwyczaję do jej bezczelności. I że niby ja miałbym…!
-Ściągaj! – huknęła.
-Tak jest! – i znów przegrałem, ale w ramach protestu nie wyłączyłem lakrymy. Przynajmniej na tyle mogłem sobie pozwolić. Co za uparta baba! Nie mogę już robić tego, co mi się podoba!? Pocieszyłem się, że Red i Ever nigdy by mnie do tego nie zmusiły, a to już było coś.
-Więc ruszysz się teraz i pójdziesz do dziadka, a jak wrócisz, spróbujemy fuzji. – widzieliście? I ja nie mam nic do powiedzenia!?
-Później pójdę, nic się nie stanie, jak chwilę poczeka. – parsknięcie Majnu oznaczało tyle, że popełniłem wielki, niewybaczalny błąd. Naina zmrużyła niebezpiecznie oczy ale nim otworzyła usta, by dać mi kolejną reprymendę, wstałem od stołu i skierowałem się w stronę schodów na piętro, gdzie był gabinet mistrza. Miałem nieprzyjemne przeczucie, że skończyłbym z kolejnym siniakiem i nawet nie mógłbym jej oddać.
-W sumie obojętne mi, czy pójdę teraz, czy później. "
06. Burza jest zwiastunem zmian.
I tym miłym akcentem kończymy rozdział 5. Buziaki!
Heh :D. Pierwsza :D. Nie mogłam się powstrzymać :D. Sporo Ci tego wyszło kochana :). Zaraz przystępuję do czytania i komentowania ;).
OdpowiedzUsuńHahahaha!!! Nie mogę!!! Laxus normalnie się jej słucha. Chętnie sama bym się z nim podrażniła, ale jak się wkurzy, dostanę błyskawicą i będzie ze mnie skwarek. Dlatego tą zabawę zostawiam Nainie :D. Ja chcę żyć!!! Żarcik :). Zaraz zaczniemy. Sasasasa :).
UsuńDalej Laxus!!! Ćwicz!!! Mistgun wraca, Naina się nim zainteresowała, więc musisz dać z siebie więcej, żeby zwróciła na ciebie uwagę!!!
Laxus: Ale ja już nie mogę!!!
Już wymiękasz??? Cienias!!! I ty niby jesteś tym Gromowładnym, co starł w proch łowców niewolników???
Laxus: No ja.
Chyba twój brat bliźniak, kolego. Bierz dupę w troki i ćwicz!!! Raz, dwa, trzy... Oddychaj, kretynie!!! A nie, nadymasz się jak purchawka!!! Mięśnie muszą dostać tlenu, żeby później nie bolały.
Laxus: *Patrzy na mnie wzrokiem zabójcy (oj tak, Rhan, właśnie tak patrzy :) i oddycha ciężko. O jego irytacji mówi pionowa zmarszczka na czole i pulsująca żyłka na skroni. Rhan, zaraz będę martwa!!! Ale chociaż zginę z rąk pięknego mężczyzny - jedyny plus :)*. Wystarczy tu jedna Naina. Druga jest zbędna.
Po pierwsze, mój drogi, mam na imię Karina, czy cię to interesuje, czy nie. A po drugie, ja ci tutaj mentalnie siły dodaje i próbuję podbudować, podrzucając jakieś bodźce, a ty albo ślepy, albo głuchy. Normalnie jakiś wybryk natury pod względem Smoczych Zabójców!!!
Laxus: Coś powiedziała??? *Gromi mnie wzrokiem, aż dostaję gęsiej skórki i oblewa mnie zimny pot*. Zaraz ci udowodnię, że jestem silny!!!
No dajesz!!! *Podjudzam go. I faktycznie!!! Robi pompki jak szalony. Hihi :). Co negatywne słowa potrafią uczynić??? Udało się :). Laxus ćwiczy!!!*. Wspaniale Iskierko!!!
Laxus: Kolejna??? Zmówiłyście się czy jak???
To się nazywa, mój drogi, solidarność jajników. Słyszałeś o czymś takim???
Laxus: *Zamiast odpowiedzieć, prycha i wraca do robienia pompek. To się nazywa - mieć krzepę :D. Nasz uczeń tzn. Nainy i mój, daje z siebie wszystko. A my dwie stoimy sobie i patrzymy, jak biedak wypruwa sobie żyły. Ale sorry, chciał to ma. A co!!! Nie pożałuję :D. No i padł!!!*
Laxus: Skończyłem!!!
A ja myślałam, że widziałam już w życiu wszystko.
Laxus: *Patrzy na mnie spode łba*. O co ci, kurde, chodzi???
Pierwszy raz widzę takiego wielkiego homara na wzgórzu, z daleka od wody. *Mówię, a na moich ustach błąka się uśmiech*.
Laxus: Niech no ja cię tylko dorwę!!! Już jesteś martwa!!! *Niezdarnie podnosi się i kieruje w moja stronę. W innych okolicznościach dałabym mu się załapać, ale dzisiaj - stanowcze nie!!! Jest wściekły, bo:
- Primo: miał morderczy trening,
- Secundo: jest potwornie gorąco,
- Terzo: drwiłam sobie z niego,
- Quarto: Mist wraca,
- Quinto: największy powód jego złości, siedzi w nim samym*. Naina!!! Ratuj!!! Do ciężkiej cholery!!! Nie śmiej się!!! *Naina obejmuje ramionami brzuch i pochyla się do przodu, głośno się przy tym śmiejąc. Zamiast mi pomóc to brecha w najlepsze!!!*. Naina!!! Jak mnie dorwie to jestem trup!!!
Naina: To biegnij!!!
To on ma trenować!!! Nie ja!!! *Mimo wszystko włączam super-speed i pędzę przed siebie, jakby mnie sam Bies gonił. Chociaż chwila!!! Zły Laxus tak wygląda!!! Rany Boskie!!! Widzę w jego oczach czeluści piekielne!!! Boże, ratuj!!! Teraz tylko cud pomoże!!! Ja nie chcę umierać!!! Jestem za młoda na śmierć!!! W niebie takich nie potrzebują!!! Ratunkuuuuuuuuuuuuuuuu!!! Nagle słyszę głośne tąpnięcie. Już myślałam, że to ja go wydałam przy wgnieceniu w ścianę gildii, ale zatrzymuje się i spoglądam za siebie. Wybucham śmiechem. Laxus epicko zarył twarzą w glebę. Nogi odmówiły my posłuszeństwa i padł, jak długi*. Hahahhaha!!! Twoja nauczka!!! Było mnie nie gonić. *Mówię to tonem obrażonego dziecka i krzyżuję ręce na piersiach*.
Naina: Laxus!!! Dość odpoczynku. Wstawaj.
UsuńLaxus: *Wydaje z siebie jakieś nieartykułowane dźwięki i podnosi się, plując ziemią. Ale mam epicki zaciesz na ryju. Wiem, że sama tego nie zobaczę, ale widzę to oczami wyobraźni. Naina rusza w stronę lasu. Laxus podąża za nią, a ja, niby ninja, skaczę po drzewach, by dotrzymać im mojego cichego towarzystwa. Z tym, że oni mają świetny słuch i doskonale wiedzą, że mają przyzwoitkę... Ech... Do bani!!! Zaraz założę im stopery!!! A co :). I oto pojawia się wielka małpa, a Naina trzęsie portkami ze strachu. Iskierka (tak, tak, Laxus, mówię o tobie), podpiera drzewo i czeka na jej reakcję. A ja co??? Mam zaciesz, bo to jest zemsta za to, że pozwoliła Laxusowi mnie gonić*. Bierz się do roboty Naina!!! Ale to już!!!
Naina: Jak taka mądra jesteś, to złaź z tego drzewa i zlikwiduj tego przerośniętego goryla.
Po pierwsze, moja droga, ja nie używam magii. Po drugie, jestem na drzewie i mam całkiem fajny widok na sytuację. Po trzecie, biegnij!!! *Słysząc moje ostatnie zdanie, gromi mnie wzrokiem. Odpowiadam jej śmiałym spojrzeniem*. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie, Naino. *Uśmiecham się ze satysfakcją i unoszę kciuki w górę, chcąc, chociaż trochę, dodać jej otuchy. Naina bierze się do roboty. I po chwili zapada ciemność. Ciemność widzę, ciemność!!! O rany!!! Tlenu!!! Błagam!!! Duszę się!!! Otwieram oczy, które zamknęłam, gdy zaczęło brakować mi powietrza i co widzę??? Naina powaliła małpę, a Laxus wygląda, jakby miał za sobą spotkanie ze Śmiercią*. Ranyści!!! Co to było??? *Zadaję pytanie, które zdążyło wyjść z ust Laxusa. Przysłuchuje się wyjaśnieniom i już jestem pewna - też chciałabym być magiem!!! Ale, niestety, pochodzę z realnego świata i takie rarytasy nie leżą w zasięgu moich możliwości... Ech... Ja chcę żyć w anime!!! Niech mnie narysują i zrobią jakąś animację, gdzie będę główną bohaterką!!! Błagam!!! Hiro, ja będę bardzo ciekawą postacią. Uczyń mnie swoją muzą, please!!! Nie bądź menda, co ci zależy??? Dłużej będziesz na ustach wszystkich, jak wykreujesz kogoś takiego jak ja. Dogadamy się mój drogi, na pewno :D. Ale później. Musisz poczekać, bo teraz komentuję zacny rozdział numer 5. Wróćmy do naszej uroczej parki :).
Laxus: Kogo masz na myśli??? *Stoi na tej gałęzi, co ja. Gromi mnie wzrokiem, a ja nerwowo przełykam ślinę*.
A co ty tu, do ciężkiej cholery, robisz, co??? To moja gałąź!!! *Próbuje w ten sposób ukryć strach i dyskomfort, bo on jest tak blisko!!! Na wyciągniecie ręki!!!*
Laxus: Zadałem pytanie.
Ja też.
Laxus: Ale ja spytałem pierwszy,
Wiesz co??? Nudny jesteś. Idę do Nainy. *Odwracam się plecami do niego i zeskakuje, lądując z gracją na miękkiej ściółce*. Naina!!! Czekaj!!! *Biegnę za nią i po chwili idziemy ramię w ramię. Jest dziwnie milcząca. Ale może to tylko moja wyobraźnia??? Zaraz się dowiem, co ją gryzie. Laxus, jak zwykle (!), uprzedził moje pytanie, ale dzięki temu dowiedziałam się smutnej prawdy o jej dzieciństwie. Idę, z szokiem wymalowanym na twarzy, w ciszy (u mnie to nie jest normalne, gdyż cały czas nawijam!) za nimi. Mojej głowy nie mogą opuścić wizję, przedstawione przez Nainę. Idziemy do biblioteki, w celach edukacyjnych, jak sądzę*.
Laxus: Znowu książki???
UsuńTy nie narzekaj, tylko bierz się za czytanie!!!
Laxus: Kiedy ja nie chcę.
Mnie i Nainę guzik to obchodzi!!! Książki to wspaniałe przyjaciółki, wiec chwytaj jedną i czytaj.
Laxus: Przyjaciółki mówisz??? Czyli kolejne kobiety??? Wy dwie już jesteście w nadmiarze.
Serio??? *Skinął twierdząco*. Dobra, chojraku. Powiedz to Nainie. *Biorę wdech, by zawołać naszą koleżankę, ale wtem czuję olbrzymią dłoń na swoich ustach. Wróć, na nosie i oczach też. Sinieję z niedoboru tlenu i wyrywam się. Dopiero, gdy jestem bliska omdlenia, Laxus bierze dłoń*. Kretynie, chciałeś mnie udusić???
Laxus; A co, nie podobało się???
Nie. Sam chciałeś!!! Na... *Znowu ta jego łapa zakrywa mi twarz. Wierzgam, a w końcu wyjmuję białą chusteczkę z kieszeni dżinsów i macham nią mu przed nosem, w geście kapitulacji. Wtedy zwalnia uścisk*. Ty na serio chciałeś mnie zabić.
Laxus: Bynajmniej. *Mówi z miną niewiniątka*.
Ja ci jeszcze kiedyś pokaże. W moim opowiadaniu pojawi się taka bohaterka, że... A nie, nie!!! Nie zdradzę, bo Rhan nie przeczyta :D. A teraz wracaj do książek.
Laxus: To podaj jakąś.
Rusz siedzenie i sam se weź. Pamiętaj, że mnie tu nie ma. I że tylko ty i Naina mnie widzicie. A jak ktoś zauważy, że gadasz z powietrzem, to zamkną cię w psychiatryku i przywiążą pasami do łóżka.
Laxus: Ale jak to możliwe, że mogę cię dotknąć???
Bo ja ci na to pozwalam. *Pąsowieje po cebulki włosów, stykam opuszkami palce dłoni i opuszczam głowę*. A dodatkowo, jesteś żywy, a książki nie. A czegoś takiego nie umiem dotknąć w waszym świecie.
Laxus: Czyli też masz w sobie coś z magii.
Złociutki, ja nią ociekam :). Tak, jak zajebistością (Rhan, nie czytaj tego!). *I w ten oto sposób, spędzając popołudnie, wróć (!), środek nocy w bibliotece, dowiedziałam się wiele o fuzji. Superancko!!! Jeszcze tylko japońskiego się nauczę i już w ogóle będę zajebista na maksa!!! Ach, ta moja skromność :). Nie no, serio, ja z reguły jestem skromna, ale teksty o zajebistości podpowiada mi moja niedowartościowana Podświadomość. Także wybacz za nią. Ja jej nie ogarniam w ogóle. Nie daje się, małpa, okiełznać. I żyj tu z taką wydrą!!! Podświadomość: Nie jestem głucha!!! Bo sobie pójdę!!! Ja: A idź, krzyżyk na drogę!!! I już widzę jej plecy. Hihi, pozbyłam się natręta. Ale, ale, Karina, wracaj na Ziemię i stań na niej porządnie*. Wróciłam!!! *Na mój okrzyk bojowy, Laxus z Nainą podskoczyli. Mówiłam, że mam donośny głos, prawda??? I się przydał :P.*.
Laxus: A ty w ogóle gdzieś wychodziłaś???
Gadałam z Podświadomością.
Laxus: Aha. *Udaje, że wie, o co chodzi, ale ok. Daruje mu. Ma już mózg i ciało na wszystkie strony zlasowane. Wracamy do gildii, a tam impreza na całego. Naina, jak to kobieta, pod wpływem odpowiednio silnego bodźca, zareagowała emocjonalnie. Gdy rozparcelowała Macao i Wakabę po gildii, stałam i uśmiechałam się szeroko, podpierając jeden ze słupów podtrzymujących strop. Sasasasasa!!! Aż zatarłam ręce :D. Laxus znalazł nam robotę i...
Laxus: Jak to : NAM??? Potrzeba 4 MAGÓW!!! A ty nie jesteś magiem!!!
*Na moim czole zaczyna niebezpiecznie pulsować żyłka. Zaciskam dłonie w pięści, odczepiam się od słupa i podchodzę do niego. Zadzieram głowę i patrzę wprost w jego oczy. Moje pociemniały i wyrażają chęć mordu. Zaczynam mówić bardzo niskim i opanowanym głosem, co jest ciszą przed burzą*. Primo: przerwałeś mi zdanie. Secundo: jako ciało astralne, które widzi tylko wasza dwójka, mogę przebywać, gdzie chcę i kiedy chcę. Terzo: hasaj do Nainy z drużyną, durniu, i na misję z wami. *Laxus zląkł się. Dobra, tak na serio to jest tylko zaskoczony. Ale wprawić go w osłupienie to nie lada wyczyn, co nie???*.
Laxus: Ale to dopiero za dwa dni. *Patrzy na mnie, jak na wariatkę i uśmiecha się krzywo*.
Ach...Tak..Racja...Ale wiesz co??? Idź się pakować, bo dziewczyny potrzebują na to zwykłe więcej czasu, blondasie. *Znikam mu z oczu, nim zaczai, ze mam go za przedstawicielkę płci pięknej*.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńLaxus: Już nie żyjesz!!!
UsuńJeszcze dycham, nawet. *Uciekam z szerokim uśmiechem na ustach. Ach!!! Jak ja uwielbiam mu dokuczać!!! To będzie hobby mojej bohaterki. O tak!!! Sasasasa!!!*. A ty do Mista leć, a nie będziesz gonił niewinne nastolatki, napaleńcu!!! * O dziwo, posłuchał mych słów i poszedł zamienić słówko z Edo-Jellalem :D. Na to wszystko wpadł Gray z Nainą i zrobiło się wesoło. Do czasu. Kiedy Naina usiadła przy stole, Red od razu ją zaatakowała. A później - co się działo!!!*. Laxus???
Laxus: Czego???
Może by tak grzeczniej???
Laxus: Gadaj, co chcesz, albo spadaj.
Dureń. Zapytam. Mile cię połechtał komplement Nainy, prawda???
Laxus: No.
Pfffff.... Aleś rozmowny!!! Oj, oj, w moim opowiadaniu mam już dla ciebie przydomek i, wierz mi lub nie, nie zostawię na tobie suchej nitki!!! A co!!! A tak poza tym, to masz tupet.
Laxus: O co ci chodzi???
"Taki jestem wspaniały!!! Patrzcie, jak pięknie sobie hasam po łące, niczym wielkanocne zające". *Wiem, Rhan, nie pisałaś nic takiego, ale nie mogłam się powstrzymać*.
Laxus: Co ty chrzanisz???
No, pokazałam ci, jak inni cię odbierają, gdy zachowujesz się jak zadufany gbur. Fajnie wyglądasz, no nie??? *Brak mu argumentów. Yes!!! Tą potyczkę wygrałam*. Idź w kimono, księżniczko, bo jutro Naina nie będzie się z tobą patyczkowała.
Laxus: Rhan, ty weź ją stąd!!!
Rhan, nie zrobisz tego, prawda??? *Robię słodkie oczka, jak kotek ze Shreka i czekam na Twą odpowiedź*.
A teraz trochę inaczej :). Nie komentuję z Laxusem - "Ej! Czemu? Bo nie ma dżemu!!! I nie przerywaj!!!", bo, z powodu, ponieważ, nie było go przy rozmowie jego ojca i dziadka. A ja, jako ciało astralne, bez problemu przeniknęłam przez ścianę i podsłuchałam rozmowę. Myślę, że muszę nauczyć się podnosić rzeczy martwe w celu dzwonienia po nocach łańcuchami w sypialni Ivana. I, kochana Rhan, bardzo mi się podobał opis wygnania ojca Laxusa, jaki i przebieg rozmowy, z której jasno wynikało, że Ivan nie lubi słabeuszy. I Laxus coś z tego ojca ma. Ale u Ciebie pewnie będzie to nieco inaczej wyglądało, prawda??? Nie będzie bitwy o FT???
Ps. Idę o zakład, że mój komentarz nie zmieści się w jednym, dlatego trochę Ci tutaj pospamuję :D.
Komentarz do fragmentu kolejnego rozdziału (tutaj pozwoliłam się dołączyć Laxusowi. Niech korzysta, pókim dobra :):
Hahaha!!! Laxus!!! Ale się dajesz!!!
Laxus: Ty się nie śmiej. Ona jest straszna!!!
Wybacz, widziałam ją i uważam, że jest całkiem ładna.
Laxus: Ty chyba nie rozumiesz, o czym mówię...
To ty nie rozumiesz. *Przybliżam się do niego i patrzę mu w twarz. Moje oczy się śmieją, a kąciku ust dosięgają uszu*. Jestem kobietą i wiem, co znaczy się wkurzyć. Wtedy też jestem jak Naina. Miej to na uwadze, gdy następnym razem będziesz chciał mi zrobić krzywdę. Owszem, nie posługuję się magią, ale mam dużo innych talentów. Wierz mi, że nie chcesz poznać ich osobiście :D.
Dobrze, kochana Rhan. Nareszcie zbliżyłam się do końca. Jest przed 3 (nie no, już po 3 :), ale obiecałam sobie, że jak już wstawiłaś, to skomentuję choćby nie wiem co. Zapewne pojawiły się błędy typu "zjedzona literka", "przecinek w złym miejscu" i takie tam, ale moje oczyska są wąziutkie jak ostrze noża i mimowolnie mi się zamykają. Także za wszelkie błędy przepraszam i serdecznie Cię pozdrawiam. Dobrej nocki :*.
Ach, to się sieroctwo nazywa :D. Usunąć to, co się przed chwilą dodało :D. Serio, idę spać, bo już głupoty robię :).
Wchodzę na bloga, patrzę, 6 komentarzy. Myślę sobie "szybko, a dopiero rozdział wstawiłam" Przejechałam, żeby obaczyć, któż to, poza Tobą, kochana, się stawił tak szybko, a tu się okazało, że te wszystkie komenty do Ciebie należą! Ale się zdziwiłam! A więc odpowiadając na jedno pytanie: bitwa o Fairy Tail będzie! Nie będzie słodko i kolorowo, o nie, Laxus jest kochany tylko przez pierwsze rozdziały, gdy oboje z Nai są mali (zaciera ręce). Kochana, dziękuję za ten komentarz, co się uśmiałam, to moje, cieszę się też, że odebrałaś w ten sposób wygnanie Ivana, z tej akcji jestem bardzo zadowolona, ogólnie mówiąc. Rzeczywiście, Laxus nie powinien podskakiwać, bo jeszcze od Ciebie oberwie, a Naina Ci przyklaśnie :D Absolutnie Cię stąd nie wezmę, Iskierka nie ma nic do powiedzenia ^^. Obawiam się, że po Twojej ostatniej groźbie ciężko mi będzie go wyciągnąć z dołka psychicznego i nie wiem, jak to będzie w następnym rozdziale, ale nie mam Ci tego za złe, niech się dzieciak nauczy kultury od kogoś innego, skoro Nai nie ma siły perswazji (to się jeszcze okaże). Dziękuję Ci za tak obszerne zdanie, cieszy mnie niezmiernie, że miałaś siłę i chęć na napisanie tych olbrzymów, bo są niebywałą motywacją! ^^ Kochana, pozdrawiam ciepło, buziaki :D
OdpowiedzUsuńOhayo!!! Wiem, wiem, znowu spamuję :). Niezmiernie się cieszę, że Laxus będzie Bad Boyem, gdyż takiego go uwielbiam!!! U mnie też będzie pokazywał pazurki, a z nową bohaterką będzie śmiesznie :D. Zapewniam!!! I bardzo Ci dziękuję, że postanowiłaś mnie zostawić na tym oto zacnym blogu :).
UsuńIskierko, słyszysz??? Wygrałam :D. To jest właśnie solidarność jajników!!!
Laxus: Pfff...
Znowu brak ci argumentów!!! Kocham to :D.
Wiesz, postanowiłam skomentować w ten sposób, gdyż mówiłaś, że ubawiłaś się czytając coś takiego u innych. Dlatego mówię: "Czemu nie??? Najwyżej Laxus wgniecie mnie w asfalt, a Rhan, mam nadzieję, zeskrobie mnie szpachelką. I tyle". No i bardzo mnie cieszy, że się się pośmiałaś, gdyż uwielbiam rozśmieszać ludzi :). Postaram się tak przy kolejnych rozdziałach, mając jednocześnie nadzieję, że wariatka (czyt. ja :) nie znudzi Ci się :D. A dodatkowo, jak miałam nie mieć chęci pisać tyle??? Lubię spamować :D. Żarcik!!! Z tym rozdziałem po prostu nie mogłam się obejść po macoszemu. Zasługiwał na dużo uwagi i, sądząc po Twoim komentarzu, udało mi się :). Cieszę się też, że w jakiś sposób pomogłam Nainie wyperswadować pewne rzeczy Laxusowi :). I od teraz będzie mniej pyskować, bo pewnie na "wcale" nie mogę liczyć. Ech... Ten typ tak ma :D. 3maj się cieplutko :*
Ja też lubię spamować, a jeszcze jak na swoim blogu... Niech się statystyka nabija, a co! :D No ja myślę, że będzie pokazywał u Ciebie pazurki, zresztą w ogóle nie mogę się doczekać, aż przeczytam Twoją opowieść ^^ Mrrrr...
UsuńLaxus bogiem
Fairy Tail nałogiem
Magia zabawą
Blogi podstawą
Ale zapędzanie Laxa w miejsce, w którym brakuje mu argumentów wychodzi Ci koncertowo. O wiele lepiej niż (rozgląda się, nie ma nikogo) Nainie. Znudzisz się? Ty? Twoje komentarze? No chyba nie w tym życiu. Nie ma tyle sake na świecie, żebym mogła tak choćby pomyśleć. Solidarność jajników górą!!
Lax: Ale...
Milcz!
Lax: ... cisza, która dzwoni w uszach.
W każdym razie, kochana, powiedz, popatrz, myślałam, żeby zrobić post specjalny (wiem, że do tego lepiej, jakby było więcej czytelników, ale i tak będzie ubaw), w którym ogłosić, że czytelnicy piszą historię Laxusa w komentarzach, fragmentami, a żeby zachować porządek, na szałcie piszą, kto wrzuca w aktualnej chwili, żeby to się kupy trzymało. A potem wrzuciić to na posta, co myślisz? Oczywiście walnąć parę dodatków, jakaś chronologia, czy że muszą występować takie albo takie rzeczy? :d
Oj tak, będą pazurki :D. A później chwycę za szlifierkę i mu je osobiście przytnę :P. Sasasasa!!! Będzie rzeźnia :D. Bardzo mi miło, że tak mówisz :). Niestety, muszę Ci powiedzieć, że jeszcze "trochę" poczekasz.
UsuńPodświadomość vel P: Laxusowi kazałaś wziąć dupę w troki, a sama to co???
Ja: P, dzieci i ryby głosu nie mają, więc cisza!!! Pamiętaj, że istniejesz tylko w moim umyśle i twe zdanie się nie liczy.
P: Pfff...
Ja: Kolejny Laxus do kolekcji :D. *P odwraca się do mnie plecami i znika, jak kamfora*.
A dziękuję bardzo *kłaniam się nisko*. Bidula Naina, wezmę ją na jakieś zajęcia dodatkowe :D. Nauczę asertywności i całej reszty ciekawych zagrań z cyklu: "Jak dogryźć Gromowładnemu Laxusowi?". U mnie przejdzie szkołę życia :D. Cieszę się, że nie nudzę, gdyż nie lubię, gdy nie jest zabawnie ;). Dlatego jestem chodzącym kabaretem, jak mówi Tatuś :D. Ale ja tu znowu o sobie :D. Dzięki Rhan!!! *Przybijamy piątkę za tą naszą solidarność*.
A wiesz, że mogłoby być ciekawie??? Ale to może być trudne, bo o różnych porach zasiadamy przed komputerami. Ale nie mówię, że niewykonalne!!! Co to, to nie!!! Damy radę!!! Kto, jak nie my??? Będzie zabawnie :). Także czekam na info co i jak :D. Buziole :*:*:*.
PS. W tej kwestii zdaję się totalnie na Ciebie :D. Chociaż mogłoby być tak, że każda z nas prowadzi rozmowę z Laxusem w jego głowie. I pisząc coś od siebie, nawiązuje do rozmów poprzedniczek i przedników :D. Ale to tylko moja fantazja :D.
Piątka! O, no chyba że tak, ale z drugiej strony, może gdybym uprzedziła wcześniej, słuchajcie sobota, popołudnie-wieczór, zaczynamy od tej i od tej, to kto wie? To się zobaczy na wakacjach.
UsuńTak, sądząc po komentarzach, jesteś chodzącym kabaretem (pozdrów swojego tatę). Trzeba to głębiej przemyśleć, bo mogłaby być niezła zabawa. Dobra, bez gadania, biorę się za uzupełnianie dodatkowych podstron, bo mój szablon będzie dziś gotowy i wrzucę wszystkie pozostałe rzeczy :d
No wtedy na pewno by wypaliło ;). I byłoby zabawnie :). Ach!!! Dziękuję bardzo :). W takim razie czekam na to, by zobaczyć Twój szablon :D. Bajo!!!
UsuńPs. Znowu tylko my spamujemy :D.
Rhan, Tatuś dziękuje za pozdrowienia :D. Od razu mu powiedziałam, ale pojawiła się moja Skleroza, bo poza Podświadomością ta też się pojawia, jak i wewnętrzna Bogini, ale ta to od święta, gdy się przekomarzam ze znajomymi płci męskiej. No i ta S przeszkodziła mi, a moja P2 (Pamięć) wreszcie wstała z zimowego letargu i palnęła mnie w łepetynę, przypomniawszy mi, że za pozdrowienia należy podziękować. Lepiej późno, niż wcale, jak to mówią :D. No to wielkie ARIGATO od Tatusia dla Ciebie, Słońce :). A ja znowu się zasiedziałam czytając blogi... Ech... Jutro będę nieprzytomna = żadna nowość :D.
UsuńPs. Jeszcze przeczytam to, co już napisałam na swojego głównego bloga. Gdybym chciała przeczytać to, co mam na drugiego, myślę, że do końca tygodnia by mi zeszło :D. Buziaki :* :* :*.
Nosz kuźwa wyświetliło mi, że dodałaś 7 rozdział i ja taka podjarana, jednak w bambuko mnie zrobiono ;-;. Sorry, że dopiero teraz komentuje, ale cóż zrobić D: Widzę, że nowy szablon :3 Podoba mi się, tylko jedynie ten suwak mnie denerwuje. Takie trochę niewygodne, ale wygląd bloga przypomina mi biurko z rozsypanymi dokumentami :D Tak jakoś XDDDDDD Widzę, że Roszpuncia walnęła Ci lekturę i ja też zamierzam, ale chyba nie, aż tak długa jak ona xDDD
OdpowiedzUsuńBezczelna Naina ! Jak tak można ! Znęca się nad Laxus'em... Nie czekaj to nie moje słowa... To powinno wyglądać tak :
Bardzo dobrze ! Gówniarzy trzeba uczyć ! Więcej mu daj tych pompek ! Po za tym zastanawia mnie jedna rzecz... Skoro ćwiczył bez koszulki, to czemu Naina nie zemdlała na widok jego ciała ? Bitchs pleas ja to bym już padła jakby łapał za swoją koszulę *O* Ach te jego cudne ciało !
Mistugan wraca ? Brzmiało to jak zebranie rodzinne czy coś w tym stylu xD. Ktoś go lubi, a ktoś nie albo inni na niego zwracają uwagi xD
Hahahah ! Bardzo dobrze Laxus ! Bardzo dobrze ! Strasz Nainę ! Strasz ! Świetne było to z Gacośtam xD. I później ta akcja, że poznał co to jest strach. Zaczerpnięte od Natsu, ale to tak świetnie sobie wyobraziłam, że oh ah ! *O* <3
Trochę denerwuje mnie to, że Naina jest takim terminatorem o.O Taki Chuck Noris prawie, ale mam nadzieję, że kiedyś blondyn skopie jej dupę i to bez problemu ^^.
Laxus bez gadania ! Masz się słuchać co kobieta ma do powiedzenia ! Bo one zawsze mają rację ! Więc jak mówi idź to idź ! Chyba, że Cię wkurwi to pozwalam na uderzenie xD fizyczne lub słowne zależy od stanu kłótni xd. No nieźle Naina skopała dupę Macao i Wakaba'ie. Bardzo dobrze !
,,-Dziewczynie się nie odmawia. – stwierdziłem dyplomatycznie, chcąc uniknąć niewygodnego tematu. " Taaaa... Nie ma to jak bycie dżentelmenem przez chwilę, aby mieć wymówkę xD. Oj nie ładnie nie ładnie.
Podobało mi się jak Laxus udawał durnia przy rozmowie z Mistem ! Tak bardzo to było w jego stylu ! Ogromny plus dla Ciebie ! Nie daj się Laxus ! Twoja zdobycz, a nie jego ! Buahaahha ! Mist idź do swoich prostytutek, które są w twoim królestwie :> xd
A teraz najlepsza część. Makarov i Ivan. Tak pięknie to opisałaś, że w pewnym momencie chciało mi sie płakać po prostu tak mi się szkoda zrobiło Laxus'a i Makarov'a, że nie wiem jak to opisać xD. Po prostu to co zapisałaś mogło by wylądować w Anime D: I jeszcze najgorsze przed Laxus'em. Rozmowa z dziadkiem ! Och tylko teraz na to czekam ! I na pewno będzie wkurzony i pojedzie po Naina'i. Oooo tak ! Ooooo tak ! To mój żywioł. Lubię takie klimaty :3
No Rhan ten rozdział to chyba jeden z najlepszy ! Pisz, pisz dalej ! niech Cię wena nie opuszcza. Po za tym dlaczego tak daleko ? 3 maja ? D: Chyba mnie rozsadzi ! Tak długo ? Specjalnie to robisz ! XD Życzę zdrowia i weny, pozdrawiam ! Ja ne !
PS : Nie chciało mi się czytać swojego komentarze, więc za wszelkie błędy gomenasai xd
E tam! Błędów nie było :D
UsuńWiem, wiem, Naina-Chuck Norris, bardzo dobrze, znaczy, że mi wychodzi. Chodzi właśnie o to, żebyś ja odebrała jako bardzo silną, jak już Laxus... mwhahaha! Sama wiesz co :D
Dziękuję za miłe słowa, cieszę się, że tak odebrałaś rozmowę z Ivanem, och i ach! Tak, wstawiłam 7 rozdział przez przypadek, ludzie, ale się wystraszyłam! Ale sytuacja opanowana. Zapewniam, że Laxus się rozkręca i to dopiero jakaś szczypta jego złośliwości, postaram się, byś następnym razem nie była zawiedziona :D
Och, Naina jeszcze zemdleje na jego widok, jeszcze zemdleje... <3 Pozdrawiam Cię ciepło, kochana, i dziękuję za wszystko.
Wiesz Shi, stwierdziłam, że zajmę nieco czasu Rhan i dlatego powstało to, co pod rozdziałem :D. Jakoś mnie tak naszło :P. Spać nie mogłam, a wtedy muszę coś ze sobą zrobić. Że padło na Rhan - niech mi wybaczy!!! Następnym razem też postaram się coś wymyślić :D.
UsuńA ja, oczywiście, na nic się nie skarżę, a już na pewno, nie na SPAM z Tobą, kochana, pod rozdziałem. Shi, następnym razem się przyłącz :D
UsuńTo super :D. Czyli mogę dalej ryć mózg Laxusowi!!! Wróć!!! Wychowywać go na dżentelmena :D
UsuńUważam, że jak najbardziej. On jeszcze Ci podziękuje za to wychowanie na dżentelmena, ale obawiam się, że to walka z wiatrakami, Roszpunciu, znasz go :D Nie lubi się uczyć.
UsuńZnam bodziec, który sprawi, że zacznie chcieć :P.
UsuńRhan, kochana, zwolnij ;). Najpierw rozdział 6 :D. A tak w ogóle to już na serio nie mogę się doczekać!!! Przeczuwam, że będzie cudownie :D.
OdpowiedzUsuńUff... byle do 3 dociągnąć ^^. Wiem, publikacja tego 7 to wgl jakaś czarna magia... Naina?
UsuńAle poważnie, więcej się tak nie bawię, lubię bloggera, ale takie numery to nie na moje nerwy. Mam nadzieję, że rozdział Was nie zawiedzie, kochane :D
Nie ma takiej opcji, żeby zawiódł!!! Co to, to nie :D. Za to twierdzenia dam sobie głowę uciąć :D. Ale wiem, że jej nie stracę :D.
UsuńW ogóle, czemu ja jeszcze tego rozdziału nie skomentowałam?! o.O
OdpowiedzUsuńKilka dni temu przeczytałam i jakoś mi się wydawało, ze komentarz też zostawiłam. xD Ja i mój nieogar :D
Rozdział cholernie długi, ale wciągający! *.* Kocham relację Laxus-Naina. Kocham! I na początku ta pyskatość Nainy mnie nieco denerwowała, teraz jednak się już do niej przekonałam. Tyranka z niej, no. Jak ona tak Laxusa może torturować, no jak? :D Nie, nie jest mi go żal w sumie. A niech cierpi, a co! :D
Red... Red nie lubię, o. Jąka się i zachowuje się jak nawiedzona xd Denerwuje mnie bardziej niż Naina XD
A Laxus straszna maruda się zrobił. ^^
I będzie kolejna misja, yeah! *w* Mistgun mój kochany :D
Ojezu, jak można pisać takie długie rozdziały tak szybko, no wytłumacz ;-;
OdpowiedzUsuńJa to bym sobie flaki prędzej wyjęła i włożyła znowu XD
Naina dla mnie to taka Erza 2. Drze się i wali po łbie każdego po kolei. Ale ją lubię :D
Miażdży Laxusa swoją osobą XD
To rzeba jakoś nazwać! No bo jeśli w mandze jest np. charakterystyczna kreska, to jeśli ktoś pisze to ma charakterystyczne... co?
Druk?
Sposób myślenia?
Otworzę sobie drugi zbiornik i będę pisać lepiej i szybciej!
Twoja tajemnica została odkryta!
Halo, halo, masz jakiś ukryty kontakt z panem Hiro? Bo to jest niemożliwościowo nienożliwe żebyś potrafiła tak to wszystko przestawić jeśli tak właśnie większość sobie to wyobraża...
Pewnie sobie buszujesz w umysłach czytelników. Wyjmujesz ich tok myślowy jeśli chodzi o wyobrażenia dotyczące danych wydarzeń, a potem to wszystko sobie przywłaszczasz B|
Odkryłam wszystkie Twoje tajemnice.
PS: Zabij Red.
PS2: Wyślij Mistguna do Edolas.
PS3: Zrób z Nainy i Laxusa parę. Niech się pieprzą.
I przestań być geniuszem.
Przestań ;-;
Za karę nie życzę Ci wcale szybkiego napisania rozdziału i dużo weny ;-;
I tak napiszesz bardzo szybko, a wenę to pewnie masz cały czas przy sobie...
Geniuszu :(
Nie wiedziałaś, że Rhan ma niepisaną umowę z Hiro??? To na podstawie jej opowiadania on narysuje mangę, ukazującą wcześniejsze wydarzenia :D.
UsuńNiestety, wydało się! Telefon od Hiro już był, bo on też obserwuje tego bloga i śledzi komentarze. Zagroził, że wypowie mi pracę, nie jest dobrze, dziewczyny, nie jest dobrze! :D
UsuńRhan, wyperswadujemy mu jakiekolwiek uwagi na Twój temat!!! Uderzymy do Japonii i się facet przerazi, jak zobaczy taką ilość zsolidaryzowanych jajników ;D. Oczy my z orbit wyjdą i od tego dnia to my będziemy tworzyć dalszy ciąg Fairy Tail :D
UsuńDobra, czołgiem! Czołgiem! Inaczej nie ma szans! I słusznie, masz rację, chwała Ci! Niech chłop wie, że z nami nie ma żartów. Dobra, będziemy same tworzyć dalsze części, a na początek (błagam) zróbmy trzy godzinny film o przeszłości Iskierki! Ja o to błagam! :D
UsuńMa być długi, jak te Bollywoodzkie, tak??? To sorry, ale Iskierka musi się nauczyć tańczyć i śpiewać. A co Ty na to, żeby go w sari przyodziać??? I tilakę na czole zrobić??? Albo bindi we włosy wplątać??? *Wyobraźnia Kariny: uruchomienie*. Gdy wyobraziłam sobie takiego Laxusa, o mało ze śmiechu nie pękłam :D. A to sari to koniecznie różowe :D. I jeszcze bransoletki na nadgarstkach i kostkach :). I konieczna będzie depilacja gorącym woskiem :D. Sasasasa!!! Moja wewnętrzna sadystka się odezwała :D.
UsuńZgadzam się na wszystko! Myślę, że to należy dogłębnie przemyśleć i przeanalizować scenariusz (najpierw go stworzyć) ale na pewno się dogadamy ^^ Laxus w sari... różowy... padłam!! No ale tak, te jego blond kudełki będą się ładnie zgrywać, mrrr.... i koniecznie henna na rękach! I oczy koholem maźnąć! :D
UsuńI wspaniale :D. To się trzeba na jakiś termin zgadać i swtorzyć scenariusz ;D.
UsuńOj tak!!! Sasasasa!!! Laxus z henna i całą resztą będzie super-niemęski :D. I jeszcze w tych zawijasach z henny należy ukryć imię Nainy :D. A jego podkreślone oczka - kawaii!!! Po prostu będzie świecić przykładem dla reszty mężczyzn z gildii :D.
Innymi słowy mniej więcej tak sobie wyobrażałaś wypad Ivana z gildii, rozumiem :D
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana, za te miłe słowa, zwłaszcza z serdeczne życzenia weny i takie tam... ^^ Nie, rozdział będzie 3, jak widać w informacjach, które mnie nienawidzą i nie pozwalają się edytować. Tak, masz rację, odkryłaś wszystkie moje tajemnice, nie mam nic więcej do ukrycia, oto cała naga prawda o Rhan Boleyn! :D I tak, mam sekretny kontakt z Mashimą, ech... w końcu ktoś to rozgryzł. Na dodatek owszem, kiedy ktoś czyta mój rozdział, wchodzę do jego głowy i wyjmuję wszystkie informacje o wszystkim, przywłaszczam i wiem, jaki rozdział napisać.
PS - dobry pomysł, ale nie wiem, czy Red się zgodzi na umarcie.
PS2 - kwestia czasu, już niedługo.
PS3 - chętnie, ale Naina uważa, że Laxus to ludzki czołg i zginęłaby przez uduszenie podczas wspólnej nocy, ale spróbuję ją namówić.
Myślę, że jak manga ma dobrą kreskę, to blog może mieć dobre słowo ^^ Pozdrawiam Cię kochana, przesyłam Ci duuużo mojej weny! A co!
Ten ktoś, to ja :D. Brawka dla mnie a la Ell Woods (Legalna blondynka dla niewtajemniczonych), a tak między nami - moja ulubiona postać komediowa :D.
UsuńPS. Sądzę, że Red będzie się broniła rękami i nogami, by zachować żywot. Tak, tak, ona się boi śmierci :D. Jak taka wredna Kostucha, jak ona sama przyjdzie, to nie będzie chciała iść. Gdyby Śmierć wyglądała jak ja i przybyła po moją zacną duszę, też bym nie poszła. Niech przyjdzie nawet Bies, ale mój sobowtór niech się na hamak bujnie. A co :D
PS2. To na pewno będzie miało miejsce, jak znam Rhan :D. Pozbędzie się go, bo nie może po Ziemi chodzić dwóch Jellalów. Jak później biedna Erzuchna podejmie decyzję, co??? Będzie miała dylemat. Chociaż, znając jej perwersje, może będzie chciała ich dwóch naraz??? I tu się chyba nie pomylę :D.
PS3. Takie rzeczy to nie dla dzieci, prawda??? Najpierw ożenek, a później ewentualne babymakerzenie ;D. Ale coś czuję, że jeśli coś takiego będzie miało miejsce, to z Laxusa wyjdzie uśpiony Grey i ukaże 50 swoich własnych odcieni :D. Co Wy na to: "50 twarzy Laxusa Dreyara vel Iskierki"??? Milcz!!! *Mówię, gdy chce coś powiedzieć. Sama-Wiesz-Kto ma cienkie ucho i usłyszał fragment o "Iskierce". Te jego wyczulone zmysły ewidentnie przeszkadzają żyć innym*. Dobra!!! Koniec SPAMu Karina. Idziesz śpiochać, albo tworzyć. Hmmm... Raczej ta druga opcja, bo jak na razie dalekosiężne plany posiadania bloga są poza zasięgiem mych dłoni. Chociaż *spoglądam w kąt pokoju* Wena grzecznie siedzi z własnej nieprzymuszonej woli.
Wena: denicdj(...)kcnajaklnx...
Coś bełkoce, ale nie bardzo wiem, o co jej chodzi. A chwila!!! Mam!!! Tłumaczę: "Ja Wena, żądam łóżka bez kolców, łańcuchów i pasów. Moja osoba nie może być krępowana kaftanem bezpieczeństwa, bo to nie Lubliniec ul. Grunwaldzka. Nie należy:
a) obciążać moich kostek kulami
b) kneblować mych ust marnym kawałkiem materiału
c) skuwać mnie kajdankami z różowym futerkiem
d)...".
Co??? A ja tyle tego szukałam!!! Żarcik. Koniec tłumaczenia.
Wena: sojdoiufcoiuidklcfk....
Ja już nic nie tłumaczę, ale odpowiem. Łóżko - zostaje, pasy - j.w., kule u nóg - j.w., kaftan - j.w., knebel - j.w., kajdanki - biorę z powrotem, a twoje nadgarstki, droga Weno, zapoznają się bliżej z pejczem i karabińczykami zawieszonymi u sufitu. Koniec przesłania. Bywaj :D
Ty wenę trzymaj i nie wypuszczaj, ot, co! Nie ważne, że bełkocze albo się rzuca, dobrze robisz, pod kluczem ją! Cwaniara jeszcze by chciała uciec!
UsuńYhyhyhy... co do wątku ehem, ehem, Laxaina, to tego... no... mam wielki plan, ale chyba się nie spodoba czytelnikom, którzy będą chcieli poczytać ich wspólne sceny "prywatne". Chociaż... w dziwny, pokręcony sposób... może? Tak nawiasem, Iskierka przeczytał te komentarze i solidnie mi się oberwało i od niego, i od Nainy. Powiedzieli, że się nienawidzą i nigdy by się ze sobą nie przespali. Ale ja wiem, że na siebie lecą!
A co do Jellala/Mistguna... a Ty wiesz, że jeszcze tak naprawdę, nie jestem przekonana? A gdybym np. zabiła Mista? Uhuhuhu! Musze to przemyśleć. Osobiście uważam, że na razie jest zbyt kolorowo i fajnie, dlatego już w najbliższych rozdziałach poleje się krew, są jacyś fani?
A Ty weź się za nałke! Nie masz co robić tak późno w nocy?! :D Buziaki :*
Jasne Rhan, zgodnie z Twoją radą Wena siedzi dalej na łóżku fakira :). W opisanej wcześniej pozycji :D.
UsuńTo ja w takim razie czekam na ten wielki plan :). Każdy wie, że kto się czubi, ten się lubi, więc niech przestaną gwiazdorzyć i pozwolą Ci tworzyć ich historię :D.
Rhan, co do Mista, zdaję się totalnie na Ciebie:D. Ale nie zabijaj go za wcześnie, bo lubię jak się z Iskierką kłóci :D. Sasasasa!!! Ja lubię kiedy jest krwawo :D.
Ja już edukację zakończyłam :D. A poza tym miliard pomysłów na minutę nie pozwala mi usnąć :D. Dlatego, albo chwytam długopis i piszę w kajeciku, albo telefon i ścieram literki z klawiatury :D. To teraz czekamy na 3 maja z utęsknieniem :D. Buziole :* :* :*.
Wiem, ja Cię duchowo i mentalnie motywuję, byś tworzyła jak najwięcej, a przez to opublikowała bloga, a przez to ja będę go mogła przeczytać! Uhuhu! Jaka to będzie radość!
UsuńMówisz, że zdajesz się na mnie... nie zawiedziesz się! Obiecuję! Zrobię wszystko tak, żeby było pięknie zgrane i wiarygodne! Oj, jeszcze się pokłóci, jeszcze da do wiwatu, bo zamierzam z niego zrobić trzeciego głównego bohatera! Yhhh... zdradziłam tajemnicę! :D
A wiesz, a propos tego 3, to coś mi się przypomniało, co będzie adekwatne (na wyrost):
"Hejże maj, trzeci maj!
Święci cały polski kraj!" czy jakoś tak to było... :D Buziaki kochana, i ja czekam na prolog u Ciebie :*
Wiesz, że poczułam to wsparcie??? Aż we mnie tak tchnęło!!! A powiem Ci, że na nowy prolog wpadłam wczoraj :D. Miałam napisany od listopada, ale mówię: "Nie, zmienię go, bo za dużo będą od początku wiedzieć". No i zmieniłam :D. Jest krótszy i, mam nadzieję, ciekawszy, bo bardziej tajemniczy :D. Ale w rozdziałach, jak na razie stoję w miejscu. Niby mam napisane na telefonie, ale nie mam kiedy tego przepisać. Myślę, że jak na razie, to mam, po dogłębnym procesie tentegowania w głowie, fabułę na łącznie 10 rozdziałów :D. No i jeszcze surprise będzie :D. Ale to później :D.
UsuńTy weź nie zdradzaj wszystkiego!!! Chociaż to i lepiej, że zdradziłaś :D. I wiem doskonale, że się na Tobie nie zwiodę, bo to niemożliwe :D. Mogę postawić na szali moje życie, bo wiem, że go nie stracę :D.
A wiesz, co Ci powiem??? Wczoraj wymyśliłam 2 nowe historie z Laxusem w roli głównej :D. Ale pojęcia nie mam, jak się skończą :D. Piszę ich rozwinięcia teraz i świetnie się przy tym bawię :D. A 2 dni temu jedną wytentegowałam :D. I też nie wiem, jaki będzie koniec :D. Ale myślę, że będzie ciekawie :D.
A jeśli chodzi o wierszyk na 3 maja to myślę, że właśnie tak on leciał :D. I już nie mogę się doczekać tego święta w tym roku. A wiesz czemu??? Bo dodasz rozdział :D. Buziaki :* :* :*
PS. A czytałaś nowy chapter??? Jak dla mnie – genialny!!!
Awww... jaka kochana! <3 Uwielbiam Cię. Wgl stworzyłyśmy tu kółko wzajemnej adoracji, a statystyczka leci, o tak, później mnie o coś posądzą... lol ^^
UsuńNew chapter? Oż ty w gębę... lecę czytać! :D
Naprawdę wymyśliłaś dwie nowe? Ej, fantastycznie, nie ważne, nie myśl o dalszym ciągu, na spontanie! Ot, co, siostro!
Nie masz kiedy przepisać?! Już ja Ci wynajdę czas! Poczekaj tylko! Bierz się za robotę mi tu i nie gadaj! :D Nie słodź mi tyle bo w samozachwyt popadam,a Bóg świadkiem, że nie ma powodu. :*
Czekajmy na razie, ja jestem bardzo ciekawa opinii o kolejnym rozdziale, uch! Też się nie mogę doczekać 3! A to jeszcze tylko kilka dni... :D
Buźka :*
Ja Ciebie też, Rhanuś moja <3. A jeśli ktoś Cię o coś posądzi to będzie miał ze mną do czynienia. *W tej scenie, wypinam klatę i przyjmuję bardzo bojową minę, która mów: "Masz coś do Rhan??? W takim razie twój żywot dobiegnie końca w tym miejscu". Ot co!!!*. Ze mną nie ma przelewek!!! Niech wiedzą :). Także Rhan, o nic się nie martw. Twój bodyguard w mojej osobie obroni Cię przed wszelkimi atakami :D.
UsuńNo, nowy, nowy :). I ta scena NaLu <3. Kiedy nie mogli się chwycić za ręce!!! Epicka totalnie!!! I Lucynka sama została... A teraz pokaże, jaka jest silna. Przynajmniej taką mam nadzieję ;). Zastosuje sztukę zwaną "Kopniak Lucy" i rozgromi Tartaros seksapilem :D.
Rhan, nie 2, a 3 :D. Dzień wcześniej wymyśliłam jedną :D. Piszę na totalnym spontanie, jak wszystko, co robię :D. Znasz mnie nie od dzisiaj, to wiesz :).
Aye, Sir!!! *Salutuje, stojąc na baczność i mam nadzieję, że Rhan nie widzi mojego strachu. Lepiej, żeby nie wiedziała, jaką ma władzę, bo już po mnie*.
Oj tam, oj tam :D. Ja zawsze, podkreślam zawsze, pisze prawdę :). I wszystko, co do tej pory napisałam nie jest słodzeniem, a seryjnym docenieniem Twej pracy ;).
A co do następnego rozdziału, to już bliżej, jak dalej :). I to jest najlepsze, jeśli chodzi o mijanie czasu :).
Bajo :*
Rhan, wiesz, że masz 42 komentarze pod tym rozdziałem, łącznie z tym, który teraz dodam??? Mówiłam, że jestem u Ciebie często, to nie wierzyłaś :D.
UsuńTak, właśnie to skonstatowałam, jest to największa liczba, jak do tej pory, nieważne, że to spam! :D Czyli w sumie mamy gotowy plan, zachwycimy ludzi naszą bollywodzką produkcją z Laxusem w sari z henną... ach! Właśnie! Jak to dobrze, że dobie przypomniałam, przecież powinnam wrzucić sari w objaśnieniach, żeby ludzie mieli jakieś pojęcie o ubiorze Nainy, bo Iskierka nie umie za bardzo opisywać takich rzeczy. Kochana, jesteś geniusz! ^^ Spamu ciąg dalszy, nie chcę wiedzieć, co to będzie, jak zaczniemy zabawę z... Sama-Wiesz-Czym <3 Kocham (jak ktoś to zobaczy, to powinien wrzucić gdzieś na mistrzów czy coś) :*
UsuńKocham SPAM ♥♥♥. Po prostu :). A nasze Bollywod Love Story, będzie hitem!!! Zapewniam :). Jeśli chodzi o Sama-Wiesz-Co, to już płonę i nie mogę się doczekać :D. A może już tam jesteśmy???
UsuńNo i super kolejny rozdział zapowiada się interesująco na pewno odwiedzę tego bloga. A teraz idę pisać swoje sprawy. Ciao Mina~!
OdpowiedzUsuńWięcej *-*
OdpowiedzUsuńYhm... tak :D Już niedługo.
UsuńSasasasa!!! Pieszczoch nie może się doczekać ♥♥♥ :D
UsuńCzemu w dziale: Było i nie wracajmy do tego jest informacja o rozdziale 6, w Informacjach jest że rozdział VII ukaże się 9.05 a 6 rozdziału nie mogę nigdzie znaleźć? T^T
UsuńMoja wina :) Pośpieszyłam się trochę, a rozdział 6 ukaże się o północy.
UsuńBoże... Jaki ten rozdział był długi (chociaż dalej nie jestem pewna, czy komentarze Roszpunci nie był dłuższe, tak przewijałam i przewijałam na sam dół...)
OdpowiedzUsuńRozdział fajny i ciekawy. Akcja się rozkręca, ale niestety ... dalej coś tu mi nie gra. Nie lubię tej smoczej zabójczyni i chyba nigdy nie uda mi się tego dokonać!
Ale rozdział był interesujący, przyjemnie się go czytało i w zasadzie jestem ciekawa, co będzie dalej!
A więc
Weny, czasu i sprawnego kompa!
Ola Ri ;)